Kryzys w związku -rodzicielstwo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kryzys w związku -rodzicielstwo

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

1

Temat: Kryzys w związku -rodzicielstwo

Witam, niedawno urodziłam dwóch fajnych chłopaków. Są niedoogarnięcia przez jedną osobę, więc w ramach pomocy mieszkamy póki co z moimi rodzicami, na dniach mamy się wyprowadzić.

Odkąd partner powrócił do pracy (2 tygodnie po urodzeniu dzieci) zaczęło z naszym związkiem dziać się coś niedobrego. Mam do niego cała masę pretensji, a on nawet nie próbuje mnie zrozumieć.

Uważam nasze dzieci za najwspanialsze co mi się w życiu przydarzyło. Niestety dzieci jak to dzieci potrafią wymarudzic i wypłakać. Zdąża się też że w nocy. I wtedy mam z narzeczonym największy problem. Bo kiedy dzieci są radosne to wszystko jest wspaniałe ale kiedy mają zły humor to już jest kaplica.

Nie raz zdarzyło sie, że dzieciaki w nocy obudziły się z płaczem bo głodne i już tak się rozpłakały, że partner nie mógł ich uspokoić (jednego, drugim zajmowałam się ja). Wtedy zaczyna się wyzywanie dzieci od poje..., Mówi że już coś się w główkach poje... I tym podobne rzeczy. Na nic zdały się moje upomnienia, że mają tak nie mówić. Tłumaczy to tym, że to jak je nazywa to tylko jego sprawa. Drugą rzeczą jest to, że uważa, że jak dzieci płaczą to powinno się je położyć żeby płakały dopóki się nie uspokoją. I dopiero kiedy mu zrobię porządna awanturę bierze je na ręce.

Przez to wszystko potrafię spać 4 godziny na dobę. Jestem wtedy strasznie zdenerwowana. I oczywiście zaraz rozpętuje kolejną kłótnie, kiedy wyzywam go i niekiedy specjalnie mówię rzeczy, które go zranią. Oczywiście po chwili wszystkiego żałuję. Jednak już coraz częściej myślę żeby go od siebie uwolnić i siebie od niego również. Oczywiście dalej go kocham ale ileż można?

Zobacz podobne tematy :
Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo
nnn napisał/a:

Witam, niedawno urodziłam dwóch fajnych chłopaków. Są niedoogarnięcia przez jedną osobę, więc w ramach pomocy mieszkamy póki co z moimi rodzicami, na dniach mamy się wyprowadzić.

Odkąd partner powrócił do pracy (2 tygodnie po urodzeniu dzieci) zaczęło z naszym związkiem dziać się coś niedobrego. Mam do niego cała masę pretensji, a on nawet nie próbuje mnie zrozumieć.

Uważam nasze dzieci za najwspanialsze co mi się w życiu przydarzyło. Niestety dzieci jak to dzieci potrafią wymarudzic i wypłakać. Zdąża się też że w nocy. I wtedy mam z narzeczonym największy problem. Bo kiedy dzieci są radosne to wszystko jest wspaniałe ale kiedy mają zły humor to już jest kaplica.

Nie raz zdarzyło sie, że dzieciaki w nocy obudziły się z płaczem bo głodne i już tak się rozpłakały, że partner nie mógł ich uspokoić (jednego, drugim zajmowałam się ja). Wtedy zaczyna się wyzywanie dzieci od poje..., Mówi że już coś się w główkach poje... I tym podobne rzeczy. Na nic zdały się moje upomnienia, że mają tak nie mówić. Tłumaczy to tym, że to jak je nazywa to tylko jego sprawa. Drugą rzeczą jest to, że uważa, że jak dzieci płaczą to powinno się je położyć żeby płakały dopóki się nie uspokoją. I dopiero kiedy mu zrobię porządna awanturę bierze je na ręce.

Przez to wszystko potrafię spać 4 godziny na dobę. Jestem wtedy strasznie zdenerwowana. I oczywiście zaraz rozpętuje kolejną kłótnie, kiedy wyzywam go i niekiedy specjalnie mówię rzeczy, które go zranią. Oczywiście po chwili wszystkiego żałuję. Jednak już coraz częściej myślę żeby go od siebie uwolnić i siebie od niego również. Oczywiście dalej go kocham ale ileż można?

