Poznałam przez net na portalu faceta. Facet rok wcześniej stracił żonę, zmarła. Rozmawialiśmy przez 2 tygodnie dużo, po tym czasie wyznał mi że kocha mnie całą duszą, sercem itd. No dobra, też się zauroczyłam, bardzo chciałam kogoś mieć, facet bardzo przystojny, romantyk, ciągle pisał i dzwonił, popłynęłam. Spotkaliśmy się i spędziliśmy od razu 1.5 tygodnia razem. Dużo przytulanek, wszystkiego, było super. Potem on musiał wrócić za granicę i planował po 3 mscach powrót na stałe, musiał tam pozamykać sprawy. Przez ten czas gdy tam był mieliśmy kontakt cały czas. Niestety w trakcie zaczęły mnie uwierać różne rzeczy w nim. Nie będę opowiadać co konkretnie, ale dla mnie był taki lekkoduch trochę. I coraz mniej chciałam rozmawiać, wycofywałam się rakiem. Niemniej jednak nie chciałam tego zerwać, bo bałam sie samotności, chciałam go lepiej poznać jak wróci, ale poprosiłam aby przestał mi deklarować jak on to kocha i aby nie planował tak mocno wspólnej przyszłości, bo ja jednak muszę najpierw sie zapoznać, a dopiero potem mogę coś planować. On po tym spotkaniu naszym przez 1.5 tygodnia chciał sie już żenić. Poprosił abym mu obiecała, że jak wróci do PL żebyśmy od razu poszli do urzędu i zajęli pierwszy najszybszy termin. Dla mnie to chore było. Przecież ja nic o nim nie wiedziałam. W międzyczasie odezwał sie ex i ja do niego wróciłam. Tamtemu napisałam, że chcę spróbować z ex i jednak nie chcę z nim. On się obraził, ale w końcu napisał, że życzy mi powodzenia, ale że jestem sk...ynem i kłamczuchą. Powiedzcie proszę czy to naprawdę aż tak fatalnie wygląda, przecież ja nie miałam żadnych zobowiązań wobec niego, jego tempo mnie przytłoczyło, bałam się już że atk mnie osacza, ciągle sie dopytywał czy sie na nikogo nie gapię jak jestem sama, czy nikogo nie podrywam. Zrobił mi awanturę bo raz jak wyszliśmy to jego zdaniem gapiłam się na grupkę pijanych gości. Dodam, że jestem bardzo lojalną osobą gdy już z kimś jestem i wcale sie na nikogo nie gapiłam wtedy, a raczej normalnie się patrzyłam, bo wszystkich uwagę zwracali. Mam pytanie - co sądzicie o facecie, który tak szybko się zaangażował? Dlaczego? Desperat? Facetr naprawdę bardzo przystojny, łagodny, delikatny, trochę jak panienka, nie podnosi głosu itd. I czy waszym zdaniem on już sie do mnie nie odezwie? Sama nie wiem czy nie żałuję, że z nim tak wcześnie zerwałam, bo mnie przytłoczyły jego oczekiwania, fakt, że tak naciskał na mnie, że taki lekkoduch (nie ma pracy w PL).
Czy on się jeszcze odezwie? Napisał że mi życzy powodzenia i żebyśmy rozstali sie w pokoju. Czy jest szansa, że on mnie naprawdę kochał, są tacy faceci? Czy będzie tęsknił, czy to taki typ, że zakochuje się z miejsca i szybko odkochuje?
