Cześć!
Nienawidzę rodziców mojego partnera. Naprawdę. Zionę do nich taką nienawiścią, że rozrywa mnie od środka.
Nie jestem w stanie sobie poradzić z emocjami jakie mną targają.
Jego rodzice to ludzie permanentnie bezrobotni. Ojciec to cham, gbur i prostak. W sumie taki typowy Janusz.
Matka - nie lepsza. Od siedzenia w domu delikatnie mówiąc poprzewracało im się w głowie. Szczególnie jej.
Mój partner czuje się w obowiązku utrzymywania ich, no bo nie pracują, ale nie pracują, bo są leniwi. Zachowują się jak prezesi i do byle jakiej pracy, na byle jakie stanowisko nie pójdą. Co w sumie sprowadza się do tego, że żadnej pracy nie podejmą, ale sami nie widzą tego, że nie mają żadnego wykształcenia i doświadczenia.
Ojciec w ciągu roku podejmie na chwilę pracę, ale tylko po to aby rozliczyć się z pitu i dostać kase na drugi rok.
Mój partner nie potrafi zrozumieć tego, że oni go wykorzystują. Matka jest tak bezczelna i bezwzględna, że doi z niego kasę wymyślając przeróżne powody dlaczego ma im dać. Mój partner musi łożyć na utrzymanie 2 dzieci, dokładać się do życia w domu, w którym ze mną żyje to jeszcze musi mieć kase na różne fanaberie rodziny. Z tego powodu pieniądze, które dostawał w Polsce nie wystarczyły i musiał wyjechać za granice by zarabiać na dwie rodziny. Jak mówię mu, że jego rodzice go wykorzystują to on mi odpowiada, że przecież to jego rodzice i musi im pomóc.
Przez to ciągle się kłócimy, bo w takiej sytuacji ja nie uważam, że im się cokolwiek należy. Dodatkowo mój partner jest takim typowym mamim cyckiem. Byle g**** a on już leci do mamy i taty. Mamy osobiste problemy, a on leci do rodziców, cokolwiek się nie wydarzy on leci do rodziców. Tym rodzicom za wszystko trzeba płacić.
Czuję, że ja z jego matką nigdy nie wygram. Nie mamy zdrowych relacji i jak on jedzie ich odwiedzić to oni robią mu taką sieczkę z mózgu, że później dużo czasu mi zajmuje żeby go wyprostować w myśleniu.
Czy jest jakaś szansa, że on zmądrzeje, otrząśnie się? To jest chore, że on wyjechał, bo nie stać go było na dwie rodziny. Gdyby nie ciągneli z niego kasy to spokojnie wystarczała by nam jego wypłata.
Dodam, ze ja jestem na macierzyńskim, ale wcześniej pracowałam. Więc nie jestem jego utrzymanką.