Pewien czas temu odezwała się do mnie kobieta, kilka lat ode mnie młodsza, mówiąc że jest córką mojego męża. Jest przekonana, że tak jest. Ma jego nazwisko.
Mąż jest ode mnie dużo starszy, mamy dziecko. Mąż kiedyś mówił mi o związku z jej matką, ale twierdzi że na 100% nie jest ojcem. Nie chce jednak wykonać badania DNA i w ogóle nie chce mieć z nią kontaktu.
Czy uważacie, że powinnam dociekać prawdy? Czy zostawić to i zaufać mężowi?
Jakbyście postąpiły?
Wyjaśniłabym, to przyrodnia siostra Twojej córki.
Pisze tylko za siebie, podejścia do problemu mogą różne być, ja bym chciała wiedzieć w każdej sytuacji.
Pewien czas temu odezwała się do mnie kobieta, kilka lat ode mnie młodsza, mówiąc że jest córką mojego męża. Jest przekonana, że tak jest. Ma jego nazwisko.
Mąż jest ode mnie dużo starszy, mamy dziecko. Mąż kiedyś mówił mi o związku z jej matką, ale twierdzi że na 100% nie jest ojcem. Nie chce jednak wykonać badania DNA i w ogóle nie chce mieć z nią kontaktu.
Czy uważacie, że powinnam dociekać prawdy? Czy zostawić to i zaufać mężowi?
Jakbyście postąpiły?
To co jest między Twoim mężem i jego córką-niecórką, to sprawa tylko między nimi. Ewentualnie jeszcze między nim, a matką tej kobiety. Jeśli on nie chce się z nią kontaktować to pewnie ma ważny powód. To, że kobieta ma jego nazwisko i jest pewna tego, że jest jego córką nie jest jeszcze wystarczającym dowodem, że tak jest. Bardzo łatwo tu kogoś ocenić, ale nie znasz pełnego kontekstu całej sytuacji. Ja bym się do tego nie mieszał. Niech oni sami sobie te sprawy poukładają. To są dorośli ludzie.
Dziecko ma prawo wiedzieć kto jest jego ojcem. Jeśli facet twierdzi, że uprawiał seks z matką, ale nie jest ojcem i nie chce mieć nic wspólnego z potencjalnie własną córką, to coś jest nie tak z gościem.
... a jeżeli ona jest jego córką? chciałabyś, by ojciec twojego dziecka potraktował tak wasze dziecko? chciałabyś być na jej miejscu?
Może zwróciła się do ciebie, bo widzi postawę faceta, który chce udać, że problemu nie ma. Wiesz dlaczego zwróciła się do ciebie?
Wiesz czego ona chce od was? chce go poznać? ma jakieś roszczenia? wiesz kim ona jest?
Dziecko ma prawo wiedzieć kto jest jego ojcem. Jeśli facet twierdzi, że uprawiał seks z matką, ale nie jest ojcem i nie chce mieć nic wspólnego z potencjalnie własną córką, to coś jest nie tak z gościem.
... a jeżeli ona jest jego córką? chciałabyś, by ojciec twojego dziecka potraktował tak wasze dziecko? chciałabyś być na jej miejscu?
Może zwróciła się do ciebie, bo widzi postawę faceta, który chce udać, że problemu nie ma. Wiesz dlaczego zwróciła się do ciebie?
Wiesz czego ona chce od was? chce go poznać? ma jakieś roszczenia? wiesz kim ona jest?
To dziecko już twierdzi, że wie kto jest jego ojcem, więc z jego punktu widzenia tu już nie ma co odkrywać. Oczywiście, że bardzo łatwo można potępić tego faceta, że jest beznadziejny itd. Ale najwyraźniej sprawa jest bardzo stara i nie znamy pełnego jej kontekstu. To co wydaje się takie proste, często wcale takie nie jest. A co z wcześniejszymi latami ? Matka i córka też próbowały się z nim skontaktować ? Miał jakąś sprawę o alimenty ? Podejrzewam, że nie. To brzmi trochę jak z "Mody na sukces".
Alimenty? Przecież autorka napisała, że kobieta jest o kilka lat młodsza od niej, przypuszczam, że córka jest już dorosła. Może chodzi o takie zwykłe poznanie prawdy? może matka dziewczyny nie chciałaby, by się kontaktowała z biologicznym ojcem? może...
Można gdybać - co było przyczyną, a nie prościej jest to wyjaśnić?
Jeśli jest ojcem, a ona nawet chciałabym alimenty, to przecież nie domaga się czegoś niesłusznie.
