Mam 19 lat. Teoretycznie. W praktyce rodzice uważają mnie chyba za dużo młodszą, a przynajmniej zbyt mało rozgarnietą jak na swój wiek. Czemu? Bo ostatnio spędzam więcej czasu poza domem. Ostatnio zdarzyło mi sie wyskoczyć do chłopaka do miasta oddalonego o jakieś 70 km na cały dzień. Wiadomo, z chłopakiem widzę się raz na tydzień, więc spotkanie na godzinke czy dwie odpada, zwłaszcza ze miedzy naszymi miastami jest prawie 2h drogi. Wyjechałam z domu o 8, wróciłam o 23. Oczywiście był wielki problem, że co ja sobie wyobrażam, że cały dzień nie ma mnie w domu, jak randka może trwać cały dzień, że chłopak nieodpowiedzialny i ja też, że pewnie sam sie wychowuje albo nikt go nie pilnuje. Nie ufają mu, bo byla to osoba, którą poznalam przez internet, okej, nie oczekuję tego od nich. Jestem z nim prawie 3 miesiące, ja mu ufam. Ale nie potrafię zrozumieć takiego zachowania rodziców, którzy myślą, że w tym wieku moga mi wyznaczyć 3 godzinki na spotkanie i mam się do tego dostosować. Wydaje mi się, że normalne byłoby gdybym im powiedziała, że wychodzę, gdzie jadę i że wrócę później. Przecież wypad na cały dzień to nie jest zbrodnia. Już nie wspomnę o tym, że wyjście gdziekolwiek na noc odpada, bo ,,ona na pewno spała z tym chłopakiem". Dodatkowo pojawia sie problem studiów, zamierzam studiować w mieście, gdzie mieszka mój chłopak. Oczywiście rodzice negatywnie nastawieni, mówią, że zamierzają dawac mi 1500 zł miesięcznie na łażenie po nocach po mieście z chłopakiem ani na jakiekolwiek zabawy. Powiedziałam, że nie potrzebuje ich pieniędzy, sama sobie zarobie na mieszkanie. Mama już jest pewna, że pójdę do akademika, na co jej powiedzialam, że sama raczej mnie nie zapisze. Według niej to super miejsce, bo przecież nie będę po 22 chodzić po mieście. Denerwuje mnie ta sytuacja. Nie mam wsparcia ze strony rodziców. Jest mi cholernie smutno zaakceptować to, że nie cieszą się moim szczęściem i to, że kiedy przychodzi czas żebym się usamodzielniła i znalazła własne mieszkanie ze znajomymi nagle stają się nerwowi i ciężko im zaakceptować fakt, że córeczka dorosła. Rozmowa z nimi raczej nie wchodzi w rachubę, zawsze kończy się kłótnią i nie da się usiąść razem i po prostu przedstawić swojego zdania na ten temat, bo oni nie przyjmują tego do wiadomości. Jestem zdana na samą siebie.
Może będę wstrętną jędzą, ale uważam, że rodzice trochę racji mają. I to nie chodzi o możliwość kontroli, po prostu się o ciebie boją. Nie pisałaś, czy znają twojego chłopaka czy u ciebie był czy tylko ty do niego jeździsz. Gdyby twojemu chłopakowi tak bardzo zależało to by cię odwiózł do domu, taka jest prawda. Jesteś dorosła i ten pęd do własnego życia jest normalny w tym wieku.
Może będę wstrętną jędzą, ale uważam, że rodzice trochę racji mają. I to nie chodzi o możliwość kontroli, po prostu się o ciebie boją. Nie pisałaś, czy znają twojego chłopaka czy u ciebie był czy tylko ty do niego jeździsz. Gdyby twojemu chłopakowi tak bardzo zależało to by cię odwiózł do domu, taka jest prawda. Jesteś dorosła i ten pęd do własnego życia jest normalny w tym wieku.
Chłopak nie raz odwozil mnie do domu. Jak wspominam u siebie, że go zaproszę, żeby rodzice go poznali to słyszę od nich tylko takie ,,no na pewno". Skoro nawet nie chcą go znać i nie próbują sie do niego przekonać, to sama go nie zaproszę bo jeszcze większy problem by był.
Summerka napisał/a:.
Chłopak nie raz odwozil mnie do domu. Jak wspominam u siebie, że go zaproszę, żeby rodzice go poznali to słyszę od nich tylko takie ,,no na pewno". Skoro nawet nie chcą go znać i nie próbują sie do niego przekonać, to sama go nie zaproszę bo jeszcze większy problem by był.
