Witam,
chciałam prosić o radę. Ostatnio w moim związku zaczęło się coś psuć, a ja jestem coraz mniej pewna czy mój partner traktuje mnie poważnie i czy traktuje mnie z szacunkiem. Podejrzewam, że część naszych problemów ma związek z moim brakiem zaufania do niego i moimi kompleksami, które pojawiły się w trakcie trwania naszego związku. Do sedna - mój chłopak ma dobrą przyjaciółkę, kiedyś widziałam ich razem i zastanawiałam się czy kiedyś nic ich nie łączyło, bo czuć było między nimi chemię, jednak chłopak przyznał, że nigdy z nią nie był i nie będzie. Nie drążyłam, chociaż wydawało mi się, że ją idealizuje. Ostatnio jednak przeczytałam fragment ich rozmowy i jedna rzecz bardzo mi się nie spodobała, mianowicie: chłopak wrócił do domu nad ranem, poszaleli ze znajomymi i nie miałam mu tego za złe, każdy potrzebuje czasami odpocząć w gronie znajomych. Jednak owa przyjaciółka napisała do niego gdzie tak szybko uciekł rano, bo chciała się z nim pożegnać i podobno to ona namówiła go, żeby został z nimi do aż tak późnej godziny i przespał się zanim wróci do mnie, do mieszkania. Mój chłopak odpisał jej krótko, że "wrócił do domu, bo nie chciał mieć przypału ", jednak nigdy nie robiłam mu problemu jak wracał późno do domu.
Pytanie: czy normalne jest, że chłopak jakby obgaduje mnie ze swoją przyjaciółką? Szczerze powiedziawszy to odebrałam to trochę jak brak szacunku do mojej osoby i chęć popisania się przed nią.
Tak, to normalne.
Przede wszystkim świadczy to o braku lojalności, a lojalność - przynajmniej dla mnie - jest jednym z najważniejszych filarów zdrowego związku.
a więc czytasz jego wiadomości...
5 2018-05-17 10:37:51 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-05-17 12:40:48)
1. Nie czyta się cudzych wiadomości, to totalne świństwo.
2. Żadnego obgadywania w tym nie widzę, ot, informacja - poszedłem do domu, żeby nie mieć potem problemów. Normalna sprawa.
3. Porozmawiajcie szczerze o tym, co łączy tą koleżankę z Twoim chłopakiem. Powiedz mu, że nie czujesz się z tym dobrze.
4. Osobiście nie widzę nic złego w przyjaźni damsko-męskiej. Mój mąż ma swoich znajomych, w tym koleżanki, z którymi się czasem spotyka. Ja też mam kolegów i nie widzę w tym problemu. Ale żadne z nas nie imprezuje tak, żeby musieć potem nocować poza domem... Może tu tkwi Wasz problem.
Przepraszam, że wczoraj trochę chaotycznie opisałam całą sytuację.
Wiem, że nie powinnam czytać prywatnych wiadomości mojego partnera, czuje się z tym naprawdę źle i więcej nie zamierzam tego robić. Większość osób uważa, że nie mam się czym martwić i chyba faktycznie przesadziłam z moją reakcją. Co do wyjść i nie wracania na noc do domu - nie mam z tym problemu, mój chłopak naprawdę rzadko tak wychodzi i wolę czasami, żeby nawet nocował u znajomego z powodów bezpieczeństwa, żeby nie stało mu się nic jak będzie wracał w środku nocy w wiadomym stanie. Trudno z poprzedniego wpisu powiedzieć coś o naszym związku, więc: jesteśmy ze sobą koło 1,5 roku i jest mi dobrze z moim partnerem, dba on o mnie, mogę liczyć na jego wsparcie i rozmowę. Jednak słabo znam jego znajomych, z którymi wychodzi, widziałam ich dosłownie parę razy, ale nie przeszkadza mi to tak bardzo - dzięki innym kręgom znajomych mamy trochę przestrzeni dla siebie, ale za to znam i bardzo lubię jego rodzinę. Co do jego przyjaciółki - może nie mam się o co martwić, bo oni znali się już zanim w ogóle zaczęliśmy się spotykać i zdaje sobie sprawę, że jeżeli chciałby być z nią to już dawno coś między nimi by się wydarzyło.
Cyngli - rozmawiałam już z partnerem na temat tej przyjaciółki i nie chcę kolejny raz poruszać tego tematu, bo podczas ostatniej rozmowy dał mi mocno do zrozumienia, że nic go z nią nie łączy, po prostu są bardzo zżyci, odkąd mnie poznał to trochę mniej się widują/rozmawiają, jednak kiedyś mówili sobie o wszystkim i zdarzało się mu nawet sypiać u niej na mieszkaniu, w salonie, gdzie mieszkała jeszcze jedna dziewczyna. Jednak zaprzeczył, żeby kiedykolwiek doszło między nimi do zbliżenia.
