Skąpy partner-czy wyolbrzymiam? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 45 ]

Temat: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Jestem z moim facetem już 2 lata. Na początku obdarowywał mnie małymi upominkami, jednak się to zmieniło. Podam przykłady:
1. Mam dokładać się na benzynę, inaczej nigdzie nie pojedziemy.
2. Jedząc na mieście zawsze muszę płacić za swoje jedzenie.
3. Kupuję mi np obiad a na drugi dzień będąc na miescie to ja muszę mu kupić tzn 'oddać za to, że kupił mi wczoraj'.
4. Często jak idziemy do knajpy zamawia jedno danie, nie pytając się czy jestem głodna.
5. Raz na jakiś czas mówi wprost, że juz mu sie kończą pieniądze i żebym to ja za niego zapłaciła

Dodam, że mój facet ma 24, zarabia średnią krajową. Nie wymagam od niego, żeby wszystko mi sponsorował. Staram sobie wszystko opłacać,  ale z racji tego, że studiuje i pracuje dorywczo czasami brakuje mi pieniędzy. Jednak on czasami każe mi dopłacać do paliwa mimo tego, że mi tych pieniędzy brakuje.

Jak to jest u was? wyolbrzymiam czy jest to troche 'nienormalne'.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Dla wielu facetow i kobiet jego zachowanie jest normalne w imie " równouprawnienia" dla części nie. Ja nie byłabym z kimś takim w związku. Faceci z mojego otoczenia tak sie nie zachowują. Ciekawi mnie jak on wylicza tą beznzyne na pół hm...może naczytał sie o sponoringu i wzial sobie to do serca tyle ze sponoring to raczej wynajecie dziewczynie mieszkania, kupowanie drogich ubrań, dawanie pieniedzy na życie i zachcianki itd...a nie zapłacenie rachunku w restatauracji. Jeszcze żeby nie miał tych pieniędzy. Kobiety są różne niektore dobrze czuja sie w takich zwiazkach itd ale jak dla mnie gość ktoremu szkoda kazdej wydanej zlotowki jest po prostu śmieszny.

3

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Hmmm... Biorąc caloksztalt pod uwagę, to nie ma się do czego przyczepić. Facet jest za równouprawnieniem i ma na to jakiś swój własny pogląd.

Jednak...Cyt:
"5. Raz na jakiś czas mówi wprost, że juz mu sie kończą pieniądze i żebym to ja za niego zapłaciła
Dodam, że mój facet ma 24, zarabia średnią krajową."

Tak sobie myslę; Co będzie, gdy zaczniesz w końcu zarabiać więcej? Coraz więcej będziesz musiała płacic za niego?

Może tez być tak, że zawsze będziesz zrabiała mniej... I wtedy będziesz z knajpy, z kolacji z nim  wychodziła głodna?

Trochę dziwna perspektywa. Ja bym odczytała to tak;

Zarabiasz, jesz. Nie zarabiasz, nie jesz. Ja zarabiam mniej, ty płacisz. Nie płacisz?... XXX... Wypadasz.

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Jest skąpy. Dla mnie to niepojęte żeby rozliczać się co do złotówki.

5

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Nie wyobrażam sobie siebie w takiej wyrachowanej relacji. Obce mi są zarówno oczekiwania, że mężczyzna powinien za wszystko płacić, tym bardziej jeśli go na to nie stać, jak i skrupulatne rozliczanie się co do złotówki. Brrrr...

Przyznam jednak, że dwa fragmenty Twojego posta wyjątkowo rzuciły mi się w oczy:

ViktoriaVikiii napisał/a:

Raz na jakiś czas mówi wprost, że juz mu sie kończą pieniądze i żebym to ja za niego zapłaciła.

vs.

ViktoriaVikiii napisał/a:

Dodam, że mój facet ma 24, zarabia średnią krajową. Nie wymagam od niego, żeby wszystko mi sponsorował. Staram sobie wszystko opłacać,  ale z racji tego, że studiuje i pracuje dorywczo czasami brakuje mi pieniędzy. Jednak on czasami każe mi dopłacać do paliwa mimo tego, że mi tych pieniędzy brakuje.

Jemu brakuje pieniędzy i Tobie brakuje pieniędzy, dlaczego więc z pewnych rzeczy po prostu nie zrezygnujecie? Bo rozumiem, że ta przykładowa benzyna przeznaczona jest na jakieś wspólne mniejsze lub większe wycieczki?

Salomonka napisał/a:

Może tez być tak, że zawsze będziesz zrabiała mniej... I wtedy będziesz z knajpy, z kolacji z nim  wychodziła głodna?

Moim zdaniem płacić powinien ten, kto zaprasza, a jeśli obiad czy kolacja w knajpie jest wspólnym pomysłem, to jak najbardziej rachunek można podzielić. Jeśli ta ostatnia opcja którejś ze stron nie odpowiada, zawsze może z wyjścia po prostu zrezygnować.
Z drugiej strony pójść z kimś do knajpy, zamówić jedzenie tylko dla siebie, każąc drugiej osobie tylko patrzeć jak się je, to już nie jest skąpstwo, ale zwykły brak wychowania. No dobrze, napiszę wprost - to jest buractwo.

6

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Zadaj SOBIE pytanie: jak bardzo ci przeszkadza?
Gdyby twój facet nie dbał o higienę, mówiąc dosadnie - śmierdział, albo był chamski wobec twoje rodziny, przyjaciół - to pewnie wymieniałbyś go na bardziej atrakcyjnego osobnika. Ze skąpstwem jest tak samo - jeśli spotykanie się z nim przekracza twoje możliwości finansowe, jeśli czujesz się niezręcznie, gdy w knajpce musisz sięgać po portfel, to zmień partnera. Jeśli jednak facet ma wiele zalet, w każdej innej sferze jest super, to się naucz tolerować te sytuację, znajdź rozwiązanie (w końcu wielu studentów pracuje, może musisz poszukać jakieś pracy lub lepiej płatnej).

7

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Jest równouprawnienie, więc nie widzę tutaj jakiś okropieństw.I utrzymywanie drugiej osoby jest raczej pasożytniczą wink  formą istnienia w związku ...ale, to zdanie
Często jak idziemy do knajpy zamawia jedno danie, nie pytając się czy jestem głodna.
Stawia go ewidentnie w złym świetle.Tak nie powinien zachowywać się kochający mężczyzna.Zle, to rokuje na przyszłość.A już z pewnością eliminuje, go jako poważnego partnera życiowego.

8

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Ty będziesz z bobasem w domu, po porodzie, ciężko Ci będzize. Nie będziesz chodzić do pracy.
I ten pan zapewni Ci bezpieczeństwo i utrzymanie, będzie dbał o finanse, bo dziecko dużo kosztuje?

Jaki jest cel tej relacji? Związek, może małżeńśtwo? Czy seks? Koleżeństwo?

9

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Nie mogłabym być z takim facetem i dla mnie jego zachowanie nie jest normalne. Niech sobie będzie za równouprawnieniem, ale chyba jako mężczyzna sam z siebie powinien zabrać czasem ukochaną na obiad czy kolację. Myślę, że dla MĘŻCZYZNY to bardzo przyjemne gdy może zadbać o kobietę, poadorować ją. Twój mężczyzna zachowuje się jak burak.