A jak rodzice tłumaczą brak akceptacji chłopaka? Tylko tym,że poznany w necie czy jeszcze mają jakieś inne argumenty? Widzieli chociaż jego fotkę? Wiedzą kto to jest i czym się zajmuje?
morelowyswiat napisał/a:Summerka napisał/a:.
Chłopak nie raz odwozil mnie do domu. Jak wspominam u siebie, że go zaproszę, żeby rodzice go poznali to słyszę od nich tylko takie ,,no na pewno". Skoro nawet nie chcą go znać i nie próbują sie do niego przekonać, to sama go nie zaproszę bo jeszcze większy problem by był.
A jak rodzice tłumaczą brak akceptacji chłopaka? Tylko tym,że poznany w necie czy jeszcze mają jakieś inne argumenty? Widzieli chociaż jego fotkę? Wiedzą kto to jest i czym się zajmuje?
To, że poznany w necie to od razu u nich poleciało na minus. Twierdzą, że jest nieodpowiedzialny, skoro spędza ze mną caly dzień i pewnie nie ma zajęcia, albo rodzice go nie pilnują. A poza tym twierdzą, że to on powinienen przyjeżdżać do mnie. Zgodzę się, ale aktualnie ma zajęcia i pracę, więc lepiej jest jak spotykamy sie u niego w mieście, bo jest dużo więcej atrakcji.
Mówiłam im kim jest, czym sie zajmuje. Nadal nie chcą mi uwierzyć, że w tym roku też pisał mature, mimo, że nawet pokazałam im jego pesel. Według nich powinnam widzieć jego dowód żeby wiedzieć nawet w jakim jest wieku i czy mnie nie oklamuje.
Może zacznij o nim opowiadać, czym się aktualnie zajmuje, jakich ma kolegów, rodzeństwo, rodziców, gdzie mieszka, to łatwiej go będzie rodzicom zaakceptować.
Z tego co napisałaś, rodziców raczej niepokoi twoje ufne nastawienie do chłopaka poznanego przez internet. Trzy miesiące to dużo i mało, zależy jak dużo o nim wiesz.
Czy oprócz tego chłopaka masz w tym mieście innych znajomych?
Może zacznij o nim opowiadać, czym się aktualnie zajmuje, jakich ma kolegów, rodzeństwo, rodziców, gdzie mieszka, to łatwiej go będzie rodzicom zaakceptować.
Z tego co napisałaś, rodziców raczej niepokoi twoje ufne nastawienie do chłopaka poznanego przez internet. Trzy miesiące to dużo i mało, zależy jak dużo o nim wiesz.
Czy oprócz tego chłopaka masz w tym mieście innych znajomych?
jedynie przyjaciółkę, która się tam przeprowadziła
Miałam podobnie. Dopoki sie nie przeprowadzilam to rodzice nie mogli zaakceptowac faktu ze sama sobie poradze. Teksty o spaniu z chlopakiem bywaja bolesne, mysle ze mozesz postawic na swoim - pojsc na te studia, ale przede wszystkim dlatego, ze ty tego chcesz, a nie dlatego ze chlopak mieszka w tym miescie. Jesli odetna cie od kasy - trudno, znajdziesz jakas prace, bedzie ciezko ale trylko w ten sposob pokazesz sobie i im, ze dasz rade.
Choc rzeczywiscie 3 miesiace to krotko i nie da sie dobrze nikogo poznac przez tak krotki czas. Moze sporobuj jednak rodzicom tego chlopaka przedstawic. Dobre wrazenie jest w stanie zmienic ich podejscie o 180 stopni!!
9 2018-06-02 10:38:28 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2018-06-02 11:54:29)
Między Tobą, a Twoimi rodzicami jest konflikt różnicy pokoleń, a nie brak wsparcia z ich strony. Brak wsparcia jest wtedy, kiedy rodzic Ci mówi `Wypad z domu, radź sobie sam`Ani Ty,ani oni nie próbujecie sie nawzajem zrozumieć.