Opieka nad dwójką dzieci wymaga cierpliwości, spokoju i wsparcia bliskich. Oboje jesteście zmęczeni i chyba wykończeni. Kieruje Wami złość i przenosicie ją na niewinne dzieci.
Twój parter musiał wrócić do pracy, by zapewnić Wam byt, wychowanie i utrzymanie dwójki dzieci jest na pewno kosztowne. Ty pracujesz w domu i chciałabyś by on pomagał Ci po powrocie z pracy, to wszystko zdaje się być normalne. Niestety, czasami takie rzeczy przerastają ludzi.
Skoro mieszkacie z Twoimi rodzicami, masz szansę by chociaż na chwilę odpocząć? Czy możesz się zdrzemnąć, kiedy babcia zajmie się dziećmi?
Musicie z Partnerem na spokojnie porozmawiać i ustalić kto i kiedy zajmuje się dziećmi. W zaistniałej sytuacji, uważam że wyprowadzka od rodziców pogorszy tylko Waszą sytuację.

3

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo

Moim zdaniem nie przygotowaliście się do bycia rodzicami. Chodziliście do szkoły rodzenia? Tam by Wam wyjaśnili, że dzieci będą płakać w nocy. Maleństwa trzeba karmić co 4 godziny, również w nocy. Jakie mieliście wyobrażenie na temat dzieci, że zaraz po zakończeniu tacierzyńskiego, synowie pójdą do pracy i będą na siebie zarabiać? Jak można wyzywać niemowlaka? Dzieci też wyczuwają Wasze nerwy i same robią się niespokojne i płaczliwe jeszcze bardziej.

4 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-06-29 12:14:57)

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo

Generalnie zgadzam się z Pokręconą Owieczką i tym, co napisała powyżej (zresztą jak zazwyczaj wink )
Ale mnie bardzo poruszył ten fragment:

nnn napisał/a:

Nie raz zdarzyło sie, że dzieciaki w nocy obudziły się z płaczem bo głodne i już tak się rozpłakały, że partner nie mógł ich uspokoić (jednego, drugim zajmowałam się ja). Wtedy zaczyna się wyzywanie dzieci od poje..., Mówi że już coś się w główkach poje... I tym podobne rzeczy. Na nic zdały się moje upomnienia, że mają tak nie mówić. Tłumaczy to tym, że to jak je nazywa to tylko jego sprawa. Drugą rzeczą jest to, że uważa, że jak dzieci płaczą to powinno się je położyć żeby płakały dopóki się nie uspokoją. I dopiero kiedy mu zrobię porządna awanturę bierze je na ręce.

Autorko, Twojemu partnerowi zwyczajnie brakuje empatii dla własnych dzieci. Wiesz, mój mąż nie jest jakoś specjalnie empatyczny, ale doskonale pamiętam, jak on się wczuwał i opowiadał, jak takie maleństwo może czuć się niespokojne/osamotnione/pozbawione poczucia bezpieczeństwa, gdy opuszcza brzuch mamy i doświadcza nowych, nie zawsze przyjemnych bodźców, przez co zajmował się naszym synem bardzo troskliwie. A Twój partner traktuje dzieci jak obce stwory, które zakłócają mu spokój i utrudniają życie. Tylko na obrazku noworodki i niemowlęta są różowymi, uśmiechniętymi bobasami, ale Twój partner to chyba spodziewał się, że tak wygląda rzeczywistość. Ja na Twoim miejscu starałabym się mu uzmysłowić, że Wasze dzieci są czującym istotami, które oprócz jedzenia, snu i zmiany pieluszki potrzebują troskliwej opieki i w pierwszym okresie ich życia zwyczajnie poświęcenia, bo same nie są w stanie sobie poradzić.

5 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-06-29 12:17:20)

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo
Lady Siggy napisał/a:

Moim zdaniem nie przygotowaliście się do bycia rodzicami. Chodziliście do szkoły rodzenia? Tam by Wam wyjaśnili, że dzieci będą płakać w nocy. Maleństwa trzeba karmić co 4 godziny, również w nocy. Jakie mieliście wyobrażenie na temat dzieci, że zaraz po zakończeniu tacierzyńskiego, synowie pójdą do pracy i będą na siebie zarabiać? Jak można wyzywać niemowlaka? Dzieci też wyczuwają Wasze nerwy i same robią się niespokojne i płaczliwe jeszcze bardziej.

