Czesc
Opowiem po krótce wam moja historie. Od zawsze byłem facetem który starał sie jak najlepiej w związku i który starał sie być najlepsza wersja siebie (czasami za bardzo), ale po każdym związku wyciągałem błędy i sadziłem że wyzbyłem sie wszystkich najgorszych wad które miałem. Nie skromnie powiem, że posiadam powodzenie u kobiet, ale nigdy nie interesowały mnie jednorazowe przygody, ranienie dziewczyn czy zabawa ich uczuciami. Poznałem jakiś czas temu dziewczyne, po poł roku bycia sam ( zająłem sie swoimi pasjami, silownia, sztuki walki, ale w pewnym momencie zabrakło mi tej drugiej połowki), od pierwszego spotkania zaiskrzyło, swietnie sie gadało, rozbawiałem ją, zaskakiwałem, pocałowałem na sam koniec. Wszystko potoczyło sie szybko (miesiac znajomości na dzien dzisiejszy), dawkowałem delikatnie siebie, każda kolejna randka była na plus ( nigdy nie bawiłem sie w jakieś testy, nie olewałem etc, byłem sobą). Potrafiłem ja zaskakiwać i miałem ku temu kilka okazji, wyciagnałem z niej jakie lubi kwiaty "Gozdziki" kupiłem przyprawe Kamisa i jej dałem z usmiechem na twarzy, rozesmiała się po czym wyszedlem na klatke i wreczyłem jej już prawdziwe kwiaty. Gdy miała okres i silne bóle, co zrobiłem ? pierwsze co to pocieszyłem, przyjechałęm do niej z jedzeniem, czekoladą i tabletkami po czym masowałem ją gdyż chciałem żeby przestała na chwile o tym bolu mysleć. Gdy doszło do wspolnej nocy, nie chciała tego robić, nie naciskałem, zrozumiałem i przytuliłem ją i tak zasneliśmy, przy kolejnej okazji nie było już żadnego oporu z jej strony i nigdy nie myslałem w seksie o sobie, tylko o partnerce i tak było tym razem i wszystko wyszło na 5+. Nie słodziłem jej nigdy, droczyłem, czasami oczywiscie cos powiedziałem miłego, ale dawkowałem to wszystko z umiarem i jak przypomne nigdy nie bawiłem sie z nia w jakies testy(nie odzywanie itp). Starałem sie byc oparciem dla niej, powiedziałą mi że myslała że nie istnieja chłopacy którzy potrafia słuchac, a ja nim byłem. Zawsze potrafiłem ja rozbawić, znalezc temat do rozmowy, wszystko było super. Poznałem jej siostre, która jej powiedziała że jest mna zachwycona, no kurcze wszystko na wielki plus . Tydzien temu zaczał sie jej urlop, wyjechała do domu, po czym dzwoni do mnie zdruzgotana tym że zapomniała sukienki na jakas rodzinna uroczystość, to co zrobiłem? po 5sekundach znalazłem rozwiazanie, mówie ze wpadne do jej do mieszkania(mieszka ze wspołlokatorką) wezme sukienke i wyśle jej najblizszym busem do jej domu. Byłem najukochańszy wtedy, cały weekend aż do teraz cos sie zmieniło, zero kontaktu ze jej strony ( rozumiem jest w domu, urlop itp) nie wydzwaniałem do niej, dzwoniłem do niej 2 razy dziennie rano i wieczorem, ale z jej strony zero inicjatywy, nawet jak dzwoniłem to nie słyszałem entuzjazmu w jej głosie, tak jak było to wczesniej. Czasem wysłałem jej jakas wiadomosć, odczytywała i nie odpisywała. Dodam przy tym że zawsze starałem sie jej dawac przestrzeń, nie wydzwaniałem itp, odzywałem sie do niej, dodatkowo nigdy nie byłem zazdrosny, bo czułem sie pewnie w tym wszystkim i ufałem jej zawsze. W dniu dzisiejszym tez do niej zadzwoniłem, ale znowu zero emocji w jej głosie i gdy zapytałem sie czy widzimy sie jutro to odpowiedziałą ze zobaczymy..., przyjezdza na jeden dzien czyt. czwartek, w piątek znowu na tydzien wyjezdza i nawet nie jest w stanie wygospadorowac dla mnie chwili?. Powiedziałem że ok, pozegnałem sie i rozłączyłem. **** Zapomniałęm dodać że rozmawiałem z nią o jej zachowaniu żę coś sie zmieniło i to słysze i widze ze nie jest tak jakby zainterowana (wiem nie powinienem tego mowic) mowiła ze wszystko jest ok, mowila ze musimy pojsc tu czy gdzieś takze tak jakby przyszłosciowo.
Wracajać po telefonie powiedziałem sobie dość i że przestaje być "frajerem", ja sie staram i nic z tego nie dostaje, ani jednego miłego słowa, ani potwierdzenia że jest zainteresowania, nic... pomyslałem sobie że przestane sie odzywać pierwszy, nie będe już dzwonił, a jezeli jutro nie napisze od mnie z propozycja spotkania to chyba już to nie ma sensu? dobrze myśle?. Nie rozumiem także takiej nagłej zmiany, przeciez nie pieskowałem tak za bardzo, starałęm sie ja uszczesliwic bo o to chodzi jak sie daży, czy jest w zwiazku? nie słodziłem jej, ale pokazywałem jej ze mi zalezy... Nie wiem co o tym sadzić, po raz kolejny boli mnie, ze staram sie i nic z tego nie wychodzi i co najgorsze nie wiem o co chodzi w tym wszystkim.
Zapomniałęm dodać ja mam 27 a ona 25 lat.