Poznałam przez net na portalu faceta. Facet rok wcześniej stracił żonę, zmarła. Rozmawialiśmy przez 2 tygodnie dużo, po tym czasie wyznał mi że kocha mnie całą duszą, sercem itd. No dobra, też się zauroczyłam, bardzo chciałam kogoś mieć, facet bardzo przystojny, romantyk, ciągle pisał i dzwonił, popłynęłam. Spotkaliśmy się i spędziliśmy od razu 1.5 tygodnia razem. Dużo przytulanek, wszystkiego, było super. Potem on musiał wrócić za granicę i planował po 3 mscach powrót na stałe, musiał tam pozamykać sprawy. Przez ten czas gdy tam był mieliśmy kontakt cały czas. Niestety w trakcie zaczęły mnie uwierać różne rzeczy w nim. Nie będę opowiadać co konkretnie, ale dla mnie był taki lekkoduch trochę. I coraz mniej chciałam rozmawiać, wycofywałam się rakiem. Niemniej jednak nie chciałam tego zerwać, bo bałam sie samotności, chciałam go lepiej poznać jak wróci, ale poprosiłam aby przestał mi deklarować jak on to kocha i aby nie planował tak mocno wspólnej przyszłości, bo ja jednak muszę najpierw sie zapoznać, a dopiero potem mogę coś planować. On po tym spotkaniu naszym przez 1.5 tygodnia chciał sie już żenić. Poprosił abym mu obiecała, że jak wróci do PL żebyśmy od razu poszli do urzędu i zajęli pierwszy najszybszy termin. Dla mnie to chore było. Przecież ja nic o nim nie wiedziałam. W międzyczasie odezwał sie ex i ja do niego wróciłam. Tamtemu napisałam, że chcę spróbować z ex i jednak nie chcę z nim. On się obraził, ale w końcu napisał, że życzy mi powodzenia, ale że jestem sk...ynem i kłamczuchą. Powiedzcie proszę czy to naprawdę aż tak fatalnie wygląda, przecież ja nie miałam żadnych zobowiązań wobec niego, jego tempo mnie przytłoczyło, bałam się już że atk mnie osacza, ciągle sie dopytywał czy sie na nikogo nie gapię jak jestem sama, czy nikogo nie podrywam. Zrobił mi awanturę bo raz jak wyszliśmy to jego zdaniem gapiłam się na grupkę pijanych gości. Dodam, że jestem bardzo lojalną osobą gdy już z kimś jestem i wcale sie na nikogo nie gapiłam wtedy, a raczej normalnie się patrzyłam, bo wszystkich uwagę zwracali. Mam pytanie - co sądzicie o facecie, który tak szybko się zaangażował? Dlaczego? Desperat? Facetr naprawdę bardzo przystojny, łagodny, delikatny, trochę jak panienka, nie podnosi głosu itd. I czy waszym zdaniem on już sie do mnie nie odezwie? Sama nie wiem czy nie żałuję, że z nim tak wcześnie zerwałam, bo mnie przytłoczyły jego oczekiwania, fakt, że tak naciskał na mnie, że taki lekkoduch (nie ma pracy w PL).
Czy on się jeszcze odezwie? Napisał że mi życzy powodzenia i żebyśmy rozstali sie w pokoju. Czy jest szansa, że on mnie naprawdę kochał, są tacy faceci? Czy będzie tęsknił, czy to taki typ, że zakochuje się z miejsca i szybko odkochuje?
Co do niego to 50 shades of cray. Co do Ciebie, to chyba podobnie skoro nie zabrzmiały odpowiednio głośno dzwonki alarmowe i skoro poważnie myślisz o nim jeszcze...
Klio, ale z tego co widzę u znajomych to wiele znajomości sie tak idiotycznie porozpoczynało, ludzie naokoło wszyscy sobie wyznają miłość po miesiącu gadania itd, naprawdę dużo takich par znam. On też był samotny, ja jestem fajna, może sie naprawdę bardzo zakochał? On jest bardzo wierny, był z 1 kobietą wiele lat. Sama nie wiem co o tym myśleć I zadręczam się, że jestem okropna, bo go tak porzuciłam, on mi jeszcze wymawiał, bo po jego powrocie miałam go odebrać z lotniska, i go wystawiłam, on musiał pożyczyć pieniądze aby dojechać z lotniska do siebie.
No to napisz do niego i za miesiąc weź ślub
a na serio, to daj mu święty spokój. Byłaś nie fair ale on też nie. Po 2 tygodniach nie da się kochać nad życie.