Nie trzeba chodzić do szkoły rodzenia, żeby wiedzieć, że dzieci płaczą w nocy...
Przy dwójce jest o tyle trudniej, że jedno wybudza drugie.

Autorko, Twój mąż nie dojrzał do bycia ojcem. To, jak mówi do dzieci - jest karygodne.
Może się zmieni, może dorośnie. A jak nie - no to powinnaś się ewakuować z tego związku. Niestety.

6

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo
Cyngli napisał/a:
Lady Siggy napisał/a:

Moim zdaniem nie przygotowaliście się do bycia rodzicami. Chodziliście do szkoły rodzenia? Tam by Wam wyjaśnili, że dzieci będą płakać w nocy. Maleństwa trzeba karmić co 4 godziny, również w nocy. Jakie mieliście wyobrażenie na temat dzieci, że zaraz po zakończeniu tacierzyńskiego, synowie pójdą do pracy i będą na siebie zarabiać? Jak można wyzywać niemowlaka? Dzieci też wyczuwają Wasze nerwy i same robią się niespokojne i płaczliwe jeszcze bardziej.

Nie trzeba chodzić do szkoły rodzenia, żeby wiedzieć, że dzieci płaczą w nocy...
Przy dwójce jest o tyle trudniej, że jedno wybudza drugie.

Autorko, Twój mąż nie dojrzał do bycia ojcem. To, jak mówi do dzieci - jest karygodne.
Może się zmieni, może dorośnie. A jak nie - no to powinnaś się ewakuować z tego związku. Niestety.

Szkoła rodzenia przygotowywuje do bycia rodzicem. Uświadamia jakie obowiązki są związane z dzieckiem i już przed porodem można podzielić zadania pomiędzy partnerami. Tutaj ewidentnie Autorke i partnera przerasta opieka nad dwójką dzieci i może to wynikać z braku przygotowania.

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo

Teoria teorią, a w praktyce to różnie wychodzi. Nie da się nauczyć rodzicielstwa na lalce. Zachowanie dzieci nie jest do przewidzenia. Nie wyobrażam sobie, by w sytuacji kryzysowej biegać i szukać notatek ze szkoły rodzenia, a wątpię by można się tam wszystkiego nauczyć na blachę.
Ja nie chodziłam do szkoły rodzenia i nie żałuję. Miałam natomiast wsparcie ze strony mojej ( już byłej) teściowej, która była przy mnie przez pierwsze dwa tygodnie.
Radzę Autorce przeprowadzić z jej Partnerem rozmowy i ustalenie zasad. Nie można wyżywać się na dzieciach, traktować je jak zabawki i wyrzucać do kąta.

8

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo

Chodziło mi bardziej o to, że nie trzeba chodzić do szkoły rodzenia by wiedzieć, że się nie mówi do noworodka, że jest "poje****". Zresztą, do nikogo się tak nie mówi..

9 Ostatnio edytowany przez nnn (2018-06-29 12:42:14)

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo

Kiedy był ze mną i dziećmi w domu wszystko było w porządku. Myślę, że te wszystkie rzeczy z którymi się zmagamy robią swoje. Mnie rodzice nastawiają przeciw niemu, do tego przedłużający się remont naszego mieszkania, ciągły brak pieniędzy. Wydaje mi się że przeprowadzka od moich rodziców jest kluczowa. Na pewno nie będzie łatwiej finansowo ale stabilniej emocjonalnie. Oboje z narzeczonym potrzebujemy pójść do kina czy gdziekolwiek. Odpocząć. Wiem to. Zdaje mi się, że go rozumiem czasem ale jednak kiedy przychodzi do rzeczy które robi źle to szybko się denerwuje i mówię rzeczy, których nie chce. Nie wiem co będzie. Póki co trzymajcie kciuki że jakoś się ułoży

10 Ostatnio edytowany przez Lady Siggy (2018-06-29 12:56:09)

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Teoria teorią, a w praktyce to różnie wychodzi. Nie da się nauczyć rodzicielstwa na lalce. Zachowanie dzieci nie jest do przewidzenia. Nie wyobrażam sobie, by w sytuacji kryzysowej biegać i szukać notatek ze szkoły rodzenia, a wątpię by można się tam wszystkiego nauczyć na blachę.
Ja nie chodziłam do szkoły rodzenia i nie żałuję. Miałam natomiast wsparcie ze strony mojej ( już byłej) teściowej, która była przy mnie przez pierwsze dwa tygodnie.
Radzę Autorce przeprowadzić z jej Partnerem rozmowy i ustalenie zasad. Nie można wyżywać się na dzieciach, traktować je jak zabawki i wyrzucać do kąta.

