Witam Was. Mam 21 lat i pomimo tak młodego wieku wdałam się kiedyś w romans. Zaczęło się to gdy miałam 16 lat, a skończyło 2 lata temu. Nie chcę opowiadać tego jak to wszystko przebiegało. Dręczy mnie teraz tylko jedno... Czy wyznać jego żonie prawdę o tym z kim żyje pod jednym dachem. Waham się, ponieważ wiem, że ta kobieta ma depresję, miała myśli samobójcze, wszystko głównie przez problemy z córką. Nie chcę doprowadzić do tragedii. Wiem, że on wyciągał ją jej gorszych stanów i pomagał się podnosić. W jakiś sposób ciągnie się to za mną.
było minęło. Ich sprawa, po co masz się mieszać?
A co się takiego stało, że nagle chcesz zrobić tej kobiecie bałagan w życiu?
Zapewne , gdy on romansował z Tobą, nawet Ci nie przyszło na myśl, żeby tę kobietę o czymś informować.
Teraz dopiero wstąpił w Ciebie syndrom Matki Teresy, masz misję uświadomienia biednej pokrzywdzonej z kim się zadaje.
Weź daruj sobie.
To nie empatia i nie Twoja uczciwość tylko zwykła chęć zemsty opakowana sprytnie tak, żebyś to Ty wyszła na tę dobrą.
5 2018-05-24 09:31:23 Ostatnio edytowany przez Excop (2018-05-24 09:35:47)
Witam Was. Mam 21 lat i pomimo tak młodego wieku wdałam się kiedyś w romans. Zaczęło się to gdy miałam 16 lat, a skończyło 2 lata temu. Nie chcę opowiadać tego jak to wszystko przebiegało. Dręczy mnie teraz tylko jedno... Czy wyznać jego żonie prawdę o tym z kim żyje pod jednym dachem. Waham się, ponieważ wiem, że ta kobieta ma depresję, miała myśli samobójcze, wszystko głównie przez problemy z córką. Nie chcę doprowadzić do tragedii. Wiem, że on wyciągał ją jej gorszych stanów i pomagał się podnosić. W jakiś sposób ciągnie się to za mną.
No, przypuśćmy, że to się za Tobą ciągnie w jakimś sensie.
Romans skończył się dwa lata temu. Kto powiedział "dość!"?
I co się w międzyczasie działo takiego, że po dwóch latach dopiero, naszedł Cię pomysł, co do do doinformowania byłej rywalki?
Zwłaszcza, że pokazujesz byłego kochanka, jako troszczącego się o zdrowie psycho-nerwowe żony i to skutecznie, jak sama piszesz.
Skąd więc ta dwuletnia zwłoka?
Ja zakończyłam to wszystko. Jak sama napisałam - miałam 16 lat, idąc na studia odcięłam się od tej toksycznej znajomości. Każdego dnia zastanawiałam się nad odejściem i wyznaniem prawdy. Niejednokrotnie próbowałam. Co się takiego stało? Jestem teraz w związku i może dlatego nie wyobrażam sobie teraz być zdradzaną i wolałabym wiedzieć.
Zapewne , gdy on romansował z Tobą, nawet Ci nie przyszło na myśl, żeby tę kobietę o czymś informować.
Teraz dopiero wstąpił w Ciebie syndrom Matki Teresy, masz misję uświadomienia biednej pokrzywdzonej z kim się zadaje.Weź daruj sobie.
To nie empatia i nie Twoja uczciwość tylko zwykła chęć zemsty opakowana sprytnie tak, żebyś to Ty wyszła na tę dobrą.
Nie mam powodów do zemsty. To nie on ze mną skończył, nigdy nie była moją rywalką, bo wiedziałam, że nie będziemy razem. Mimo to tkwiłam w tym syfie. Tu nie chodzi o mnie i teraz ocenianie mnie. Ja próbuję wybrać co będzie dla niej mniejszym złem.
Ja zakończyłam to wszystko. Jak sama napisałam - miałam 16 lat, idąc na studia odcięłam się od tej toksycznej znajomości. Każdego dnia zastanawiałam się nad odejściem i wyznaniem prawdy. Niejednokrotnie próbowałam. Co się takiego stało? Jestem teraz w związku i może dlatego nie wyobrażam sobie teraz być zdradzaną i wolałabym wiedzieć.