Klio, ale z tego co widzę u znajomych to wiele znajomości sie tak idiotycznie porozpoczynało, ludzie naokoło wszyscy sobie wyznają miłość po miesiącu gadania itd, naprawdę dużo takich par znam. On też był samotny, ja jestem fajna, może sie naprawdę bardzo zakochał? On jest bardzo wierny, był z 1 kobietą wiele lat. Sama nie wiem co o tym myśleć
I zadręczam się, że jestem okropna, bo go tak porzuciłam, on mi jeszcze wymawiał, bo po jego powrocie miałam go odebrać z lotniska, i go wystawiłam, on musiał pożyczyć pieniądze aby dojechać z lotniska do siebie.
Za granicą pracował niby i nie stać go było na przejazd z lotniska do domu? Czy Ty czytasz to samo, co ja?
Co z tego, że był z jedną kobietą przez wiele lat? O czym to niby ma świadczyć? Twierdzisz, że o wierności. Ja twierdzę, że o wierności "na gębę". Patrz na to jak zachowuje się w stosunku do Ciebie, a zachowuje się jak kompletny wariat. Jeśli w takich gustujesz, to mnie nic do tego i bierzcie ten ślub.
Nie nie, z tym ślubem to on na koniec zgodził się ze mną, że to za szybko wszystko. Ja powiedziałam, że chcę popatrzeć jak to będzie. I zgodził się, że możemy nawet bez ślubu żyć. Po prostu nie wiem czy nie straciłam bardzo fajnego i dobrego romantycznego faceta. Tyle wokół dupków, którzy nie chcą sie angażować..
Klio, to właśnie to mnie zastanawiało z tym przejazdem z lotniska i to mi się nie podobało, że jego się w ogóle pieniądze nie trzymały. I dlatego zaczęłam sie wycofywać...
7 2018-07-26 14:36:13 Ostatnio edytowany przez Klio (2018-07-26 14:36:30)
Nie nie, z tym ślubem to on na koniec zgodził się ze mną, że to za szybko wszystko. Ja powiedziałam, że chcę popatrzeć jak to będzie. I zgodził się, że możemy nawet bez ślubu żyć. Po prostu nie wiem czy nie straciłam bardzo fajnego i dobrego romantycznego faceta. Tyle wokół dupków, którzy nie chcą sie angażować..
Klio, to właśnie to mnie zastanawiało z tym przejazdem z lotniska i to mi się nie podobało, że jego się w ogóle pieniądze nie trzymały. I dlatego zaczęłam sie wycofywać...
Osoby, która angażują się w sposób w jaki angażuje się ten Twój bynajmniej nie są romantykami. To zazwyczaj osoby mające poważne problemy ze sobą.
Skoro pracował za granicą, a nie stać go na nic i tak bardzo prze do wspólnego życia, to wygląda na to, że ma jakiś/jakieś nałogi i szuka jelenia. Od Ciebie zależy czy znalazł...
dla mnie to brzmi jak uwieszanie się na kimś. być może chciał się uwiesić również finansowo.
mój związek również potoczył się jak petarda, po 2 miesiącach pisania i 3 tygodniach od pierwszego spotkania zamieszkaliśmy razem ale nie towarzyszyły temu żadne ekscesy jak u ciebie. tutaj coś śmierdzi.
9 2018-07-26 14:59:23 Ostatnio edytowany przez dorurek (2018-07-26 15:01:57)
Nie znalazł, bo napisałam, że go rzuciłam. Próbuję układać życie z ex, ale nie jestem pewna, czy to dobra decyzja, bo różnie bywa. I zastanawiam sie, czy nie popełniłam błędu życia. Nałogów tamten nie ma na 100%, bardziej może chodzi o niezaradność życiową, bo ma problemy z pieniędzmi i pracą, a ja nie.