No więc skoro nie chodzilaś na zajęcia, nie wiesz jak wyglądają i co Cię ominęło. Nikt tam nie robi notatek, tylko sa właśnie praktyczne informacje od położnych, o porodzie, o laktacji. Starsze pokolenia wychowały swoje dzieci, ale nie wiemy jakie problemy będziemy mieli z dzieckiem. Więc lepiej posłuchać rad położnych, niz potem słuchać ludowych przesądów i przelewać jajko nad dzieckiem, bo ma kolkę :] wiadomo, ze szkola nie przygotuje do wszystkich sytuacji, ale wiele jest omawianych i w trudnej chwili mogą się przypomnieć słowa położnej.

Oczywiście nie twierdzę, że przyczyną problemu u Autorki wątku jest szkola rodzenia, ale jest bagatelizowana przez wiele osób,  "kiedyś kobiety rodziły bez żadnych szkół", zgadza się, ale jeżeli świat się rozwija to i my powinniśmy.

Dzieci wywracaja świat do góry nogami. Powinnas się autorko zastanowic nad podziałem obowiązków z ojcem dziecka i nad jego zachowaniem. Skoro teraz wyzywa niemowlaka to potem zacznie bić? To powinien być Twój problem, a nie że nie pojdziecie do kina. Bo czas można miło spędzić w domu we dwoje, korzystając ze dzieci śpią.

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo
nnn napisał/a:

Kiedy był ze mną i dziećmi w domu wszystko było w porządku. Myślę, że te wszystkie rzeczy z którymi się zmagamy robią swoje. Mnie rodzice nastawiają przeciw niemu, do tego przedłużający się remont naszego mieszkania, ciągły brak pieniędzy. Wydaje mi się że przeprowadzka od moich rodziców jest kluczowa. Na pewno nie będzie łatwiej finansowo ale stabilniej emocjonalnie. Oboje z narzeczonym potrzebujemy pójść do kina czy gdziekolwiek. Odpocząć. Wiem to. Zdaje mi się, że go rozumiem czasem ale jednak kiedy przychodzi do rzeczy które robi źle to szybko się denerwuje i mówię rzeczy, których nie chce. Nie wiem co będzie. Póki co trzymajcie kciuki że jakoś się ułoży

Jak chcesz iść do kina, skoro masz zamiar wyprowadzić się od rodziców?
Frustracja goni frustrację. Kiedy będziesz sama, nie będzie to oznaczało, że nagle wszystko się ułoży i na wszystko będziesz miała czas.
Dlaczego rodzice Cię nastawiają? Jeśli dlatego, że on zachowuje się nieodpowiedzialnie, to rozumiem. Nie rozumiem w takim razie, dlaczego chcesz od nich się wyprowadzić, oni chcą chronić Ciebie i dzieci.

Lady Siggy - masz rację, nie wiem. Mi chodziło o to, że czasem lepiej kierować się matczyną intuicją niż kierować się instrukcjami.

Wszystkie zgadzamy się, że ojciec dzieci zachowuje się niedorzecznie i to jest największy problem Autorki.

12

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo

Trochę stanę w obronie tego twojego chłopa -
twój organizm przez 9 miesięcy przygotowywał się do macierzyństwa i teraz również hormony wspomagają cię, abyś jednak dawała radę 24h/dobę. Twój facet tego nie ma, dla niego to jest coś nowego - wyobraź sobie, że pod twoim domem robią remont i o dowolnych porach dnia i nocy jakieś głośne urządzenia pracują, wkurzałoby cię? Tak samo jest z twoim facetem, owszem wiedział, że będą dzieci, ale dopóki ich nie masz, to nie możesz sobie wyobrazić zmęczenia. 

nnn napisał/a:

Mnie rodzice nastawiają przeciw niemu, do tego przedłużający się remont naszego mieszkania, ciągły brak pieniędzy. Wydaje mi się że przeprowadzka od moich rodziców jest kluczowa. Na pewno nie będzie łatwiej finansowo ale stabilniej emocjonalnie.