10

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
ViktoriaVikiii napisał/a:

Jestem z moim facetem już 2 lata. Na początku obdarowywał mnie małymi upominkami, jednak się to zmieniło. Podam przykłady:
1. Mam dokładać się na benzynę, inaczej nigdzie nie pojedziemy.
2. Jedząc na mieście zawsze muszę płacić za swoje jedzenie.
3. Kupuję mi np obiad a na drugi dzień będąc na miescie to ja muszę mu kupić tzn 'oddać za to, że kupił mi wczoraj'.
4. Często jak idziemy do knajpy zamawia jedno danie, nie pytając się czy jestem głodna.
5. Raz na jakiś czas mówi wprost, że juz mu sie kończą pieniądze i żebym to ja za niego zapłaciła

Dodam, że mój facet ma 24, zarabia średnią krajową. Nie wymagam od niego, żeby wszystko mi sponsorował. Staram sobie wszystko opłacać,  ale z racji tego, że studiuje i pracuje dorywczo czasami brakuje mi pieniędzy. Jednak on czasami każe mi dopłacać do paliwa mimo tego, że mi tych pieniędzy brakuje.

Jak to jest u was? wyolbrzymiam czy jest to troche 'nienormalne'.

Jest jakaś konkretna przyczyna tego że zmienił swoje zachowanie ???

Mnie się wydaje że nie umiecie rozmawiać o kasie - Ty masz oczekiwania że on będzie za ciebie płacił bo ty nie masz ..albo masz dużo mniej..... on natomiast wydaje ile ma …. po czym informuje cię że już nie ma i teraz może byś ty zapłaciła. .. czyli nie koniecznie ma świadomość że nie masz.....
Przyjmując "sponsorowanie " poniekąd bierzesz na siebie zobowiązanie rewanżu … skoro inaczej nie ustaliliście.

I jeszcze coś - punkt  2 i 3  się wykluczają - bo albo zawsze płacisz za siebie , albo płacicie na zmianę ?
4 - jak ktoś wspomniał - burak....o ile nie jest to próba manifestacji czegoś ….. … może ciągle mówisz ze nie masz na jedzenie...ale chodzisz z nim do restauracji ??? i liczysz ze się zlituje ????
jeśli tak...to wyłudzanie tongue
5- tak w sumie powinno być o ile rozmawiacie o swoich finansach i wspólnie planujecie wydatki. …. czyli po prostu informacja.

Uważam że nikt nie ma obowiązku stawiać mi - jeśli mnie na coś nie stać to komunikuje to , i albo nie idę albo szukamy innego rozwiązania. … ogólnie mam zasadę uczestniczyć w czymś na co mnie stać …. nawet jeśli nie płacę tym razem.... lub uzgadniam że kolejny raz ja zapraszam, ja płacę .

ViktoriaVikiii napisał/a:

"Staram sobie wszystko opłacać,  ale z racji tego, że studiuje i pracuje dorywczo czasami brakuje mi pieniędzy. Jednak on czasami każe mi dopłacać do paliwa mimo tego, że mi tych pieniędzy brakuje.

Jeśli Ci brakuje pieniędzy to zastanów się nad 1.  ich zarobieniem, lub 2. ograniczeniem zbędnych wydatków …
Mieszkacie razem ?  prowadzicie razem dom ? macie wspólne zobowiązania ????
Masz nieuzasadnione roszczenia w stosunku do faceta - drugi człowiek jeśli chce i może to sponsoruje ….
Ale nie jest to jego obowiązek. …

Uważam że komunikacji brak w tym temacie …

11

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Dla mnie to nie jest normalne. Tak jak wyżej, to zwyczajne skąpstwo. Nie mówię o tym, że Twój chłopak ma za wszystko płacić, posiłki faktycznie możecie płacić za siebie, ale benzynę?

12

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Znam parę, która tak funkcjonuje i mają się bardzo dobrze od lat. Ale wiem, że ja poruszyłabym ten temat i postarała się mieć większy wpływ na to, gdzie idziemy, gdzie jemy - żeby móc kontrolować czy chcę się dokładać do paliwa / akurat dzisiaj wydawać dużo w restauracji. Top raczej oczywiste, że jak w tym miesiącu jest słabo z kasą - to nie jadę. I już! Nie miałabym nic przeciwko sprawiedliwemu podziałowi "raz ja, raz ty". Oczywiście, że rozumiem, że facet nie ma ochoty płacić za paliwo za każdą wspólną wycieczkę (pewnie wystarczy wydatków na samo ogarnięcie samochodu). Dla mnie - sytuacja taka jest bardziej komfortowa niż nie dokładanie się do paliwa czy nie płacenie za swoje jedzenie.

Wniosek: cała sytuacja może być do ogarnięcia - ale wymagana jest KOMUNIKACJA.

13

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Jutia napisał/a:

Dla mnie to nie jest normalne. Tak jak wyżej, to zwyczajne skąpstwo. Nie mówię o tym, że Twój chłopak ma za wszystko płacić, posiłki faktycznie możecie płacić za siebie, ale benzynę?

Co to za zdziwienie? Myślisz, że paliwo samo magicznie pojawia się w baku? Utrzymanie samochodu też nie jest tanią sprawą, więc jak najbardziej chłopak może i powinien dzielić koszty benzyny po równo.

14

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Gary napisał/a:

Ty będziesz z bobasem w domu, po porodzie, ciężko Ci będzize. Nie będziesz chodzić do pracy.
I ten pan zapewni Ci bezpieczeństwo i utrzymanie, będzie dbał o finanse, bo dziecko dużo kosztuje?

Jaki jest cel tej relacji? Związek, może małżeńśtwo? Czy seks? Koleżeństwo?

Nie wciągaj w to dzieci, bo autorka nie pisła słowem o nich. Nie wiadomo w ogóle czy je nawet planują w przyszłości.

15

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Mathas napisał/a:
Jutia napisał/a:

Dla mnie to nie jest normalne. Tak jak wyżej, to zwyczajne skąpstwo. Nie mówię o tym, że Twój chłopak ma za wszystko płacić, posiłki faktycznie możecie płacić za siebie, ale benzynę?

Co to za zdziwienie? Myślisz, że paliwo samo magicznie pojawia się w baku? Utrzymanie samochodu też nie jest tanią sprawą, więc jak najbardziej chłopak może i powinien dzielić koszty benzyny po równo.


idąc tym tropem myślowym to gostek powinien płacić częściowo za prąd, gaz, itp no bo jak dziewczyna się robi na bóstwo i marnuję wodę, by się wypucować, prąd, by zrobić makijaż, itd. W końcu mogłaby siedzieć cały dzień w łóżku, po co ten wysiłek

Jedziesz z facetem na obiad 2 km, to ile ma zwrócić mu za jazdę? (paliwo + ubezpieczenie + myjnia +...+ fatyga)/2km = ?

16

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Averyl napisał/a:
Mathas napisał/a:
Jutia napisał/a:

Dla mnie to nie jest normalne. Tak jak wyżej, to zwyczajne skąpstwo. Nie mówię o tym, że Twój chłopak ma za wszystko płacić, posiłki faktycznie możecie płacić za siebie, ale benzynę?

Co to za zdziwienie? Myślisz, że paliwo samo magicznie pojawia się w baku? Utrzymanie samochodu też nie jest tanią sprawą, więc jak najbardziej chłopak może i powinien dzielić koszty benzyny po równo.


idąc tym tropem myślowym to gostek powinien płacić częściowo za prąd, gaz, itp no bo jak dziewczyna się robi na bóstwo i marnuję wodę, by się wypucować, prąd, by zrobić makijaż, itd. W końcu mogłaby siedzieć cały dzień w łóżku, po co ten wysiłek

Jedziesz z facetem na obiad 2 km, to ile ma zwrócić mu za jazdę? (paliwo + ubezpieczenie + myjnia +...+ fatyga)/2km = ?

Tu już przesadzasz. Dla mnie logiczne, że jak jedziesz na wycieczkę dajmy 200 km od miejsca zamieszkania to koszty podróży są dzielone na pół, no ludzie. Chciałyście mieć równouprawnienie to macie, z jakiej racji facet ma sponsorować jej podróże? Tak samo jak wynajmujecie pokój dwuosobowy to mimo wszystko płacicie za niego po połowie, a przynajmniej taki zdrowy bilans strat powinien być zachowany.