Sosenek, ale jakie ekscesy? On chciał po prostu zrobić co ja chciałam, a ja mówiłam, że głupio żyć bez ślubu, ale to tak bardziej mówiłam, aby go sprawdzić. W ogóle uważam, że on się strasznie zadurzył, bo chciał robić wszystko co ja chciałam. Nie wiem czy chęć pokazania, że jest poważny i chce ślubu to takie złe czy nie. U ciebie też szybko poszło, też moim zdaniem można pomyśleć, że bezmyślnie troszkę i nie za bardzo widzę różnicę. Zamieszkanie razem po 2 mscach?? Dla mnie osobiście również jest to co najmniej dziwaczne i desperackie. Także jak widać wcale łatwo ocenić nie jest.
Dorurek, to czego oczekujesz?
Wyznawanie wielkiej miłości po 2 tygodniach zawsze powinno być gigantyczną syreną alarmową w głowie.
A wracanie do ex też nie jest najlepszym sposobem na życie.
Nie znalazł, bo napisałam, że go rzuciłam.
Tak. Napisałaś również, że masz wątpliwości. Zastanawiałaś się również nad tym czy on napisze jeszcze. Gdybyś dostała tutaj odpowiedzi w stylu: oh, ah, eh jaki romantyczny, błagaj go o wybaczenie itd, to nie wiadomo do czego wasza kolejna rozmowa by doprowadziła. Z tym „rzuciłam go” wygląda to równie pewnie jak „rzuciłam exa”...
Próbuję układać życie z ex, ale nie jestem pewna, czy to dobra decyzja, bo różnie bywa. I zastanawiam sie, czy nie popełniłam błędu życia.
Skoro tak uważasz to zakończ związek z ex bo on nie rokuje. Rozglądasz się na boki w poszukiwaniu lepszych opcji. W taki sposób nie stworzysz dobrego związku.
Nałogów tamten nie ma na 100%, bardziej może chodzi o niezaradność życiową, bo ma problemy z pieniędzmi i pracą, a ja nie.
Jakie 100%? Skąd Ty niby możesz wiedzieć o nim cokolwiek pewnego? Widzieliście się 1,5 tygodnia i popisaliście trochę. To nie daje żadnych podstaw do twierdzenia czegokolwiek na 100%. Przez 1,5 tygodnia spokojnie mógł jechać na dupościsku. A co jeśli jego nałogiem jest hazard? Nawet jeśli nałogów brak to i tak wywala kasę nie wiadomo na co, tak, ze nie stać go nawet na przejazd. Co z taką osobą chciałabyś budować, planować, robić?
On chciał po prostu zrobić co ja chciałam, a ja mówiłam, że głupio żyć bez ślubu, ale to tak bardziej mówiłam, aby go sprawdzić. W ogóle uważam, że on się strasznie zadurzył, bo chciał robić wszystko co ja chciałam. Nie wiem czy chęć pokazania, że jest poważny i chce ślubu to takie złe czy nie.
Porozmawiałaś więc z lusterkiem, które powiedziało Ci to, co chciałaś usłyszeć. Wyraziłaś pozytywną opinię o tym lustereczku, bo komu by się nie spodobało własne odbicie... O tym co naprawdę sądzi, jakie ma zdanie i jakie dążenia nie wiesz nic.
Powtarzam: jeśli chcesz z nim być, to bądź. Twoje życie, Twoja sprawa tak naprawdę. Nikogo z tu piszących związek z nim nie dotknie w żaden sposób. Jedynie Ty będziesz ponosiła konsekwencji swoich decyzji.
a ja znam taki przypadek .. Moja kolezanka i jej obecny narzeczony. Wyznali sobie milosc po dwoch tygodniahc po 3 miesiacach razem zamieszkali, zareczyli i spodziewaja sie dziecka. Tylko ze tam dwie strony byly mocno na TAK i wszystko sie udalo .
Natalia, no właśnie, ja też znam sporo takich związków i nikt nie postrzegał faceta czy kobiety jako desperatów... I dlatego zastanawiam się czy nie żałować..