Postawa twoich rodziców jest niezaakceptowania!!! Jeśli jesteście u nich, by wam pomogli przy dzieciach, to NIECH POMOGĄ I NIE KOMENTUJĄ WASZEJ RELACJI! Ingerencja osób trzecich nigdy nie jest dobra, nastawiania ciebie przeciwko niemu, to podcinanie gałęzi na której siedzicie! Niech wezmą dzieci na spacer, a ty idź spać, albo z facetem do kina.
Jeśli ich udział polega na jątrzeniu, to lepiej wynieś się od nich najszybciej jak to możliwe.

13

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo
Averyl napisał/a:

Trochę stanę w obronie tego twojego chłopa -
twój organizm przez 9 miesięcy przygotowywał się do macierzyństwa i teraz również hormony wspomagają cię, abyś jednak dawała radę 24h/dobę. Twój facet tego nie ma, dla niego to jest coś nowego - wyobraź sobie, że pod twoim domem robią remont i o dowolnych porach dnia i nocy jakieś głośne urządzenia pracują, wkurzałoby cię? Tak samo jest z twoim facetem, owszem wiedział, że będą dzieci, ale dopóki ich nie masz, to nie możesz sobie wyobrazić zmęczenia. 

nnn napisał/a:

Mnie rodzice nastawiają przeciw niemu, do tego przedłużający się remont naszego mieszkania, ciągły brak pieniędzy. Wydaje mi się że przeprowadzka od moich rodziców jest kluczowa. Na pewno nie będzie łatwiej finansowo ale stabilniej emocjonalnie.

Postawa twoich rodziców jest niezaakceptowania!!! Jeśli jesteście u nich, by wam pomogli przy dzieciach, to NIECH POMOGĄ I NIE KOMENTUJĄ WASZEJ RELACJI! Ingerencja osób trzecich nigdy nie jest dobra, nastawiania ciebie przeciwko niemu, to podcinanie gałęzi na której siedzicie! Niech wezmą dzieci na spacer, a ty idź spać, albo z facetem do kina.
Jeśli ich udział polega na jątrzeniu, to lepiej wynieś się od nich najszybciej jak to możliwe.


No właśnie SĄ U NICH, skoro piszesz, że ingerencja osób trzecich nie jest dobra, to również nie powinni pomagać w wychowaniu. To jasne, że dziadkowie się martwią, jak ojciec dziecka wyzywa małe dzieci. W jakiej roli stawiasz dziadków? Mają się zająć dziećmi kiedy pasuje to młodym i o nic nie pytać i w nic się nie wtrącać? Skoro chcą się odciąć od rad i pomocy, to nie powinni mieszkać na koszt rodziców i korzystać z darmowej opieki. Tylko się wyprowadzić, a jak chcą iść do kina, czy uciąć drzemkę to powinni ZAPŁACIĆ opiekunce.


I jak można dziecko porównać do remontu? Narodziny dziecka to coś cudownego, koleś patrzy na nowych ludzi, których sam zrobił, przekazał swoje geny i powinien je darzyć miłością bezwarunkową. Nie on pierwszy i nie ostatni nie śpi przez płaczące dzieci w nocy i nic jego zachowania nie usprawiedliwia.

14

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo
Lady Siggy napisał/a:

No właśnie SĄ U NICH, skoro piszesz, że ingerencja osób trzecich nie jest dobra, to również nie powinni pomagać w wychowaniu..

Nie wiem jaki mają układ, ja nigdy nie zgodziłaby się na coś takiego, ale mam wiele koleżanek, które w okresie po porodzie  korzystały z pomocy i doświadczenia matki/teściowej.
Rzecz w tym, że dziadkowie, to dziadkowie - oni też budują relację ze swoimi wnukami, też przekazują im swoją czułości, jakieś wartości (w późniejszym okresie), a postawa ich wobec partnera córki? co wnosi? naprawdę uchroni córkę i wnuki?

nnn napisał/a:

Kiedy był ze mną i dziećmi w domu wszystko było w porządku. Myślę, że te wszystkie rzeczy z którymi się zmagamy robią swoje.

dlaczego im nie dać czasu, by się oboje nauczyli być rodzicami i partnerami?

ona też nie zawsze jest w porządku

nnn napisał/a:

Przez to wszystko potrafię spać 4 godziny na dobę. Jestem wtedy strasznie zdenerwowana. I oczywiście zaraz rozpętuje kolejną kłótnie, kiedy wyzywam go i niekiedy specjalnie mówię rzeczy, które go zranią. Oczywiście po chwili wszystkiego żałuję. Jednak już coraz częściej myślę żeby go od siebie uwolnić i siebie od niego również.

myśl o tym by uciec od problemów nie jest zbyt dojrzała, może powinna się bardziej skupić na tym jak rozwiązywać problemy, jak zbudować relację z ojcem swoich dzieci, (przecież z jakiegoś powodu jest z nim, a nie z innym facetem.)

