Rozstanie, utrzymywanie kontaktu...potrzebna obiektywna ocena - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie, utrzymywanie kontaktu...potrzebna obiektywna ocena

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4 ]

1 Ostatnio edytowany przez fearless (2018-07-06 01:48:56)

Temat: Rozstanie, utrzymywanie kontaktu...potrzebna obiektywna ocena

Historia zaczęła się jakieś 2 lata temu. Poznaliśmy się 2 lata wcześniej, ale dopiero po tych następnych dwóch latach napisał do mnie na portalu. Od tamtego czasu zaczęliśmy utrzymywać stały kontakt przez jakieś 8 miesięcy, dzień w dzień, praktycznie 24/7. Po 8 miesiącach pokłóciliśmy się o jakąś głupotę przez którą kontakt zerwał się na ok. 6 miesięcy. Po tym czasie wrócił, mówił, że żałuje, że był idiotą, że mu mnie brakuje, odnowiliśmy kontakt...i jakiś czas póżniej zostaliśmy parą.  Związek trwał niecałe 7 miesięcy. Okazało się, że jako para nie dogadujemy się aż tak dobrze jak znajomi. Ciągłe kłótnie, wychodzily wszystkie różnice (jesteśmy ludźmi z bardzo odmiennych środowisk, ja bardziej wyciszona, ułożona, on tykająca bomba z mnóstwem problemów). Ale mimo to, twierdził, że jestem kobietą jego życia, jego oazą, że czego mu więcej potrzeba w kobiecie (tak, wiem, że każdy facet wciska tą samą bajkę) Mimo to zawsze radziliśmy sobie z wszystkimi kłótniami...do czerwca. W czerwcu potrafił nie odzywać się przez kilka dni, bo coś mu znów nie wyszło w życiu, wyżywał się za to na mnie, powiedział, że nie wie czy coś do mnie czuje, po tym jak zobaczył moją reakcję, przyjechał na drugi dzień z rana i powiedział, że wcale tak nie myśli, że mówił to w złości. Uwierzyłam...ale już niecały tydzień później znów przestał się odzywać. Nie bez powodu, myślałam, że mnie z czymś okłamał i powiedziałam, że ma się odezwać jak zechce powiedzieć prawdę, ale on milczał kilka dni, więc ja napisałam, że to już chyba nie ma sensu, skoro woli się nie odzywać, niż o czymś powiedzieć. Co się okazało...wcale na tą wiadomość nie odpisał, wiedziałam już, że po prostu wtedy kiedy powiedział, że nie wie czy coś czuje, mówił prawdę. Zadzwoniłam, że chcę się spotkać. Bardzo mi zależało, myślałam, że się spotkamy, wyjaśnimy coś i będzie dobrze, niestety rozstaliśmy się, powiedział, że już raczej nie widzi szans na to, żeby to naprawić..a mimo to, wróciłam do domu i już godzinę po rozstaniu dostałam wiadomość, że nie może beze mnie żyć, łudziłam się jeszcze wtedy, że może jednak zrozumie, że kocha i że popełnił błąd...i rozmawialiśmy normalnie, jak znajomi, cały następny dzień. Przez całe spotkanie mimo, że naciskałam, żeby w końcu powiedział, że po prostu nie kocha ciągle powtarzał, że po prostu nie wie i że nie mówi, że mnie nie kocha, tylko po prostu nie wie. Zapytalam od kiedy tak ma. Powiedział, że od jakiegoś miesiąca, a przez ten cały miesiąc mimo tych dni kiedy się nie odzywał zachowywał się normalnie. Powtarzał dużo więcej razy, że kocha, planował jakieś rzeczy wspólne...Na spotkaniu też się popłakał. Mówił, że mnie skrzywdził, że nadaje się do leczenia, bo do końca życia bedzie kogoś krzywdził. Mówił, że nic nie może na to, że jak ma za dużo problemów to po prostu zamyka się na świat. No i pisaliśmy tak cały dzień. W końcu napisałam, że chyba powinniśmy zerwać znajomość, bo że ja cały czas kocham i nie pogodzę się z tym, jeśli cały czas będziemy rozmawiać, że ciągle będę robić sobie nadzieje i że on tego nie zrozumie, bo nigdy nie kochał i nie ma takiego problemu. I znów to samo. Napisał, że się mylę, że nie potrafi żyć beze mnie, że to co mówi nie odnosi się ani trochę do rzeczywistości, ze musi wyjechać (problemy finansowe), a ja bym tego nigdy nie zaakceptowała. Napisałam, że czekałabym na niego, jesli tylko o to chodzi. Znów zrobił mi nadzieję, mówiać, że czasem ma ochotę wpaść i powiedzieć mi że mnie kocha. Minęły chyba kolejne 2 dni. Widziałam, że traktuje mnie jak znajomą, nie zamierza się spotkać, mimo tego, że wciąż miałam nadzieję, że się