W ogóle uważam, że on się strasznie zadurzył, bo chciał robić wszystko co ja chciałam.
A ja kiedyś znałam takiego, co też się od razu zakochiwał, od razu lubił to samo, co kobieta, nawet jak nie lubił, od razu był na każde jej skinienie, spełniał każdą zachciankę, w ogóle każda była miłością jego życia - a jak one się już angażowały (bo nie chodziło tylko o jedną, ale jedna to nawet zdążyła wziąć z nim ślub, zaręczyli się po pół roku niby dopiero, ale widywali tylko w środy i w soboty), to zaczynał pokazywać różki i okazywało się w każdym przypadku, że należy uciekać. I wcale nie dlatego, że zagłaskiwał na śmierć, tylko dlatego, że okazywał po czasie, jaki naprawdę ma charakterek. Mądre uciekły wcześniej, inne - te podatniejsze na bajki o miłości - dopiero później. Bo wszystko sobie tłumaczyły tą wielką jego miłością - a i on to tak tłumaczył "no, przecież Cię kocham, gdybyś tylko była inna, to bym Cię kochał bardziej..."
15 2018-07-26 16:21:42 Ostatnio edytowany przez Klio (2018-07-26 16:22:28)
Natalia, no właśnie, ja też znam sporo takich związków i nikt nie postrzegał faceta czy kobiety jako desperatów... I dlatego zastanawiam się czy nie żałować..
Dla ścisłości: w tym wątku jesteś jedyną osobą, która użyła określenia desperat/desperaci. Ja jedynie sugerowałam, że i jemu i Tobie brak jakichś klepek.
Facet może i dziwny, ale dla mnie Twoje zachowanie gorsze. Niby z nim kręcisz, spedziliscie czas, mieliscie się poznać, gdy on wróci, nagle wraca Twój ex i do niego lecisz, trochę byłabym zła, gdyby zrobił tak jakiś facet. Teraz jestes niby z tym ex, a o tamtym myślisz i traktujesz chyba jako wielką miłość. Po co wracałaś do tego ex i po co z nim jesteś? Nigdy nie uwierzę, że powrót do ex po jakimś czasie może się udać. Do mnie kiedyś były chciał wrócić przychodził, poszłam z nim na kawę i to mi uświadomiło jak mnie gość irytuje, bez powodu nie zerwaliscie
17 2018-07-26 20:06:44 Ostatnio edytowany przez madoja (2018-07-26 20:09:16)
Nie macie racji pisząc że to ZAWSZE powinno być alarmem.
Są takie miłości i jesteście trochę hipokrytkami, bo gdy widzicie takie coś w filmach to się zachwycacie i płaczecie, że chciałybyście coś takiego przeżyć. Ale gdy widzicie w realu - patrzycie krzywo i wzajemnie dolewacie sobie oliwy do ognia że trzeba uciekać.
Najlepsi przykład: moi rodzice. Moja mama wyjechała na delegację nad morze, tam poznała tatę, spędzili razem 2 tygodnie. Teraz razem wspominają że to było jak walnięcie obuchem, miłość od 1 wejrzenia. Potem mama wróciła do siebie i tylko pisali listy. Kiedyś je znalazłam - po prostu cudowne listy opisujące wspaniałą miłość i bolesną tęsknotę, czyste szaleństwo i wielkie obietnice. Widywali się rzadko, a po 8 miesiącach byli już małżeństwem. Są małżeństwem do dziś (35 lat) i nadal chodzą za rękę, całują się publicznie. Wiele razy tu na forum opisywałam wielką miłość moich rodziców.
Naprawdę są takie miłości.
Kto z nas nie chciałby przeżyć takiego JEB, że od razu wie, że to jest to, zamiast umawiać się na randki, umawiać i umawiać i dopiero po wielu miesiącach pomyśleć "może to coś poważnego?" - bo to brzmi bardziej jak związek z rozsądku.
