Cześć, nie wiem czy umieściłam ten post w odpowiednim dziale, ale potrzebuję porady, bo sama już nie wiem dlaczego jest tak, że żaden chłopak nie chce stworzyć ze mną czegoś więcej niż tylko przyjaźni.
Mam 25 lat. Zawsze słyszałam, że jestem bardzo ładną dziewczyną z niebanalną trochę orientalną urodą, mam długie ciemne włosy, jestem wysoka. Skończyłam artystyczny kierunek studiów. Przez wiele lat byłam raczej wycofaną z życia osobą, żyłam we własnym zamkniętym świecie, nie miałam za bardzo przyjaciół. Trochę się to zmieniło, gdy poszłam na studia, zmieniłam środowisko. Nadal jednak pozostałam dosyć skryta, na początku nieśmiała, długo się otwieram i potrzeba czasu, zanim w pełni komuś zaufam, choć zawsze na początku nowych znajomości kredyt zaufania daję każdemu.
Długo czułam się samotna, z czasem polubiłam swoją samotność, lubię być sama, odpocząć od zgiełku ludzi, ale wiadomo, czasem jest tak, że czuję się źle i jest mi smutno bez bliskiej osoby.
Mam dobre kontakty z rodzicami, są moimi przyjaciółmi, znają mnie dobrze i jako jedyni wiedzą jaka jestem naprawdę. Mam dwie bliskie przyjaciółki. Poza tym raczej tylko przelotnych znajomych z uczelni, których nie widuję na co dzień.
Mój problem dotyczy mężczyzn i relacji z nimi, a raczej ich braku. Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje, dlatego po kilku razach stwierdziłam, że mus być ze mną coś nie tak skoro nie potrafię przyciągnąć na dłużej żadnego chłopaka, który mi się podoba.
Pierwszy chłopak, poznany przez internet na odległość okazał się być człowiekiem, który szukał na portalach seksu (o czym nie wiedziałam), ale na tyle mnie polubił, że chciał się przyjaźnić. Był świeżo po rozstaniu z dziewczyną, więc nie interesowały go stałe relacje.
Drugi chłopak (i pierwszy na stałe) poznany również przez internet był moim pierwszym "poważnym" partnerem, ale związek nasz trwał 2 lata. Był to związek toksyczny, gdyż nie potrafiłam odejść od niego pomimo tego, że wiedziałam, że nie darzy mnie uczuciem, a tylko przyjaźnią, bo wciąż wzdychał do swojej niespełnionej miłości (nie uprawialiśmy seksu, bo on nie chciał).
Trzeci chłopak (i pierwsze prawdziwe zakochanie z mojej strony) także poznany przez internet, okazał się don juanem, któremu zależało tylko na zaliczeniu mnie, po czym zaczął się wycofywać z relacji, gdy zaczęłam mówić o uczuciach. Z nim przeżyłam pierwszy raz. Umawiał i umawia się nadal na seks układy w internecie. Po tym jak nie chciałam z nim tracić kontaktu on zaproponował przyjaźń.
Czwarty chłopak, oczywiście z internetu, także zaproponował mi przyjaźń po czterech randkach, na co się zgodziłam, bo na tyle była to krótka relacja, że nie zdążyłam się zaangażować, zresztą nie poczułam nic do niego.
I teraz moje pytanie, dlaczego oni wszyscy proponują mi TYLKO przyjaźń? Wszyscy Ci opisani wyżej, byli bardzo przystojni, reprezentowali typ urody, który jest moim "ideałem", ale każdy z nich okazuje się być taki sam - tracą zainteresowanie mną po jakimś czasie znajomości. Dla żadnego z nich nie byłam tą jedyną, tą najważniejszą, tą priorytetową. Każdy z nich na początku znajomości się mną zachwycał - każdy mówił jak bardzo mu się podobam, jakie mam piękne oczy, jaka jestem niezwykła, delikatna, kobieca. Po jakimś czasie wszystko jednak szlag trafia i mają mnie gdzieś. Nie zakochali się we mnie. Nikt nigdy się we mnie nie zakochał. Ja mam to do siebie, że mówię wprost co uważam, nie lubię gierek, jestem bezpośrednia. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać czy ze mą jest coś nie tak - czy chodzi o fizyczność czy o osobowość? Na początku znajomości wszyscy sypią mi komplementami z rękawa, do których mam dystans, ale jest to miłe, jak dla każdej kobiety. Żaden z tych mężczyzn nie dążył do szybkiego seksu, oprócz pana nr 3, z którym dość szybko zrodziła się mega chemia. Na początku każdej znajomości jestem mało otwarta, nieśmiała, nie mówię o sobie dużo, za to każdy z tych mężczyzn opowiadał mi o całym swoim życiu i doświadczaniach już na wstępie czego nie lubię. Ja potrzebuję czasu na otwarcie się i nabranie swobody przy kimś, kogo ledwo znam. Nie rozumiem dlaczego ciągle jest mi proponowana przyjaźń po tym jak każdy z nich mi słodził jaka to nie jestem. Taks szybko zmieniają zdanie. Trochę to odbija się na moim poczuciu kobiecości.