15

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo
Lady Siggy napisał/a:

I jak można dziecko porównać do remontu? Narodziny dziecka to coś cudownego, koleś patrzy na nowych ludzi, których sam zrobił, przekazał swoje geny i powinien je darzyć miłością bezwarunkową. Nie on pierwszy i nie ostatni nie śpi przez płaczące dzieci w nocy i nic jego zachowania nie usprawiedliwia.

Dokladnie. Uważam totalnie tak samo.
Trzeba było myśleć przed, nie po.
Teraz jesteście już rodzicami i musicie stanąć na wysokości zadania. Jeśli on nie da rady, to Twoim obowiązkiem jest zadbać o dzieci tak, by nie miały do czynienia z człowiekiem, który źle je traktuje.

Kurczę, mój syn długo budził się po kilkanaście razy w ciągu nocy i to nie na etapie niemowlęcym, tylko dużo później. Oboje z mężem byliśmy wykończeni, ale nigdy nie przyszło nam do głowy odezwać się do dziecka w taki sposób.

16

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo
Averyl napisał/a:
Lady Siggy napisał/a:

No właśnie SĄ U NICH, skoro piszesz, że ingerencja osób trzecich nie jest dobra, to również nie powinni pomagać w wychowaniu..

Nie wiem jaki mają układ, ja nigdy nie zgodziłaby się na coś takiego, ale mam wiele koleżanek, które w okresie po porodzie  korzystały z pomocy i doświadczenia matki/teściowej.
Rzecz w tym, że dziadkowie, to dziadkowie - oni też budują relację ze swoimi wnukami, też przekazują im swoją czułości, jakieś wartości (w późniejszym okresie), a postawa ich wobec partnera córki? co wnosi? naprawdę uchroni córkę i wnuki?

nnn napisał/a:

Kiedy był ze mną i dziećmi w domu wszystko było w porządku. Myślę, że te wszystkie rzeczy z którymi się zmagamy robią swoje.

dlaczego im nie dać czasu, by się oboje nauczyli być rodzicami i partnerami?

ona też nie zawsze jest w porządku

nnn napisał/a:

Przez to wszystko potrafię spać 4 godziny na dobę. Jestem wtedy strasznie zdenerwowana. I oczywiście zaraz rozpętuje kolejną kłótnie, kiedy wyzywam go i niekiedy specjalnie mówię rzeczy, które go zranią. Oczywiście po chwili wszystkiego żałuję. Jednak już coraz częściej myślę żeby go od siebie uwolnić i siebie od niego również.

myśl o tym by uciec od problemów nie jest zbyt dojrzała, może powinna się bardziej skupić na tym jak rozwiązywać problemy, jak zbudować relację z ojcem swoich dzieci, (przecież z jakiegoś powodu jest z nim, a nie z innym facetem.)

Wszystkie tu stwierdziliśmy tylko po jednym poście, ze ojciec dziecka nie jest OK, to co mają mówić dziadkowie jak to się dzieje pod ich dachem? Pomóc w opiece, a partner niech dalej będzie nidojrzaly i fajny jak jest rodzinna sielanka a jak problemy to go nie ma?
Apropo rozpoczęcia się problemów od powrotu do pracy to myśle, ze łączy się to z tym, że niemowlak na początku tylko śpi i je. A później zaczynają się ine historie. I będzie z  dziećmi wiecej obowiazkow. Będzie trzeba lekcje pomóc odrobic, też zacznie ich wyzywac od glabow, czy wyśle do dziadków, którzy mają się tylko zajmować wnukami jak rodzicom pasuje.

17 Ostatnio edytowany przez Averyl (2018-06-29 14:21:38)

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo

Lady Siggy trochę naciągasz,

nnn napisał/a:

Witam, niedawno urodziłam dwóch fajnych chłopaków. Są niedoogarnięcia przez jedną osobę, więc w ramach pomocy mieszkamy póki co z moimi rodzicami,

Jak dla mnie - mieszkają z rodzicami, by pomogli im w ogarnięciu dzieci, a nie ich własnej relacji.

