Witam. Moi rodzice teraz pod koniec października mają 30 rocznicę ślubu. Już od pół roku razem z mamą prosiliśmy Tate żeby z tej okazji pojechać w góry chociaż na weekend. Dodam że NIGDY przenigdy nie byliśmy na wakacjach, nawet jak byłam dzieckiem. Rodzice również jak byli parą nigdzie nie jeździli bo tacie jak zwykle było szkoda pieniędzy. Nie narzekamy na jakieś problemy finansowe. Tata ma własną firmę , bdb zarabia... Ale dla niego liczy się TYLKO praca - jest pracocholikiem. Twierdzi że tylko NIEROBY jeżdżą na wakacje, a on jest ROBOLEM i że jemu szkoda na takie głupoty...
Ok stwierdziliśmy z mamą że same sfinansujemy ten wyjazd
Zapłaciliśmy zaliczkę, powiedziałyśmy tacie, który odparł że ok to już jedzmy... No ale dzisiaj rano zrobił awanture, że jest zimno, że on straci jeden dzień w pracy przez nasze głupie pomysły i że on nigdzie nie jedzie!
No i zaliczka przepadła, mama płacze, że nigdzie nie była, nic nie użyła, że tata zawsze taki był, zawsze szkoda mu było na wczasy ale na jakieś duperele do auta które są ZBĘDNE to mu nie szkoda a na rodzinę owszem .. mama narzeka że wszyscy gdzieś jeżdżą a my nigdzie..nawet na jeden jedyny weekend. Mówi mi że będę miała tak samo, bo mój chłopak też jest sknerą i że będę płakać tak jak ona..
Próbowaliśmy wszyscy tacie przegadać że też powinien odpocząć, że nie tylko praca się liczy, to nad wyśmiał i powiedział że właśnie tacy ludzie jak my nic nie osiągają - bo chcą się wczasować i po tych słowach poszedł do pracy ...
Druga sprawa. Mieszkamy w domu jednorodzinnym... Już na dworze jest strasznie chłodno, w domu też .. tata nakupował i drzewa i węgla ale palić w domu nie będzie bo MOŻNA SIE GRUBIEJ ubrać a zaoszczędzić te pieniądze.
Naprawdę tego się nie da słuchać, mama odparła mu że skoro mu szkoda pieniędzy na rodzinę to po co ją zakładał no i się pokłócili.
Nie jedziemy w góry na głupie dwa dni, zaliczka przepadła i do tego marzniemy w domu. Ja mam do tego problemy z krążeniem i marznę podwójnie .. mamy taki grzejnik olejowy też na strychu, zdjęłam go sobie bo naprawdę nie mogę z tego zimna wytrzymać, mam lodowate ręce i stopy to dostałam opiernicz że to dużo prądu ciągnie i mam to wynieść na strych. Tata sam się trzęsie z zimnaz wszyscy w domu poubierani, brat już zakatarzony ale dalej nie będziemy palić bo można się przecież JESZCZE GRUBIEJ ubrać...
A chciałam jeszcze dodać co do tego wyjazdu, żee powiedziałyśmy tacie że ok jak on nie chce jechać to jedziemy same w te góry... On na to -" Taak to ja będę tu zasuwać (użył wulgarniejszego synonimu) a królowe będą sobie odpoczywać! A kto będzie mi gotował?"
Chciałam się wyżalić, chyba nic nie da się tu zaradzić zeby zmienić 50letniego faceta. . Dziękuję za wysłuchanie.
1 2018-10-05 07:23:00 Ostatnio edytowany przez 9BlackBerry6 (2018-10-05 07:39:22)
2 2018-10-05 07:43:52 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-10-05 07:45:10)
W temacie wycieczki - trzeba było jechać we dwie. Zmarnowałyście możliwość fajnego spędzenia czasu.
Co do taty-sknery-pracoholika... Obawiam się, że tu zadziałać mogłaby tylko mama, ale wątpię, że po 30-u latach małżeństwa cokolwiek zrobi.
Co do Twojego marznięcia w domu rodziców.. Nie wiem, ile masz lat, ale coś mi się wydaje, że jesteś dorosła i możesz zrobić ze swoim życiem, co tylko zechcesz.
Również wyprowadzić się i iść na swoje.
Ojej! Ale jesteście biedne... bez taty nawet na wycieczkę nie możecie jechać...
A bez ironii -- dorosła kobieta powinna jechać na wycieczkę jak chce.