Różnica między tym JEB a Twoją sytuacją jest taka, że to szaleństwo musi dotknąć dwoje ludzi, a u Ciebie dotknęło tylko jego.
Tak więc i tak nic by z tego u Ciebie nie było.
PS. Tak, mężczyźni potrafią tak kochać.
Przecież ty go zupełnie nie znasz !! Skąd wiesz, że mu żona zmarła, że pracuje zagranicą.......tyle wiesz co ci naopowiadał.
Sprawdziłaś co robi, rozmawiałaś z jego znajomymi, rodziną, sprawdziłaś co jest prawdą??? Może to jakiś szaleniec, niebieski ptak szukający mety.
Dobrze, że się opamiętałaś.
Nikt tu nie mówi, że w ogóle nie ma takich miłości. Ale ważne jest, żeby dwie osoby czuły tak samo. Jak jedna zaczyna "kochać", a druga się wycofuje, bo coś jej tam gdzieś się świeci, że to nie to - to sorry, ale to nie ten przypadek.
Ja sama znam długoletnie małżeństwo, gdzie po miesiącu była ciąża, a po 3 ślub no, wtedy tak się leciało do ślubu w razie ciąży
Ale kochają się do dzisiaj - tylko że oboje to czuli. A nie jedno dopasowywało się do drugiego...
Nie macie racji pisząc że to ZAWSZE powinno być alarmem.
Są takie miłości i jesteście trochę hipokrytkami, bo gdy widzicie takie coś w filmach to się zachwycacie i płaczecie, że chciałybyście coś takiego przeżyć. Ale gdy widzicie w realu - patrzycie krzywo i wzajemnie dolewacie sobie oliwy do ognia że trzeba uciekać.
Wspomagając się cytatem wskaż proszę, która osoba w tym wątku twierdziła, że zawsze i która to tak wzrusza się tymi filmami.
Tworzysz sobie w głowie chochoły, z którymi walczysz. Można i tak...
Najlepsi przykład: moi rodzice. Moja mama wyjechała na delegację nad morze, tam poznała tatę, spędzili razem 2 tygodnie. Teraz razem wspominają że to było jak walnięcie obuchem, miłość od 1 wejrzenia. Potem mama wróciła do siebie i tylko pisali listy. Kiedyś je znalazłam - po prostu cudowne listy opisujące wspaniałą miłość i bolesną tęsknotę, czyste szaleństwo i wielkie obietnice. Widywali się rzadko, a po 8 miesiącach byli już małżeństwem. Są małżeństwem do dziś (35 lat) i nadal chodzą za rękę, całują się publicznie. Wiele razy tu na forum opisywałam wielką miłość moich rodziców..
Twój ojciec też przepi...ł kasę nie wiadomo na co, tak, że nie było go stać na przyjazd do domu? Jeśli nie, to piszesz o całkowicie innych ludziach i innych sytuacjach. Ckliwa historia Twoich rodziców nie wniosła do tego konkretnego tematu i historii tych konkretnych ludzi nic.
Moim zdaniem jest cos takiego jak ZAUROCZENIE ( nie milosc) od pierwszego wejrzenia ale jak pisalam to dwie strony musza " poplynac " Znám ze 3 takie pary w sumie i wyszlo im to na dobré. Czasami takie rozumímy, podejrzenia nie wychodza na dobré . Psuja cala otoczke " motyle " itp.