17

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Mathas napisał/a:
Averyl napisał/a:
Mathas napisał/a:

Co to za zdziwienie? Myślisz, że paliwo samo magicznie pojawia się w baku? Utrzymanie samochodu też nie jest tanią sprawą, więc jak najbardziej chłopak może i powinien dzielić koszty benzyny po równo.


idąc tym tropem myślowym to gostek powinien płacić częściowo za prąd, gaz, itp no bo jak dziewczyna się robi na bóstwo i marnuję wodę, by się wypucować, prąd, by zrobić makijaż, itd. W końcu mogłaby siedzieć cały dzień w łóżku, po co ten wysiłek

Jedziesz z facetem na obiad 2 km, to ile ma zwrócić mu za jazdę? (paliwo + ubezpieczenie + myjnia +...+ fatyga)/2km = ?

Tu już przesadzasz. Dla mnie logiczne, że jak jedziesz na wycieczkę dajmy 200 km od miejsca zamieszkania to koszty podróży są dzielone na pół, no ludzie. Chciałyście mieć równouprawnienie to macie, z jakiej racji facet ma sponsorować jej podróże? Tak samo jak wynajmujecie pokój dwuosobowy to mimo wszystko płacicie za niego po połowie, a przynajmniej taki zdrowy bilans strat powinien być zachowany.

a jak często sknerowaty facet jeździ na wycieczki 200 km?
a jak często się dziewczyna dba o siebie? raz na 3 miesiące, raz na pół roku???
gdzie tu widzisz przesadę?

i nie wyjeżdżaj z tekstami "chciałyście mieć równouprawnienia", bo jest to prymitywne myślenie samca z jaskini

18

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
ViktoriaVikiii napisał/a:

Jestem z moim facetem już 2 lata. Na początku obdarowywał mnie małymi upominkami, jednak się to zmieniło. Podam przykłady:
1. Mam dokładać się na benzynę, inaczej nigdzie nie pojedziemy.
2. Jedząc na mieście zawsze muszę płacić za swoje jedzenie.
3. Kupuję mi np obiad a na drugi dzień będąc na miescie to ja muszę mu kupić tzn 'oddać za to, że kupił mi wczoraj'.
4. Często jak idziemy do knajpy zamawia jedno danie, nie pytając się czy jestem głodna.
5. Raz na jakiś czas mówi wprost, że juz mu sie kończą pieniądze i żebym to ja za niego zapłaciła

Dodam, że mój facet ma 24, zarabia średnią krajową. Nie wymagam od niego, żeby wszystko mi sponsorował. Staram sobie wszystko opłacać,  ale z racji tego, że studiuje i pracuje dorywczo czasami brakuje mi pieniędzy. Jednak on czasami każe mi dopłacać do paliwa mimo tego, że mi tych pieniędzy brakuje.

Jak to jest u was? wyolbrzymiam czy jest to troche 'nienormalne'.

sknera dekady chyba. Ale co kto lubi...

19

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Mathas napisał/a:

Tu już przesadzasz. Dla mnie logiczne, że jak jedziesz na wycieczkę dajmy 200 km od miejsca zamieszkania to koszty podróży są dzielone na pół, no ludzie. Chciałyście mieć równouprawnienie to macie, z jakiej racji facet ma sponsorować jej podróże? Tak samo jak wynajmujecie pokój dwuosobowy to mimo wszystko płacicie za niego po połowie, a przynajmniej taki zdrowy bilans strat powinien być zachowany.

Wszystko jest kwestią dwustronnego ustalenia, ale osobiście uważam, że nie na miejscu jest proponowanie wycieczki z równoczesnym oczekiwaniem zwrotu kosztów. Co innego, gdyby to dziewczyna wpadła na pomysł i w założeniu z góry uznała, że sponsorem całości będzie druga strona - coś takiego wydaje mi się zwykłym pasożytnictwem i nie należy się na to godzić. Jeśli pomysł jest wspólny, każda ze stron jak najbardziej powinna w kosztach partycypować, chyba że zgodnie ustalą inaczej.
Tym niemniej już wspólne mieszkanie powinno wiązać się dzieleniem kosztów, choćby dlatego, że jest to stałe zobowiązanie. Moim zdaniem nawet niekoniecznie po połowie, ale na miarę możliwości każdej ze stron, a na pewno po rozmowie podczas której para usiądzie i wszystko między sobą szczegółowo omówi. Rozmowa oczywiście powinna odbyć się PRZED podjęciem ostatecznej decyzji.

W gruncie rzeczy zastanawiam się dlaczego ludzie mają tak ogromny problem z rozmową na temat pieniędzy. O ileż wszystko staje się łatwiejsze, kiedy kwestie finansowe są klarowne. I nie ma tu jednego uniwersalnego modelu, ważne jest, aby żadna ze stron nie czuła się w jakikolwiek sposób pokrzywdzona.

Tak na marginesie, to mój 21 letni syn, kiedy w ubiegłym roku po raz pierwszy wybierał się na pierwsze wspólne wakacje z obecną dziewczyną (od nas nad morze jest ok. 650 km w jedną stronę), to miał nie lada problem, bo niezręcznie mu było wziąć od niej pieniądze za połowę paliwa, ona z kolei stanowczo oznajmiła, że na jego koszt nigdzie się nie wybiera. W gruncie rzeczy i jej, i jego postawa bardzo mi się podobała.

20

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Po przeczytaniu Twojej wypowiedzi Olinka przyszła mi do głowy - jeszcze jedna rzecz, niektórzy faceci po prostu źle się czują w tym wyzwolonym świecie kobiet, wolą stare zwyczaje, gdy to facet zaprasza, płaci, itd
Ten temat pokazuje jak szablonowo niektórzy myślą: dziewczyna nie ma pieniędzy, nie może pozwolić na wszystkie "atrakcje", z których korzysta jej facet. Nie może się stołować w restauracjach, bo nie stać ją nawet na połowę rachunku. Facet gdyby miał nieco empatii, zaproponowałaby tańsze rozwiązanie np. zrobienie wspólnie kolacji w domu, czy wyprawa z własnym prowiantem - mogliby spędzić sympatycznie czas, bez zgrzytów kto ma płacić, a jednak z jakiegoś powodu zabiera ją do knajpy i sam wpiernicza, nawet nie pytając jej czy jest głodna, czy nie. Buractwo.
W sąsiednim wątku jest temat, jak to matka ryczy, bo ojciec nie chciał pojechać na wycieczkę z okazji rocznicy ślubu, przy okazji dziewczyna opisuje - że owszem są majętni, bo ojciec niezłą kasę trzaska, a mimo to marzną w domu, bo żal na ogrzewanie. Chyba właśnie po tym można poznać sknerę, że kolekcjonuje cyferki na koncie, że boli go, gdy musi za coś zapłacić.

Swoją drogą spotkałyście się z określeniem, że to facet w takiej sytuacji leci na kasę? Jeśli facet jest wolnym strzelce i czasem miewa pieniądze, ale codziennie mieszka, żyje w domu swojej dziewczyny, która ma stałą pracę, to czy o takim myślicie, że poleciał na kasę?
A w drugą stronę, dziewczyna, która w jakiś sposób korzysta z majątku faceta, to jak jest oceniana?

21

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Cóż, wszystko zależy jaki macie układ. Jeśli Ty pełnisz tradycyjnie kobiece obowiązki sprzątasz, gotujesz etc jak najbardziej możesz narzekać że on nie wykonuje tradycyjnie męskiej roli to jest nie płaci za Ciebie. Ale jeśli tego nie robisz to czemu oczekujesz że będzie za Ciebie płacił?

