Uważacie, że jeśli między kobietą a mężczyzną nie zaiskrzy od razy, np. na pierwszym spotkaniu, to już w ogóle? Czy zdarza się tak, że coś może się narodzić po czasie, nawet po latach?
Każdy jest inny. Z mojej strony żadko iskrzy do obcych osob już na pierwszych spotkaniach, ale zazwyczaj jak nie iskrzy po 4 spotkaniach to już raczej niezaiskrzy i szkoda marnować czas.
o tego chodzi?
Nie. Chciałabym wiedzieć, jakie macie doświadczenia.
Może zaiskrzyć później.
Ale jeżeli druga osoba od początku Cię zlewa, to nie ma co się w takie coś ładować.
U mnie zawsze od początku iskrzy.
Kiedyś spotkałam gościa, który na dzień dobry mnie przyciągnął, coś piknęło i chciałam go poznać bliżej, szukałam pretekstów i soosobu, aby spędzać z nim czas.
Teraz jestem z chłopakiem, ktorego w ogóle nie dostrzegałam, do momentu, aż zaczął pukać w szybę, mijając moje miejsce pracy. Niejednokrotnie rozmawialiśmy na zakładzie (współpraca i te sprawy), ale jakoś nie zaskakiwało, nie iskrzyło, choć wiedziałam, z zaufanego źródła, że mu się podobam. zeswatano nas na ślubie mojej koleżanki i jego kolegi, gdzie byliśmy świadkami, czyli po pół roku od pukania w szybę i jego paru perypetiach z nieudanym kręceniem z innymi dziewczynami.
Czyli różnie to bywa, jak widać.
Mi się wydaję, że zależy od tego czy ma się kontakt z tą osobą przed randką. Jeśli podoba się facet ze szkoły, pracy, ktoś z paczki znajomych, to masz kontakt z tą osobą, są jakieś gesty, spojrzenia, a gdy spotykasz się np na randce z internetu, to sądzę, że jest inaczej. Przynajmniej ja tak miałam.
A powiedz jak Twoja sytuacja z tamtym gościem, coś się odzywał?
Moim zdaniem nie ma reguły. Może od razu zaiskrzyć, a możemy kogoś znać, z kimś się nawet długo przyjaźnić, a dopiero po jakimś czasie odkryć, że to coś więcej.
Jeśli jednak relacja od początku jest chłodna, zdystansowana, to raczej nie liczyłabym na nagły wybuch uczuć.