Twoi rodzice są starsi, a gdzieś 15 lat temu internet jeszcze raczkował. Zakładam, że nie są na czasie w tym temacie, skoro mają takie, a nie inne poglądy. Dawniej poznając ludzi przez internet wymieniało się tylko wiadomości, rzadko wysyłało zdjęcia, kamer się nie używało i było bardzo wielu oszustów. Teraz używamy kamery i taki kontakt nie stanowi większego zagrożenia, niż wyjście na kawe z nowo poznaną osobą. Spróbuj ich podejść tak: spotykając się z kimś nowym w realnym życiu nie masz możliwości zweryfikowania, czy dana osoba nie jest psychopatą. Poznając kogoś przez internet pierwsze rozmowy są bardzo bezpieczne - możesz stwierdzić, czy dana osoba nie jest kosmitą, siedząc bezpiecznie w domu. Czujesz się bezpiecznie i masz szanse w bezpiecznej sferze poznać tę drugą osobę. Dlatego ludzie teraz, tak chętnie poznają się przez internet Spotykając się z osobą, z którą już wielokrotnie rozmawiałaś, jest o wiele łatwiej przy realnym spotkaniu, bo wiecie już pobieżnie, co Was łączy.
Druga rzecz, to to, że Twoi rodzice nie uznają Cię za dorosłą Tylko z racji wieku. Niestety, sorki, ale musisz sobie na To zapracować. Mają dość konserwatywne poglądy, ale od tego są, żeby Cie chronić. Nie wynika to z tego, że są przeciwko Tobie, a chcą Ci pomóc. Czują taki obowiązek, bo sami byli młodzi i znają swoje błędy (do któych Ci się nigdy nie przyznają :>). Ty masz, co do nich bardzo roszczeniowe podejście - albo stancja, albo sama si€ utrzymasz. Ładnie pięknie, ale nie wiesz jeszcze na co się piszesz - musisz znaleźć pracę, dzięki której opłacisz stancję i się utrzymasz. Oczywiście jest to do zrobienia, ale żeby zarobić pieniądze trzeba się troszkę natyrać, dodaj do tego studia i utrzymanie w miare ocen (bo, trzeba je jakos zdac) i w efekcie masz brak wolnego czasu, dla Ciebie i Twojego chłopaka. Już lepiej byś wyszła na tym akademiku (ktory, przeciez nie jest niczym strasznym. Wielu ludzi tam mieszka i jakos nie omijają ich imprezy. Zawsze jak chcesz możesz u koleżanki się kimnąć i rodzice nie muszą wiedzieć). Na Twoim miejscu zapytałabym rodziców o kompromis. Żeby czuli się komfortowo pierwszy rok spędzisz w akademiku, jeśli bedziesz mieć dobre oceny to na drugim roku przeniesiesz sie na stancje. W akademiku poznasz wielu fajnych ludzi co jest plusem. A Twoi rodzice zobaczą, że wychodzisz im na przeciw i chcesz się dogadać. Roszczeniową postawą nic nie wskórasz.
Pokaż rodzicom, że jako dorosły człowiek potrafisz isć na kompromisy (sprawa ze stancja). Nie szczędź im też takich tekstów jak: wiem, że to dla was trudne; bardzo Was kocham, nie chce żebyście się martwili, ale mamo tato zróbmy to jakoś, żebyśmy się nie kłócili i wszyscy byli szczęśliwi` (rodzice Cie kochaja, rozmiękcz im trochę te twarde serca). Kolejna rzecz, to spotykaj się ze swoim chłopakiem raz u niego w mieście i raz u Ciebie. Nie przemawia do mnie argument, że u niego jest więcej atrakcji, kochacie się, nie potrzebujecie cały czas się zabawiać. Rodzice znowu zobaczą, że starasz się jakoś ich zadowolić. Po jakimś czasie, powiedziałabym im, że: `<imie Twojego chlopaka> zaprasza ich na kawe i ciasto` - mam nadzieje, ze go bedzie na to stac, ustal to wczesniej z Twoim facetem. Dzieki temu, propozycja spotkania nie wychodzi od Ciebie, tylko od Twojego mezczyzny. Odmowa bylaby, bardzo niegrzeczna. Jezeli Twoi rodzice mimo to odmowia, to Twoim jedynym kołem ratunkowym będzie: `Mamo, on chcial Was poznac i zrobic dla Was cos milego. Co ja mam mu powiedziec? To byloby bardzo niegrzeczne odmowic. Staram sie dla Was, zebyscie byli zadowoleni, ale kocham tego faceta. Bylabym szczesliwa, gdybyscie Wy mi to tez ulatwili. Nie kaze Wam akceptowac go jako przyszlego ziecia, tylko poznac osobe, z ktora Wasza corka sie spotyka. Bede musiala powiedziec mu, że moi rodzice nie chcą go poznać, jemu bedzie przykro i jest to dla mnie tez bardzo trudne, bo Was kocham, ale na nim również mi zależy`. Mam nadzieje, ze zadziala
Wielu rodziców, bardzo cięzko znosi, gdy ich córeczka dorasta. To nie tak, że chcą zniszczyć Twoją miłóść. Oni są bardziej doświadczeni od Ciebie i wiedzą, jak często pierwsze związki się kończą. Do tego kierują się bardzo egoistycznymi pobudkami - woleliby, żeby ich córeczka jak najdłużej została małą dziewczynką. Nie traktują Cie jeszcze jako kobiety i ciężko do nich dochodzi fakt, że za przeproszeniem jakiś facet będzie skakał po ich małej dziewczynce. No, ale to się dzieje i muszą sobie z tym poradzić. Nie żądaj od nich, żeby od razu, gwałtownie w to wszystko weszli. Daj im szanse się z tym oswoić. Oczywiście to nie jest Twoj problem, a ich. Ale z tego co piszesz, ja widzę, że oni Cie kochają. Robią to źle, ale nie są Twoim wrogiem jakby się wydawało.