Ad. 3. Jak macie równouprawniiny związek to norma że raz jedno płaci raz drugie.
Ad. 4. Jeśli idziecie do knajpy zakładam że to jest udane wcześniej, a nie ciągnie Cię tam na siłę to norma że każdy płaci za siebie i dla siebie zamawia.
Ad 5. Skoro macie rozdzielne finanse i równoprawny związek możesz mu zasugerować żeby spadał na drzewo z takimi propozycjami.

22

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Nie nie nie to nie zależy od podziału ról, my nie rozmawiamy tu o tym, że ona dokłada mniej do domowego WSPÓLNEGO budżetu. Świat stanął na głowie, bo facet idzie z ukochaną do knajpy i sam sobie zamawia obiad wiedząc, że dziewczynie się nie przelewa to raz , a dwa że po prostu to jest chyba jakiś jaskiniowiec, bo do dżentelmena mu bardzo daleko, a faceci tu się wypowiadający ochoczo bronią, argumentując to tym, że chciałyśmy równouprawnienia. Wstyd panowie. JAkby mój mąż się tak zachowywał, to nie byłby moim mężem i bardzo bym się wstydziła za takiego "partnera". To egoista dbający tylko o własne potrzeby, a warto właśnie myśleć o przyszłości, bo już sobie wyobrażam kupno pieluch dla dziecka z tym panem czy przykładową opłatę za szczepienie / żłobek czy mleko.

23

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
chomik9911 napisał/a:

Nie nie nie to nie zależy od podziału ról, my nie rozmawiamy tu o tym, że ona dokłada mniej do domowego WSPÓLNEGO budżetu. Świat stanął na głowie, bo facet idzie z ukochaną do knajpy i sam sobie zamawia obiad wiedząc, że dziewczynie się nie przelewa to raz , a dwa że po prostu to jest chyba jakiś jaskiniowiec, bo do dżentelmena mu bardzo daleko, a faceci tu się wypowiadający ochoczo bronią, argumentując to tym, że chciałyśmy równouprawnienia. Wstyd panowie. JAkby mój mąż się tak zachowywał, to nie byłby moim mężem i bardzo bym się wstydziła za takiego "partnera". To egoista dbający tylko o własne potrzeby, a warto właśnie myśleć o przyszłości, bo już sobie wyobrażam kupno pieluch dla dziecka z tym panem czy przykładową opłatę za szczepienie / żłobek czy mleko.

Damę traktuje się jak damę, nowoczesna kobietę jak nowoczesna kobietę, przy tradycyjnej kobiecie jest się tradycyjnym mężczyzną. Tak to widzę.

Ja wiem, że każda chciałaby mieć najlepsze z dwóch światów (nie muszę nic robić bo równouprawnienie ale masz mnie traktować specjalnie bo jestem kobietą) a tę mniej przyjemną część zostawić mężczyźnie (płacenie, pierwszy ruch, połowa obowiązków domowych, konieczność legalizacji związku etc) ale to tak nie działa. Coraz więcej mężczyzn nie daje się już robić w konia. Jeżeli ktoś chce ponosić większe koszta tylko po to by mieć dostęp do (często) kiepskiego seksu - jego sprawa. Ale nazwijmy sprawy po imieniu: to głupota a nie szlachetność.

24

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
chomik9911 napisał/a:

Nie nie nie to nie zależy od podziału ról, my nie rozmawiamy tu o tym, że ona dokłada mniej do domowego WSPÓLNEGO budżetu. Świat stanął na głowie, bo facet idzie z ukochaną do knajpy i sam sobie zamawia obiad wiedząc, że dziewczynie się nie przelewa to raz , a dwa że po prostu to jest chyba jakiś jaskiniowiec, bo do dżentelmena mu bardzo daleko, a faceci tu się wypowiadający ochoczo bronią, argumentując to tym, że chciałyśmy równouprawnienia. Wstyd panowie. JAkby mój mąż się tak zachowywał, to nie byłby moim mężem i bardzo bym się wstydziła za takiego "partnera". To egoista dbający tylko o własne potrzeby, a warto właśnie myśleć o przyszłości, bo już sobie wyobrażam kupno pieluch dla dziecka z tym panem czy przykładową opłatę za szczepienie / żłobek czy mleko.

A po co wtrącasz w to dzieci i pieluchy? Autorka o nich wspominała? Nie? To argument totalnie wzięty z tyłka. Dwa, panuje równouprawnienie. Z jakiej racji mam sponsorować coś komuś, kto sam ma dwie nogi i dwie ręce? Czasy się zmieniają, kiedyś kobieta dbała głównie o dom i dzieci, a finanse były kwestią i problemem mężczyzn. Obecnie kobiety są "wyzwolone", pracują, więc logiczne, że płacą i sponsorują swoje zachcianki. Do tego pragnę zauważyć, że nie są małżeństwem, więc kwestie finansów powinny też wyglądać inaczej. W obecnych czasach mało, który facet pozwoli sobie na bycie sponsorem kobiety.

25 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2018-10-11 19:43:55)

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Czytam i nie wierzę i bardzo współczuję Waszym żonom/partnerkom, bo ja nie wspomniałam o sponsorowaniu kogoś tylko o zaproszeniu na randkę czy obiad. A o dzieciach warto wspomnieć i nawet trzeba, bo jak teraz żałuje dychy na zupę to ciekawe kto zapłaci za pieluchy jak na macierzyński pójdzie kobieta. Pewnie będą się składać po 12,99 zł.

26

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

A mi to nawet żal jest Mathasa, bo wcześniej czy później przejedzie się na swoim podejściu.
Dobry związek nie funkcjonuje na zasadzie - ty mi dasz 5 zł, to ja tobie też 5 zł, dobry związek to taki, gdzie ludzie się uzupełniają np. jedno dobrze gotuje, a drugie dokładnie sprząta, a jeśli żadne nie lubi gotować, to się dzielą wg potrzeb raz jedno więcej gotuje, bo partner ma dużo pracy, więc trzeba go odciążyć, albo jedzą na mieście, cokolwiek co nie generuje konfliktu. Na samym początku napisałam, albo dziewczyna powinna zaakceptować sytuację, znaleźć jakiś sposób radzenia sobie z takimi sytuacjami - jeśli facet (poza skąpstwem) jest wart tego, albo wymienić go na bardziej kompatybilny egzemplarz wink

A co do wyzwolonych kobiet, mój facet jest w kilku rzeczach lepszy ode mnie np. jest wyższy więc bez problemu sięga po rzeczy z górnej półki, nawet zarabia więcej niż ja, rzecz w tym, że ja zarabiam wystarczająco dużo, by się utrzymać, by być niezależną, więc jego kasa nie ma żadnego znaczenia...itd
tak na dobrą sprawę wychodzi na to, że jest niepotrzebny i to jest to, czego on się najbardziej boi. On ma świadomość, że ja bez niego sobie świetnie poradzę, w drugą stronę - też, chociaż bez tego "świetnie", raczej "z wielkim bólem" tongue

27

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Averyl napisał/a:

A mi to nawet żal jest Mathasa, bo wcześniej czy później przejedzie się na swoim podejściu.
Dobry związek nie funkcjonuje na zasadzie - ty mi dasz 5 zł, to ja tobie też 5 zł, dobry związek to taki, gdzie ludzie się uzupełniają np. jedno dobrze gotuje, a drugie dokładnie sprząta, a jeśli żadne nie lubi gotować, to się dzielą wg potrzeb raz jedno więcej gotuje, bo partner ma dużo pracy, więc trzeba go odciążyć, albo jedzą na mieście, cokolwiek co nie generuje konfliktu. Na samym początku napisałam, albo dziewczyna powinna zaakceptować sytuację, znaleźć jakiś sposób radzenia sobie z takimi sytuacjami - jeśli facet (poza skąpstwem) jest wart tego, albo wymienić go na bardziej kompatybilny egzemplarz wink