Autorko skoro uwazasz ze to smierdzi desperacja plus piszesz tu na fórum odpusc mu po prostu....Bo to nie to
T
Poznałam przez net na portalu faceta. Facet rok wcześniej stracił żonę, zmarła. Rozmawialiśmy przez 2 tygodnie dużo, po tym czasie wyznał mi że kocha mnie całą duszą, sercem itd. No dobra, też się zauroczyłam, bardzo chciałam kogoś mieć, facet bardzo przystojny, romantyk, ciągle pisał i dzwonił, popłynęłam. Spotkaliśmy się i spędziliśmy od razu 1.5 tygodnia razem. Dużo przytulanek, wszystkiego, było super. Potem on musiał wrócić za granicę i planował po 3 mscach powrót na stałe, musiał tam pozamykać sprawy. Przez ten czas gdy tam był mieliśmy kontakt cały czas. Niestety w trakcie zaczęły mnie uwierać różne rzeczy w nim. Nie będę opowiadać co konkretnie, ale dla mnie był taki lekkoduch trochę. I coraz mniej chciałam rozmawiać, wycofywałam się rakiem. Niemniej jednak nie chciałam tego zerwać, bo bałam sie samotności, chciałam go lepiej poznać jak wróci, ale poprosiłam aby przestał mi deklarować jak on to kocha i aby nie planował tak mocno wspólnej przyszłości, bo ja jednak muszę najpierw sie zapoznać, a dopiero potem mogę coś planować. On po tym spotkaniu naszym przez 1.5 tygodnia chciał sie już żenić. Poprosił abym mu obiecała, że jak wróci do PL żebyśmy od razu poszli do urzędu i zajęli pierwszy najszybszy termin. Dla mnie to chore było. Przecież ja nic o nim nie wiedziałam. W międzyczasie odezwał sie ex i ja do niego wróciłam. Tamtemu napisałam, że chcę spróbować z ex i jednak nie chcę z nim. On się obraził, ale w końcu napisał, że życzy mi powodzenia, ale że jestem sk...ynem i kłamczuchą. Powiedzcie proszę czy to naprawdę aż tak fatalnie wygląda, przecież ja nie miałam żadnych zobowiązań wobec niego, jego tempo mnie przytłoczyło, bałam się już że atk mnie osacza, ciągle sie dopytywał czy sie na nikogo nie gapię jak jestem sama, czy nikogo nie podrywam. Zrobił mi awanturę bo raz jak wyszliśmy to jego zdaniem gapiłam się na grupkę pijanych gości. Dodam, że jestem bardzo lojalną osobą gdy już z kimś jestem i wcale sie na nikogo nie gapiłam wtedy, a raczej normalnie się patrzyłam, bo wszystkich uwagę zwracali. Mam pytanie - co sądzicie o facecie, który tak szybko się zaangażował? Dlaczego? Desperat? Facetr naprawdę bardzo przystojny, łagodny, delikatny, trochę jak panienka, nie podnosi głosu itd. I czy waszym zdaniem on już sie do mnie nie odezwie? Sama nie wiem czy nie żałuję, że z nim tak wcześnie zerwałam, bo mnie przytłoczyły jego oczekiwania, fakt, że tak naciskał na mnie, że taki lekkoduch (nie ma pracy w PL).
Czy on się jeszcze odezwie? Napisał że mi życzy powodzenia i żebyśmy rozstali sie w pokoju. Czy jest szansa, że on mnie naprawdę kochał, są tacy faceci? Czy będzie tęsknił, czy to taki typ, że zakochuje się z miejsca i szybko odkochuje?
Spędziłaś z nim 1,5 tygodnia, dałaś mu nadzieję - bo tak to zrozumiał, a potem wróciłaś to ex, czy to wg Ciebie jest w porządku z Twojej strony? odpowiedz sobie sama. I nie zdziwiłabym się gdyby już się do Ciebie nie odezwał. Piszesz też, że zmarła mu żona, a potem nazywasz go desperatem - stracił kogoś bliskiego, to nic dziwnego, że chce mieć jakieś wsparcie w drugiej osobie
uważam, że to Ty zachowałaś się nie w porządku i to nie on jest lekkoduchem, a raczej Ty, on postąpił ok życząc Ci powodzenia - bo skoro wróciłaś do ex - to jak miał się zachować błagać Ciebie na kolana i przypomnieć Ci te 1,5 tygodnia które razem spędziliście? a potem nie on, ale Ty wpadłaś w ramiona ex i Ty to nazywasz lojalnością? Błędne pojmowanie lojalności.
