Witam. Błądząc w internecie natknąłem się na ten portal, ponieważ z nazwy skierowany jest do kobiet, może Wy drogie Panie będziecie mi w stanie coś poradzić. Przechodząc do sedna... Ponad rok temu poznałem dziewczynę, śmiesznie bo śmiesznie, przez internet. W grze. Tak się składa, że pracuję w firmie która ową grę wydaje, gram w nią oczywiście. Po kilku miesiącach znajomości opartej głównie na pisaniu o "wszystkim" znaleźliśmy wspólny język, do tego stopnia, żeby powiedzieć kocham Cię - kocham Cię. Mieszkamy na przeciwległych końcach kraju, także spotkania są bardzo kłopotliwe. Cóż. Jest też różnica wieku. Niestety. 13 lat, która z rozmów z nią nie miała żadnego znaczenia. Rozmowy całe dnie na fb, od dzień dobry do dobranoc byliśmy tam ze sobą całe dnie. Wieczorami spacery. Ona oczywiście u siebie ja u siebie z telefonem w ręku. Deszcz czy śnieg, byle ze sobą porozmawiać. W nocy skajp, słuchałem jak zasypia. Spotkaliśmy się. Przyjechałem do miasta kilkadziesiąt km od niej, ja pokonałem kilkaset. Ale ok. Spotkanie na neutralnym gruncie. Nasze spotkanie trwało około 45 minut, gdzie zarezerwowałem hotel na 2 dni. Wróciliśmy do domów, wyjaśniliśmy sobie kilka spraw. Strach, niepewność. Jest do przyjęcia. Uczucie nadal rozkwitało. Ona wychodząc gdzieś zawsze była ze mną w kontakcie, studia, nawet na imprezach odzywała się co pół godziny - godzinę. Co tam jak tam. Sielanka. Pewnego dnia dostałem od pracodawcy propozycję przeprowadzki do miasta, w którym jest moja firma (pracuję zdalnie z domu), wraz ze zmianą charakteru umowy i solidną podwyżką prawie +100%. Oczywiście rozmawiałem o tym z nią. Wybraliśmy, że zostanie tak jak jest, mam swobodę pracy wszędzie, gdzie mam internet. Zaczęliśmy myśleć o mojej przeprowadzce w jej rejony, stąd taka decyzja. Wszystko pięknie się układało, od spotkania minęły około 3 miesiące. I stały się dwie rzeczy. Pierwsza, zaplanowaliśmy spotkanie w centrum kraju, tak, żeby każde z nas miało porównywalnie daleko. Opłaciłem hotel, cały weekend. Cieszyła się na to spotkanie jak dziecko. Wszystko ustalaliśmy razem. Kilka dni wcześniej miała urodziny, pamiętam jak mówiła, że chce mnie mieć obok, już teraz, nie chce czekać aż się przeprowadzę. I ni z tego ni z owego pisze mi, że nie ma sensu się spotykać nawet jako znajomi. Ooookej. To była kwestia pierwsza. Druga. Przeprowadzka. Miałem już zarezerwowane mieszkanie, wszystko ustalone. Tylko jechać. W dzień wyjazdu piszę do niej, co z przeprowadzką, transport będzie za chwilę, siedziałem na walizkach. Nawet nie odpisała. Odwołałem ludzi, anulowałem rezerwację mieszkania. Oczywiście płatną. Nastał etap w którym nie pokazywaliśmy sobie uczuć, nie pisaliśmy o nich, mało kiedy rozmawialiśmy. Aż tu nagle, pytanie do mnie czemu nie okazuję uczuć? Nooo ok, zacząłem je okazywać, jakoś wszystko ruszyło do przodu znów. Och ach i w ogóle. Jednak ja nie mogłem zostać w mieście w którym mieszkam, jestem w trakcie separacji i procesu rozwodowego (nie, nie z jej winy, to działo się już nim ją poznałem), także chciałem uciec z miasta w którym mieszkałem. Przeprowadziłem się "gdzieś" niedaleko. Pomieszkałem tam 2 miesiące, znów wielkie plany, żeby jednak przyjechać w jej rejony. Ok. Spotkaliśmy się na początku czerwca. Nie powiem, że chciała tego spotkania, raczej powiedziałem, że jadę i będę tu i tu wtedy i wtedy. 