A co do wyzwolonych kobiet, mój facet jest w kilku rzeczach lepszy ode mnie np. jest wyższy więc bez problemu sięga po rzeczy z górnej półki, nawet zarabia więcej niż ja, rzecz w tym, że ja zarabiam wystarczająco dużo, by się utrzymać, by być niezależną, więc jego kasa nie ma żadnego znaczenia...itd
tak na dobrą sprawę wychodzi na to, że jest niepotrzebny i to jest to, czego on się najbardziej boi. On ma świadomość, że ja bez niego sobie świetnie poradzę, w drugą stronę - też, chociaż bez tego "świetnie", raczej "z wielkim bólem" tongue

Ale tutaj jest zupełnie inna kwestia właśnie. Jak najbardziej zgadzam się z podejściem, że skoro jedna strona lepiej radzi sobie w jednym a druga w drugim to kompromis jest jak najbardziej zdrowy i to jest prawidłowe podejście do tematu. Tylko pytanie - co autorka wkłada w związek co równoważyłoby kwestie pieniędzy? Nigdzie nie jest napisane, że daje w tych kwestiach więcej od partnera a więc NADAL to on bardziej się tu poświęca. Dwa, Ty jesteś niezależna finansowo, jak widać autorka już nie. Więc to też jest inny przypadek.

28 Ostatnio edytowany przez Averyl (2018-10-11 22:46:54)

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Mathas napisał/a:

Tylko pytanie - co autorka wkłada w związek co równoważyłoby kwestie pieniędzy? Nigdzie nie jest napisane, że daje w tych kwestiach więcej od partnera a więc NADAL to on bardziej się tu poświęca.

jak się tak będzie chłopak poświęcał, to wkrótce zostanie świętym big_smile

autorka, której chyba zabrakło na internet wink, nie udziela się, więc można gdybać, co wnosi w relację
niech zgadnę - może seks? może swoje towarzystwo?

czemu uważasz, że skoro dziewczyna nie opisała całej relacji, od pierwszego spotkania, to znaczy, że leci na jego kasę? że to on się "poświęca" bardziej.
ona napisała, że się z gościem rozlicza (przeczytaj pkt. 2 i 3), raczej w wypowiedzi, chodziło o to, że ją boli takie traktowanie (pkt. 4), poza tym ona wyraziła swój stosunek do tematu

ViktoriaVikiii napisał/a:

Nie wymagam od niego, żeby wszystko mi sponsorował. Staram sobie wszystko opłacać,  ale z racji tego, że studiuje i pracuje dorywczo czasami brakuje mi pieniędzy. Jednak on czasami każe mi dopłacać do paliwa mimo tego, że mi tych pieniędzy brakuje.

Jeśli podwozisz kogoś z pracy, to też żądasz zapłaty za paliwo?
Jeśli gostek przyjeżdża swoim autkiem na randkę i potem razem gdzieś jadą to czemu ma płacić za paliwo? niech przyjedzie autobusem, rowerem i wtedy nie będzie problemu.
Gdyby na radce mi facet powiedział, że mam mu zapłacić za paliwo, to raczej nie miałby szansy na kolejne spotkanie, na co komu i do czego taki kmiotek z wężem w kieszeni.

29

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Averyl napisał/a:
Mathas napisał/a:

Tylko pytanie - co autorka wkłada w związek co równoważyłoby kwestie pieniędzy? Nigdzie nie jest napisane, że daje w tych kwestiach więcej od partnera a więc NADAL to on bardziej się tu poświęca.

jak się tak będzie chłopak poświęcał, to wkrótce zostanie świętym big_smile

autorka, której chyba zabrakło na internet wink, nie udziela się, więc można gdybać, co wnosi w relację
niech zgadnę - może seks? może swoje towarzystwo?

czemu uważasz, że skoro dziewczyna nie opisała całej relacji, od pierwszego spotkania, to znaczy, że leci na jego kasę? że to on się "poświęca" bardziej.
ona napisała, że się z gościem rozlicza (przeczytaj pkt. 2 i 3), raczej w wypowiedzi, chodziło o to, że ją boli takie traktowanie (pkt. 4), poza tym ona wyraziła swój stosunek do tematu

ViktoriaVikiii napisał/a:

Nie wymagam od niego, żeby wszystko mi sponsorował. Staram sobie wszystko opłacać,  ale z racji tego, że studiuje i pracuje dorywczo czasami brakuje mi pieniędzy. Jednak on czasami każe mi dopłacać do paliwa mimo tego, że mi tych pieniędzy brakuje.

Jeśli podwozisz kogoś z pracy, to też żądasz zapłaty za paliwo?
Jeśli gostek przyjeżdża swoim autkiem na randkę i potem razem gdzieś jadą to czemu ma płacić za paliwo? niech przyjedzie autobusem, rowerem i wtedy nie będzie problemu.
Gdyby na radce mi facet powiedział, że mam mu zapłacić za paliwo, to raczej nie miałby szansy na kolejne spotkanie, na co komu i do czego taki kmiotek z wężem w kieszeni.

A on nie wnosi seksu i towarzystwa? Po krótkich obliczeniach wychodzi, że... ON nadal daje od siebie więcej. Jak autorka może mieć pretensje o to, że facet nie chce jej sponsorować wszystkiego? No ludzie, przecież to jakiś absurd.

30

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Mathas napisał/a:

A on nie wnosi seksu i towarzystwa? Po krótkich obliczeniach wychodzi, że... ON nadal daje od siebie więcej. Jak autorka może mieć pretensje o to, że facet nie chce jej sponsorować wszystkiego? No ludzie, przecież to jakiś absurd.

towarzystwo??? umiesz wyobrazić samego siebie, że umawiasz się z osobą bliską, niech będzie dziewczyna zaprosiła cię do domu na obiad, rodzinka zasiada, wszyscy wpierniczają, a tobie ślinka cieknie, bo nikt ci nawet nie zaproponował kęsa, chociaż niby byłeś zaproszony na obiad.

Zakładam, że właśnie seks jest tym, co sprawia, że są ze sobą od 2 lat, bo raczej o jego osobie nie można powiedzieć wiele dobrego.

Ok, załóżmy, że rzeczywiście gość się "poświęca", jest męczennikiem tego związku, panna go rujnuje korzystając z jego autka i nie płacąc za paliwo... to czemu facet nie zrobi dobrze sobie i nie znajdzie takiej, co mu będzie płacić? w zamian, czasem pobzykają się i będzie remis

31

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Najwięcej o równouprawnieniu , dzieleniu każdej wydanej złotowki na pół są mężczyzni którzy tej kasy nie mają i zapłacenie za obiad dziewczyny stanowi poważne naruszenie ich budzetu. Ok nie każdy zarabia dobrze i nie każdego na to stać. Kase którą zarabia przeznacza dla siebie bo ma jej mało. Nie rozumiem tylko dlaczego ten typ faceta przypisuje do tego ideologie że jest rownouprawnienie, utrzymywanie ( w imie zapłacenia za obiad i zupe  yikes  )  i takie bla bla bla zamiast przyznać że go na to nie stać. Wtedy sytuacja jasna. Nie ma co się pocieszać że w tych czasach każdy tak myśli bo jest to nieprawdą. Ktoś kto wiecej zarabia nie zastanawia sie czy kawa herbata obiad czy przejechana beznzyna to oznaka" frajerstwa" i SPONSORINGU.

