Cześć,
jest to mój pierwszy post na forum zatem chciałbym wszystkich serdecznie powitać. Założyłem konto aby zapytać Was moi drodzy co byście zrobili / jak byście postąpili w mojej złożonej sytuacji ponieważ pytałem już o to moich dwóch najlepszych przyjaciół i koleżankę ale za bardzo nie wiedzą co mi doradzić. Poniżej opiszę swoją sytuację w jakiej się znajduje postaram się zrobić to w miarę zwięźle i najkrócej jak się da tak aby nie było to zbyt zawiłe, proszę tylko o uważne przeczytanie i rady. Dziękuję.
Sytuacja wygląda tak, że jestem w związku z dziewczyną od 8 lat, ja obecnie mam 30 lat a ona 27. Czasem się śmiejemy, że jesteśmy zbyt dobrze do siebie dobrani bo w ogóle się nie kłócimy bardzo dobrze się dogadujemy. Obecnie moja dziewczyna jest moją narzeczoną od dwóch lat, mieszkamy u jej rodziców również od około 2 lat ponieważ mają dosyć duży dom a ona jest jedynaczką jej rodzice mnie bardzo lubią ja ich również, ogólnie to na etapie jakim jesteśmy obecnie nasze rodziny są zaprzyjaźnione rodzice często spotykają się na grilla itp, moja mama to już w ogóle wielbi moją narzeczoną chyba bardziej niż mnie. Także sytuacja idealna. Ja mam tutaj pracę na stałe, nie ukrywam, że zarabiam sporo kasy lecz wiem, że akurat moja narzeczona na to nie leci i nigdy nie leciała jest dobrym człowiekiem ( zresztą gdy się spotykaliśmy na początku związku to zarabiałem najniższą krajową ), dlatego też planowaliśmy za rok kupno mieszkania i po prostu wyprowadzenie się tak aby być "na swoim" i bliżej miasta.
Obecnie wygląda to tak, że mama mojej narzeczonej od lat wyjeżdża do pracy do Anglii na 2 tygodnie jako opiekunka, moja narzeczona gdy skończyła studia to mama ją zapytała czy chciałaby wyjeżdżać również w sensie "na zmianę" ponieważ za te dwa tyg można zarobić fajną kasę, ustaliśmy wszyscy razem, że tak będzie a dzięki temu odłożymy sobie na wspólne mieszkanie / dom, a ja w tym czasie gdy jej nie będzie będę się uczył i rozwijał aby znaleźć lepszą pracę (co mi się udało). No i wygląda to tak teraz, że ona jest tutaj 2 tyg i tam. Tam też nie daleko mieszka jej koleżanka na stałe.
Miesiąc temu gdy położyłem się i do niej przytuliłem po pewnym czasie myślała, że zasnąłem i rzeczywiście tak było ale się później przebudziłem ona o tym nie wiedziała i patrzyłem na jej telefon co robi, jak się okazało pisała z jakimś chłopakiem na snapczacie, pisała po angielsku chłopak był ze Stanów, pisała do niego, że zadzwoniła by ale nie ma jak, i jakieś tam pierdółki typu jak żyje co robi itp. Wówczas się podniosłem usiadłem na łóżku i zapytałem jej "Co Ty robisz?" ona rozpłakała się i powiedziała, że przeprasza że tak tylko chciała sobie pogadać jak za dawnych lat się pisało na gg i że to on do niej zagadał a ona tylko mu odpisywała nic więcej. Ok stwierdziłem, że nie mam czym się martwić przecież nic złego nie pisała (dodam, że nigdy nie sprawdzałem jej telefonu itp ponieważ miałem pełne zaufanie). Minął miesiąc wszystko było nadal okej, przyszedł czas, że wyjechała tym razem na 3 tygodnie ponieważ mama się rozchorowała.
Tutaj zaczyna się to co mnie najbardziej dręczy. Gdy przyjechała to zachowywała się w stosunku do mnie trochę inaczej niż zwykle, np. w łóżku mnie nie przytuliła dopóki ja tego nie zrobiłem cały czas chodziła z telefonem nie opuszczała go na krok. Nawet do toalety, gdzie nigdy wcześniej taka sytuacja nie miała miejsca zawsze jej telefon leżał zresztą ja też go nigdy nie sprawdzałem nawet nie miałem jak bo ma blokadę na odcisk. Obserwowałem sytuację, aż wymyśliłem, tak, że wypijemy jakiegoś drinka i jak pójdzie spać to odblokuje jej telefon jej palcem i zobaczę.
Zobaczyłem wiadomości tym razem od innego chłopaka ale było już, że tak powiem "grubo". Rozmowa zaczynała się tylko w tym dniu dalsza część była przez nią skasowana ale wynikało z tych rozmów że pisali / rozmawiali już wcześniej podejrzewam, że jak była w Anglii. Chłopak tym razem był z Niemiec. On pisał przez translator a ona po polsku bo ustalili wcześniej że tak będzie łatwiej. Dodam tylko, że tylko z tym jednym tak pisała w innych wiadomościach nie pisała do nikogo innego nie pisała też do koleżanek, że z nim pisze itd.
Pisała m.in do niego tak:
"Codziennie o Tobie myślę"
"Tęsknie za tym"
"Teraz Ty jesteś moim najlepszym kochankiem"
"Sytuacja jest tak popieprzona, że gdybym Ci napisała to być nie uwierzył"
"Czuje się zagubiona"
"Jestem z kimś kogo nie kocham ale boje się go zostawić bo on może sobie zrobić krzywdę"
"Wiem, że to nie realne, że kiedyś możemy się spotkać ale pragnę tego, chciałabym uciec"
Z tych rozmów wynikało, że się nie spotykali itp.
