Czy da się to jeszcze jakoś naprawić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 11 ]

Temat: Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?

Cześć! Forum czytam z zainteresowaniem już od wielu lat, kiedyś się udzieliłam z związku z moim pierwszym chłopakiem, lecz nie pamiętam ani nicku, ani hasła smile

Jako młoda nastolatka (11-15) w domu nie miałam poczucia bezpieczeństwa ani poczucia bycia kochaną. Wydawało mi się, że nie zasługuję na nic, mam zły charakter, nic ze mnie nigdy nie będzie. W wieku 15 lat zaczęłam spotykać się z chłopakiem który miał o wiele większe problemy niż ja i jeszcze je na mnie zrzucił. Gdy miałam 17, zostałam zgwałcona na imprezie przez 3 facetów. Przez rok udawałam, że nic się nie stało, kiedy jednak przeprowadziłam się do innego miasta ze względu na studia wystąpiło u mnie opóźnione PTSD, które zabijałam narkotykami w zaporowych ilościach i alkoholem. W domu nie byłam nic, na uczelni też. Cisza była zbyt przerażająca. Sen? Rzadko.

Kiedy nie zdałam i byłam zmuszona wrócić do domu, moje życie powoli wracało na tory. Byłam co prawda nadal w toksycznym związku, ale nie wiem skąd wyrosło moje poczucie własnej wartości, naprawiły się relacje w rodzinie tak, że w obecnym momencie moja matka i siostra to moje dwie najlepsze przyjaciółki. Mimo to pozostało PTSD. Wtedy dostałam zaburzeń wizualnych i związanych z tym ataków lękowych i w końcu udałam się do psychologa. Okazało się, że cierpię na HPPD, czyli zaburzenie widzenia po użyciu substancji psychoaktywnych. To zmniejszyło moje lęki, bo w końcu rozumiałam, że nic mi nie jest i mi to przejdzie, a ja nie jestem chora psychicznie. Po długim leczeniu które skończyło się rozstaniem ze swoją pierwszą miłością (byliśmy razem ostatecznie 5 lat), czułam się zdrowa i szczęśliwa. Wybaczyłam sobie wszystko co było i ruszyłam do przodu. W związku z tym wszystkim straciłam 2 lata, obecnie mam 21 lat i zaczynam nowe studia na jednej z najlepszych uczelni w Polsce.

Ostatnio czułam się szczęśliwsza niż kiedykolwiek, cieszyło mnie wszystko, zero lęków czy problemów, zarażałam ludzi sobą. Nie miałam pretensji ani do siebie, ani do nikogo innego, nic mnie nie było w stanie zdenerwować ani wyprowadzić z równowagi. Chciałam wręcz oddać ludziom to, jak się czuję, widząc, jak się męczą. Doszłam do tego, że jestem całkiem miła, inteligentna, ładna - i kompletnie zwyczajna, i nie mogę od siebie wymagać bycia ideałem.

Doszłam do tego, że jestem gotowa na związek. Założyłam konto na portalu zwanym Tinder i po miesiącu byłam ustawiona na randkę.
Chłopak średnio mi się podobał z wyglądu, był niższy o głowę, ale wysportowany. Mimo to dałam mu szansę i spodobał mi się jego charakter. Wydawał się bardzo spokojny, inteligentny i miły. Okazało się, że miesiąc temu rozstał się z dziewczyną, z którą był 2 lata. Od razu sobie zakodowałam, że na pewno nie jest teraz gotowy i włączyłam stan ostrożności.
Zaczęliśmy się spotykać a mnie od niego strasznie odrzuciło jego zainteresowanie - kiedy chciał, ja nie chciałam, kiedy nie chciał, nagle mi się chciało. Problem polega na tym, że to zupełnie normalny i miły facet który nie doświadczył nigdy żadnych problemów, był kompletnie stabilny i męczyło go to. W końcu jednak okazało się, że wszystkie moje wahania były usprawiedliwione, bo przyznał, że chociaż za nic się nie zejdzie z byłą, to coś tam go ostatnio tknęło. Było mi bardzo smutno, ale on nadal pisał. Zaczęliśmy się spotykać znowu, z tym, że już kompletnie nie wiedziałam co myśleć. Po tym wszystkim czego doświadczyłam spodziewałam się od niego ciągle najgorszego. Nie wiedziałam kompletnie czy jest zainteresowany, czy jestem tylko zapchajdziurą. Gdy był na imprezie, stresowałam się. Gdy nie pisał, od razu czułam, że to koniec. Potrzebowałam jakiekolwiek zapewnienia, ale wiedziałam, że on jest 'normalny' a ja chcę 'normalnego związku' który buduje się powoli. Mimo to, nie mogłam się przełamać żeby się zbliżyć bez jakiegoś zapewnienia. Do wczoraj.