Fakt, że poznałaś swojego faceta przez internet jest dla nich tylko pretekstem, żeby go nie lubić. Mówie Ci. Ja mojego pierwszego poznałam na żywo i też nie mogli go zaakceptować. Szukali pretekstów na siłę. Nawet mówili, że jest dla mnie zbyt niski (on: 188, ja: 164cm) xD . Zrobilam dokladnie to samo co Ty - albo mi oplaca stancje, albo ide do pracy. Ulegli. Ale teraz wiem, ze tylko dlatego, ze wiedzieli, ze nie pociągnę w ten sposob studiów, ze mam siu bzdziu w glowie i ze juz lepiej udac glupka i zaplacic za moje mieszkanie i glupote, niz zebym marnowala swoje lata. Mieli racje, bo jedynie dorabialam, zeby miec troche wiecej pieniedzy i nie bylo latwo. Natomiast moje relacje z nimi bardzo ucierpialy. Bylo bardzo duzo klotni, od ktorych bolalo serce i teraz (jestem 8 lat starsza od Ciebie) nie zrobilabym tego samego, bo wiecej rozumiem. Moi rodzice dobrze zarabiali i bylam po prostu rozpieszczona. Teraz sie wstydze. Wydawlao mi sie, ze pieniadze przychodza im latwo i nie jest to najmniejszy ciezar dla nich. W gre wchodzi pelne utrzymanie jednej osoby i teraz wiem, jak duzy jest to wydatek. Skonczylam studia, pracuje w swoim zawodzie i mam tak beznadziejnie niska pensje, na kazdy wyjazd musze cale miesiace harowac dzien w dzien, kupujac ubrania, kosmetyki, mam ciagle z tylu glowy, ze jak poplyne to nie pojade na ferie zimowe, czy lato, a potrzebuje tej cholernej kurtki na zime! A najsmiesniejsze, ze obiektywnie wcale nie zarabiam AZ TAK MALO. Wielu moich znajomych na wyjazd w ogóle nie jest w stanie odłożyć. Dzisiaj wiem, ze dla moich rodzicow, to byl mega wydatek. A w tamtym czasie myslam tak: skoro oplacali mojej siostrze stancje, ciagle wyjazdy i prywatne studia, to dadza rade oplacic mi tylko stancje, bo studia mam publiczne i mam dobre oceny. Do tego sa przeciwko mnie, wiec skoro chca placic to biore. Sa beznadziejnymi rodzicami, potrafia tylko dawac hajs, wiec mi sie nalezy. Rania mnie, wiec zagluszaja swoje wyrzuty sumienia hajsem. Nie. Nic mi sie nie nalezalo. I bije sie w serce, ze tak bardzo im sie stawialm, zamiast troche wyjsc im na przeciw. Oni placili, a mi po 2 latach sypal sie zwiazek i to jest cud, ze jakos dalam rade i nie olalam studiow i ocen. Dobrze, ze mnie wtedy nie widzieli, bo dostaliby zawalu. Oplacili mi tez prawojazdy, kursy i egzaminy jezykowe angielski i norweski. I mimo, ze bylam strasznym debilem, myslalam tylko o zabawie, o facecie (z ktorym i tak zwiazek po 6 latach sie rozpadl. Tak klotnie trwaly 4 lata studiow) to teraz dzieki moim rodzicom mam solidny bagaz edukacji. W tamtym czasie pewnie robili face palm, lapali za glowe jaka ich corcia jest pusta i glupia i stwierdzili dobra: damy jej hajs moze sa szanse, ze kiedys wyjdzie na ludzi. A Tobie powodzenia mala nie karm wewnetrznego trolla jak ja kiedys. To starsi ludzie. Inaczej mysla. Ale moze warto im troche zaufac.