Cześć ,
opiszę tu sytuację z ostatniego półrocza i chcę, abyście powiedzieli mi czy przypadkiem to ja nie jestem żródłem problemów, czy to ja nie nadinterpretuję rzeczywistości, czy to ja nie jestem jednak tą osobą, która sobie dopowiada.
Kilka dni temu opisałam moją sytuację na innym forum, gdzie zostałam poinformowana, że właśnie wg większości ludzi i tego jak wygląda moja sytuacja- to ja nie mam racji. To mnie zaczęło zastanawiać, ponieważ jesli tak jest i jeśli tak jestem ( pisemnie) odbierana, może jednak coś jest na rzeczy w rzeczywistości.
Możliwe, że jestem w błędzie.
Od pół roku współpracuję non profit przy organizacji pewnego wielkiego wydarzenia w moim mieście. Zostałam o to poproszona przez dalszą znajomą . Wiedziała ona, że mam doświadczenie w takiej pracy, że powiedzmy - mam kontakty , że jestem osobą komunikatywną i poukładaną.
Jest to praca którą wykonuję po godzinach. Tak jak kilka osób tak samo w to zaangażowanych. Inne osoby tak samo jak ja pracują lub studiują. Mają czas po południu.
Ta dziewczyna, o której wpominałam zrezygnowała specjalnie z pracy na rzecz organizacji tego wydarzenia. Bardzo się wczuwa. Można powiedzieć, że za bardzo.
Ja wiem, że ona mnie poprosiła o udział w organizacji, ale jeszcze na początku stwierdziliśmy wszyscy że będziemy na równi, że każdy wniesie taki sam wkład w organizację- potrzeba zaprosić gosci, potrzeba zająć się kateringiem, obsługą, lokalizacją, kontaktem z mediami, kontaktem z instytucjami, promocją social media i realną.
Jestesmy podzieleni na te części, ale i tak każdy po koleżensku sobie pomaga wtedy kiedy nie umie swojej części.
Jest to jakby prowadzenie swojej firmy, działalności ( bardzo dobre dla nas, uczymy się tego) oprócz mojej prasy w normalnym korpo od 9 do 17. Mozna powiedziec że ta dodatkowa organizacja pomaga mi w zdobyciu kontaktów i moze w przyszlym znalezieniu pracy w zawodzie. Tak jak pomaga każdemu.
Mam jednak wrażenie, że od pewnego czasu oprócz tego, że każdy zajmuje się swoją działką- ta dziewczyna- zajmuje się coraz to innymi rzeczami, bierze na siebie za dużo, zbyt dużo- i później bardzo przeżywa, marudzi. Jako jedyna nie pracuje, ma czas na wyjazdy po Polsce aby promować tą organizację ( wyjazdy w godzinach pracy), albo spotkania z instytucjami kulturalnymi także w całym kraju w godzinach pracy.
Ja czasem mogę pojechać czasem nie. Zalezy to od mojej pracy.
Wszyscy jestesmy trzonem organizacji. Trzymamy rękę na pulsie. Mój system pracy jest taki, że na początku robię dużo w danym dziale, później spijam z tego owoce. Nie muszę się niańczyć z rzeczami, które wiem, że zrobię na początku a póxniej dokonczę. Powiedzmy, że nie pracuję systematycznie. Ludzie to widzą. Jendak mam wyniki. Poniewaz jest to taki system pracy. W pracy mojej za którą dostaję pieniądze pracuję systematycznie.
Jestem także osobą, która mimo,że jest w miarę cicha, ma silny charakter. POtrafię dowieść swego albo pokazać co jest moje. I zauwazyłam, ze to się nie podoba.
Mam wrazenie ze ja i inni jestesmy przez nią oceniani jak w prawdziwym korpo jak pracujemy, jakie mamy wyniki, jakie mamy tygodniowe raporty. Mam wrażenie, ze nie jest luzno - mimo, tego ze robimy wazne rzeczy, a czuję się tak jakbym po godiznach miala 2 pracę.
Zrozumiałam to powiedzmy z 1. 5 miesiąca temu i zaczęłam wykazywać inicjatywe. I spotkało się to z negatywnym odbiorem tej wlasnie Pani. Mam wrazenie, ze ona tylko jest zobligowana do tego, aby isc na spotkanie, napisac waznego maila ze swoim nazwiskiem. Aby zorganizować spotkanie, pokazać się, pokazać swoją twarz.
Kiedy ja daję pomysly, nie jestem słuchana. Chcę dobrze dla organizacji, wiem, ze kazdy to robi aby się wypromować i zdobyc takze kontakty w tym swiecie.
Jednak wiem, ze jestesmy organizacją- jesli cos robie to nie dla siebie, dla organizacji.
Byly trzy przypadki, kiedy ona musiala 'utemperować' moje zachowanie, ponieważ wykazalam inicjatywę i napisałam sama pierwsza o jakich dwócz czy trzech zadaniach ( dla dobra organizacji i grupy). Mam wrazenie,że lapie mnie za słówka i jest w stosunku do mnie podejrzliwa tak jak i ja do niej.