Niechcący szukając filmu z Belluci, trafiłam na "Nieodwracalne".
Jest to film nagrany od tyłu ukazujący scenę gwałtu. Zanim się zorientowałam o co chodzi, było za późno i z pełnym histerycznym lękiem z PTSD siedziałam i ryczałam. Wpadłam w dół, ogarnęła mnie derealizacja, walczyłam z tym, żeby się nie upić. Byłam sama w domu, a on wracał z wakacji późnym wieczorem. Powiedział jednak, że jest zbyt zmęczony i idzie spać. Wyskoczyłam z pretensjami bo byłam rozżalona, chciałam, żeby w końcu mnie poznał i zobaczył o co chodzi, szczególnie, że byłam już spokojna tylko, że w totalnej derealizacji. Po raz pierwszy napisałam mu, że mam lęki i może dobrze, że nie przyjechał, na co on mi odpisał... cóż, bardzo trafnie.

Wytknął mi wszystkie moje dziecinne zachowania i gierki. Owszem, nie znam bardziej prostolinijnej osoby niż on. A ja nie umiem czasem mówić wprost, o co mi chodzi. Szczególnie, gdy nie wiem, co druga osoba czuje i myśli, ani na czym stoję. Po tym powiedział, że idzie spać .. i poszedł. Chyba wziął mnie za wariatkę.

Dziś napisałam po prostu, że przepraszam, ale już nie odpisał.
A ja czuję się jak kupa gówna i zastanawiam, czy jest coś, co mogę zrobić, czy to ma w ogóle sens bycie z osobą, która nie ma żadnych problemów i nie będzie w stanie zrozumieć moich, przy której boję się być sobą. Z drugiej strony, on jest naprawdę najczystszą duszą jaką kiedykolwiek poznałam i czuję, że mogłabym być szczęśliwa.
Doradźcie...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?
Wszystkojedno napisał/a:

(...) Doradźcie...

Poszukaj psychoterapeuty i podejmij terapię.

3

Odp: Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?
Wielokropek napisał/a:
Wszystkojedno napisał/a:

(...) Doradźcie...

Poszukaj psychoterapeuty i podejmij terapię.

Napisałam przecież, że jestem po skończonej terapii.

4

Odp: Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?

Wiem, że napisałaś o skończonej terapii. smile

Napisałaś też to:

(...) Mimo to pozostało PTSD. (...) Zanim się zorientowałam o co chodzi, było za późno i z pełnym histerycznym lękiem z PTSD siedziałam i ryczałam. (...)

ja nie umiem czasem mówić wprost, o co mi chodzi. Szczególnie, gdy nie wiem, co druga osoba czuje i myśli, ani na czym stoję. (...) A ja czuję się jak kupa gówna i zastanawiam, czy jest coś, co mogę zrobić, czy to ma w ogóle sens bycie z osobą, która nie ma żadnych problemów i nie będzie w stanie zrozumieć moich, przy której boję się być sobą. (...)

Stąd moja rada o ponownej psychoterapii.

5

Odp: Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?

