Hej jestem tu nowa. Nie mam sie komu wygadać a ostatnio duzo mi leży na sercu. Mam 28 lat, mój mąż 30. Jestesmy razem 11lat i 8 lat po ślubie. Mamy synka ktory nie był wynikiem wpadki. Naprawde nasz związek oparty był na miłosci i zaufaniu. Po poł roku jak urodziłam synka to znowu zaszlam w ciaze tym razem nieplanowana. Nie mielismy ani warunkow ani pieniedzy na kolejne dziecko dodatkowo rodzina nie była dla nas wsparciem ciagle wmawiajac nam ze nigdy nie damy sobie rady w zyciu. Dodatkowo maz studiowal, ja musialam zrezygnowac ze studiow ze wzgledu na dziecko bo nikt mi nie chcial pomoc zostajac z malcem w weekendy. Maz pracowal za grosze w delegacji. Zdecydowalismy ze zakonczymy te ciaze na wczesnym jej etapie. Bardzo to przezylam chcialam umrzec. Maz byl dla mnie wsparciem w tych chwilach. Po tym juz nigdy nie chcielismy miec wiecej dzieci. Minelo 7 lat, maz ma dobra prace, kupilismy mieszkanie i zapragnelismy miec drugie dziecko. Na poczatku nie wychodzilo ale po pol roku zaszlam w ciaze. Maz od samego poczatku opiekowal sie mna bo bardzo zle sie czulam. Po 4 miesiacach naszego szczescia maz wyznal ze od 2miesiecy pisal z inna kobieta ale nie doszlo do niczego. Pozniej zamknal sie w sobie. Nie chcial mi powiedziec dlaczego mowil ze musi sobie cos przemyslec ale ze tego ze chce byc z nami jest pewny na 100%. Wkoncu ktoregos weekendu cos pekło. Zaczal plakac ze jak zaszlam w ciaze wrocily wspomienia z przed 7 lat, ze obwinia siebie za to ze nie mogl nic zrobic i ze wtedy chcial odejsc ale go potrzebowalam. Mimo tylu lat nasza milosc dalej byla tak silna nic sie nie zmienilo a teraz znowu jest zalamany i powiedzial ze nie wie czy mnie kocha chociaz wiem ze poprostu targaly nim emocje bo juz wszystko wraca do normy. Ja jednak mysle ze to przez te kobiete. Postanowilismy dac sobie szanse ale ta mysl nie daje mi spokoju.
Prosze pomożcie. Chce by ktos ocenił te sytuacje obiektywnie. Ja nie mysle juz trzezwo. Mysl o tym ze moglibysmy sie rozstac zabija mnie wewnetrznie. Kocham go bardzo. Myslicie ze dawne wydarzenia mogly wplynac na to ze zaczal pisac z inna?
Hej, oboje przeżyliście traumę. Piszesz, ze Ty byłaś załamana i chciałaś umrzeć, ale Twój mąż usunięcie ciąży też przeżył. Może nie pokazywał na zewnątrz, a gryzło go to w środku. Musiał być silny dla Ciebie. Może zmiótł wszystkie emocje pod dywan i teraz go to przygniotło. Myślę, że Twój mąż nie uporał się z emocjami z tamtego okresu, być może podświadomie obwinia Ciebie o Waszą decyzję? Uważam, że powinniście porozmawiać, może udać się do psychologa, aby przepracować ten temat. Twój mąż potrzebował osoby, z która porozmawia, a może zacznie wszystko z nową czystą kartą? Oczywiście, że jest co ratować, ale nie możesz myśleć, że to przez tą kobietę. Mąż musi się od niej odciąć i przybliżyć do Ciebie. Wydaję mi się, że Ty przepracowałaś temat Waszego nienarodzonego dziecka i pogodziłaś się z Waszą ówczesną decyzją, ale Twój mąż dalej ma żal do siebie i również do Ciebie, że wtedy podjęliście taką decyzję.
Bardzo dziękuje za odpowiedz, na chwile obecna staramy sie zyc jak dawniej, byc lepszymi ludzmi i nasz aniołek w niebie przestal byc tematem tabu. Byl i nic tego nie zmieni. Bedziemy pracowac nad soba dalej bo stawka jest duza, nasza miłosc i nasza rodzina. Na pewno bedziemy wiecej rozmawiac o tym co nam lezy na sercu i dawac sobie wiecej, chociaz i tak dawalismy duzo. Musze byc dla meza wsparciem bo to prawda ja juz potrafie z tym zyc, mysl o tym mnie boli ale umiem sie z tym pogodzic, on nie. Mysle ze boi sie ze moze stracic i to dziecko lub mnie w wyniku komplikacji, za kare. Tak on uwazal, zreszta podobnie jak ja ze nie moze dojsc do zaplodnienia za kare. Ale dopiero teraz to sobie powiedzieliśmy, dzwigniemy ten ciezar razem. Los dal nam jednak druga szanse i nie mozna jej zmarnowac.