Plus minus rok temu rozpadł się mój trwający blisko 8 lat związek. Dziś nie mamy ze sobą w zasadzie kontaktu i nic nie wskazuje na to by mogło się to zmienić. Ona mnie nie kocha i prędzej będzie sama niż ze mną, a ja jestem z tym pogodzony
Wkrótce po rozstaniu ona poznała faceta, z którym jest do dziś. Ja go nie znam i mówiąc szczerze niespecjalnie chcę go poznać, bo co mnie to w sumie obchodzi kim on jest. To już nie moja sprawa. Traf jednak chciał, że poznałem kogoś kto tego faceta zna i opowiedział mi na jego temat wiele hmmm ciekawych rzeczy. Krótko mówiąc ona będzie cierpieć. Prędzej czy później.
No i waham się co zrobić. Rozsądek mówi, żeby to olać i się nie wtrącać. Nie mój cyrk, nie moje małpy i nie ma co się tym zajmować. Szczególnie że ona i tak by mi nie uwierzyła, on by ją przekonał że ja kłamię z zazdrości i wyszłoby że jestem kawałem ch....a co chce rozbić ich cudowny związek.
Serce z kolei mówi, że może lepiej jednak ją o tym poinformować i niech robi z tym co chce. Ja jak już na tym napisałem ani nic na tym wygrać nie mogę (bo i tak do siebie nie wrócimy) ale też nic nie stracę (i tak prawie nie mamy kontaktu).
Co lepsze? Czyste sumienie, że się ostrzegło czy nie wtrącanie się w nie swoje sprawy?
Jeszcze biały rycerzu jesteś gotów biec swej księżniczce na ratunek? Leć, może dostaniesz pantofelek do zawieszenia na zbroi
Ja bym to olała, jej sprawa. I tak Ci pewnie nie uwierzy. Ja mojego eksa dziewczynę ostrzegłam, podobnie jak jego poprzednia dziewczyna mnie. Ani ja jej wtedy nie uwierzyłam, ani kolejna mi, także nie warto.
Jak Ty byś się zachował gdyby ktoś tak Ciebie ostrzegł?
Daj dziewczynie spokój. To jej życie.
Daj spokój i odpuść. To już nie Twój problem. Może w jakimś stopniu jeszcze Ci na niej zależy i dlatego chciałbyś ją ostrzec ale uwierz że nie warto bo źle na tym wyjdziesz.
6 2018-05-31 08:51:37 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-05-31 09:20:20)
Plus minus rok temu rozpadł się mój trwający blisko 8 lat związek. Dziś nie mamy ze sobą w zasadzie kontaktu i nic nie wskazuje na to by mogło się to zmienić. Ona mnie nie kocha i prędzej będzie sama niż ze mną, a ja jestem z tym pogodzony
Wkrótce po rozstaniu ona poznała faceta, z którym jest do dziś. Ja go nie znam i mówiąc szczerze niespecjalnie chcę go poznać, bo co mnie to w sumie obchodzi kim on jest. To już nie moja sprawa. Traf jednak chciał, że poznałem kogoś kto tego faceta zna i opowiedział mi na jego temat wiele hmmm ciekawych rzeczy. Krótko mówiąc ona będzie cierpieć. Prędzej czy później.
No i waham się co zrobić. Rozsądek mówi, żeby to olać i się nie wtrącać. Nie mój cyrk, nie moje małpy i nie ma co się tym zajmować. Szczególnie że ona i tak by mi nie uwierzyła, on by ją przekonał że ja kłamię z zazdrości i wyszłoby że jestem kawałem ch....a co chce rozbić ich cudowny związek.
Serce z kolei mówi, że może lepiej jednak ją o tym poinformować i niech robi z tym co chce. Ja jak już na tym napisałem ani nic na tym wygrać nie mogę (bo i tak do siebie nie wrócimy) ale też nic nie stracę (i tak prawie nie mamy kontaktu).
Co lepsze? Czyste sumienie, że się ostrzegło czy nie wtrącanie się w nie swoje sprawy?
Zmartwiony, really chcesz ją ostrzec?
