Poznałam rok temu faceta.
Pierwsze spotkanie- iskrzenie niesamowite. Nie interesowałam się za bardzo, bo gdzie tam, ja do niego. Wział mój nr telefonu i zaczęliśmy pisać do siebie. Tak się poznawaliśmy. Spodobał mi się. Parę razy on proponował spotkanie, ale jakoś nie dochodziło do nich, bo zawsze coś....awaria, wyjazd itp... Dawał mi tez znaki, że jest bardzo mną zainteresowany, ale do spotkań jakoś nie dochodziło. wkręcałam się, tęskniłam, zaczynałam się angażować. W końcu doszło do przełomu i zerwałam kontakt, bo nie było sensu. Stwierdziłam, jeśli mu by zależało, to rzuciłby wszystko i przyjechał. Zaczynałam myśleć , że kogoś ma.
Przestałam odp na smsy, wiadomości, oraz dawać znak życia. On co jakiś czas pisał, co słuchać.. bez odzewu.
W tej ciszy wytrzymałam 3 miesiące. Sama się odezwałam. Wyjaśniliśmy sobie, że obydwoje jesteśmy wolni, oraz postaramy się z sobą kontakt i "znajomość od nowa"/ Oczywiście wszystko było inaczej, odpisywał w ciągu 5 minut, zawsze pomocny, spotykaliśmy się parę razy na kawę, spacer, kontakt był. Przyjaźń również. Zachorowała jego matka i znów spotykać się nie było czasu, więc to rozumiałam. Lecz pewnego dnia, po jej śmierci, byliśmy umówieni , a ten olał mnie.
Pił z kolegami, potem kac, .. ot wytłumaczenie.
Stwierdziłam, że coś nie tak. ..ze o czymś mi nie mówi.
Kobiety mają ten instynkt..
Zaczęłam się spotykać z kimś innym, wdałam się w romans. Lecz nie miało to sensu, bo cały czas w głowie miałam tego mojego. Jak mogę z kimś być, myśląc o kimś innym cały czas. Nie chciałam go ranić, ani wykorzystywać.
Ten mój się odezwał, wiec znów pisaliśmy z sobą, spotykaliśmy się niezobowiązująco. Zero seksu, czy całowania nie było. Skrycie się podkochiwałam, moje myśli krążyły tylko wokół niego, serce biło i już siły nie miało. On również w swoim zachowaniu był odważniejszy, okazywał zainteresowanie.
Uśmiechał się, szukał kontaktu fizycznego, by tylko mnie dotknąć, po gilgotać, musnąć twarz, dotknąć ręki, czy byle pretekstu by zadzwonić. Pisał z rana, i na dobranoc. Tak się dalej to rozwijało.
Widziałam w jego oczach to coś, co go do mnie ciągnie. Niestety nie wyszedł z inicjatywą by pocałować, czy coś..
Ostatnie jego wiadomości były bardzo intrygujące, że mnie zabierze do zakopanego, do wrocławia, na działkę, wszędzie gdzie będę chciała.. że jestem dla niego ważną osobą. Oraz musi ze mną się spotkać.
I tak o to, gdy moje motylki w brzuchu karmiły się tą miłością, nagle wszystkie umarły. Doszły do mnie wieści, że on ma dziewczynę. W tym wszystkim zapomniał o tym mi powiedzieć ? Oczywiście NIE zaprzeczył, ale..
wyznał mi miłość, tak, że wiem co do mnie czuje. Chce mnie poznać, ze mną być, spotykać się, bo nie może o mnie zapomnieć. Powiedział, że musi uporządkować swoje życie, bo czuje do mnie coś, tą chemię, która miedzy nami była , jest nadal. Chce się ze mną spotkać, porozmawiać, wyjaśnić, spróbować być. Dodal, że pierwszy raz w życiu ma taką sytuację.
Nie wiem co mam myśleć, mam mętlik w głowie, nie wiedziałam o niej, oraz nie spodziewałam się, że wyzna mi uczucia.
Obstawiałam bardziej, że będzie to platoniczna miłość jednostronna, oraz z e przyjdzie mi o nim zapomnieć. Nie wiedziałam, że cierpienie przyjdzie tak szybko, znienacka.
Nie wiem co mam zrobić. Zależy mi od dawna na nim, super się czujemy w swoim towarzystwie, jak dwie polówki jabłka, pasujemy do siebie. Cięzko mi tak zrezygnować. ALe nie chce tez byc naiwna. Poradzcie coś.