Długo zastanawiałam się nad tym czy opisać mój problem, ale doszłam do wniosku, że jak tego nie zrobię to oszaleje.
Od prawie dwóch lat jestem mężatką, parą jesteśmy od prawie czterech lat. Przed ślubem ze sobą mieszkaliśmy, kłóciliśmy się ale to były normalne kłótnie. Po ślubie te kłótnie stały się piekłem, przy każdej głupocie która mu nie odpowiada, zaczyna na mnie wrzeszczeć mówiąc, że zniszczyłam mu życie, że zanim mnie poznał to był szczęśliwy, że mnie nienawidzi i chce się wyprowadzić. Robił to przy każdej większej okazji rodzinnej, wyjazd na święta, wesele mojej siostry, pomoc przy przeprowadzce mojej siostry (kazał mi wulgaryzm z samochodu bo mnie nienawidzi). Początkowo to na mnie działało i robiłam wszystko żeby załagodzić sytuacje ale później zrobiło mi się to obojętne, więc zaczął płakać i przepraszać tym samym wzbudzając we mnie poczucie winy. W międzyczasie kupiliśmy (a konkretnie ja kupiłam) dom z moimi rodzicami, żebyśmy mieli gdzie mieszkać. Dom ma dużą posesje, kredyt wzięli moi rodzice jeden a ja drugi, mój mąż praktycznie w niczym nie pomaga, siedzi przede wszystkim przed komputerem, doprosić się go o coś to graniczy z cudem. Dużo rzeczy przy domu (typu porąbać drzewo, naprawić oczko wodne) pomaga nam sąsiad o którego mąż zrobił się chorobliwie zazdrosny, ale tak, że jak wyjdę na podwórko to on już leci za mną, jak nie może mnie znaleźć to pyta moich rodziców gdzie jestem. Nawet jak położy się wcześniej spać i usłyszy mnie na dworze to zbiega na dół, a jak zobaczy, że z nim rozmawiam, to robi mi piekło.
Przez rok nie pracował, był na moim utrzymaniu, pomagali nam moi rodzice. Kilka razy próbowałam mu załatwić prace, zawsze znajdował pretekst żeby nie pójść, bo za ciężko, bo za mała stawka i jeżeli myślę, że on będzie harował na mnie a ja się będę realizowała to się mylę. Od dwóch tygodni pracuje, sam sobie coś znalazł ale umowa jest tylko do końca sierpnia. Trzy tygodnie temu się ze mną pokłócił, nawyzywał mnie od najgorszych, przez tydzień się do niego nie odzywałam, po tygodniu zapytał o co mi chodzi, powiedziałam mu, że chce rozwodu, rozpłakał się i błagał o kolejną szansę, dostał. Niestety, nie stara się dla mnie tylko podlizuje się mojej matce i ojcu, na dodatek wymyśla jakieś niestworzone historie, że zadzwoniłam do niego z pracy i go nawyzywałam, gdzie taka sytuacja nigdy nie miała miejsca, a jak powiedziałam, że to nieprawda to powiedział im, że coś mi się dzieje z głową.
Doszłam do wniosku, że długo tak nie pociągnę, poszłam do znajomego prawnika, wyjaśnił mi jak wygląda rozwód i wiem, że muszę jeszcze z nim kilka miesięcy poczekać aby stopniowo uporządkować sprawy. Najgorsze jest to, że czuje się ze wszystkim strasznie osamotniona, nie mam od nikogo wsparcia ani nie mam z kim porozmawiać o tym. Boje się tego wszystkiego co się dzieje.
1 2018-07-26 20:42:20 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2018-07-26 22:48:06)
Po co Ci kolejne fatalne 5 lat małżeństwa?
Długo nie zarabiał i nie wiadomo jak będzie teraz długo zarabiał, zniszczył Ci uroczystości rodzinne awanturami, wyzywa Cię, nie masz w nim oparcia, na co chcesz czekać? Aż się pojawią dzieci? Wtedy dodatkowo, poza problemem z mężem, spadnie jeszcze trud wychowania dziecka.