No widzisz, kiedy Ty zaczęłaś układać swoje życie, budujesz związek, myślisz by zniszczyć życie innej Kobiecie, tylko dlatego, że wyrzuty sumienia nie pozwalają Ci być spokojną. To już minęło, twierdzisz że się odcięłaś, więc daj jej spokój. Tym bardziej, że wiesz o jej chorobie.
Radź sobie ze swoimi wyrzutami sumienia w inny sposób.
Potraktuj ten romans jak nauczkę dla siebie na dalsze życie i wyciągnij wnioski. Jeśli masz wyrzuty sumienia, to Twój problem i Twój bagaż, ale tę kobiete zostaw w spokoju.
Ich życie, rodzina, to już nie Twoja sprawa, zwłaszcza, jeśli wiesz, że ona cierpi na depresję. Czasami lepiej prawde zachować w tajemnicy, bo w niczym jej nie pomożesz, a Twoje wyznanie może doprowadzić do tragedii.
Nie mam powodów do zemsty. To nie on ze mną skończył, nigdy nie była moją rywalką, bo wiedziałam, że nie będziemy razem. Mimo to tkwiłam w tym syfie. Tu nie chodzi o mnie i teraz ocenianie mnie. Ja próbuję wybrać co będzie dla niej mniejszym złem.
Nie musisz wybierać za nią.
Zajmij się swoim życiem, swoim związkiem, i nie udawaj teraz nagle Matki Teresy, która z czułością i troską pochyla się nad cudzym, nieszczęsnym losem ... jeśli w czasie w którym tkwiłaś w romansie z jej mężem nie przeszkadzało Ci, że jego żona w tej kwestii jest niedoinformowana, to tym bardziej powinnaś porzucić ten pomysł teraz.
Co się takiego stało? Jestem teraz w związku i może dlatego nie wyobrażam sobie teraz być zdradzaną i wolałabym wiedzieć.
Niedawno założyłam wątek, w którym opisuję jedną ze zdrad, której byłam świadkiem. Nie wtrąciłam się jednak w życie tych osób, bo wiem, że skutki mogą być nieprzewidywalne, a ja nie chcę i nie mam zamiaru brać za to odpowiedzialności.
Poza tym, gdzieś tam w głębi wierzę, że wszystko wychodzi w odpowiednim czasie na wierzch..
Ciebie akurat sprawa dotyczy bezpośrednio, ale wydaje mi się, że przede wszystkim błędnie ukierunkowujesz swoje wyrzuty sumienia/wspomnienia, które Cię gryzą.
To nie z żoną męża powinnaś załatwić sprawę, ale ze sobą samą. To, że jej powiesz, nie zmieni nic w winie jaką ponosisz. Może poczujesz się "lepiej", że zrzuciłaś to z barków, ale to będzie tylko ułuda. Poza tym sam fakt, że ją poinformujesz nie zapobiegnie ewentualnej zdradzie w Twoim związku...
Autorko, moim zdaniem jestes ostatnią osobą, ktora mialaby moralne prawo w tym momencie ingerowac w tamto malzenstwo.
Bylas mloda, popelnilas blad, teraz nalezy dojsc do porozumienia - ale ze sobą, nie uzywajac nikogo postronnego w tym celu.
Nie kieruje Toba szlachetnosc, tylko probujesz sobie poradzic z tamta sytaucją. Moja rada - nie w ten sposob.
Nic nie rób. Nie wiesz jak jest między nimi. Koleś mógł się zmienić, mógł powiedzieć żonie o romansie, może mają już ten temat przerobiony, a Ty byś tylko znów im o tym przypomniała. Jeśli facet się nie zmienił, to prędzej czy później ich związek się rozleci, ale to nie Ty powinnaś o tym decydować.
To tylko i wyłącznie wyrzuty sumienia, które chcesz przerzucić na innych, twierdząc, że to moralny obowiązek, bo Ty chciałabyś wiedzieć. Jest mnóstwo kobiet na świecie, które nie chcą wiedzieć i nie należy ich za to oceniać. Część kobiet podejrzewa zdradę męża, ale nie chcą mieć potwierdzenia takiego faktu.
Nic nikomu nie mów. Niech przeszłość się oddali...
Istnieje ryzyko, że po tym wyznaniu zniszczysz nie tylko jego ale i swój obecny związek - chyba, że Twój chłopak wie o Twoim romansie z żonatym mężczyzną.
Tak, czy inaczej zostawiłabym przeszłość za sobą i nie wracała do niej.