Jestem z moim facetem już 2 lata. Na początku obdarowywał mnie małymi upominkami, jednak się to zmieniło. Podam przykłady:
1. Mam dokładać się na benzynę, inaczej nigdzie nie pojedziemy.
To zależy jak często jeździcie. Jak prawie codziennie facet wydaje na benzyne 300-400 zł miesięcznie no to powinnaś się coś dorzucić. Twój chłopak przesada, może nie polowe, bez przesady, ale cokolwiek - jak np zarabiasz 3 razy mniej no to daj mu mniej więcej bez dokładne rozliczania jedną trzecią kosztów. Auto na wodę nie jeździ i jestem w stanie zrozumieć, że jesli BARDZO CZĘSTO gdzieś jeździcie facetowi może się to nie podobać.
Natomiast gdy jeździcie gdzieś raz na tydzień, niedaleko no to facet przesada. Powinien sam płacić. Wszystko zależy od częstotliwości i długości tras.
2. Jedząc na mieście zawsze muszę płacić za swoje jedzenie.
Moim zdaniem po prostu facet powinien ci coś postawić raz na jakiś czas, zaprosić. Ty potem powinnaś zaprosić jego kiedy masz kasę i wtedy płaci ten kto zaprasza.
Płacenie po połowie też jest moim zdaniem sprawiedliwe, ale trochę nienaturalne. Po prostu dogadajcie się - raz stawiam ja, raz ty. Jak faceta stać na drogie knajpki to niech cię tam zaprasza. Ciebie na to nie stać to zaproś go do budki z kebabem i będzie sprawiedliwe.
3. Kupuję mi np obiad a na drugi dzień będąc na miescie to ja muszę mu kupić tzn 'oddać za to, że kupił mi wczoraj'.
No jeżeli mówi ci to wprost to słabo. Ale z drugiej strony to sama z siebie powinnaś chcieć mu postawić obiad. Jeżeli wymagasz od niego, aby zawsze stawiał ci obiadki to coś nie tak z tobą.
Możecie zrobić tak, że on cie gdzieś zaprasza i stawia, a ty na drugi dzień robisz kolacje w domu i jego zapraszasz. Czemu o tym nie pomyślicie?
4. Często jak idziemy do knajpy zamawia jedno danie, nie pytając się czy jestem głodna.
Coś lubicie te knajpki. Tak jakby w domu nie można było zjeść. No ale tutaj bucowate zachowanie faceta.
5. Raz na jakiś czas mówi wprost, że juz mu sie kończą pieniądze i żebym to ja za niego zapłaciła
No a tutaj nie rozumiem oburzenia. Jak nie ma pieniędzy to mówi ci o tym wprost. Co w tym złego, żebyś raz na jakiś czas za niego zapłaciła? Zawsze możesz powiedzieć "Dobra, ale nie stać mnie na drogie knajpki, chodźmy do biedry" i tam kupić jakieś tanie żarcie i jest.
Dodam, że mój facet ma 24, zarabia średnią krajową. Nie wymagam od niego, żeby wszystko mi sponsorował. Staram sobie wszystko opłacać, ale z racji tego, że studiuje i pracuje dorywczo czasami brakuje mi pieniędzy. Jednak on czasami każe mi dopłacać do paliwa mimo tego, że mi tych pieniędzy brakuje.
No wiesz, ale to że zarabia średnią krajową to nie znaczy, że ma kasę. Np mój kumpel zarabiał ponad 3000 ale płacił ok 1500 za wynajem kawalerki + rachunki, 500 zł miesięcznie za studia zaoczne i zostawało mu 1000 złotych za życie. Ja w tym czasie zarabiałem 2000 zł ale mieszkałem u rodziców i płacilem drobny czynsz, więc realnie ja miałem prawie 2 x więcej kasy od niego, pomimo niższej wypłaty.
Jak to jest u was? wyolbrzymiam czy jest to troche 'nienormalne'.
Podałaś za mało szczegółów. Kto kogo zaprasza, do jak drogich knajpek chodzicie, jak często jeździcie autem, ile twój facet miesięcznie wydaje na auto, ile mu zostaje z wypłaty po opłaceniu rachunków.
Moim zdaniem ty po prostu nie wiesz ile twój facet ma kasy i ile na ciebie wydaje. Bo wiesz, ta średnia krajowa to nie jest jakaś duża kwota pieniędzy. Jak raz wyda na jedzenie 50 zł, tutaj 100 na paliwo, tutaj coś się zepsuję itd to tej kasy może brakować pod koniec miesiąca.
Moim zdaniem to nieporozumienie wynika z tego, że wy nie rozmawiacie o zarobkach. Ty oczekujesz od niego, że skoro ma średnią krajową to może zawsze za ciebie stawiać i fundować. Z jego strony, być może ma tą średnia krajową ale ma wiele opłat i stara się dzielić z tobą kosztami po połowie, bo go po prostu nie stać. Rozmawiajcie ze sobą, bo nic o sobie nie wiecie.