32

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Nitka997 napisał/a:

Najwięcej o równouprawnieniu , dzieleniu każdej wydanej złotowki na pół są mężczyzni którzy tej kasy nie mają i zapłacenie za obiad dziewczyny stanowi poważne naruszenie ich budzetu. Ok nie każdy zarabia dobrze i nie każdego na to stać. Kase którą zarabia przeznacza dla siebie bo ma jej mało. Nie rozumiem tylko dlaczego ten typ faceta przypisuje do tego ideologie że jest rownouprawnienie, utrzymywanie ( w imie zapłacenia za obiad i zupe  yikes  )  i takie bla bla bla zamiast przyznać że go na to nie stać. Wtedy sytuacja jasna. Nie ma co się pocieszać że w tych czasach każdy tak myśli bo jest to nieprawdą. Ktoś kto wiecej zarabia nie zastanawia sie czy kawa herbata obiad czy przejechana beznzyna to oznaka" frajerstwa" i SPONSORINGU.

Ktoś kto więcej zarabia wie jak dużo musił poświęcić dla tych pieniędzy. Więc nie - to że ktoś więcej zarabia nie znaczy, że szasta pieniędzmi na lewo i prawo przyzwyczajając kobietę do tego, że w razie czego on i tak zapłaci i będzie bankomatem. Do tego najbogatsi często są właśnie oszczędni. Tak, oszczędni - wy nazywacie to skąpstwem, ja oszczędnością i logiką.

33

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Ktoś kto więcej zarabia wie jak dużo musił poświęcić dla tych pieniędzy. Więc nie - to że ktoś więcej zarabia nie znaczy, że szasta pieniędzmi na lewo i prawo przyzwyczajając kobietę do tego, że w razie czego on i tak zapłaci i będzie bankomatem. Do tego najbogatsi często są właśnie oszczędni. Tak, oszczędni - wy nazywacie to skąpstwem


No prosze Cie szastaniem pieniedzy nazywasz kupieniem 2 biletow do kina, zapłaceniem za obiad??  yikes ooo i argument" bedziesz bankomatem" jest na miejscu...o czym ty piszesz. Ja tam nie kłoce sie z Twoja ideologią ale nie wmawiaj sobie że wszyscy faceci są Twojego pokroju bo to nieprawda. Nie znam takich. Jak pisałam co kto lubi, szukaj takiej dziewczyny która doceni Twoje towarzystwo, będzie zapraszała Cie na randki ( to jest wykona pierwszy ruch, tak jak tam gdzies wyzej pisales) bedzie wdzieczna za sex, nie przeznaczysz na nia nawet złotowki baaa wręcz ona Ci dołozy z nawiązką no ja Ci życze jak najlepiej.

34

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Ależ Panowie i Panie smile Nie dajmy się zwariować, bo każdy związek jest inny. Wystarczy, że żadne w związku nie będzie się czuło wykorzystywane.
Ja np. nie wyobrażam sobie, żebym płaciła kiedykolwiek za siebie w restauracji, gdy idę z moim prtnerem. Kiedyś próbowałam na początku jednak dotarły do mnie  w końcu jego słowa; Przestań, przeciez to ja jestem facetem;)

Kiedy spędzamy czas u mnie w mieszkaniu, to ja dbam o to, by nam niczego nie brakowało. Jednak nie zawsze, bo zdarza się, że mój pan płaci w sklepie za zakupy i wtedy ma minę nie znoszącego sprzeciwu włoskiego macho. smile

Gdy spędzamy czas u niego, to zwykle nie martwię się o nic, ale też nigdy nie jadę "z gołą ręką". Nierzadko tarabanię się do niego z bagażnikiem  wypełnionym polskimi specjałami, typu gołąbki np.

Nigdy nie bylo między nami starć ani nieporozumień na temat pieniędzy, choć musiałam go nieco sobie "wychować" i odzwyczaić od wszelkiego jedzenia na mieście, jak to Niemcy mają w zwyczaju.

Moim zdaniem takie skrupulatne wyliczanie, kto ile dołożył w tym tygodniu, ma rację bytu tylko wtedy, gdy jedno w związku czuje się wykorzystywane. Tylko wtedy też trzeba dokonać analizy, czy to poczucie jest uzasadnione, czy bierze się ze zwyczajnego skąpstwa.

Możliwe, że spięcia na temat pieniędzy, to pierwsza oznaka naszego niedobrania się i należy rozważyć opcję zmiany partnera. Z tym aktualnym rarczej juz lepiej nie będzie, tylko gorzej. I to nie tylko w kwestii pieniędzy smile

35 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2018-10-14 04:38:26)

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Dla mnie ten facet jest skąpy, ale oczywiście każdy może uważać inaczej i każdy czegoś innego potrzebuje w związku. Dla mnie skąpstwo to dla mnie jedna z gorszych cech obok bycia mamisynkiem. No i skąpstwo jest też niefajne w przypadku kobiet, gdy też zawsze wyliczają każdą złotówkę. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy ktoś chce liczyć się ze mną co do grosza, nie mam tak nawet z koleżankami, żadna z nas nie liczy, która więcej płaci i czy jedna z nas może nie zapłaciła więcej. Tym bardziej w związku sobie tego nie wyobrażam, ale nie chodzi o to, by facet zawsze płacił, bo też bym się źle czuła. No ale zawsze pół na pół i wyliczanie dla mnie byłoby męczące. Skoro ona ma czasem coś jemu kupić, bo jemu brakuje pieniędzy, to czemu on jej nie? To wygodne dla niego... Sama w związku nie mam problemu, raz ja zapłacę więcej, raz mój facet, nikt nie płaci za nikogo ciągle, ale nie wyliczamy sobie pół na pół. Jeżeli on miał ciężej z kasą bo tak było, to nie miałam problemu, by zabrać go do kina za swoje pieniądze lub na wyjazd za miasto, bo nie myślę stereotypowo i nie wykorzystuję go, chcę dla niego jak najlepiej w odwrotnej sytuacji on też nie miał problemu, by płacić lub proporcjonalnie do możliwości. Tak jest wygodnie i nikt nie musi się martwić, że nie będzie jakiegoś wyjścia, bo akurat nie ma się tej połowy na wyjście. No i nie myśli się tak dużo o pieniądzach tylko koncentruje się na relacji. Oczywiście co innego daleki wyjazd, wtedy wiadomo, że lepiej jednak jak obie osoby mają jakieś pieniądze, bo jednej osobie ciężko by było za wszystko płacić, ale już wyjście na obiad to dla nas żaden problem i jeżeli on zapłaci za mnie to nie oczekuje potem, że ja następnym razem zapłacę za niego i na odwrót. No albo płacimy równo jeżeli tak mamy lub praktycznie po równo, ale nie wyliczamy tego tylko wynika to naturalnie z naszych możliwości, dlatego nie ma o to kłótni.

36

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Lubię odwołania do kultury dżentelmeńskiej. Szczególnie, że kultura ta narodziła się w środowisku, które urodziło się z pieniędzmi jako członkowie rodzin majętnych "od zawsze". W takich warunkach faktycznie rozmawiać o pieniądzach jest w złym tonie. W końcu pieniądze gdzieś tam są, ktoś na nie kiedyś zapracował, ktoś dba o ich pomnażanie więc o czym tu rozmawiać? Zdarzało mi się targować z ludźmi mającymi naprawdę ciężkie miliony o "pińcet złotych". Bywało, że odpuszczałem ze słowami - dobra, niech będzie, stać mnie wink Czy postawa tych ludzi była/jest dziwna? Nie wiem, mnie nie dziwiła. Wręcz przeciwnie, rozumiałem, że mają te miliony właśnie dlatego, że nie odpuszczają i tych "pińcet złotych". Chodzi o zasadę.
Jeśli rzeczona para jeździ gdzieś wspólnie, to dla mnie zrozumiałe jest, że na wachę zrzuca się wspólnie. Mój teść jak jestem u niego w gościach czasem mnie prosi żeby go zawiózł w parę miejsc. Nigdy nie wpadło mi do głowy żeby żądać od niego kasy na wachę ale on zawsze mi jakieś pieniądze na paliwo wciska. Zawsze biorę choć do niczego mi te pieniądze nie potrzebne tongue Potem te pieniądze daję dzieciom i mówię, że to od dziadka.

