Witam wszystkie wizażanki! Od kilku lat przeglądam sporadycznie wasze forum, lecz nadszedł czas, abym i ja zasięgnęła waszej porady!
Problem pewnie oklepany setki razy - kolega z pracy
Do rzeczy: Pracujemy w jednej firmie na różnych stanowiskach, lecz jeśli chodzi o hierarchię, to jesteśmy sobie równi. Na początku nie zwracałam na niego uwagi, bo facet jest kompletnie nie w moim typie - niski, ma problemy z cerą(trądzik) i jest typowym introwertykiem i czasami praktycznie w ogóle nic nie mówi. Byliśmy tylko na grzecznościowe"cześć" i tyle. Jednak od jakichś 3 miesięcy coś się zmieniło. Pewnego dnia byliśmy sami w firmie i on zaczął mnie 'niebezpośrednio' podrywać tzn. prowokował sytuację, które wyglądały na przypadkowe. A to czegoś niby 'potrzebował' i przyszedł zagadać, a to jakieś przypadkowe dotknięcia, komplement itp. Np miałam do niego sprawę(chodziło o pracę oczywiście) i przyszłam z nim porozmawiać, on przysunął się tak blisko mnie, że jego ramiona i nogi opierały się o moje - często tak robi. Może zachować odstęp, ale zawsze jakoś niby 'przypadkiem' go skraca. Spodobało mi się jego wyluzowanie i poczucie humoru, chociaż facet jest niezbyt gadatliwy.
Problem w tym, że on był taki tylko na początku. Po jakimś czasie wszystko się zepsuło i w tym momencie myślę zaczęłam intensywnie o nim myśleć. Jednego dnia był miły, przychodził, rozmawiał, rozbawiał, a innego dnia zmiana o 180 stopni. Był taki zimny, smutny, zamknięty w sobie. Poza 'cześć' przez cały dzień nie mówił do mnie nic ze swojej inicjatywy, jeśli czegoś od niego potrzebowałam(praca), to grzecznie odpowiadał z poważną miną i w sumie tyle. No i tak od mniej więcej 3 miesięcy kilka dni jest uśmiechnięty, przychodzi, zagaduje, dotyka a potem kilka dni jest smutny, zamknięty w sobie, unika kontaktu wzrokowego(jakby zrobił coś złego?) i nie odzywa się ani słowem, jeśli go nie zagadam.
Kiedy ma dobry humor jest świetnie i jest jeszcze jedna kwestia - jego spojrzenie. Gdy ma dobry humor i rozmawiamy patrzy mi się cały czas tak jakby "głęboko" w oczy, jakby przeszywał wzrokiem moją duszą i czasami zerka na usta i się oblizuje - nie wiem, czy to sygnał zainteresowania czy taki odruch, gdy ma słaby humor to unika kontaktu wzrokowego.
No i sytuacja wygląda tak, że nie wiem na czym stoję. Gdy ma dobre dni czuję, jakbyśmy byli w sobie zakochani i ciągnęło nas ku sobie, jednak kiedy przez kilka dni jest zimny mam wrażenie, że to wszystko moje urojenia i za dużo sobie wyobrażam. I tak od kilku miesięcy jednego razu flirtujemy a innego się unikamy, ta niepewność doprowadza mnie do szału i ciągle się zastanawiam, czy ja mu się w ogóle podobam czy nie i czego on właściwie chce? Są takie dni, że mam ochotę zwolnić się z pracy, bo przez niego nie mogę się na niczym skupić. Próbowałam parę razy dać mu do zrozumienia, że mu sie podobam i mógłby mnie gdzieś zaprosić, lecz on zachowuje się, jakby nie wiedział o co chodzi. Ma 25 lat więc na pewno potrafi odróżnić podryw od żartów ...
Co robić w takiej sytuacji?