Witam.Jestem 1 raz na tym forum i 1 raz coś tu pisze więc jak zrobiłem coś jak przysłowiowy newbie i napisałem coś z bledami to z góry przepraszam.
Moja historia jest bardzo długa ale nie będę opisywał jej całej ze wszystkimi szczegółami bo musiał bym pisać cały dzien.Bylem z dziewczyną 3 lata ona teraz będzie miała 19 ja 25 lat.Bylo nam wspaniale jak w bajce wiadomo miłość itp ale taka wiecie prawdziwa miłość miałem się oświadczyć jej w tym roku w wakacje ,nigdy jej nie oszukałem i zawsze mówiłem prawdę nawet przy jej rodzinie.Przyszedl taki okres w moim życiu że nawarstwiło mi się dużo problemow.Jednego dnia Straciłem swoją wymarzoną pracę,moja mama się pochorowała (wrzody żołądka)i było czekanie czy aby nie rakowe...,ale na szczęście nie.Zalamalem się, upadłem na przyslowiowe cyce przez to.Moja dziewczyna wtedy narzekała na mało okazywane uczucie na brak tak zwanych miłych słówek kochanie skarbie itp.Ja zawsze zwracałem się do niej ładnie albo po imieniu albo swoje miałem takie wymyślone zdrobnienie imienia albo nazwę zwierzatka ale tak miło i ladnie.W tym okresie gdy byłem podłamany strasznie się odizolowalem od niej nie chciałem do niej przyjechać kiedy prosila,i ciągle ja odpychalem,starałem się sam ze wszystkim uporać bez niczyjej pomocy.W którymś momencie gdy pisaliśmy bo utrzymywaliśmy kontakt tylko pisemny na FB tak się pokłóciliśmy że padły słowa że kończymy że soba.No i fakt niby zerwaliśmy ale ja zrywanie przez FB nie uznaje.Po 24 dniach bo tyle trwała przerwa podczas której ona napisała 2 razy i raz zadzwonila mimo że wiedziała że mam problemy(uważała że to nie są żadne problemy i za bardzo przeżywam) to tez olala.W którymś momencie nie wytrzymałem zacząłem za nią strasznie tęsknić bo w końcu ja bardzo kocham nawet teraz,postanowiłem się odezwać pierwszy straszy jestem od niej więc będę mądrzejszy.Napisalem pogadaliśmy chwilę umówiliśmy się na spotkanie podczas którego ja powiedziałem jej wszystko ona wkurzona tylko pretensje i wyszła z tego jedna kłótnia po której powiedziałem jak się zapytała czy chce z nią dalej być (nie wiem nie potrafię ci teraz odpowiedziec) a ona jak siedziała tak wstała i poszla.Nastepnego dnia ja przemyślałem wszystko jednak doszedłem do wniosku że chce z nią być bo ja kocham ponad wszystko.Spotkalismy się a ona że to już definitywny koniec znowu była sprzeczka ja płakałem ona płakała razem ze smianiem na przemian maskara jakaś...ale niestety nie chciała mnie znać powiedziała że definitywny koniec.Ja załamany jeszcze bardziej zacząłem o nią strasznie walczyć przyjezdzalem z kwiatami przepraszałem w sumie nie wiem za co ale ok,pisałem mówiłem tłumaczyłem wiecie zrobiłem z siebie szmatę ale chciałem zrobić wszystko co w mojej mocy żeby jej nie stracić.Niestety nic z tego.Trwalo to wszystko kolejny miesiąc podczas którego ona próbowała się związać z gościem 11 lat starszym od niej
szok normalne,podczas tego miesiąca robiła bardzo źle rzeczy mściła się na mnie
do granic możliwości wysyłała zdjęcia z nim takie wiecie że jak zobaczyłem w to aż mnie skręcało jak się przytulają albo piją i takie tam masakra byłem tak załamany że nie wiedziałem co robić kompletnie zalamany .Po miesiącu zadzwoniła do mnie z płaczem że tęskni że kocha i że chce wrocic.Ja też bardzo ja kochałem nadal bo wiedziałem że to jest ta jedyna.Spotkalismy się porozmawialiśmy o wszystkim niby i o dziwo wróciliśmy do sirbie.,ale tylko na jeden dzień bo następnego ja zacząłem wypytywać o tego fagasa co to miało być i czy aby na pewno do niczego między nimi nie doszło.Okazalo się najgorsze,przyznała się że z nim spała a ja szok i kompletne załamanie....od tego momentu nie wiedziałem co się dzieje poczułem się jak by ktoś umarl normalnie zaloba.Nie umiałem jej tego wybaczyć utrzymywaliśmy jeszcze kontakt przez jakiś czas na nawet na wesele razem poszliśmy które i tak było nie wypałem bo odjechała bardzo szybko i tylko zepsuła mi imprezę.Ehhhh pokręcone to wszystko sporo się rozposalem i tak ale no nie da się inaczej i jeśli ktoś te moje wypociny przeczyta to bardzo dziekuje.Minal już prawie wiesiac od tego wesela po którym definitywnie się rozstalismy,a ja co niby powinienem się ogarnąć zająć swoim życiem a ja w czarnej dupir,dalej ja kocham tęsknię za nią jak cholera 3 lata razem witdywalismy się się dzień w dzień ja nawet spałem u niej były takie okresy że prawie jak mieszkanie wspólne.Czy ktoś z was mogłby napisać swoją opinię co o tym myśli czy da się coś zrobić czy odpuscic.Zerwalem z nią całkowicie kontakt wykasowałem wszystko co z nią związane bo wszystko mi o niej przypominało musiałem się od niej odciąć bo cala sytuacja trwa już w sumie 4 miesiace. Co dalej?