Nie dziwie się, że się rozpłakał i błagał o szanse. Ma dach nad głową, do pracy jak chce to chodzi, jak nie to nie chodzi i tak obiadek ma postawiony pod nos. Koło domu nic nie musi robić, spędza czas wolny jak chce. Po rozwodzie wszystko straci.
Muszę poczekać, aż odpracuje kurs z urzędu pracy. Jeżeli nie odpracuje, będę musiała spłacać za niego dług, bo mamy wspólnotę majątkową.
4 2018-07-27 10:57:39 Ostatnio edytowany przez Lady Siggy (2018-07-27 10:58:44)
i to jest powód, aby się nie rozstać?
jeżeli wymagalność długu nastąpi po rozwodzie, to nie będziesz musiała spłacać.
a traktuj go tak dalej, to na pewno nie odpracuje tego kursu, bo po co, jak wszystko mu zapewniasz to i dług spłacisz.
rozwód to już ostateczność, ale powinnaś TERAZ zadbać o rozdzielność majątkową.
Właśnie się tym zajęłam, rozdziałem wszystkich finansów. Długu nie spłacę, już o tym wie. Odsunęłam go od moich pieniędzy. Mimo że, jest beznadziejnie to strasznie trudno jest przekreślić lata związku.
Właśnie się tym zajęłam, rozdziałem wszystkich finansów. Długu nie spłacę, już o tym wie. Odsunęłam go od moich pieniędzy. Mimo że, jest beznadziejnie to strasznie trudno jest przekreślić lata związku.
Czasem nie ma innego wyjścia, jak tylko zacząć myśleć o sobie.
Najgorsze jest to, że ja się czuje winna, chociaż nie powinnam. Jego łzy i mina kiedy płacze wzbudzają we mnie poczucie winy. Chciałabym mieć dziecko, ale nie wyobrażam sobie, żeby mieć je z nim i to przekonało mnie o tym, że to małżeństwo tym bardziej nie ma sensu.
Ten związek jest toksyczny i zrobiłaś błąd, że wzięłaś ślub z kimś, kto ciągle Cię obrażał i źle traktował. To nie jest tak, że jak to zignorujesz to problem zniknie, a on będzie od tej pory dobrym facetem. Myślę, że pewnie miałaś nadzieje, że się zmieni, ale to nie dzieje się często. Nie pisz, że nie masz wsparcia, bo masz, to Twój mąż nie chciał pracować i wolał liczyć na pieniądze innych, to Twoi rodzice wzięli kredyt i Ty też, a mogliby przecież powiedzieć, że Wasze wspólne mieszkanie to Wasza sprawa i nic nie musieli się dokładać. W końcu jesteście dorośli i to nie ich wina, że Twój mąż liczy na to, że go utrzymasz. Do tego teraz też Cię obraża i jest chorobliwie zazdrosny, takie małżeństwo nie ma sensu.
Ten związek jest toksyczny i zrobiłaś błąd, że wzięłaś ślub z kimś, kto ciągle Cię obrażał i źle traktował. To nie jest tak, że jak to zignorujesz to problem zniknie, a on będzie od tej pory dobrym facetem. Myślę, że pewnie miałaś nadzieje, że się zmieni, ale to nie dzieje się często. Nie pisz, że nie masz wsparcia, bo masz, to Twój mąż nie chciał pracować i wolał liczyć na pieniądze innych, to Twoi rodzice wzięli kredyt i Ty też, a mogliby przecież powiedzieć, że Wasze wspólne mieszkanie to Wasza sprawa i nic nie musieli się dokładać. W końcu jesteście dorośli i to nie ich wina, że Twój mąż liczy na to, że go utrzymasz. Do tego teraz też Cię obraża i jest chorobliwie zazdrosny, takie małżeństwo nie ma sensu.