Abstrahując od tego, że to dorosła kobieta, która ma prawo do własnych ocen i błędów, to postaw się na jej miejscu - jak byś zareagował na „ostrzeżenia” swojej ex wysuwane wobec twojej nowej partnerki? Przecież ona ani ciebie nie posłucha, bo skoro z nim jest od roku, to widocznie w stosunku do niej jest OK, i jeszcze dodatkowo może uznać ciebie za zazdrosnego i narzucającego się gościa, który nie ma własnego życia.
Wg mnie to nie jest twoja ODPOWIEDZIALNOŚĆ, żeby ją chronić przed ewentualnymi negatywnymi konsekwencjami JEJ WYBORÓW, a ponadto on też mógł się zmienić i rewelacje, które masz na jego temat dawno są nieaktualne.
Zastanów się, co tak naprawdę pcha ciebie w jej stronę. Nie wydaje mi się, że jest to zeykła chęć pomocy bliźniemu w potrzebie. Tymbardziej, że potrzeby nie ma.
7 2018-05-31 09:09:02 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-05-31 09:09:34)
Jest coś takiego jak doświadczenie. Jeśli twoja była tego nie zdobędzie, nie będzie ci wierzyła, tym bardziej, że się już rozstaliście. Pomyśli, że chcesz do niej wrócić. I jeszcze trzeba przyjąć, że może akurat taki ktoś jej odpowiada. Może potrzebuje nowych wrażeń, nie możesz tego wiedzieć.
Nic nie rób, to już obca osoba.
9 2018-05-31 15:38:13 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-05-31 15:40:54)
Gdybyś miał coś namacalnego - przyłapanie na zdradzie na ten przykład i zrobienie foci, którą - byś wymyślił, jak byłej anonimowo podrzucić, to tak.
Ale jeśli jej życie miałoby być teraz uzależnione od jakichś tam pogłosek z trzeciej ręki, i w ogóle nie wiadomo, na ile prawdziwych, to lepiej dać temu spokój.
Poza tym wszystkim, nie wiesz, czy luba nie wie o jego machlojach. Bo może wie, domyśla się i jej to pasuje. Więc nie ma sensu się emocjonować tym tematem.
Ostrzegłabym tylko w jednym przypadku - gdyby istnialo duze prawdopodobienstwo, że facet stosował przemoc wobec swojej partnerki w poprzednim zwiazku. Tak dla spokoju wlasnego sumienia wolalabym poinformowac. Nie chcę aby ktokolwiek musiał zdobywać takie doswiadczenie, a być może (nawet jesli jest to nikłe szansa) taka informacja sprawi, że komuś szybciej zapali się czerwone światełko.
Ostrzegłabym tylko w jednym przypadku - gdyby istnialo duze prawdopodobienstwo, że facet stosował przemoc wobec swojej partnerki w poprzednim zwiazku. Tak dla spokoju wlasnego sumienia wolalabym poinformowac. Nie chcę aby ktokolwiek musiał zdobywać takie doswiadczenie, a być może (nawet jesli jest to nikłe szansa) taka informacja sprawi, że komuś szybciej zapali się czerwone światełko.
Wszystko zależy. Nawet jak ktoś jest notorycznym zdradzaczem to zakochana kobieta ma klapki na oczach. A jak jest przemocowcem, to sama zrozumie, że coś nie tak. Ratowanie kogoś bez jego zgody nie ma sensu.
Dlatego zaznaczyłam, że zrobilabym to dla spokoju wlasnego sumienia. Po prostu w razie czego nie musialabym myslec, ze moglam cos zrobic.
13 2018-05-31 16:31:17 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-05-31 16:31:37)
Dlatego zaznaczyłam, że zrobilabym to dla spokoju wlasnego sumienia. Po prostu w razie czego nie musialabym myslec, ze moglam cos zrobic.
No,to jak Zmartwiony miałby to zrobić? Zadzwoniłby i powiedział:"Słuchaj ten twój chłopak to pomyłka, słyszałem, że byłej dziewczynie złamał nos ..."?