Jej rodzice nie są od wychowywania jej faceta! Jeśli gość jest taki be, to powinni ingerować zanim ich córka z nim się związała, zanim urodziła mu (nie im) dzieci. Oni są odpowiedzialni za dzieci, dziadkowie - nie!

To jest moje subiektywne zdanie ale jako rodzic  - na pewno nie nakręcałabym własnej córki do rozwalenia rodziny, raczej próbowałabym wspierać ich, by sobie poradzili z nową sytuacją. Nie mieszkałam z rodzicami, ale oni mi pomogli w czasie studiów, gdy ja musiałam jechać na uczelnię, a nie mieliśmy wtedy kasy na nianię, (oni chyba też nie mają za dużo kasy). Natomiast nigdy nie pozwalałam rodzicom wtrącać się do tego co jest między mną a moim facetem.

18

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo
Averyl napisał/a:

Lady Siggy trochę naciągasz,

nnn napisał/a:

Witam, niedawno urodziłam dwóch fajnych chłopaków. Są niedoogarnięcia przez jedną osobę, więc w ramach pomocy mieszkamy póki co z moimi rodzicami,

Jak dla mnie - mieszkają z rodzicami, by pomogli im w ogarnięciu dzieci, a nie ich własnej relacji.

Jej rodzice nie są od wychowywania jej faceta! Jeśli gość jest taki be, to powinni ingerować zanim ich córka z nim się związała, zanim urodziła mu (nie im) dzieci. Oni są odpowiedzialni za dzieci, dziadkowie - nie!

To jest moje subiektywne zdanie ale jako rodzic  - na pewno nie nakręcałabym własnej córki do rozwalenia rodziny, raczej próbowałabym wspierać ich, by sobie poradzili z nową sytuacją. Nie mieszkałam z rodzicami, ale oni mi pomogli w czasie studiów, gdy ja musiałam jechać na uczelnię, a nie mieliśmy wtedy kasy na nianię, (oni chyba też nie mają za dużo kasy). Natomiast nigdy nie pozwalałam rodzicom wtrącać się do tego co jest między mną a moim facetem.


nie wiesz w jakiej kwestii rodzice się wtrącają i w jakiej "nastawiają" autorkę przeciwko ojcu dziecka. Być może, rodzice nie wtrącali się w ich relacje i ich związek, ale teraz sprawa dotyczy ich wnucząt. Bo na dzień dzisiejszy to dzieci powinny być najważniejsze dla nich. Nie kino, spacery, tylko dzieci. A wzajemne nerwy potęgują nerwy u dzieci.

Odp: Kryzys w związku -rodzicielstwo

Całkiem niedawno, był podobny wątek dziewczyny, która urodziła dziecko, mieszkali z jej rodzicami i wszyscy najeżdżali na ojca dziecka.

Wiadomo, dwoje dzieci to podwójne szczęście i podwójne obowiązki.Jednej osobie czasem trudno się zorganizować.
Rozumiem ojca dzieci tylko w kwestii, że pracuje by utrzymać rodzinę, co oznacza że ma ograniczony dla nich czas. Natomiast Autorka, która teoretycznie ma pomoc swoich rodziców, nie powinna mu robić wymówek z tego jedynego powodu. Wiadomo, że nocami to rodzice zajmują się dziećmi, często właśnie o tak późnej porze nasza cierpliwość szwankuje. Zaczynają się nerwy, frustracja, które powodują kłótnie i wybuchy między rodzicami.

Nic nie usprawiedliwia podejścia tego faceta do dzieci. Jego tłumaczenia, że to jego sprawa jak i w jaki sposób odzywa się do dzieci są niedopuszczalne. Nie jest chyba kompletnie gotowy na tacierzyństwo, tylko że mleko się rozlało. Teraz trzeba stanąć na wysokości zadania.

Rodzice są od tego by nas wspierać. Wiadomo, że nie każdy może liczyć na takie wsparcie lub czasem oddają nam niedźwiedzią przysługę. Powtórzę, to co już pisałam wcześniej, w obecnej sytuacji wyprowadzka na swoje nie jest dobrym pomysłem.

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kryzys w związku -rodzicielstwo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024