Pod względem finansowym mam wsparcie, chodzi mi o wsparcie psychiczne, nie wierzyli w to co się dzieje dopóki nie nagralam kłótni, wtedy ich zatkało. Wcześniej mowili, że kazdy się kłóci i nie chcieli słyszeć o rozwodzie, teraz że w ogole nie będą się mieszać.
truskaweczka19 napisał/a:Ten związek jest toksyczny i zrobiłaś błąd, że wzięłaś ślub z kimś, kto ciągle Cię obrażał i źle traktował. To nie jest tak, że jak to zignorujesz to problem zniknie, a on będzie od tej pory dobrym facetem. Myślę, że pewnie miałaś nadzieje, że się zmieni, ale to nie dzieje się często. Nie pisz, że nie masz wsparcia, bo masz, to Twój mąż nie chciał pracować i wolał liczyć na pieniądze innych, to Twoi rodzice wzięli kredyt i Ty też, a mogliby przecież powiedzieć, że Wasze wspólne mieszkanie to Wasza sprawa i nic nie musieli się dokładać. W końcu jesteście dorośli i to nie ich wina, że Twój mąż liczy na to, że go utrzymasz. Do tego teraz też Cię obraża i jest chorobliwie zazdrosny, takie małżeństwo nie ma sensu.
Pod względem finansowym mam wsparcie, chodzi mi o wsparcie psychiczne, nie wierzyli w to co się dzieje dopóki nie nagralam kłótni, wtedy ich zatkało. Wcześniej mowili, że kazdy się kłóci i nie chcieli słyszeć o rozwodzie, teraz że w ogole nie będą się mieszać.
To akurat dobrze świadczy o Twoich rodzicach, że się nie pchają w Wasze małżeństwo, jednocześnie wspierając finansowo.
To TWOJE małżeństwo TWOJA przyszłość, musisz sama zadecydować, czy chcesz aby nadal to tak wyglądało. I rodzice, chociaż na pewno chca dla Ciebie jak najlepiej, nie podejma decyzji za Ciebie.
Popełniłaś błąd, wychodząc za takiego buraka, i teraz czas go naprawić. Przygotuj się dobrze do rozwodu, zbieraj dowody i postaraj się wyjść z tego w miarę cało.
Zbieram dowody, ale psychicznie siadlam calkowicie. W przeciągu pół roku schudłam 17 kg.
To normalne, stres tak może działać. Jedni mogą jeść więcej z nerwów (np ja tak mam) i tyć, inni chudnąć. No ale grunt to coś z tym zrobić, bo dla niego obecna sytuacja jest dobra, a dla Ciebie nie.
Mąż mi wczoraj oświadczył, że jeżeli nie zmienie swojego podejścia i jeżeli nie wrócę do łóżka to on nie będzie się do niczego dokładał.
Więc sprawa jest jasna - jeśli masz chęć go sponsorować, to rób to nadal.
Jeśli zaś nie masz na to dłużej ochoty, to jest to najlepszy moment, żeby poprosić go o opuszczenie lokalu, na który najwidoczniej go nie stać.
Problem polega na tym, że mój mąż nie ma umowy na stałe i jeżeli wezmę teraz rozwód, to on tracąc prace, może ubiegać się o alimenty ode mnie.
Problem polega na tym, że mój mąż nie ma umowy na stałe i jeżeli wezmę teraz rozwód, to on tracąc prace, może ubiegać się o alimenty ode mnie.
Żaden sąd nie przyzna alimentów młodemu zdrowemu gościowi, nie bój żaby.
Problem polega na tym, że mój mąż nie ma umowy na stałe i jeżeli wezmę teraz rozwód, to on tracąc prace, może ubiegać się o alimenty ode mnie.
dwie ręce ma? dwie nogi ma? zrezygnował z pracy, dla Waszej rodziny, żeby zająć się wychowaniem dziecka? nie.
nie ma podstaw, aby dostał alimenty. A jak Cię tym straszy, to chyba Cię to upewnia z kim masz do czynienia.