Mam się wzruszać losem starego faceta, który nie chce mieć problemów?
Jesli maz jest pewien ze ojcem nie jest to dlaczego unika badania DNA? Jesli nie jest ojcem to badanie to wykarze i nie ma sprawy. Dziewczyna nie ma zadnych roszczen do niczego. Jednak pozostawienie tej sprawy samej sobie moze pozniej sie odbic w postaci roszczen do testamentu. Pozniej DNA trzeba bedzie wykonywac na dzieciach zeby okreslic czy sa spokrewnione w lini meskiej czy nie. A i wyniki nie zawsze sa jednoznaczne. Ja bym nalegala na DNA z prostej przyczyny. Mnie sie to tez moze pozniej czkawka odbic.
Jesli badanie wykarze ze maz ojcem nie jest to to co dziewczyna sobie mysli w oczach sadu ma mala wartosc. Jesli jednak maz ojcem jest.....
8 2017-03-27 13:57:57 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-27 14:00:04)
Dziecko ma prawo wiedzieć kto jest jego ojcem. Jeśli facet twierdzi, że uprawiał seks z matką, ale nie jest ojcem i nie chce mieć nic wspólnego z potencjalnie własną córką, to coś jest nie tak z gościem.
... a jeżeli ona jest jego córką? chciałabyś, by ojciec twojego dziecka potraktował tak wasze dziecko? chciałabyś być na jej miejscu?
Co nie jest kwestia tego co by chciał wilczysko72 jakby był na kogoś miejscu. Jest to prywatna sprawa tych osób tj. ewentualnej córki, byłej i tego jegomościa. Niech sobie sami to wyjaśniają.
Jesli maz jest pewien ze ojcem nie jest to dlaczego unika badania DNA?
Może ma taką zachciankę i to musi wystarczyć całej reszcie.
9 2017-03-27 13:59:42 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-03-27 14:00:33)
Jeśli córka ma jego nazwisko, to musiał ją kiedyś uznać - chyba że byli z jej matką małżeństwem? Jeszcze nie ma tak fajnie, że kobieta sobie pójdzie do USC i wybierze jakieś nazwisko dla dziecka.
Takie trochę to naciągane coś.
Averyl napisał/a:Dziecko ma prawo wiedzieć kto jest jego ojcem. Jeśli facet twierdzi, że uprawiał seks z matką, ale nie jest ojcem i nie chce mieć nic wspólnego z potencjalnie własną córką, to coś jest nie tak z gościem.
... a jeżeli ona jest jego córką? chciałabyś, by ojciec twojego dziecka potraktował tak wasze dziecko? chciałabyś być na jej miejscu?Co nie jest kwestia tego co by chciał wilczysko72 jakby był na kogoś miejscu. Jest to prywatna sprawa tych osób tj. ewentualnej córki, byłej i tego jegomościa. Niech sobie sami to wyjaśniają.
Jaguar napisał/a:Jesli maz jest pewien ze ojcem nie jest to dlaczego unika badania DNA?
Może ma taką zachciankę i to musi wystarczyć całej reszcie.
Nie oceniam gościa. O co może chodzić córce w tym wieku ? Żeby się przytulić do tatusia ? Jakoś w to wątpię. Może chodzi o potencjalny spadek ? Jeśli tak to chyba są prawne procedury, które pozwolą jej walczyć o swoją część. Ja bym się tu w mediatora nie bawił. Jeśli facet wie, że to nie jest jego córka, to trochę można mu się nie dziwić, że nie chce uczestniczyć w szopce z DNA. Z jego punktu widzenia to może być jak udowadnianie, że nie jest wielbłądem. Powtarzam, to są dorośli ludzie i niech rozwiązują to między sobą.
Powtarzam, to są dorośli ludzie i niech rozwiązują to między sobą.
Nie musisz powtarzać, wszyscy wiem, że jesteśmy na forum i to nie nasz problem, ale pytanie padło do nas - netkobiet i netfacetów.
Dziwny płciowy podział widzę: panowie, którzy się wypowiadają raczej uważają, że należy zostawić sprawę jak jest, a kobiety - żeby wyjaśnić, skoro nie jest ojcem, to temat zostanie wyjaśniony i zamknięty definitywnie.
Może chodzi o potencjalny spadek ? Jeśli tak to chyba są prawne procedury, które pozwolą jej walczyć o swoją część.
