Witam wszystkich,
Piszę w zasadzie nie dlatego, że potrzebuję wsparcia, porad czy pomocy, a raczej bardziej w celu samo edukacji. otóż chciałabym przedstawić historię pewnej relacji- z mojego życia wziętej.
Parę dobrych lat temu miałam sporą paczkę znajomych wspólnie spędzających czas (z biegiem czasu sporo się pozmieniało, wyjechali zagranicę, pozakładali rodziny itp. Ale nie o tym).
Otóż pośród tych znajomych był jeden chłopak, którego darzyłam sympatią, jak się później okazało ze wzajemnością. Byliśmy wtedy kompletnie niedoświadczonymi w relacjach damsko męskich młodziakami. Nasze wspólne zainteresowanie wyszło na jaw przy okazji wspólnej imprezy zakrapianej alkoholem. Głupio było udawać, że nie ma tematu skoro kolejne spotkanie z racji wspólnych znajomych było nieuniknione. Pogadaliśmy, przyznaliśmy, że to nie alkohol, myślałam, że historia nabierze tempa, ale wręcz przeciwnie. Był strasznie zamknięty w sobie, taki niedostępny i trudno go było rozgryźć, do tego był bardzo nieśmiały w czym wspomagał się alkoholem.
Nie pamiętam dokładnie już wszystkich szczegółów tej historii, trwała ona prawie rok, dopóki nie poznałam swojej kolejnej miłości. W międzyczasie łapał kilkukrotnie „zajawkę” na to, że chce być moim chłopakiem, wytrzymywał tak kilka dni, potem znikał, przestawał się odzywać.
Wyjechałam na studia- kontakt bardzo się ograniczył. Przez cały ten czas strasznie się męczyłam, wydawało mi się, że byłam zakochana, ale kto tam wie, może to zwykła obsesja? Potrafił być blisko ze mną, a na kolejnej imprezie zabawiać się z inną i tak w kółko. Czasami robiliśmy sobie na złość.
Na studiach postanowiłam się od tego odciąć i żyć swoim życiem. Trafiła się wielka miłość, co odcięło nam kontakt na kilka lat.
Związek się zakończył po ponad 3 latach i nagle odzywa się ON. Zaczęliśmy znowu się spotykać, jakby nigdy nic, chociaż ja nazywam to przyjaźnią. Z racji tego, że oboje nikogo nie mamy, zdarza nam się poudawać parkę, poprzytulać, pocałować w zasadzie nic wielkiego. Zaakceptowałam to, że jest taką osobą i niczego od niego nie oczekuję, a wręcz nie chcę, bo ten typ nie nadaje się do związku i nie jest mi absolutnie z tego powodu przykro. Już nie.
I tutaj moje pytanie czy jest diagnoza na taki typ? Czy to jest jakaś fobia przed byciem w związku? Jest między nami więź, jak nie mamy dłuższy czas kontaktu i nagle gdzieś się spotkamy przypadkiem to widzę jak na moją korzyść wszystko wokół traci zainteresowanie. On sam kiedyś wyznał, że chciałby ze mną być ale nie potrafi i sam nie jest w stanie tego wyjaśnić. Nigdy nie był w żadnym związku i nigdy nie zauważyłam też, aby łączyła go z kimś innym choćby taka więź jak ze mną. Wie, że go już znam i nie musi nic ani nikogo przede mną udawać. Tylko mi się zwierza. Podobam mu się, dogadujemy się, ale nie potrafi zbudować relacji, która trwałaby dłuzej niż kilka dni.
Miło mi będzie jeśli ktoś zdecyduje się to przeczytać. Liczę na ciekawe odpowiedzi.