ułoży. Znów napisałam, że nie mogę tak, że w końcu znajdzie następną dziewczynę i jak mam na to patrzeć, że jeśli nie widzi szansy na naprawę tego związku to powinniśmy zerwać kontakt. Napisał, że bardzo chciałby naprawić tą relację, ale że rozumie moją decyzję, a na to, że co mam zrobić jak pozna następną dziewczynę odpisał "albo z tobą albo nikogo", w końcu kiedy powiedziałam, że co chwile mówi rzeczy, które kompletnie się wykluczają, powiedział, że nie wie co powiedzieć, że po prostu nie chciałby zrywać kontaktu, ale ma dość zobowiązań. Zrobiłam się czerwona ze złości, zagotowało się we mnie. Wyrzygałam mu, że się mną pobawił i wyrzucił, że potraktował mnie tak i tak. Poczułam się jak zabawka, na koniec zarzuciłam jeszcze soczystym "no to już nie masz zobowiązań, ruszaj w kluby i dymaj kogo tam chcesz". Odczytał i nie odpisał już nic. No i pożałowałam tej dramy już na drugi dzień, że nie skończyłam tego dyplomatycznie...Co gorsze...Po 2 dniach zaczęło mi po prostu brakować rozmów. Przepłakałam tydzień przez związek, a teraz po prostu brakuje mi normalnej rozmowy...I bardzo kusi mnie żeby napisać, ale właściwie co mam napisać...I nie wiem czy to dla mnie dobre.
Zastanawia mnie co miał na myśli przez te zobowiązania, po prostu to, że się kłócimy, że dużo rzeczy mówiłam mu że robi źle, krytykowałam go (ale uwierzcie, że jego niektóre zachowania które krytykowałam były głupie w oczach każdego człowieka) i po prostu chce odpocząć, polatać z kolegami, wyjechać zagranicę w spokoju...czy po prostu chce jeszcze popróbować laski na boku, zobaczyć co jest "na rynku" a w razie gdyby nie znalazła się lepsza to wrócić, bo przecież "albo z tobą albo z nikim".  Czy jedno i drugie?  Rozważałam już nawet czy w trakcie naszego związku pojawił się ktoś trzeci, ale nie wiem czy byłby do tego zdolny. Poza tym, mimo że mija już tyle od rozstania, nie usunął nawet naszego zdjęcia, o ktorym coś mu tam wspomniałam jak jeszcze pisaliśmy, więc mógł o tym pomyśleć. A na instagrama wchodzi, bo widzę aktywność. Życie z nim naprawdę nie było łatwe, ale zawsze miałam poczucie, że sobie poradzimy, to zawsze on bał się tego, że ja odejdę, bo z nim nie wytrzymam, a nie to, że po prostu on się zawinie...Cały czas siedziało we mnie, że skoro kiedyś potrafił wrócić po połowie roku a jeszcze nie byliśmy razem, to że może wróci...A potem od razu myślałam o tym jaka głupia byłabym gdybym go przyjęła z powrotem, że z czasem znów zachciałby wielkiej wolności...Wiele razy zastanawiałam się, co ja właściwie jeszcze z nim robię, ale i tak we wszystkim staralam się go wspierać i przechodziło mi po kilku godzinach...
Czuje się skrzywdzona, ale jednocześnie nie wyobrażam sobie po prostu nie mieć z nim jakiegokolwiek kontaktu...I z jednej strony moja duma mówi - nie odzywaj się, a z drugiej...czuje kompletną pustkę, że nie mam nawet do kogo wysłać jakiegoś głupiego zdjęcia i się z niego pośmiać. Z jednej strony gotuje się we mnie przez to jak mnie potraktował i to, że ja po nim płacze i się martwię, a on pewnie ma mnie w dupie, a z drugiej...nalegał na ten kontakt. Ciągle myślę o tym, że nie odzywał się po kilka dni, bo po prostu było mu beze mnie wygodnie, a potem wielce przypomniał sobie, że nie może beze mnie życ...
Potrzebuję kogoś, kto oceni obiektywnie sytuację...Myślicie, że naprawdę chciał utrzymywać kontakt i naprawdę myślał o tym, że albo ja, albo nikt, tylko po prostu miał dosyć całej sytuacji w związku, w swoim życiu, czy po prostu chce poszaleć, a potem w razie czego wrócić, bo wie, że mimo wszystko...cięzko mu będzie znależć osobę, która będzie o niego walczyć tak jak ja i która będzie z nim mimo jego miliarda problemów. Poza tym...w trakcie związku też zauważałam jego ciągłe załamania, jakieś oznaki depresji, nerwicy...Nie wiem, potrzebuje czyjejś rady albo oceny jego zachowania, jaki ma w tym cel...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rozstanie, utrzymywanie kontaktu...potrzebna obiektywna ocena