Są pewne procedury, właśnie dlatego że one są, to gość powinien domknąć temat. Wiesz kto będzie musiał brnąć w te procedurach? Jego córka, żona, jeśli on kiedyś umrze i nie zostawi uporządkowanych spraw rodzinnych. Nawet jeśli ma głęboko w d*** pierwszą żonę, jej córkę, to mógłby to zrobić dla obecnej żony i ich dziecka.
wilczysko72 napisał/a:Powtarzam, to są dorośli ludzie i niech rozwiązują to między sobą.
Nie musisz powtarzać, wszyscy wiem, że jesteśmy na forum i to nie nasz problem, ale pytanie padło do nas - netkobiet i netfacetów.
Dziwny płciowy podział widzę: panowie, którzy się wypowiadają raczej uważają, że należy zostawić sprawę jak jest, a kobiety - żeby wyjaśnić, skoro nie jest ojcem, to temat zostanie wyjaśniony i zamknięty definitywnie.
wilczysko72 napisał/a:Może chodzi o potencjalny spadek ? Jeśli tak to chyba są prawne procedury, które pozwolą jej walczyć o swoją część.
Są pewne procedury, właśnie dlatego że one są, to gość powinien domknąć temat. Wiesz kto będzie musiał brnąć w te procedurach? Jego córka, żona, jeśli on kiedyś umrze i nie zostawi uporządkowanych spraw rodzinnych. Nawet jeśli ma głęboko w d*** pierwszą żonę, jej córkę, to mógłby to zrobić dla obecnej żony i ich dziecka.
Ok. No to niech mu autorka uświadomi, że może istnieć taka ewentualność, że ona zostanie kiedyś z tym problemem sama.
Jaguar napisał/a:Jesli maz jest pewien ze ojcem nie jest to dlaczego unika badania DNA?
Może ma taką zachciankę i to musi wystarczyć całej reszcie.
Bardzo dorosle podejscie do sprawy. Niech nie robi DNA, mnie to snu z oczu nie spedzi. Tylko zastanawiajace jest ze tego unika.
To tak jak ja bym odmowila testu na alkohol w wydychanym powietrzu kiedy wiem ze alkoholu od miesiecy nie tknelam. Drogowka przywali mi kare za odmowe poddania sie testowi ktory przeciez wyszedlby na moja korzysc... Rzeczywiscie jest sie przy czym upierac
14 2017-03-27 15:13:27 Ostatnio edytowany przez Wanda77 (2017-03-27 15:17:17)
hej, dzięki za odpowiedzi.
Z tego co rozumiem to jej chodzi o to żeby poznać prawdę, na alimenty jest dawno za późno. Ona nie wiedziała, że on mówi że nie jest jej ojcem (nigdy wcześniej nie mieli kontaktu), teraz chce badania DNA.
On ją uznał po urodzeniu jako swoje dziecko. Mówi, że to była właściwie adopcja, żeby pomóc jej matce... Nie wiem.
Oczywiście to jest sprawa między nimi. Tylko nie mogę przestać myśleć co jeśli ona (i jej matka) mówią prawdę. To by znaczyło, że on mnie okłamuje od lat i teraz jej kłamie.
Nie chce jednak żeby myślał, że mu nie ufam.
Ja to rozumiem - Twoje pytanie dokladnie tak odebrałam - dla mnie prawda jest ważna - niby proste a czasem nie proste.
Wydajesz sie osoba, która zachowuje dystans i spokojnie rozważa - czy dla Ciebie prawda jest ważna i czy ugodzi w Twoje zaufanie do męża ?
Wiem, wiem... czasem lepiej o coś nie poprosić bo można to otrzymać.
Z tego co wiem dzieci maja prawo do zachowku po smierci rodzica. Jesli on ja uznal i podpisal na to jakies papiery to dupa blada. Jesli jednak niczego nie podpisywal to pytanie bym miala czy jego imie inazwisko widnieje na akcie urodzenia? Jesli tak to dupa blada, jesli nie....hmmmmmm....
Z tego co wiem dzieci maja prawo do zachowku po smierci rodzica. Jesli on ja uznal i podpisal na to jakies papiery to dupa blada. Jesli jednak niczego nie podpisywal to pytanie bym miala czy jego imie inazwisko widnieje na akcie urodzenia? Jesli tak to dupa blada, jesli nie....hmmmmmm....
widnieje... tym bardziej mnie dziwi że on sam nie chce wyjaśnić tego przez badanie. Moje dziecko ma dzielić się spadkiem po nim z obcą osobą?