4 noce. No ok to przyjedź... Spędziliśmy razem dwie. Pierwszej przełamaliśmy lody, spaliśmy razem, ale bez atrakcji. Buziak, przytulaniec. Kolejnej już do czegoś doszło. Było genialnie, pomijając kwestie łóżkowe, samo przebywanie razem itp. Rano była bardzo przybita w dniu mojego wyjazdu. Pamiętam, siedziała na łóżku ze łzami w oczach i mówiła że nie chce wracać do codzienności. Bardzo wryło mi się to w pamięć... I od tego czasu, po jakimś tygodniu - dwóch zaczął się znów spadek uczuć, zainteresowania. Większość wolnego czasu, który ma, który mi poświęcała na kontakt, czy to w czasie dnia, czy to podczas relaxu w grze poświęca innym osobom. Wolała siedzieć na komunikatorze i rozmawiać z innymi ludźmi (facetami oczywiście), niż ze mną. Zwrócenie uwagi = foch. Ma oczywiście przebłyski uczuć, ale to nie to samo co wcześniej. Obecnie, doszło do takiej sytuacji, w której napisała mi wprost, gdy zapytałem czy coś jeszcze do mnie czuje - że uczucie pewnie jest, gdzieś głęboko, że na razie oddala się od wszystkich, ode mnie, nawet od rodziny (choruje na depresję, bierze leki), gdy powiedziałem, żeby dopuściła do siebie myśl, że kocham ją, zmieniam życie dla niej, powiedziała, że nie dopuści. Teraz była na wyjeździe za granicą, praca wakacyjna, aktualnie wraca po miesiącu. W tym czasie gdy tam była kontakt opierał się na kilkunastu minutach rozmowy dziennie. A to zmęczona, a to ktoś podsłuchuje to nie dzwoni (przez miesiąc zadzwoniła 2x - 1x jak przyjechała i drugi po kilku dniach), a to nie ma już transferu w tel przez roaming (sms i tel są bezpłatne, nie musieliśmy pisać przez internet o czym jej nie raz mówiłem). Gdy chciałem się spotkać przed jej wyjazdem, podjechać do niej, po kilku propozycjach stwierdziła, że się narzucam, także... We wrześniu miałem zamiar znów spróbować się przeprowadzić w jej rejony. Wziąłem kredyt na ten cel o którym ona wie. Mieliśmy założenie, że pojadę, zobaczymy jak to będzie gdy będziemy obok siebie, bo na odległość to nie wypali i ile tak można. Nie wiem co się dzieje, czy to jej choroba, czy wpływ rodziców (bardzo ją ganią za tą naszą relację) czy pojawił się ktoś trzeci. Do tej pracy jechała ze znajomymi ze swojej miejscowości, ona, jakaś para i 2 facetów. Wysyłała kilka snapów gdzie był jeden z nich na zdjęciach, niby to obiad, niby to podjechać gdzieś coś załatwić. Nie wiem sam. Nie składa mi się wiele rzeczy. Jeśli to koniec, czemu nie powie nie kocham i po sprawie. Po co to ciągnąć? Jeśli jest ktoś inny czemu też o tym nie powie? Po co było to łóżko gdy się widzieliśmy, tam wprost mówiła, że kocha? Chyba nie na zasadzie, skoro już jest to mu dam, niech ma... Chce kumpla do pogadania, dlatego nic nie mówi dlaczego jest jak jest? Jutro będzie w PL, zbieram się do poważnej rozmowy z nią i nie wiem nawet od czego zacząć...
Zdaję sobie sprawę, że powyższe może być bardzo zakręcone dla osoby czytającej, ale mam taki pierdzielnik w głowie
Pozdrawiam.