Chciałam się was poradzić, zapytać się jakie jest wasze zdanie na następujący temat.
Ojciec mieszka w 50m mieszkaniu w TBSie, czynsz wysoki i raczej nie ma szans na to by mieszkanie było kiedykolwiek naszą własnością. Po za tym ja ze swoimi zarobkami i tak go nie utrzymam. Ja wyprowadziłam się i wynajmuję mieszkanie jednopokojowe i jakoś daję sobie radę, chociaż czasami jest ciężko i muszę czasami korzystać z jego pomocy. Są momenty kiedy na troszkę pomieszkuję u niego.
Jest pomysł, by sprzedać partycypację (jakoś ciężko to widzę), wziąć kredyt na spółkę i kupić mieszkanie jednopokojowe. Ojciec wyobraża sobie chyba to tak, że ja będę spłacała w większej części kredyt, mieszkała osobno i jeszcze będę wstanie się sama utrzymać (w zimie wykańczają mnie wydatki na dermokosmetyki związane z Atopowym Zapaleniem Skóry). Prawdę mówiąc tego nie widzę, bo wszystko rozbija się o pieniądze, a raczej ich brak. Mam ograniczone ruchy jeśli chodzi o zmianę pracy, mam humanistyczno- pedagogiczne wykształcenie. Ilu potrzeba bibliotekarzy w szkołach specjalnych? Wiem, że więcej bym zarobiła na kasie w Bierdze czy innym Lidlu.
Co myślicie o całej tej sprawie?
Miłego dnia
Przepraszam, ale ten tekst z ograniczoną zmianą pracy to bzdura.
Jak się chce, to się da.
I mówi Ci to też humanistka. Humanistka, która ze swojej pensji jest w stanie utrzymać 2 pokojowe mieszkanie.
Przepraszam, ale ten tekst z ograniczoną zmianą pracy to bzdura.
Jak się chce, to się da.
I mówi Ci to też humanistka. Humanistka, która ze swojej pensji jest w stanie utrzymać 2 pokojowe mieszkanie.
humanistka humanistce nierówna, mowa o konkretnych kierunkach, które bardzo często dają małe możliwości bo są konkretną specjalizacją. i tak, też jestem po pedagogice i pracy socjalnej i tak też byłabym w stanie utrzymać siebie i dwupokojowe mieszkanie ba nawet dziecka bym nie zagłodziła.
Tak czy siak- fruzka nie daj się wmanewrować w pomysł ojca, wyjdziesz na tym jak Zabłocki na mydle. Takie kombinacje dla marnej kawalerki, w której i tak będziesz się czuła jak ktoś obcy, a mieszkanie będzie tak prawdziwie tylko Twoje dopiero po śmierci ojca (oczywiscie życzę mu dużo zdrowia i niech żyje jak najdłużej, po prostu mówię jak jest).
Już lepiej żebyś zmieniła pracę nawet na niehumanistyczną, albo sobie dorabiaj na drugim etacie w twn sposób uzbierasz jakis kapitał i potem już lepiej samemu wziąć kredyt i być niezależną od kogokolwiek/
Lady Loka napisał/a:Przepraszam, ale ten tekst z ograniczoną zmianą pracy to bzdura.
Jak się chce, to się da.
I mówi Ci to też humanistka. Humanistka, która ze swojej pensji jest w stanie utrzymać 2 pokojowe mieszkanie.humanistka humanistce nierówna, mowa o konkretnych kierunkach, które bardzo często dają małe możliwości bo są konkretną specjalizacją. i tak, też jestem po pedagogice i pracy socjalnej i tak też byłabym w stanie utrzymać siebie i dwupokojowe mieszkanie
ba nawet dziecka bym nie zagłodziła.
Jasne, ale i tak będę wychodzić z założenia, że jak się chce, to się da.
Chyba, że praca jest z pasji, ale wtedy nie ma co narzekać na finanse.
W życiu kredyt na kogoś. Ty będziesz spłacać, ojcu się odwidzi i tyle mieszkanie zobaczysz.
Moim zdaniem to kiepski pomysł. Mieszkanie byłoby Twoje dopiero po spłacie kredytu i śmierci ojca (tfu, tfu, niech żyje jak najdłużej).
Poza tym, nie stać Cię na kredyt w chwili obecnej.
Po przeczytaniu Twoich poprzednich wątków zdecydowanie odradzam Ci to rozwiązanie ...
Poza tym, nie stać Cię na kredyt w chwili obecnej.
Tylko uważa że przy zarobkach w kwocie niecałe 2 tysiące na rękę stać mnie na niego, bo nie umiem oszczędzać i wydaję pieniądze na prawo i lewo. Jest święcie przekonany, że jak bym normalnie się gospodarzyła to jeszcze z każdej pensji powinnam odłożyć.