Nie wiem jak to jest u Ciebie z psychologicznego punktu widzenia. Na tym poziomie nawet nie mam prawa się wypowiadać. Ale tak odrobinę mi się wydaję, że mogę wiedzieć o co chodzi, gdzie jest problem. Może się mylę, może nie. Warto na pewno to skonsultować z psychologiem, bo bardzo okropne rzeczy Ci się w życiu przydarzyły i istnieje duże prawdopodobieństwo, że będziesz musiała czasem jeszcze wracać na konsultacje. To nie oznacza, że znajdujesz się ponownie w punkcie wyjścia, że znów wszystko wróciło, że sobie nie poradziłaś jednak w życiu! Nie! Wręcz przeciwnie! Bardzo dużo wyciągnęłaś z terapii, widać, że naprawdę zależało Ci na poprawie swojego życia. Jesteś wspaniałą kobietą, która tyle wycierpiała w życiu, a mimo to stara się iść z podniesioną głową. Ja mam pełen podziw i szacunek, naprawdę. I Ty też o tym pamiętaj. Jak widzisz, czasem to niestety może do Ciebie wracać. To nie znaczy, że już do końca życia będzie powracało, bo tak przypuszczam, że tego możesz się najbardziej bać. Pójdź do specjalisty, daj sobie ponownie pomóc, bo szkoda, żebyś znów wpadła w dół i w problemy. Za dużo wywalczyłaś, żeby teraz to utracić. wink Masz siłę, jesteś świetną babką. wink

A co do tego chłopaka: tak, on nie miał takich problemów, ale to nie znaczy, że każdy kto ich nie miał, nie zrozumie Ciebie. To nie znaczy, że masz szukać tylko takich z podobnymi przeżyciami, lub z innymi ciężkimi.
Tylko akurat ten chłopak chyba nie chciał zrozumieć. Nie ma co go winić, pewnie zna siebie i sam zrozumiał, że nie dał by rady tego udźwignąć. Tak się zdarza.
A co do tej sytuacji z filmem. Widzisz, Ty w tamtym czasie byłaś w wielkiej rozsypce i chyba miałaś ułożony troszkę w głowie scenariusz jak ten wieczór powinien wyglądać. Tobie się przypomniały najgorsze momenty z życia i chciałaś, żeby ten facet zauważył Twój nastrój, zapytał co się stało i żebyś Ty mu powoli wszystko opowiedziała. Czy to nie jest tak, że Ty przez cały okres tej znajomości liczyłaś, że kiedyś zdarzy się okazja aby mu o tym opowiedzieć?  Czy nie było tak, że tamten wieczór był dla Ciebie idealną okazją i się wkurzyłaś na niego, że on po prostu poszedł spać?
Widzisz bardzo mocno się nie dogadaliście, ale to oznacza, że on nie bardzo chciał byście się dogadali. Czuł, że coś dużego Cię spotkało, możliwe, że Ty sama mu o tym wspominałaś. Po prostu on nie był gotowy to usłyszeć i poradzić sobie z tym. No tak czasem bywa i nie ma co się tym załamywać, naprawdę.

6 Ostatnio edytowany przez Wszystkojedno (2018-07-10 15:51:57)

Odp: Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?
Wielokropek napisał/a:

Wiem, że napisałaś o skończonej terapii. smile

Napisałaś też to:

(...) Mimo to pozostało PTSD. (...) Zanim się zorientowałam o co chodzi, było za późno i z pełnym histerycznym lękiem z PTSD siedziałam i ryczałam. (...)

ja nie umiem czasem mówić wprost, o co mi chodzi. Szczególnie, gdy nie wiem, co druga osoba czuje i myśli, ani na czym stoję. (...) A ja czuję się jak kupa gówna i zastanawiam, czy jest coś, co mogę zrobić, czy to ma w ogóle sens bycie z osobą, która nie ma żadnych problemów i nie będzie w stanie zrozumieć moich, przy której boję się być sobą. (...)

Stąd moja rada o ponownej psychoterapii.


Niestety, ten film jest dość brutalny, a tego typu reakcje mogą mi towarzyszyć jeszcze przez wiele lat i żadna terapia tego już teraz nie zmieni...