Ja bym się jeszcze o separację e sadową postarała. A skoro mąż się nie dokłada do niczego, ani nie pomaga w domu to macie 1 z przesłanek do rozwodu. Rozpad więzi ekonomicznej. 2 seksu nie ma - rozpad więzi fizycznej. Zostaje ostania przesłanka więź uczuciowa. Może separacja go trochę otrzeźwi. A alimenty na zdrowego byka... Nierealne.
20 2018-07-30 23:24:20 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-07-30 23:40:03)
Muszę poczekać, aż odpracuje kurs z urzędu pracy. Jeżeli nie odpracuje, będę musiała spłacać za niego dług, bo mamy wspólnotę majątkową.
Nie wierzę, że aż tak można nie mieć rozeznania. On ze swoim zobowiązaniem wynikającym z takiego tytułu zostanie sam sobie.
Problem polega na tym, że mój mąż nie ma umowy na stałe i jeżeli wezmę teraz rozwód, to on tracąc prace, może ubiegać się o alimenty ode mnie.
Jeśli chcesz się z nim rozstać, to nie potrzebujesz chyba więcej powodów do tego, niż masz na dzień dzisiejszy.
To nierealne, żeby sąd przyznał alimenty Twojemu mężowi, zdrowemu, sprawnemu mężczyźnie.
Jeśli natomiast szukasz pretekstów, żeby z nim nadal zostać - to napisz o tym proszę wprost
To znacznie ułatwi dyskusję.
Wyprowadził się, miesiąc temu już załatwił sobie mieszkanie i prace w innym mieście, poinformował mnie tego samego dnia kiedy się wyprowadził.
Wyprowadził się, miesiąc temu już załatwił sobie mieszkanie i prace w innym mieście, poinformował mnie tego samego dnia kiedy się wyprowadził.
Heh
czyli grał przed Tobą ?
Współczuję sytuacji , ale głowa do góry !
Jest łatwiej gdy nie musicie razem mieszkać .
Zrobił to w paskudny sposób. Zabrał wszystkie prezenty które od niego dostałam , zabrał też prezenty ślubne od jego rodziny, sąsiadom powiedział, że źle go traktowałam i wyrzuciłam go z domu. Czuję się strasznie.
Zrobił to w paskudny sposób. Zabrał wszystkie prezenty które od niego dostałam , zabrał też prezenty ślubne od jego rodziny, sąsiadom powiedział, że źle go traktowałam i wyrzuciłam go z domu. Czuję się strasznie.
Czuj się wolno i odetchnij, że taki burak sam zniknął z Twojego życia, a Ty możesz żyć na nowo.
A sąsiedzi jak swój rozum mają to nie uwierzą w glupoty. A jak nie mają co robić i żyją takimi głupotami, to tym bardziej nie ma co się przejmować nimi.
Zrobił to w paskudny sposób. Zabrał wszystkie prezenty które od niego dostałam , zabrał też prezenty ślubne od jego rodziny, sąsiadom powiedział, że źle go traktowałam i wyrzuciłam go z domu. Czuję się strasznie.
a kasę za utrzymywanie go zostawił ??/
przepracuj to, płacz, wrzeszcz ... wywal te emocje.
Ludzi poznajemy w momencie kiedy sytuacja jest dla nich trudna...wtedy pokazują prawdziwą twarz .
Sąsiedzi powiedzieli mi, że nie potrafił docenić tego co ma. Przyznam, że są dla mnie wsparciem. Zabrał jeszcze wszystkie pieniądze ze wspólnego konta i zostawił mnie z debetem.
28 2018-08-05 13:05:42 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-08-05 13:06:40)
Właśnie się tym zajęłam, rozdziałem wszystkich finansów. Długu nie spłacę, już o tym wie. Odsunęłam go od moich pieniędzy. Mimo że, jest beznadziejnie to strasznie trudno jest przekreślić lata związku.
Beznadziejnie to byłoby z 2 lat takiego małżeństwa zrobić np. 20. Powoli do celu i się uwolnisz.
Sąsiedzi powiedzieli mi, że nie potrafił docenić tego co ma. Przyznam, że są dla mnie wsparciem. Zabrał jeszcze wszystkie pieniądze ze wspólnego konta i zostawił mnie z debetem.
