Cześć! Pisze na forum ponieważ mam niezłą zagwozdke ze swoim facetem. Mianowicie jesteśmy ze sobą ok. 4 miesięcy. Właśnie szukamy samochodu dla mnie. Niestety on kilka dni temu oświadczył że jak będę już Miał samochód i złapie gumę to sama będę musiała sobie poradzic. Ponieważ jego zdaniem to nie jest trudne i każdy może to zrobić. Obawiam się że gdy ja będę go potrzebować on oświadczy mi że nie ma czasu albo że to jest pierdoła a ja dzwonie do niego zamiast pomyśleć jak to rozwiązać. Zaczynam się zastanawiać czy warto tkwic w związku gdzie nie możesz zawsze liczyć na drugą osobę. I jest jeszcze druga strona on mi nie powiedział czy mnie kocha bo pewnie tego nie czuję. Skoro tak to może z racji krótkiej relacji bez deklaracji nie powinnam wymagać pomocy, wsparcia. Liczę na podpowiedzi
Moje myślenie: jeśli mogę komuś pomóc- pomogę. Zwłaszcza osobie, z którą jestem.
Deklaracje deklaracjami, ale mnie ciekawi fakt, czy- zdaniem faceta- spotykacie się, czy jesteście ze sobą. Ponoć to wielka różnica, co mi ostatnio przejrzyście wyjaśniono
A decyzja i tak należy do Ciebie.
3 2018-07-06 13:09:24 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2018-07-06 13:12:29)
Cześć! Pisze na forum ponieważ mam niezłą zagwozdke ze swoim facetem. Mianowicie jesteśmy ze sobą ok. 4 miesięcy. Właśnie szukamy samochodu dla mnie. Niestety on kilka dni temu oświadczył że jak będę już Miał samochód i złapie gumę to sama będę musiała sobie poradzic. Ponieważ jego zdaniem to nie jest trudne i każdy może to zrobić. Obawiam się że gdy ja będę go potrzebować on oświadczy mi że nie ma czasu albo że to jest pierdoła a ja dzwonie do niego zamiast pomyśleć jak to rozwiązać. Zaczynam się zastanawiać czy warto tkwic w związku gdzie nie możesz zawsze liczyć na drugą osobę. I jest jeszcze druga strona on mi nie powiedział czy mnie kocha bo pewnie tego nie czuję. Skoro tak to może z racji krótkiej relacji bez deklaracji nie powinnam wymagać pomocy, wsparcia. Liczę na podpowiedzi
Wolisz być zależną od kogoś, niż sama się nauczyć? Wychodzę z założenia, że jak czegoś nie umiem, a potrzebuje, to czas najwyższy się nauczyć. Przygoda.
A Ty czasami nie rzuciłaś kiedyś hasłem w stylu, że popierasz równouprawnienie? Bo to mi wygląda jakby Twój facet chciał Ci dać nauczkę jakąś. Bo aż trudno mi uwierzyć, że są faceci, którzy z góry mówią, że nie pomogą przy zmianie koła swojej kobiecie.
Ja bym wtedy odpowiedziała: "ok, poradzę sobie sama. Najwyżej jakiś 10 facetów się zatrzyma, aby mi z miłą chęcią pomóc. ;D"
5 2018-07-06 14:36:40 Ostatnio edytowany przez Averyl (2018-07-06 14:38:09)
Niestety on kilka dni temu oświadczył że jak będę już Miał samochód i złapie gumę to sama będę musiała sobie poradzic.
Jak kiedyś oglądałam samochód, który miał zestaw naprawczy zamiast koła zapasowego i zapytałam się sprzedawcy, jak sobie z tym poradzić, to pan mi powiedział, że wyciąga się telefon i wybiera się numer...
Nie wiem jak często się łapie gumy, jeśli kupujesz używany samochód to pewnie inne problemy dadzą się we znaki wcześniej.
Generalnie - należy być samodzielnym. W relacji nie chodzi by wykorzystywać drugą osobę, jeśli gość uważa, że jest to proste i dasz sobie radę (chociażby tak jak doradziła Myszeczka23) to ok, zwróć uwagę, że jednak ci pomaga, zaangażował się w poszukiwanie samochodu. Nie wiem, na czym ta pomoc polega, ale jeśli bazując na swoim doświadczeniu wyeliminuje cię "skarbonki", to chyba duża pomoc.
Co do faceta 4 miesiące to nie dużo, jak sama zauważyłaś nie wiesz czy cię kocha, ani czy ty chcesz tkwić w związku.
Jeśli was nic nie łączy to naprawy samochodu, tym bardziej was nie zbliżą.
Tyle się trąbi o równouprawnieniu, kobiety są takie nieszczęśliwe, no to proszę, już jest pokolenie, mężczyzn, którzy bardzo respektują uprawnienia kobiet ;D
Dobrze, że mi się udało trafić na okropnego samca, który wymaga ode mnie prania i gotowania, ale przynajmniej jak coś się dzieję z autem, to go odstawiam do garażu i informuję o problemie ;D
Dobrze, że mi się udało trafić na okropnego samca, który wymaga ode mnie prania i gotowania, ale przynajmniej jak coś się dzieję z autem, to go odstawiam do garażu i informuję o problemie ;D
Miałaś szczęście - ja chyba zacznę jakąś misję na rzecz równouprawnień, by panowie też mieli jakieś obowiązki, jak sobie nie radzą z autkiem, to niechaj coś ugotują lub przepiorą
8 2018-07-06 15:15:42 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2018-07-06 16:11:18)
Oj tam, oj tam... Ja jeżdzę już chyba z 10 lat bez złapania żadnej "gumy", a jak się zdarzy, to mam ubezpieczenie:) Przyjedzie jakis silny, sprawny pan i mi koło zmieni A tak poza tym... Musisz bardziej wierzyć w siebie i w was, bo coś kuleje twoje zaufanie do partnera. Naprawdę wierzysz, że zostawiłby cię z "kapciem", bezradną gdzieś w polu? Jeśli tak, to chyba trochę szwankuje wasza relacja w ogóle.
