Witam
Tak wiem, takich tematów jest na forum mnóstwo – przeczytałem bardzo dużo. Lecz z drugiej strony każdy jest inny. Z moją partnerką jestem 3 lata – Ona po przejściach – po rozwodzie – ja również. Jak w każdym związku pojawiały się sprzeczki, kłótnie – nie zawsze umiałem z nią rozmawiać o problemach – bo to by było najlepsze dla nas. Nie jestem osobą wylewną – z reguły jak mam problem to dusze go w sobie – co za pewne jest błędem. Kocham ją bardzo ale może nie do końca potrafiłem okazywać uczuć. Powiem szczerze rozwód bardzo mnie zniszczył. Od pewnego czasu „coś” wisiało w powietrzu – można to nazwać rutyną, przyzwyczajeniem – tak to oceniam z perspektywy czasu. W sierpniu pękło coś we mnie – przy kolejnej sprzeczce – powiedziałem jej – żeby przemyślał sobie wszystko, czy naprawdę chce być ze mną. Pewnie zrobiłem to nie właściwie – powinniśmy wspólnie porozmawiać. Na jakiś czas się odsunąłem i czekałem. Niestety z tego czekania nic nie wyszło i po 3 tygodniach to ja się odezwałem… Próbowałem jakoś załagodzić tą ostatnią sprzeczkę i moje stwierdzenia. Wyszło na to że ona teraz stwierdziła że potrzebuje czasu na przemyślenia i poukładanie wszystkiego. I ta sytuacja trwa już miesiąc
Przez ten czas próbowałem się z nią kilka razy kontaktować – w stylu, może się spotkamy, porozmawiamy ? żebyśmy spróbowali jeszcze raz ? otrzymywałem odpowiedzi : nic na siłę, żeby dać jej czas.
Z jednej strony może trochę egoistycznie podszedłem sugerując jej aby wszystko przemyślała. Może ją to zabolało – ale z drugiej strony myślałem że taki szok coś wniesie do związku, przemyśli sprawę, porozmawiamy wspólnie i będzie ok. Oczywiście nie jestem bez wad – jestem tego świadomy – ale takim zachowaniem chciałem wymusić szczerą rozmowę.
Przez ostanie 1,5 tygodnia nie odzywam się do niej – wcześniej pisałem smsa co 2 dni tak żeby wiedziała również że o niej myślę. Postanowiłem na chwilę obecną się odciąć – czy to dobre – nie wiem czas pokaże.
W zeszłym tygodniu chciała się spotkać, porozmawiać – napisała do mnie – niestety nie pasowało mi bo byłem na wyjeździe. Spytałem się tylko czy coś jeszcze z tego będzie, czy spróbujemy jeszcze raz. Odpisała że po rozmowie że mną podejmie decyzję. Zapytałem czy darzy mnie jeszcze jakimś uczuciem po prostu chcę wiedzieć tak czy nie. Opisała – nie zawsze w sferze uczuć są proste odpowiedzi. Zresztą w tej chwili przemawia przeze mnie bardziej głos rozumu i serca.
Wiem może pewnie nie jedna osoba napiszę że się zbłaźniłem, przyjmę każdą krytykę.
W sumie to wszystko jest takie chore – w obecnej sytuacji ani w lewo ani w prawo. Nie jesteśmy ze sobą już 1,5 miesiąca jako para – ona nie kwapi się aby odebrać swoje rzeczy ode mnie, swoje pieniądze które mam na przechowanie, a ja mam jej klucze do mieszkania którego nie chce odebrać. Nawet jak chciałem jej te klucze oddać to jak się widzieliśmy 3 tygodnie temu – to stwierdziła – czyli co ? kończysz związek ?
Kupuje jej co tydzień bukiet kwiatów, zostawiam jej w domu gdy jest w pracy. Wiem napiszecie że to nie jest właściwe podejście…
Generalnie na chwilę obecną nie kontaktuje się z nią, czekam na jej ruch – aż podejmie jakąś decyzje. W sumie już raz próbowała się ze mną spotkać – niestety byłem wtedy na wyjeździe. Podsumowała to że trzeba było przyjść następnego dnia. Pewnie w innych okolicznościach przyszedł bym następnego dnia – ale w obecnej sytuacji nie chce pisać – czy mogę przyjść – chce żeby to od mnie wyszło.
Od razu ucinam podejrzenia że jest ktoś trzeci – nie ma opcji – może ewentualnie jakiś kolego z którym piszę na FB ale nikt więcej. Wychowuje syna 6 letniego któremu prosięca bardzo dużo czasu.
Powiedzcie co o tym sądzicie...