Kochani, skoro tu jestem wiecie już zapewne jak jest mi źle w moim życiu. Jestem podłą osobą z wiecznymi pretensjami. Dlaczego tak jest? ... bo mam świadomość, że nikt mnie nie kocha. Pisząc o rodzinie mam na myśli brata, teściów, mamę, męża i dorosłą córkę. Bardzo chcę dotrzeć z moim wnętrzem do nich ale nikt nie chce słuchać. Czuję się bardzo samotna i przez to robię bardzo wiele zła, bo potrafię być bardzo niemiła dla nich, a przecież bardzo mi na nich wszystkich zależy. Mówię im to często, lecz te słowa nie docierają do nich, natomiast moje złe słowa wykrzyczane w złości pamiętają wszyscy i ocena jest jedna - zła matka, żona i synowa i córka. Coraz częściej myślę o uwolnieniu ich ode mnie ale brak mi odwagi. Mam już 50+ i jestem bardzo zmęczona.
Latami moje życie polega jedynie na pracy i borykaniem się z utrzymaniem domu, bo mąż chory nie pracuje i ma niewielką rentę. Bardzo kocham mojego męża, ale brakuje mi zwykłej bliskości, dotyku, czułości, gdyż od ok. 15 lat nie mamy ze sobą żadnego kontaktu fizycznego poza podaniem sobie dłoni. Zapewne to także powód mojej frustracji, choć na co dzień mąż jest bardzo dobry. Pomaga mi bardzo w obowiązkach domowych, a właściwie prowadzi dom lepiej niż niejedna kobieta. Reszta rodziny bardzo docenia mojego męża, bo nie pije, nie pali i zawsze jest w domu. Ja jestem zła, bo od czasu do czasu coś we mnie się buntuje i wylewam "gorzkie żale" często po alkoholu, to do mamy, to do teściowej i do męża. Patrzą wówczas z niesmakiem na mnie i nie wiedzą o co mi chodzi. Ja sama już się ze sobą pogubiłam. Mama jest osobą, po śmierci taty, zapatrzoną tylko w siebie (zachowuje się jak nastolatka) i zawsze wolała brata, choć jest alkoholikiem i przeprowadził się do niej. Mnie nazywa złym dzieckiem, któremu do szczęścia ma wystarczyć tylko praca. Brakuje mi taty - umarł w wieku 59 lat i tylko on potrafił ująć się za mną. Córka nawet nie wiem gdzie mieszka, mam z nią tylko kontakt telefoniczny i to w chwilach gdy nie zablokuje mi rozmów. Nie dzwonię już i czekam ciągle wpatrzona w telefon na jej sygnał, który tak rzadko dzwoni. Teście teraz podupadli na zdrowiu i bardzo zaangażowałam się w pomaganiu im. Często dzwoniłam, lecz do momentu, gdy usłyszałam od teściowej, że wystarczy jej kontakt z moim mężem. Wysyłałam męża aby odwiedzał mamę lecz nasze relacje zaczęły się psuć. Posiadówki u "mamusi" kończyły się dyskusjami na mój temat. Jestem jakąś zakałą potrzebną jedynie do pracy.