Ona ma tendencje do robienia i wczesniejszego niemówienia. Stawiania przed faktem dokonanym. Wielebyło sytuacji, kiedy wymigiwała się ze spotkań które specjalnie dla niej byly zmieniane terminowo. Pózniej inni na szybko musieli za nią chodzić albo łaskawie ją błagać.
W wiadomosciach prywatnych ( nie na forum) pisze bardzo egoistyczne rzeczy, stawia siebie w swietle jakiejś CEO tego wydarzenia, uważa że ludzie POWINNI znać to wydarzenie i łaskawie to oni powinni wykazywać inicjatywę.
Tak nie jest. Nie wszyscy muszą nas lubic- jednak promujemy się wszędzie. Nie cierpię takiej dumy i myslenia o sobie w kontekscie królowej.
Inna sytuacja- piszę cos na forum, ona mowi ze to dobry pomysl. Następnego dnia mamy spotkanie z kimś ważnym- uzywa moich slow w rozmowie, moich zwrotów przy 'tej waznej osobie'. Nawet nie mogę nic powiedziec i wykłócić się bo to będzie dziecinne.
Podpisuje papiery dosc wazne tylko swoim imieniem i nazwiskiem- lub tez swojej przyjaciolki. Nie stemplem organizacji albo nas wszystkich jesli pismo i prosba wychodzi od 5 czlonków.
Inna sytuacja miała miejsce z artykułem do gazety. Kiedy ktoś zaproponował artykuł jako pierwsza 'rzuciła się' na redaktora z pytaniem kiedy będzie o nas artykuł.Udzielilismy wywiadu jednak ona powiedziała o 2-3 zdania więcej i ona jest cytowana jako ona a nie cała organizacja.
Mielismy pozyczyc z kina filmy na nasze wydarzenie. Znamy odgórny temat. Zrobiłam listę filmów z internetu ktore są w tym studyjnym kinie dostępne. Napisalam na forum aby ludzie się wypowiedzieli i aby wybrać razem. I tak kazdy z nas będzie te filmy oglądał. Ona napisala ze ma wlasna liste.
Na moje - czy moglaby podac , tez kazdy chcialby zobaczyc- nie odpisuje.
Ostatnio powiedziała ,że gdyby nie ona to 'cos tam' nie byłoby zrobione i ona juz nie wytrzymuje. ( nie byloby zrobione, poniewaz ona wziela prace do domu i robila ją wtedy kiedy nie trzeba bylo; przyszła na spotkanie przygotowana w 100% a mielismy przygotowywac tą rzecz na spotkaniu- tak jakby robila wiecej specjalnie aby pokazać ile robi ).
Mam wrazenie, ze jest osobą, która chce aby było kazdemu dobrze, ale nigdy lepiej niż jej. Jest pomocna, ale nawet wtedy kiedy nikt tej pomocy nie oczekuje. I kiedy pomoze nawet nie w potrzebie, intuicyjnie ty masz dac cos jej w zamian, tez pomóc. Ja tego nie lubię. Kiedy chcę- proszę o pomoc.
Czasem mam wrażenie zę to ja przesadzam, ponieważ może zabyt serio biorę to jej zachowanie. Może powinna byc takim liderem i 'wchodzić' wszędzie. Może wlasnie zawsze powinna byc taka jedna osoba. A te wszystkie sytuacje związane z innymi rzeczami, z zazdrscią to po prostu moje ego?
Tylko, ze nie tylko ja to zauważyłam.
Juz 2 -3 dodatkowe osoby zauważyły, że ona wszystko robi, nie mówi, a później po pół roku wyrzuca z siebie żal. Czy tylko jest to kwestia dobrek taktyki biznesowej a także wykazywania inicjatywy?
Nie chcę konfliktów, ale też nie chcę zostać zepchnięta. Dużo dałam w organizację, kontakt z fajną instytucją, gdzie kiedyś pracowałam, zaprosiłam jedną ważną dla mnie osobę aby udzieliła wykładu. Wiem że a dziewczyna i inni zrobili więcej, ale zawsze w każde wydarzenie, czy pracę w której biorę udział- udzielam się na dość ważnym poziomie. Nie jestem osobą tylko od pisania maili czy dzwonienia do sklepów.
I zastanawiam się czy to ja nie reaguję zbyt emocjonalnie. Może ona po prostu robi też dla dobra grupy a uważa że ja 'gwiazdorzę'? Może jednak powinnam isć trochę na 2 tor ponieważ to ona zaproponowała wszystkim organizację ?
Słyszę wiele głosów mówiących o tym, że mam się nie dać i robić swoje. Byc na takim samym poziomie. A z 2 strony ludzie starają się mi powiedzięc, że przesadzam i powinnam troche wyluzować.
Co o tym sądzicie?