On nie nadaje się do zwiazku..

3 Ostatnio edytowany przez evalougo (2018-07-06 09:43:42)

Odp: Rozstanie, utrzymywanie kontaktu...potrzebna obiektywna ocena

Dziewczyno, za takimi ludźmi nie nadażysz, więc po co Ci koniecznie rozumieć jego motywy? Po tym chaotycznym opisie, widzę w gościu człowieka, który kompletnie nie nadaje się do związku. Można mieć problemy, można mieć długi i jakoś to ogarniać (a przynajmniej się starać), a nie przepadać jak kamień w wodę.
Inna sprawa: no żesz kurde, związek to nie skupienie się na problemach jednej strony i nieustanne jej wspieranie, bo to powinno działać w dwie strony, więc gdzie w tym wszystkim byłaś Ty?
Kolejna sprawa: Twoja duma ma absolutną rację. Teraz rozmowy z nim na stopie koleżeńskiej na pewno Ci w niczym nie pomogą. Wręcz przeciwnie.
Coś mi się wydaje, że zniknął na te pół roku, bo poznał jakaś nową koleżankę- ale to tylko tak mi się wydaję.
I najważniejsze: jeśli facet mówi Ci, że nadaje się na leczenie, to mu uwierz, zostaw w spokoju i daj mu się leczyć (czego pewnie i tak nie zrobi).

4

Odp: Rozstanie, utrzymywanie kontaktu...potrzebna obiektywna ocena

Jak bym widziała swojego ex w ciągu ostatnich 2 mc.. chce ale nie chce.. najgorsze co może zrobić Ci z głową.

On zostawia sobie u Ciebie otwartą furkę, on pstryka palcem a TY lecisz.. niestety tak jest. 
A sama zobacz, że jest niestabilny emocjonalnie i sam to wiem.
Sama zauważyłaś, że nadajecie lepiej na stopnie przyjacielskiej więc jemu podejrzewam bardziej brakuje rozmów z Tobą niż Ciebie w związku.

Niestety sama przerabiałam to  ostatnio... ale ja wiem, że nie jestem w stanie być tylko koleżanką, a TY ? Myślę ,że zdecydowanie nie.. dlatego najlepiej dla Ciebie jak nie będziesz miała z nim żadnego kontaktu.
Wiem to trudne.. walczę z tym sama.

Posty [ 4 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie, utrzymywanie kontaktu...potrzebna obiektywna ocena

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024