Najgorsze jest to, że jak piliśmy sobie drinki i rozmawialiśmy wszystko super fajnie to ona w tedy to do niego pisała bo skojarzyłem godziny w których to było, a mi mówiła, że pisze z koleżanką. Trochę to powalone bo ja nie miałbym nawet sumienia tak zrobić, wyrzuty sumienia by mnie zjadły.
Jak to przeczytałem to po prostu myślałem, że kołatanie przyśpieszonego bicia serca mnie zabije dostałem biegunki i przez dwa dni nie jadłem.
Pewnie dla każdego z Was sytuacja jest jasna, pożegnać się z dziewczyną cześć fajnie było osiem lat przeleciało i powiedzieć jej, że dziewczyny które tak robią mają swoje określenia.
Ale tak, całą noc nie przespałem trochę ochłonąłem czekałem aż się obudzi i w tedy z nią pogadałem.
Powiedziałem do niej, co się dzieje, przecież widzę, że z kimś piszesz odkąd przyjechałaś cały czas chodzisz z telefonem nie jestem głupi. Ona zapytała "przeglądałeś mój telefon?" Ja odpowiedziałem "może tak może nie, powiedz mi czy z kimś piszesz". Ona odparła, że tak pisała do tego chłopaka dlatego, że czuła się samotna jak wyjeżdżała a ja nie miałem czasu z nią pogadać i nie okazywałem jej miłości w ostatnim czasie (dodam, że ma tam koleżankę i często wychodziły do baru na piwko a w ostatnio wyszukiwanych na facebook miała spotted miejsca gdzie pracuje". Zapytałem czy mnie zdradziła i czy tam się z kimś spotykała odparła, że nie i nigdy by tego nie zrobiła, zapytałem też czy pokazywała się nago temu chłopakowi z którym rozmawiała odparła, że nie, tylko wysłała mu zdjęcie ale normalne w ubraniu. Ja odpowiedziałem ale jak ja mam do Ciebie mieć teraz zaufanie i Ci wierzyć skoro pisałaś za moimi plecami. Ona odparła, że bardzo mnie kocha i, że jak jej nie wierze to nawet "teraz możemy sobie zrobić dziecko" bo chce być ze mną do końca życia. Odparłem, że zgadzam się z nią co do tego że trochę ją zaniedbałem w ostatnim czasie przez prace do późnych godzin od rana.
Od tej sytuacji minęło przeszło 2 tygodnie, obecnie jest między nami powiedzmy że dobrze a nawet bardzo dobrze, przeglądałem wczoraj jej telefon i wszystko wykasowała z nikim już nie piszę oprócz koleżanek o jakichś tam pierdółkach.
Ale cały czas o tym myślę o tych smsach które pisała gdzieś to jest tam z tyłu w mojej głowie i boje się teraz ją o to zapytać bo nie chce nic zepsuć. Bardzo ją kocham świata poza nią nie widzę, przez te 8 lat nawet nie spojrzałem na inną dziewczynę miałem do niej pełne zaufanie. Po takim czasie jest już częścią mojego życia i nie da się odkochać od tak w jeden dzień wszystko skreślić. Najgorzej bolą mnie te smsy które pisała siedząc obok mnie.
Myślę sobie ok może była trochę pijana i sobie od tak pisała głupoty z drugiej strony ludzie po alkoholu mogą być bardziej szczerzy. Ciekawią mnie te wcześniejsze rozmowy powiedzmy "na trzeźwo".
To co ja sobie teraz myślę:
Ona jest dla mnie aniołem odpowiada mi w 100% jako kobieta, przyszła żona, matka moich dzieci. Wiem, że drugiej takiej już nie znajdę. Chciałbym jej zapewnić godne życie aby niczego jej nie brakowało.
1) Opcja jeden - jest dobrze więc zostawmy to tak jak jest ja się będę bardziej starał ona zaprzestanie pisania z innymi bo fakt dziewczyna przyznała mi że nie okazywałem jej miłości i rzeczywiście mogła mieć rację ( długo też pracowałem do domu przychodziłem też często tylko spać a jak była w Anglii to też często nie miałem czasu na wideorozmowy bo albo praca albo coś ) tłumaczyłem to wszystko tym że robię to dla nas abyśmy nie musieli zaciągać kredytów na mieszkanie / dom, okej zgodziła się przestać wyjeżdżać i zacząć na stałe pracę tutaj i zamieszkać ze mną razem na swoim, wziąć ślub i spłodzić w niedalekiej przyszłości potomka.
tutaj pojawia się w mojej głowie światełko i mówi a co jeśli rzeczywiście tak będzie ale po kolejnych 5 latach małżeństwa z powiedzmy dzieckiem ona stwierdzi, że jest monotonia nic nowego się nie dzieje i znowu zacznie sobie z kimś pisać?
2) Druga opcja zostawiam ją bo nie mogę tego przeboleć wpadam w głęboką depresję i zostaje kawalerem do końca życia który będzie robił pod siebie i nie będzie miał mu kto pomóc.
3) Trzecia opcja postanawiam poszukać sobie innej dziewczyny okazuje się, że jesteśmy miesiąc / dwa (po tym czasie mógłbym pewnie wstępnie ocenić, że to jest "to") ale okazuje się że to nie jest to ona nie jest taka cudowna jak moja była narzeczona, rozstajemy się znowu trauma i tak kolejne dwa trzy cztery i ileś razy aż tu nagle okazuje się, że mam 40 lat i jestem starym bezdzietnym dziadem.
4) Czwarta opcja znajduję sobie nową kobietę okazuje się, że jest idealna jeszcze lepsza niż ta idealna poprzednia jest cudownie i super jesteśmy ileś tam razem bierzemy ślub i po paru latach ona robi mi to samo co poprzednia i zakładam pętle na szyje.