Myszeczka23 napisał/a:

Nie wiem jak to jest u Ciebie z psychologicznego punktu widzenia. Na tym poziomie nawet nie mam prawa się wypowiadać. Ale tak odrobinę mi się wydaję, że mogę wiedzieć o co chodzi, gdzie jest problem. Może się mylę, może nie. Warto na pewno to skonsultować z psychologiem, bo bardzo okropne rzeczy Ci się w życiu przydarzyły i istnieje duże prawdopodobieństwo, że będziesz musiała czasem jeszcze wracać na konsultacje. To nie oznacza, że znajdujesz się ponownie w punkcie wyjścia, że znów wszystko wróciło, że sobie nie poradziłaś jednak w życiu! Nie! Wręcz przeciwnie! Bardzo dużo wyciągnęłaś z terapii, widać, że naprawdę zależało Ci na poprawie swojego życia. Jesteś wspaniałą kobietą, która tyle wycierpiała w życiu, a mimo to stara się iść z podniesioną głową. Ja mam pełen podziw i szacunek, naprawdę. I Ty też o tym pamiętaj. Jak widzisz, czasem to niestety może do Ciebie wracać. To nie znaczy, że już do końca życia będzie powracało, bo tak przypuszczam, że tego możesz się najbardziej bać. Pójdź do specjalisty, daj sobie ponownie pomóc, bo szkoda, żebyś znów wpadła w dół i w problemy. Za dużo wywalczyłaś, żeby teraz to utracić. wink Masz siłę, jesteś świetną babką. wink

A co do tego chłopaka: tak, on nie miał takich problemów, ale to nie znaczy, że każdy kto ich nie miał, nie zrozumie Ciebie. To nie znaczy, że masz szukać tylko takich z podobnymi przeżyciami, lub z innymi ciężkimi.
Tylko akurat ten chłopak chyba nie chciał zrozumieć. Nie ma co go winić, pewnie zna siebie i sam zrozumiał, że nie dał by rady tego udźwignąć. Tak się zdarza.
A co do tej sytuacji z filmem. Widzisz, Ty w tamtym czasie byłaś w wielkiej rozsypce i chyba miałaś ułożony troszkę w głowie scenariusz jak ten wieczór powinien wyglądać. Tobie się przypomniały najgorsze momenty z życia i chciałaś, żeby ten facet zauważył Twój nastrój, zapytał co się stało i żebyś Ty mu powoli wszystko opowiedziała. Czy to nie jest tak, że Ty przez cały okres tej znajomości liczyłaś, że kiedyś zdarzy się okazja aby mu o tym opowiedzieć?  Czy nie było tak, że tamten wieczór był dla Ciebie idealną okazją i się wkurzyłaś na niego, że on po prostu poszedł spać?
Widzisz bardzo mocno się nie dogadaliście, ale to oznacza, że on nie bardzo chciał byście się dogadali. Czuł, że coś dużego Cię spotkało, możliwe, że Ty sama mu o tym wspominałaś. Po prostu on nie był gotowy to usłyszeć i poradzić sobie z tym. No tak czasem bywa i nie ma co się tym załamywać, naprawdę.


Dziękuję za miłe słowa. Dziś obudziłam się z dużo lepszym samopoczuciem na szczęście. Myślę, że bardzo się nie dogadaliśmy. Owszem, miałam w głowie ten scenariusz, właściwie rozmawialiśmy kiedy byłam w rozsypce i udawałam, że wszystko jest ok po to, żeby nie robić afery i na spokojnie mu to wytłumaczyć. Wcześniej mu mówiłam, że miałam problemy i się leczyłam u psychologa, on bardzo chciał wiedzieć, co się stało. Chodzi też o to, że poprzednie dni mało pisał i przed całą tą sytuacją i i tak chciałam porozmawiać i dowiedzieć się, na czym tak właściwie stoję. Właściwie to po tych kilku tygodniach spotykania się dla mnie to był moment aby pójść w jedną lub drugą stronę - odpuścić albo w końcu zaangażować, a do tego drugiego potrzebna mi była rozmowa i wyjaśnienie wszystkich niejasności. Chciałam w końcu poczuć się jakoś pewnie? On na pewno widział to wszystko inaczej i dla niego zrobiłam aferę. W tym wszystkim było tylko jedno zdanie na temat mojego samopoczucia - mam lęki i walczę z derealizacją. Napisał, że może powinnam iść do lekarza. Zabolało.