Nie wierzę, że przez cały czas pisania w tym wątku nie pokusiłaś się o zabezpieczenie kasy, do której on miał dostęp.
Sąsiedzi powiedzieli mi, że nie potrafił docenić tego co ma. Przyznam, że są dla mnie wsparciem. Zabrał jeszcze wszystkie pieniądze ze wspólnego konta i zostawił mnie z debetem.
Przyznam, że jestem dość zaskoczona tym, że to Twoi sąsiedzi wydają się być stroną najbardziej doinformowaną i mającą największą wiedzę w temacie Twojego małżeństwa.
Szczerze mówiąc - nie kupuję tej historii z nagłym zniknięciem męża, z ogołoceniem do cna Twoich finansów - o którym zdawali się wiedzieć wszyscy oprócz Ciebie.
Za grubymi nićmi to szyte w mojej ocenie.
Najgorsze jest to, że ja się czuje winna, chociaż nie powinnam. Jego łzy i mina kiedy płacze wzbudzają we mnie poczucie winy. Chciałabym mieć dziecko, ale nie wyobrażam sobie, żeby mieć je z nim i to przekonało mnie o tym, że to małżeństwo tym bardziej nie ma sensu.
Słusznym kierunkiem idziesz.Ten facet, to pomyłka.Zero szacunku dla Twoich emocji.Gardzi i nie szanuje Ciebie.Jeśli chodzi o brak pracy, to każdemu może się przytrafić taki etap w życiu.Więc tu raczej potrzeba jego determinacji w poszukiwaniach.Przykro się czyta, gdy facet krzyczy, ....takie bolesne rzeczy.To przeżycie jednak jest dla Ciebie wskazówką, pokazuje brak liczenia się z Tobą, jako kobietą, partnerką, miłością życia....Krzyk i siła jego słów, to całkowite zamrożenie zaangażowania uczuciowego.Ten facet obarcza winą Ciebie, nie potrafi znieść uczuć miłości jakie posiadał do Ciebie.Tym samym ten aspekt, spowodował gniew.Bardzo niski iloraz inteligencji emocjonalnej posiada.Jakąś niezaradność, pomieszaną z manipulacją.Bo przecież brak jego pracy w obowiązkach domowych, zmusza Cię do szukania rozwiązań.Gdy tego dokonujesz on tworzy SCENY...Czy on jest świadomy rozpadu tego związku? Jaka jest jego reakcja, że Ciebie traci? Czy próbuje walczyć?
Harley Quinn 91 napisał/a:Sąsiedzi powiedzieli mi, że nie potrafił docenić tego co ma. Przyznam, że są dla mnie wsparciem. Zabrał jeszcze wszystkie pieniądze ze wspólnego konta i zostawił mnie z debetem.
Przyznam, że jestem dość zaskoczona tym, że to Twoi sąsiedzi wydają się być stroną najbardziej doinformowaną i mającą największą wiedzę w temacie Twojego małżeństwa.
Szczerze mówiąc - nie kupuję tej historii z nagłym zniknięciem męża, z ogołoceniem do cna Twoich finansów - o którym zdawali się wiedzieć wszyscy oprócz Ciebie.
Za grubymi nićmi to szyte w mojej ocenie.
Dwa ostatnie dni które tu był poszedł do sąsiada i się na mnie żalił, kiedyś razem pracowali, więc sąsiad doskonale wiedział jaki jest mój mąż (w niektorych sprawach wiedział więcej ode mnie). Natomiast jeżeli chodzi o finanse, część zabezpieczyłam, ale wyplata z jednego mojego miejsca pracy szła na konto wspolne, bo na nim mamy kredyt i musiala tam wpływać. Bank automatycznie potrąca kredyt a on wypłacił to co zostalo z reszty mojej wyplaty. Dwa tygodnie wcześniej założyłam drugie konto i tam wpływają pieniadze z drugiego miejsca pracy.