Czy jestem przewrażliwiona i powinnam zluzować? No wlasnie jestem ciekawa co na ten temat myślą inni. Ja 25 lat, on 27. Związek kilkumiesięczny, ja wcześniej byłam w dwuletnim związku (nie wyszło, różnice charakterów i temperamentów), on nigdy wcześniej nie był w związku. Kręcił z kimś ale nigdy nic nie wyszło z tego. Zupełnie mi to nie przeszkadza, rożnie w życiu bywa. Jesteśmy ze sobą od lipca. Spotykamy się jakieś 2-3 razy w tygodniu. Jaki on jest? Dość spokojny, opiekuńczy, lubi żartować, widać ze jemu zależy no i wlasnie... bardzo rzadko rozmawiamy ze sobą na tematy poważne, tematy związku. Zazwyczaj są to tematy codzienne, co kto robił w domu, komentujemy coś itp. Pewnego dnia wynikła między nami mała sprzeczka wynikająca z niedogadania się. Wtedy bardziej sie przy mnie otworzył. Powiedział ze jemu strasznie brakowało takiej bliskiej osoby przez te wszystkie lata i to nie chodzi o jakiegoś kolegę/przyjaciela ale o kobietę. W pewnym momencie się rozpłakał, powiedział ze jemu strasznie na mnie zależy ale mnie przeprasza, bo on nigdy nie był w związku i nie wie czasem jak się w jakiejś sytuacji zachować.
Teraz zmierzam do sedna sprawy, ja się bardzo cieszę ze facetowi zależy (mi również), ze on się stara itp ale czasem mam wrażenie ze to się robi toksyczne. On traktuje to tak jakby złapał Pana Boga za nogi. Przestał spotykać się ze swoimi znajomymi, tłumaczy mi się z takich rzeczy z jakich nie powinien wcale, bardzo często pisze do mnie smsy, właściwie nie ma chwili oddechu. Jak przyjedzie do mnie to potrafi siedzieć u mnie np do 2 nad ranem, bo ciężko mu się ze mną rozstać. Ja zazwyczaj robię tak, ze pisze rano wiadomość do niego np „dzień dobry kochanie” a potem odzywam się wieczorem lub w środku dnia. Takim przepychem można się szybko nasycić. Próbowałam z nim rozmawiać, on ma łzy w oczach, pyta mnie czy on mi się szybko znudzi. Ja wtedy mówię ze nie to mam na myśli. Chłopak jest naprawdę spoko ale tego jest za dużo a on sam robi sobie krzywdę. Co mi radzicie? Jak z nim o tym porozmawiać?
on nie robi nic złego, ot jest po prostu z tych którzy w związku potrzebują wiecej bliskości, a ty widocznie z tych którzy wolą więcej przestrzeni.
raczej nie nazwałabym tego toksycznością czy on robi ci jakieś wojny o to, że mniej piszesz?
siedzi do 2 tzn. nie zostaje na noc?
porozmawiaj z nim o tym i tyle. albo się dogadacie w tej kwestii albo nie.
btw zaintrygowało mnie "łumaczy mi się z takich rzeczy z jakich nie powinien wcale", jakie to są rzeczy?
Hmm... Nazbyt się koncentruje na Tobie, zaczyna dusić obecnością. Zapewne inne jego związki były podobne. Jest go nagle "za dużo"...
Lepiej pogadaj. Szczerze.
Hmm... Nazbyt się koncentruje na Tobie, zaczyna dusić obecnością. Zapewne inne jego związki były podobne. Jest go nagle "za dużo"...
Lepiej pogadaj. Szczerze.
On wlasnie nigdy wcześniej nie był w związku
Bez przesady. Zakochany jest i wrażliwy, a nie toksyczny.
Toksyczny może nie, ale człowiek-bluszcz się z niego robi. Znam podobny przypadek. Facet nigdy nie był w związku i nagle się znalazła jedna co go chciała, chciał ją zamknąć w szklanej kuli. To pewnie typ, który chce zagłaskać na śmierć.
Podejrzewam, ze on ma niskie poczucie wartości, pewnie dlatego nikogo dotąd nie miał. To tłumaczy jego skłonności do uzależnienia od drugiej osoby. Mozna coś z tym jeszcze zrobić, bo znacie się krótko. Przede wszystkim dużo rozmowy, cierpliwości i stawianie granic.
Należy mu uświadomić, że nawet w związku ludzie muszą mieć prywatna przestrzeń, że nie oznacza to niczego złego, że powinien mieć jakąś pasje/hobby (poza tobą ).
Poczytaj o ludziach bluszczach, osobach uzależnionych się od innych osób i moze znajdziesz tam jakieś rady, wskazówki jak z nim postępować.
Takie jest moje spojrzenie na tę sprawę.