18 2017-03-27 16:12:53 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-03-27 16:14:30)
Jaguar napisał/a:Z tego co wiem dzieci maja prawo do zachowku po smierci rodzica. Jesli on ja uznal i podpisal na to jakies papiery to dupa blada. Jesli jednak niczego nie podpisywal to pytanie bym miala czy jego imie inazwisko widnieje na akcie urodzenia? Jesli tak to dupa blada, jesli nie....hmmmmmm....
widnieje... tym bardziej mnie dziwi że on sam nie chce wyjaśnić tego przez badanie. Moje dziecko ma dzielić się spadkiem po nim z obcą osobą?
Sprawy spadkowe nie są takie łatwe i szybkie. Nawet jeśli uważasz, że przeszłość męża to jego sprawa, dla ciebie i dziecka, lepiej byłoby mieć "czystą" sytuację.
Niezależnie jaka jest prawda - czy ona jest czy nie jest jego córką, to może się zdarzyć, że kiedyś, gdy mąż umrze, to ty, albo córka będziecie musiały dochodzić jaka była prawda. Czemu jego święty spokój w tej sytuacji jest najważniejszych? niech zachowa się jak dorosły człowiek i wyjaśni wątpliwości odnośnie tej kobiety.
19 2017-03-27 17:35:33 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-27 17:36:35)
Miłycham napisał/a:Jaguar napisał/a:Jesli maz jest pewien ze ojcem nie jest to dlaczego unika badania DNA?
Może ma taką zachciankę i to musi wystarczyć całej reszcie.
Bardzo dorosle podejscie do sprawy. Niech nie robi DNA, mnie to snu z oczu nie spedzi. Tylko zastanawiajace jest ze tego unika.
To tak jak ja bym odmowila testu na alkohol w wydychanym powietrzu kiedy wiem ze alkoholu od miesiecy nie tknelam. Drogowka przywali mi kare za odmowe poddania sie testowi ktory przeciez wyszedlby na moja korzysc...Rzeczywiscie jest sie przy czym upierac
Tak, dorosłe. Widocznie on tej korzyści nie widzi. A jaką to korzyść z tego będzie miał?
Myślę, że głównym motywem tej kobiety, jest przede wszystkim poznanie ojca. Prawdopodobnie całe życie o tym myślała, a jako dziecko cierpiała z powodu jego braku.
Często zdarza sie, że adoptowane dzieci po latach usiłują odnaleźć swoich biologicznych rodziców w nadzieji na...nawiązanie jakiejś więzi?
Wielu ludzi nie radzi sobie ze świadomością porzucenia przez rodziców.
Możliwa jest też opcja, że ona szuka sprawiedliwości, odegrania sie na nim za porzucenie.
Niestety, uważam, że jego reakcja jest dość podejrzana, bo jeśli jest pewien, że to nie jego dziecko, to wykonanie badań DNA nie powinno być problemem, jeśli jednak ją adoptował, to sprawa jest przsądzona. Nawet badanie DNA nie jest jej potrzebne, żeby wystąpić z jakimiś roszczeniami.
Dziewczyna ma prawo do spadku po ojcu (nawet adopcyjnym), ale także do zaległych alimentów.
Jeśli jednak dąży do wykonania tego badania tzn, że zależy jej na prawdzie.
W rodzinie mojego męża, wiele lat temu, dorosłe już dzieci wniosły sprawę do sądu przeciw rodzicowi, który je porzucił, gdy były małe, o zaległe alimenty i wygrały.
Oczywiście kwota jaką sąd zasądził, nijak się miała do kosztów utrzymania w przeszłości tychże dzieci przez drugiego rodzica, ale im chyba chodziło bardziej o satysfakcję, że sprawiedliwości stało się zadość, niż o wymierny zysk.
Wiesz dlaczego zwróciła się do ciebie?
Wiesz czego ona chce od was? chce go poznać? ma jakieś roszczenia? wiesz kim ona jest?
to dosc skomplikowane...generalnie dowiedziala sie ze on nie chce miec z nia kontaktu i wtedy napisala do mnie. Nic o roszczeniach nie wiem,chciala zebym powiedziala o niej kiedys mojemu dziecku.Na pewno byla bardzo zla na niego i wrecz wylewala jad. Nie mam z nia teraz kontaktu,juz sie nie odzywa,to bylo kilka maili.Ale mnie to męczy
Nie zawracaj sobie głowy nieistotnymi rzeczami.
Jaguar napisał/a:Miłycham napisał/a:Może ma taką zachciankę i to musi wystarczyć całej reszcie.
Bardzo dorosle podejscie do sprawy. Niech nie robi DNA, mnie to snu z oczu nie spedzi. Tylko zastanawiajace jest ze tego unika.