Ojciec ma prawo zyc jak chce (choć ja z takim chłopem bym wytrzymala może ze 3 dni), a mama to chyba typ cierpiętnicy. Ale to ich sprawy - a gdzie w tym jesteś Ty?
Jakbym czytała o małżeństwie moich rodziców. Tata ciągle pracuje, z mamą sami nie byli NIGDZIE, a mają w tym roku 25. rocznicę ślubu.
Wiem, co czujesz - myślę, że Ty jako dziecko nic nie zdziałasz To rodzice muszą rozwiązać swój problem sami.
Nie narzekamy na jakieś problemy finansowe. Tata ma własną firmę , bdb zarabia...
vs
Mieszkamy w domu jednorodzinnym... Już na dworze jest strasznie chłodno, w domu też .. tata nakupował i drzewa i węgla ale palić w domu nie będzie bo MOŻNA SIE GRUBIEJ ubrać a zaoszczędzić te pieniądze.
Mówiąc w uproszczeniu wartość pieniądza to nie to co na nominale, ale to co możesz za nie kupić.
Przyjmując taką definicję, to jesteście bardzo głęboko w du** i macie problem z finansami, bo nie możecie pozwolić sobie nawet na ogrzewanie! I to co najgorsze jest w waszej sytuacji - to nie fizycznie brak funduszy na zapłacenie, tylko sknerstwo (psychika!)
Możesz powiedzieć, facetowi, że doceni kiedyś zarobioną kasę jeśli trafi go jakiś udar i będzie częściowo sparaliżowany i będzie musiał płacić za rehabilitanta (no chyba, że będzie mu szkoda kasy).
W takiej sytuacji to chyba tylko można zasugerować, by sobie znalazł jakąś firmę, która robi trumienki z sejfem (oczywiście żartuję)
Pewnie nie zmienisz swojego ojca, mogę ci poradzić to co ludzie powyżej, możesz wyciągnąć wnioski dla siebie. Samo bycie oszczędnym nie jest wadą, ale sknerstwo jest.
co do wyjazdów- możecie same jeździć, co do palenia w domu, same możecie iść i napalić w piecu, brat chyba też. Wiem ojciec będzie jęczeć, ale Wy też możecie. Nie róbcie z siebie cierpiętnic i ofiar losu.
mają 30 rocznicę ślubu. (...)NIGDY przenigdy nie byliśmy na wakacjach, nawet jak byłam dzieckiem. .
Ok stwierdziliśmy z mamą że same sfinansujemy ten wyjazd
Zapłaciliśmy zaliczkę, powiedziałyśmy tacie, który odparł że ok to już jedzmy... No ale dzisiaj rano zrobił awanture, że jest zimno, że on straci jeden dzień w pracy przez nasze głupie pomysły i że on nigdzie nie jedzie!
No i zaliczka przepadła, mama płacze, że nigdzie nie była,MOŻNA SIE GRUBIEJ ubrać a zaoszczędzić te pieniądze.
Przez 30 lat nie pojechaliście na wakacje to aż dziw by był, gdyby nagle teraz tato chciał jechać.
Jak żeście zapłaciły ze swoich pieniędzy (rozumiem, że mama i Ty pracujecie?), to trzeba było jechać.
Przykre to bardzo, że tata tylko o pieniądzach myśli. Do grobu ich sobie nie zabierze... Ciekawe, czy jak sie pochoruje z przepracowania, to ktoś go odwiedzi z pracy? Podziekują mu za harówę? Raczej nie. Oby tak się nie stało - ale przecież człowiek nie jest coraz młodszy. Po drugie jak przjdzie mu iść na emeryturę, to nie będzie wiedział, co ze sobą zrobić, gdzie ręce podziać, straci sens życia - i co wtedy? Depresja? Alkohol? Porozmawiaj o tym z tatą - powiedz mu to, co tu napisałam.
A na drugi raz jedzcie z mamą same - może wam pozazdrości i następnym razem pojedzie. Mama może mu nagotować i zamrozić na te kilka dni, żeby głodny nie był
Ja tu widzę większy problem u twojej mamy niż u twojego ojca.
Ja tu widzę większy problem u twojej mamy niż u twojego ojca.
Czemu tak myślisz? Oczywiście, że mama powinna być bardziej stanowcza, ale moim zdaniem to ona jest ofiarą w tym związku.
Autorko, Twój tata tylko pracuje czy mama też?
Twoja mama czerpie korzyści z udawania ciepiętnicy.
To jest jej maska społęezna - biedna żona która poświęciła życie.