37

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Mathas napisał/a:

wy nazywacie to skąpstwem, ja oszczędnością i logiką.

Trochę osobiste pytanie - masz dziewczynę/żonę?

Przy swoim podejściu eliminujesz sporą grupę kobiet zarabiających mniej od ciebie, które mogłyby naciągnąć cię na kawę, czy obiad, a z drugiej strony, o ile nie jesteś mega super fajnym gościem, to eliminujesz sporą grupę kobiet zarabiających więcej od ciebie. Tak jak Salomonka napisała, jeśli pieniądze nie są problem... to nie robi się z nich problemu! nie wylicza co do grosza.
Pytanie, co jest dla ciebie bardziej wartościowe pieniądze, czy relacja z kobietą.
A co do logiki i oszczędności - dobrym przykładem jest historyjka z sąsiedniego wątku, gdzie dziewczyna opisuje bogatego ojca sknerę vel oszczędnisia, który nie pozwala włączyć ogrzewania, bo przecież można założyć 5 swetrów i kocem otulić. Jest to rzeczywiście logiczne wink i oszczędne, chociaż jest to raczej kategoria kolekcjonerstwa cyferek na koncie bankowym, czasem trzeba powiedzieć tak jak

Snake napisał/a:

odpuszczałem ze słowami - dobra, niech będzie, stać mnie

38

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Averyl napisał/a:

A co do logiki i oszczędności - dobrym przykładem jest historyjka z sąsiedniego wątku, gdzie dziewczyna opisuje bogatego ojca sknerę vel oszczędnisia, który nie pozwala włączyć ogrzewania, bo przecież można założyć 5 swetrów i kocem otulić. Jest to rzeczywiście logiczne wink i oszczędne, chociaż jest to raczej kategoria kolekcjonerstwa cyferek na koncie bankowym, czasem trzeba powiedzieć tak jak

Snake napisał/a:

odpuszczałem ze słowami - dobra, niech będzie, stać mnie

No ale ja też oszczędzam na ogrzewaniu lol To znaczy nie widzę powodu żeby uruchamiać piec kiedy na dworze jest już chłodniej tylko po to żeby dzieciaki mogły dalej biegać po domu w samych slipkach. Mówię - jak wam zimno, to nałóżcie coś na te slipki, a nie na golasa latacie. Co prawda teraz piec mam odpalony ale mam sterownik z programatorem więc ustawiam grzanie na parę godzin w ciągu dnia. I tak małżonka mi wymawia po co piec odpalam przecież jeszcze nie ma zimy wink

39

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Averyl napisał/a:
Mathas napisał/a:

wy nazywacie to skąpstwem, ja oszczędnością i logiką.

Trochę osobiste pytanie - masz dziewczynę/żonę?

Przy swoim podejściu eliminujesz sporą grupę kobiet zarabiających mniej od ciebie, które mogłyby naciągnąć cię na kawę, czy obiad, a z drugiej strony, o ile nie jesteś mega super fajnym gościem, to eliminujesz sporą grupę kobiet zarabiających więcej od ciebie. Tak jak Salomonka napisała, jeśli pieniądze nie są problem... to nie robi się z nich problemu! nie wylicza co do grosza.
Pytanie, co jest dla ciebie bardziej wartościowe pieniądze, czy relacja z kobietą.
A co do logiki i oszczędności - dobrym przykładem jest historyjka z sąsiedniego wątku, gdzie dziewczyna opisuje bogatego ojca sknerę vel oszczędnisia, który nie pozwala włączyć ogrzewania, bo przecież można założyć 5 swetrów i kocem otulić. Jest to rzeczywiście logiczne wink i oszczędne, chociaż jest to raczej kategoria kolekcjonerstwa cyferek na koncie bankowym, czasem trzeba powiedzieć tak jak

Snake napisał/a:

odpuszczałem ze słowami - dobra, niech będzie, stać mnie

Ale co Ty w ogóle porównujesz? Gościa, który nie chce zostać bankomatem i stara się wypośrodkować wydatki obu stron do gościa, który jest osobą chorą na umyśle skoro nie pozwala włączyć ogrzewania kiedy na dworze pizga, no ludzie... Dwa, nigdzie nie powiedziałem, że eliminuję kobiety zarabiające mniej/więcej od siebie. Ja tylko zwróciłem uwagę, że jakiś balans jest w wydawaniu pieniędzy jest potrzebny. To, że jedna kobieta zarabia 2 tys z czego 1,5 tys wyda na zachcianki to nie znaczy, że jej partner, który zarabia 6 tys ma wydać 5 tys, żeby jego partnerka była zadowolona i nie nazywała go sknerą.

40

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Nie chodzilo mi o to, zeby w ogole nie rozmawiac o pieniadzach tylko to ze nie musza byc najwazniejszym tematem zwlaszcza gdy chodzi o zwykle wyjscia. To normalne ze kobieta pracuje i moze za siebie zaplacic tylko chodzi o sam gest, o niewyliczanie sobie co do grosza. Podejrzewam, ze ona placac za jego obiad nie kaze mu potem kupic sobie lub oddawac pieniedzy. Takie zachowanie nie jest fajne. Dla mnie jest to dalekie od troski o druga osobe, to tylko wieczne patrzenie na pieniadze jakby cos mialo sie stac ze raz dziewczynie kupi obiad.

41 Ostatnio edytowany przez anime_boy (2018-10-14 15:47:47)

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Mam inny pomysl xd Tabelka w excelu kto ile na kogo wydał, i pod koniec miesiąca/roku musi sie zgadzać co do grosza xd

haha śmieszy mnie ogólnie takie zachowanie..bo "nie chcą zostać bankomatami", i to usprawiedliwia takie zachowanie... xd a za 10 lat będzie temat w stylu "mąż wydziela mi kieszonkowe" pełno tu takich tematów:P

uciekać od takich póki jest czas i nie ma wspólnego mieszkania, ślubu, dzieci xd Patrz na to, potem tak to wygląda w życiu https://www.netkobiety.pl/t114631.html
Oni zawsze znajdą wytlumaczenie że Ty ta zła bo na co tyle wydała...
Pan bankier niech zakłada spółkę z o.o. z panią podobną do siebie, a związki dla normalnych ludzi którzy wspólnie żyją, a nie tak liczą pieniądze xd

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
ViktoriaVikiii napisał/a:

Jestem z moim facetem już 2 lata. Na początku obdarowywał mnie małymi upominkami, jednak się to zmieniło. Podam przykłady:
1. Mam dokładać się na benzynę, inaczej nigdzie nie pojedziemy.
2. Jedząc na mieście zawsze muszę płacić za swoje jedzenie.
3. Kupuję mi np obiad a na drugi dzień będąc na miescie to ja muszę mu kupić tzn 'oddać za to, że kupił mi wczoraj'.
4. Często jak idziemy do knajpy zamawia jedno danie, nie pytając się czy jestem głodna.
5. Raz na jakiś czas mówi wprost, że juz mu sie kończą pieniądze i żebym to ja za niego zapłaciła

Dodam, że mój facet ma 24, zarabia średnią krajową. Nie wymagam od niego, żeby wszystko mi sponsorował. Staram sobie wszystko opłacać,  ale z racji tego, że studiuje i pracuje dorywczo czasami brakuje mi pieniędzy. Jednak on czasami każe mi dopłacać do paliwa mimo tego, że mi tych pieniędzy brakuje.

Jak to jest u was? wyolbrzymiam czy jest to troche 'nienormalne'.

Mamy równouprawnienie, a więc także w kwestii finansowej. Dlaczego chłopak ma płacić za benzynę albo za Twoje jedzenie?