Podejrzewam, że gdybyśmy porozmawiali to to wszystko dałoby się wyjaśnić, ale teraz nie wiem, czy w ogóle warto. Żebym się otworzyła, potrzebuję czegoś więcej niż tego. Myślę, że to dobry facet, ale chyba jednak nie dla mnie, bo gdyby chciał mnie poznać, zareagowałby inaczej. Chyba istnieją dobrzy i nieco bardziej emocjonalni? W tym momencie przeprosiłam go i czekam na jego ruch. Jeśli go nie będzie, to trudno, widocznie tak miało być..

7

Odp: Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?

Znam ten film; nie tylko Twoja reakcja na niego była impulsem do doradzenia terapii i to niezależnie od tego, czy będziesz z nim w związku, czy nie.



Zamiast być urażoną jego reakcją, może lepiej wyjaśnić sytuację? Ty możesz to też zrobić nie czekając na jego ruch. Możesz, nie musisz, choć wynika, że decyzję co do waszej relacji już podjęłaś.

8

Odp: Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?
Wielokropek napisał/a:

Znam ten film; nie tylko Twoja reakcja na niego była impulsem do doradzenia terapii i to niezależnie od tego, czy będziesz z nim w związku, czy nie.



Zamiast być urażoną jego reakcją, może lepiej wyjaśnić sytuację? Ty możesz to też zrobić nie czekając na jego ruch. Możesz, nie musisz, choć wynika, że decyzję co do waszej relacji już podjęłaś.

Ehh, wiem, o czym mówisz. Mimo wszystko uważam, że terapia w tym momencie już mi nic nie da. Tutaj potrzeba właśnie czasu i pewności, jestem jeszcze młoda, widzę ogromną poprawę i, że to wszystko idzie w dobrym kierunku. Pewne rzeczy zostaną we mnie na zawsze, nie czuję potrzeby ich uzewnętrzniania. Mój strach przed związkiem jest czymś co ta druga osoba będzie musiała pokonać, wystarczy ze mną porozmawiać i wyciągnąć rękę, czego on zrobić nie umie. Wg. niego, jeżeli o coś mi chodzi, powinnam powiedzieć. Ale ciężko jak się trafia na mur a on nie próbuje mnie nawet zrozumieć.

Spytałam, czy możemy porozmawiać, napisałam dłuższą wiadomość, w której mówię, że boję się zranienia, odrzucenia etc. i to nie jest rozmowa na Messengera. Nie odpisał, więc nie chcę mu się narzucać. Mogłabym, pewnie by się udało to wyjaśnić no ale własnie - czy to facet dla mnie, skoro nawet nie próbuje? Widocznie nie zależy mu aż tak, a to będzie prowadziło do moich dalszych lęków. W tym momencie moje próby byłyby bez sensu, bo nie tego chcę.

Tak jak mówię, to już wszystko zależy od niego.

9

Odp: Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?
Wszystkojedno napisał/a:

(...) Mój strach przed związkiem jest czymś co ta druga osoba będzie musiała pokonać (...)

Nie Ty?



Warto walczyć ze sobą o siebie. smile

10

Odp: Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?
Wielokropek napisał/a:
Wszystkojedno napisał/a:

(...) Mój strach przed związkiem jest czymś co ta druga osoba będzie musiała pokonać (...)

Nie Ty?



Warto walczyć ze sobą o siebie. smile

Może masz rację, ale wątpię bym po obecnych przeżyciach była w stanie wyzbyć się tych strachów.

11

Odp: Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?

Sporo osób boi się odrzucenia, sporo osób boi się zranienia. Są dwie strategie postępowania z lękiem: jedni biorą ten lęk pod pachę i działają mimo niego, inni ulegają lękom i czekają.

Twoje życie, Twój wybór i Ty poniesiesz swego wyboru konsekwencje.

Posty [ 11 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy da się to jeszcze jakoś naprawić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024