Bardzo wyrachowane osoby tak robią. 30 lat tak zyje i jest to życie jakie wybrała.
A ty się wyprowadź i po problemie.
Twoja mama czerpie korzyści z udawania ciepiętnicy.
To jest jej maska społęezna - biedna żona która poświęciła życie.
Bardzo wyrachowane osoby tak robią. 30 lat tak zyje i jest to życie jakie wybrała.
A ty się wyprowadź i po problemie.
I naprawdę myślisz, że w ojcu nie ma winy?
13 2018-10-16 21:27:12 Ostatnio edytowany przez Volver (2018-10-16 21:29:55)
Chciałam się wyżalić, chyba nic nie da się tu zaradzić zeby zmienić 50letniego faceta. . Dziękuję za wysłuchanie.
Osobiście nie wiem, czy chciałoby mi się kogokolwiek zmieniać na siłę.Wiem natomiast, że gdybym sensownymi argumentami nie była w stanie przekonać małżonka do wspólnego wyjazdu, to zawinęłabym tyłek i wyjechała sama. Jeżeli przez lata wspólnego życia wyhodowałabym sobie męża pierdołę, to z poczucia odpowiedzialności przygotowałabym mu w pudełkach posiłki do odgrzania na CAŁE dwa dni mojej nieobecności. Jeżeli istniałoby duże prawdopodobieństwo, że mąż podczas odgrzewania posiłku mógłby zaprószyć ogień, to menu obiadowe sprowadziłabym do tzw.dań jednogarnkowych, które można podgrzać bez większych problemów w mikrofalówce. Obok mikrofalówki położyłabym własnoręcznie wykonaną obrazkową instrukcję obsługi kuchenki. Moim zdaniem z takim zapleczem kolega małżonek przez te dwa dni nie powinien chodzić głodny... gdyby jednak pismo obrazkowe okazało się dla niego zbyt skomplikowane, to myślę, że te 48 godzin postu jednak by go nie zabiło...
Pytanie zasadnicze jest takie : czy mama jest finansowo uzależniona od taty ? Mama pracuje zawodowo, czy zajmuje się jedynie domem ?
14 2018-10-17 11:34:48 Ostatnio edytowany przez dzimejl (2018-10-17 11:35:26)
dzimejl napisał/a:Twoja mama czerpie korzyści z udawania ciepiętnicy.
To jest jej maska społęezna - biedna żona która poświęciła życie.
Bardzo wyrachowane osoby tak robią. 30 lat tak zyje i jest to życie jakie wybrała.
A ty się wyprowadź i po problemie.I naprawdę myślisz, że w ojcu nie ma winy?
Nie, sądzę że ojciec na poważne zaburzenia, ale co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości.
Matka natomiat zgodziła się na takie życie dobrowolnie. Płacz ma na celu zachowanie społecznej maski skrzywdzonej i cierpiącej kobiety, uciemiężonej przez męża, ale to maska. Ma postawić tę kobietę w centrum życia córki i każdego kto ten płacz widzi.
Ten układ odpowiada obojgu i daje im korzyści.
Córka ma jedno wyjście - o ile jest pełnoletnia odciąc się od tego uładu.
Matka natomiat zgodziła się na takie życie dobrowolnie. Płacz ma na celu zachowanie społecznej maski skrzywdzonej i cierpiącej kobiety, uciemiężonej przez męża, ale to maska.
To tak nie działa, jeśli włożysz łapę do gorącej wody, to od razu poczujesz, ale jeśli będziesz trzymał w ciepłej i ktoś niepostrzeżenie i powoli będzie podkręcać temp. to może okazać się, że trzymasz łapę omalże we wrzątku, myśląc że tak trzeba, trzeba to wytrzymać.
Tak się dzieje często w rodzinach, to nie jest układ jednowymiarowy. Nawet te pieniądze - jeśli masz rodzinę, małe dzieci, to nie możesz tak tupnąć nóżką, "bo mi się twoje sknerstwo nie podoba!", takie osoby tłumaczą sobie, że to dla ich wspólnego dobra, dla dzieci, dla .... a na to nakładają się inne aspekty - ok, pójdę do pracy, a kto zajmie się dziećmi? ... itd.
Spróbuj się spojrzeć na sytuację szerzej.
Natomiast w 100% zgadzam się
Córka ma jedno wyjście - o ile jest pełnoletnia odciąc się od tego uładu.
ona wie, widzi, właściwie interpretuje sytuację, więc nie ma dla niej sensownej wymówki - to ona odpowiada za swoje życie!