Ze wszystkim macie rację. Biorę na siebie, że źle zrobiłam, ale bardzo sie wystraszyłam jego lekkomuyślnego zachowania. Teraz natomiast bardzo żąłuję że ze strachu wróciłam do exa, który po prostu chciał się mną zaopiekować, a ja miałam dość niepewności losu z tym. Teraz wiem, że powrót do ex był błędem, nie chcę z nim być, chcę spróbować poznać tamtego. Tylko czy jest sens w ogóle się do niego odzywać, prosić o wybaczenie? Czy jest jakakolwiek szansa, że on zechce spróbować jeszcze raz? Na koniec mi powiedział, że i tak mine kocha mimo tego co mu zrobiłam i że życzy mi powodzenia, ale też powiedział, że dokonałam wyboru i on nie widzi szans na to abyśmy mogli jeszcze próbować jak mi nie wyjdzie z exem. Ja powiedziałam, że muszę spróbować dla rodziny zobaczyć czy ex sie nie zmienił (mamy dziecko). I jeśli nie wyjdzie, a pewnie tak, to czy wtedy nie moglibyśmy się jednak spotykać i zobaczyć co z tego będzie. On powiedział , że nie ma mowy. Co mnie trochę dziwi, bo ja uważam, że powinno się najpierw człowieka poznać, a nie od razu tak się angażować i świrować.
Jest sens do niego pisać po powiedzmy 2 mscach od rozstania i zapytać jak mu się ułożyło i powiedzieć wprost że chciałabym się spotykać?
On milczy i pewnie zrobił wszystko by o mnie zapomnieć, bo wie, że z ex nie jestem już, a mimo to nie próbuje nawiązać kontaktu.
I nie osądzajcie mnie, ja wiem doskonale że zachowałam sie fatalnie, ale z II strony chciałabym naprawić to i sprbować się pospotykać. Tylko jeśli on znowu tak miałby do tego podchodzić, że albo wóz albo przewóz, to przecież to nie tak powinno być. Czy zatem kobieta, która spotyka się z mężczyzną, jest zaangażowana i chce z nim być, ale np. po pół roku wyjdzie coś co ukrywał nie ma prawa zrezygnować? Wytłumaczcie mi to, bo tego nie rozumiem. Z jednej str tyle się mówi, aby poznać tą drugą osobę, aby sie nie zaangażować za wcześnie, no ale jak to zrobić, skoro jak ja tak faktycznie chcę, to jestem posądzana, że sie bawiłam. To JAK poznać tą osobę?
Na podobne pytania zawsze jest jedna opowiedz. Co ty być zrobiła gdybyś była na jego miejscu? Wiesz już? To teraz do niego napisz i zobacz, co Ci życie przyniesie.
25 2018-08-01 11:53:18 Ostatnio edytowany przez dorurek (2018-08-01 12:03:52)
puchaty34, gdybym kochała, jak to on podobno kochał bardzo, to bym dała szansę. Byłabym ostrożniejsza, ale dałabym. cO powinnam mu napisać jak sie odezwę? Cześć, chciałabym zapytać czy u Ciebie wszystko w porządku? Czy układa Ci się? Mam nadzieję, że sie odezwiesz do mnie?
Bedzie ok?
No już naprawdę, czy ja aż tak straszną rzecz zrobiłam?? Nie było tak, że go oszukiwałam perfidnie, spotykałam się z kimś na boku. Raz spotkałam sie z exem dwa dni zanim z tym zerwałam, od razu mu powiedziałam. Od razu też szczerze wyznałam, że muszę spróbować dla dzieci. Ani razu nie powiedziałam, że kocham tamtego
Puchaty - jesteś facetem, gdybyś sie bardzo zakochał i ktoś cię tak potraktował, oczywiście na początku uniosłbyś się dumą, ale po czasie nie miałbyś ochoty spróbować gdybyś bardzo kochał? On jest ogromnym romantykiem..