9 2018-07-06 16:00:48 Ostatnio edytowany przez Olinka (2018-07-06 16:44:39)
Naprawdę wierzysz, że zostawiłby cię z "kapciem", bezradną gdzieś w polu? Jeśli tak, to chyba trochę szwankuje wasza relacja ..
Sadzac po tym że powiedział że ma już jedno dziecko za które musi myśleć mógłby tak zrobić. Zresztą samochód samochodem. Związek to dla mnie wsparcie również w tych złych chwilach. A mam wrażenie że ja w trudnych sytuacjach wsparcia od niego nie dostanę. On bardzo często podkreśla dzielącą nas odleglosc.Mieszkamy od siebie 40km a jak ja wyjeżdżam do rodzinnego domu to jest to ok. 150km.
--------------
Tym razem dokonałam edycji, ale jeśli w swojej wypowiedzi posługujesz się cytatem, rób to, proszę, w sposób, który nie będzie budził wątpliwości, które słowa są Twojego autorstwa, a które pochodzą z czyjegoś posta. To jest bardzo proste - możesz posłużyć się funkcją "cytuj", użyć tagów "quote" lub zwykłego cudzysłowu.
Z pozdrowieniami, Olinka
10 2018-07-06 16:09:53 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-07-06 16:10:31)
Tak mi się zdaje, że trochę też trudno wymagać od faceta, żeby zapierniczał 40km zmienić Ci koło... to tam, gdzie mieszkasz, nie ma innych facetów? Ja zawsze jakiegoś obcego gościa na ulicy poprosiłam i zawsze pomogli...
Kwestia samochodu to był początek. Nie chodzi mi tylko o niego. To jak się wypowiedział na jego temat stało się niejako pretekstem do mojej rozkminki czy ja w ogóle mogę na niego liczyć.
Dzisiaj rano napisał mi wiadomość czy mi ciśnienie spadło. Wczoraj był łaskawy po raz kolejny stwierdzić że mi hormony szaleją. Moim zdaniem takie uwagi są co najmniej nie na miejscu.
13 2018-07-06 16:32:40 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2018-07-06 16:34:26)
Dobrze, to jakiego Ty potrzebujesz faceta?
Bo moim zdaniem szukasz problemów na siłę. Znacie się 4 miesiące, a Ty oczekujesz, że staniesz się od razu jego największym skarbem, księżniczką i złotym jajeczkiem, nad którym trzeba skakać, żeby się nie obiło?
Takich facetów jest mnóstwo, tylko większość kobiet nie jest przy takich szczęśliwych.
Dzisiaj rano napisał mi wiadomość czy mi ciśnienie spadło. Wczoraj był łaskawy po raz kolejny stwierdzić że mi hormony szaleją. Moim zdaniem takie uwagi są co najmniej nie na miejscu.
Odnoszę wrażenie, że ten gość traktuje Cię protekcjonalnie, nie okazuje szacunku, nie mówiąc o życzliwości.
Dzisiaj rano napisał mi wiadomość czy mi ciśnienie spadło. Wczoraj był łaskawy po raz kolejny stwierdzić że mi hormony szaleją. Moim zdaniem takie uwagi są co najmniej nie na miejscu.
a dlaczego tak stwierdził?
Ogania się od niej jak od natrętnej muchy, do tego te protekcjonalne teksty. Ja, gdybym nie umiała, to bym się umówiła z jakimś przystojnym kolegą na naukę zmiany koła i dobrze się przy tym bawiła. Naprawdę szkoda czasu na kogoś, kto nie okazuje minimalnej życzliwości.
Właśnie dzwonił zapytał jak tam nastrój i czy mi przeszlo. Powiedziałam że odbycie wczorajszej rozmowy przez telefon było błędem i ze wrócimy do niego jak się zobaczymy.
Dobrze, to jakiego Ty potrzebujesz faceta?
Bo moim zdaniem szukasz problemów na siłę. Znacie się 4 miesiące, a Ty oczekujesz, że staniesz się od razu jego największym skarbem, księżniczką i złotym jajeczkiem, nad którym trzeba skakać, żeby się nie obiło?
Takich facetów jest mnóstwo, tylko większość kobiet nie jest przy takich szczęśliwych.
Znamy się osiem miesięcy a jesteśmy ze sobą cztery.
Jak zrobiłaś całą awanturę o to koło to gratuluję.
Wystarczy logicznie spojrzeć; masz problem z autem, jak jedziesz do rodzinnego domu, czyli załóżmy 120 km od faceta. Może być w pracy, ale załóżmy, że nie jest. To naprawdę byś chciała czekać, aż on dojedzie te 120 km? Nie lepiej poprosić kogoś z rodziny, która ma bliżej wówczas?
Te wakacje tak wpływają na robienie afer z niczego, czy Mundial? Panowie zajęci meczami a kobiety nie mają co robić.