Z drugiej strony, jeśli on prosi Cię o sponsorowanie swoich zachcianek, gdy nie ma pieniędzy, a jednocześnie nie chce sponsorować Twoich, gdy jest u Ciebie krucho z finansami, to jest to bardzo nie w porządku.

To z tego powodu zapaliłaby mi się czerwona lampka, a nie dlatego że każe Ci się dorzucać do paliwa.

43

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Generalnie nie mam problemu z płaceniem za swoje, szczególnie na początku związku, bo trochę głupio by mi było narażać kogoś na wydatki, jak jeszcze nie wiem czy coś z tego będzie. I często było tak, że facet stawiał mi drinka, a potem ja jemu w ramach rewanżu.

W powaznym związku mamy zaś wspólny budżet, gdzie wiadomo co jest na co: rachunki, samochód, kredyt, żywnośc, wyjścia na miasto, hobby itp. Jasne, że oboje z kasy na przyjemności możemy sobie kupić (w ramach możliwości) co chcemy i nikt nikogo nie kontroluje, ale większe zakupy ze sobą zawsze konsultujemy, bo budżet jest wspólny.

Co mnie niepokoi u faceta Autorki, to rozliczanie sie z każdej złotówki, bo to wskazuje na małostkowośc i dusigroszowstwo. W życiu ode mnie mój narzeczony nie oczekiwał, że każdy bilet idzie pół na pół, a każda podróż samochodem dzieje się tylko wtedy jak sie do diesla dołożę. To jest jakieś wariactwo. Co, prezenty też porównuje, czy są tej samej wartości, żeby, Boże, nie stracic ani grosza???

44 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-10-19 09:06:46)

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?
Snake napisał/a:

No ale ja też oszczędzam na ogrzewaniu lol To znaczy nie widzę powodu żeby uruchamiać piec kiedy na dworze jest już chłodniej tylko po to żeby dzieciaki mogły dalej biegać po domu w samych slipkach. Mówię - jak wam zimno, to nałóżcie coś na te slipki, a nie na golasa latacie. Co prawda teraz piec mam odpalony ale mam sterownik z programatorem więc ustawiam grzanie na parę godzin w ciągu dnia. I tak małżonka mi wymawia po co piec odpalam przecież jeszcze nie ma zimy wink

No ale to Ty płacisz za ogrzewanie czy jakoś się z żoną opłatami dzielicie?
Zawsze mnie to wkurzało u znajomych przyznam,że gdy wpadałam z wizytą to nieraz wymarzłam się cholernie.Podobnie u uczniów na korkach-marznę.Oni zresztą-także.
U mnie w domu ma być ciepło.Za ogrzewanie gazowe płaci mój mąż-ja opłacam inne rzeczy.Ale nigdy ogrzewania nie przykręca.Zabiłabym chyba smile

45

Odp: Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Jestem z moim facetem już 2 lata. Na początku obdarowywał mnie małymi upominkami, jednak się to zmieniło. Podam przykłady:
1. Mam dokładać się na benzynę, inaczej nigdzie nie pojedziemy.

To zależy jak często jeździcie. Jak prawie codziennie facet wydaje na benzyne 300-400 zł miesięcznie no to powinnaś się coś dorzucić. Twój chłopak przesada, może nie polowe, bez przesady, ale cokolwiek - jak np zarabiasz 3 razy mniej no to daj mu mniej więcej bez dokładne rozliczania jedną trzecią kosztów. Auto na wodę nie jeździ i jestem w stanie zrozumieć, że jesli BARDZO CZĘSTO gdzieś jeździcie facetowi może się to nie podobać.

Natomiast gdy jeździcie gdzieś raz na tydzień, niedaleko no to facet przesada. Powinien sam płacić. Wszystko zależy od częstotliwości i długości tras.

2. Jedząc na mieście zawsze muszę płacić za swoje jedzenie.

Moim zdaniem po prostu facet powinien ci coś postawić raz na jakiś czas, zaprosić. Ty potem powinnaś zaprosić jego kiedy masz kasę i wtedy płaci ten kto zaprasza.

Płacenie po połowie też jest moim zdaniem sprawiedliwe, ale trochę nienaturalne. Po prostu dogadajcie się - raz stawiam ja, raz ty. Jak faceta stać na drogie knajpki to niech cię tam zaprasza. Ciebie na to nie stać to zaproś go do budki z kebabem i będzie sprawiedliwe.

3. Kupuję mi np obiad a na drugi dzień będąc na miescie to ja muszę mu kupić tzn 'oddać za to, że kupił mi wczoraj'.

No jeżeli mówi ci to wprost to słabo. Ale z drugiej strony to sama z siebie powinnaś chcieć mu postawić obiad. Jeżeli wymagasz od niego, aby zawsze stawiał ci obiadki to coś nie tak z tobą.

Możecie zrobić tak, że on cie gdzieś zaprasza i stawia, a ty na drugi dzień robisz kolacje w domu i jego zapraszasz. Czemu o tym nie pomyślicie?

4. Często jak idziemy do knajpy zamawia jedno danie, nie pytając się czy jestem głodna.

Coś lubicie te knajpki. Tak jakby w domu nie można było zjeść. No ale tutaj bucowate zachowanie faceta.

5. Raz na jakiś czas mówi wprost, że juz mu sie kończą pieniądze i żebym to ja za niego zapłaciła

No a tutaj nie rozumiem oburzenia. Jak nie ma pieniędzy to mówi ci o tym wprost. Co w tym złego, żebyś raz na jakiś czas za niego zapłaciła? Zawsze możesz powiedzieć "Dobra, ale nie stać mnie na drogie knajpki, chodźmy do biedry" i tam kupić jakieś tanie żarcie i jest.

Dodam, że mój facet ma 24, zarabia średnią krajową. Nie wymagam od niego, żeby wszystko mi sponsorował. Staram sobie wszystko opłacać,  ale z racji tego, że studiuje i pracuje dorywczo czasami brakuje mi pieniędzy. Jednak on czasami każe mi dopłacać do paliwa mimo tego, że mi tych pieniędzy brakuje.

No wiesz, ale to że zarabia średnią krajową to nie znaczy, że ma kasę. Np mój kumpel zarabiał ponad 3000 ale płacił ok 1500 za wynajem kawalerki + rachunki, 500 zł miesięcznie za studia zaoczne i zostawało mu 1000 złotych za życie. Ja w tym czasie zarabiałem 2000 zł ale mieszkałem u rodziców i płacilem drobny czynsz, więc realnie ja miałem prawie 2 x więcej kasy od niego, pomimo niższej wypłaty.

Jak to jest u was? wyolbrzymiam czy jest to troche 'nienormalne'.

Podałaś za mało szczegółów. Kto kogo zaprasza, do jak drogich knajpek chodzicie, jak często jeździcie autem, ile twój facet miesięcznie wydaje na auto, ile mu zostaje z wypłaty po opłaceniu rachunków.

Moim zdaniem ty po prostu nie wiesz ile twój facet ma kasy i ile na ciebie wydaje. Bo wiesz, ta średnia krajowa to nie jest jakaś duża kwota pieniędzy. Jak raz wyda na jedzenie 50 zł, tutaj 100 na paliwo, tutaj coś się zepsuję itd to tej kasy może brakować pod koniec miesiąca.
Moim zdaniem to nieporozumienie wynika z tego, że wy nie rozmawiacie o zarobkach. Ty oczekujesz od niego, że skoro ma średnią krajową to może zawsze za ciebie stawiać i fundować. Z jego strony, być może ma tą średnia krajową ale ma wiele opłat i stara się dzielić z tobą kosztami po połowie, bo go po prostu nie stać. Rozmawiajcie ze sobą, bo nic o sobie nie wiecie.

Posty [ 45 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Skąpy partner-czy wyolbrzymiam?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024