To tak jak ja bym odmowila testu na alkohol w wydychanym powietrzu kiedy wiem ze alkoholu od miesiecy nie tknelam. Drogowka przywali mi kare za odmowe poddania sie testowi ktory przeciez wyszedlby na moja korzysc...Rzeczywiscie jest sie przy czym upierac
Tak, dorosłe. Widocznie on tej korzyści nie widzi. A jaką to korzyść z tego będzie miał?
No...to chyba oczywiste-jesli mowi prawde to same korzysci dla naszej rodziny. Jesli nie...to coz....slabo
ja bym chciała mieć klarowną sytuację, bo, jak inni zauważyli, potem mogą wyniknąć komplikacje prawne, po śmierci męża, w kwestii dziedziczenia choćby. Także takie koligacje rodzinne powinny być jasne. Upór Twojego męża jest dziwny. Chyba zdaje sobie sprawę, że to po pierwsze, z punktu widzenia prawa jest ważne, po drugie, oczyści atmosferę.
Wyprostowałabym tylko jedno fałszywe przeświadczenie - na alimenty nigdy nie jest za późno. Alimenty spokojnie może dostać dorosłe dziecko od swojego rodzica. Oczywiście w określonych sytuacjach, gdy nie jest w stanie samo się utrzymywać. Tak samo, jak dorośli przecież rodzice dochodzą alimentów od swoich dzieci. Tu nie o wiek chodzi, a o niemożliwość samodzielnego utrzymania.
Chowanie głowy w piasek niczego nie rozwiązuje, a może ostatecznie zostawić bajzel, z którym Autorka będzie się musiała po śmierci męża rozprawić. Nie mówiąc już o problemach emocjonalnych, wątpliwościach, nadszarpniętym zaufaniu - które przecież są powodem założenia tego wątku. Kto uważa, że to jest sprawa wyłącznie między ojcem i potencjalną córką, ten słabo czyta ze zrozumieniem, bo tu na pierwszy rzut oka widać, że sprawa dotyka dużo szerszego kręgu. I chowanie głowy w piasek może ewentualnie uratować spokój ducha męża Autorki, ale i to będzie miało swoje konsekwencje.
Dla tej młodej kobiety brak pewności co do ojca biologicznego to też brak połowy wiedzy o samej sobie. O ewentualnych chorobach i przypadłościach, o tym, co kiedyś odziedziczą genetycznie jej dzieci, czego może się spodziewać. To dość duży problem, taka niewiedza. Ja nie wiem nic o moim bioojcu. Mam mniej szans na znalezienie dawcy spokrewnionego w razie gdyby była taka potrzeba. Gdy diagnozowałam córkę w poradni genetycznej nie potrafiłam udzielić odpowiedzi na połowę pytań. To była duża luka, tym bardziej, że moje dziecko ma dość poważną, choć rzadką wadę genetyczną. Także dzieci z przeszłości to nie tylko alimenty, spadki i tak dalej. To też trudne, urwane historie, bez połowy podpowiedzi, co może nas spotkać.
27 2017-04-08 18:11:11 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-04-08 18:12:18)
Dla tej młodej kobiety brak pewności co do ojca biologicznego to też brak połowy wiedzy o samej sobie. O ewentualnych chorobach i przypadłościach, o tym, co kiedyś odziedziczą genetycznie jej dzieci, czego może się spodziewać. To dość duży problem, taka niewiedza. Ja nie wiem nic o moim bioojcu. Mam mniej szans na znalezienie dawcy spokrewnionego w razie gdyby była taka potrzeba. Gdy diagnozowałam córkę w poradni genetycznej nie potrafiłam udzielić odpowiedzi na połowę pytań. To była duża luka, tym bardziej, że moje dziecko ma dość poważną, choć rzadką wadę genetyczną. Także dzieci z przeszłości to nie tylko alimenty, spadki i tak dalej. To też trudne, urwane historie, bez połowy podpowiedzi, co może nas spotkać.
Oooo i to jest poważny argument.
Dygresję taka mam:
Przypomniała mi się historia, którą kiedyś czytałam. Dwoje ludzi zakochało się w sobie, mieli dziecko na coś poważnego chore. Zaczęli dociekać, badania genetyczne itp, a że jedno z nich było z domu dziecka (ojciec NN) i trudno im było odtworzyć drzewo genealogiczne. Nie chcę zmyślać, bo dawno to czytałam i mogłam coś źle zapamiętać, ale reasumując było to tak: z czasem wyszło, że oni sami są ze sobą spokrewnieni. Mieli problem natury prawnej, bo kazirodztwo jest nielegalne i mieli problem natury moralnej, bo się przecież kochali jak para- nie rodzina. Smutne... .