Nie rozumiem po prostu dlaczego czuje niepokój, jeżeli chodzi tylko o tą jedną dziewczynę w jego otoczeniu - bo ogólnie ma zgraną paczkę znajomych, wśród nich są też inne dziewczyny, których obecność mnie nie martwi. Nie przeszło mi nawet na myśl, żeby zabraniać mu jakichkolwiek kontaktów z kimś, to jest wbrew moim zasadom. Staram się być dobrą, wyrozumiałą dziewczyną, jednak nie mogę pozbyć się tego wewnętrznego niepokoju, chociaż mój chłopak naprawdę się dla mnie stara i ta wiadomość także nic wielkiego nie znaczyła. Może ma ktoś jakąś radę jak trochę wyluzować i nie martwić się na zapas?
Nie rozumiem po prostu dlaczego czuje niepokój, jeżeli chodzi tylko o tą jedną dziewczynę w jego otoczeniu - bo ogólnie ma zgraną paczkę znajomych, wśród nich są też inne dziewczyny, których obecność mnie nie martwi. Nie przeszło mi nawet na myśl, żeby zabraniać mu jakichkolwiek kontaktów z kimś, to jest wbrew moim zasadom. Staram się być dobrą, wyrozumiałą dziewczyną, jednak nie mogę pozbyć się tego wewnętrznego niepokoju, chociaż mój chłopak naprawdę się dla mnie stara i ta wiadomość także nic wielkiego nie znaczyła. Może ma ktoś jakąś radę jak trochę wyluzować i nie martwić się na zapas?
Masz kompleksy, jakie? nie wiem. Może, że ona zna go dłużej, że się super dogadują? Może masz niskie poczucie wartości?
Pomyśl, gdyby Cię nie kochał, nie byłby z Tobą. Jak nie z Tobą, to też nie wiesz czy byłby z nią. Są przyjaciółmi, a Ty ją widzisz jak rywalkę.
Odnośnie przeczytanych wiadomości, nigdy nie mów nigdy. Raz to zrobiłaś, więc za drugim razem przyjedzie Ci to łatwiej. Niestety. Nie czyta się cudzej korespondencji, ale o tym pisały Dziewczyny wyżej.
Przepraszam, że wczoraj trochę chaotycznie opisałam całą sytuację.
Wiem, że nie powinnam czytać prywatnych wiadomości mojego partnera, czuje się z tym naprawdę źle i więcej nie zamierzam tego robić. Większość osób uważa, że nie mam się czym martwić i chyba faktycznie przesadziłam z moją reakcją. Co do wyjść i nie wracania na noc do domu - nie mam z tym problemu, mój chłopak naprawdę rzadko tak wychodzi i wolę czasami, żeby nawet nocował u znajomego z powodów bezpieczeństwa, żeby nie stało mu się nic jak będzie wracał w środku nocy w wiadomym stanie. Trudno z poprzedniego wpisu powiedzieć coś o naszym związku, więc: jesteśmy ze sobą koło 1,5 roku i jest mi dobrze z moim partnerem, dba on o mnie, mogę liczyć na jego wsparcie i rozmowę. Jednak słabo znam jego znajomych, z którymi wychodzi, widziałam ich dosłownie parę razy, ale nie przeszkadza mi to tak bardzo - dzięki innym kręgom znajomych mamy trochę przestrzeni dla siebie, ale za to znam i bardzo lubię jego rodzinę. Co do jego przyjaciółki - może nie mam się o co martwić, bo oni znali się już zanim w ogóle zaczęliśmy się spotykać i zdaje sobie sprawę, że jeżeli chciałby być z nią to już dawno coś między nimi by się wydarzyło.
Cyngli - rozmawiałam już z partnerem na temat tej przyjaciółki i nie chcę kolejny raz poruszać tego tematu, bo podczas ostatniej rozmowy dał mi mocno do zrozumienia, że nic go z nią nie łączy, po prostu są bardzo zżyci, odkąd mnie poznał to trochę mniej się widują/rozmawiają, jednak kiedyś mówili sobie o wszystkim i zdarzało się mu nawet sypiać u niej na mieszkaniu, w salonie, gdzie mieszkała jeszcze jedna dziewczyna. Jednak zaprzeczył, żeby kiedykolwiek doszło między nimi do zbliżenia.
Nie rozumiem po prostu dlaczego czuje niepokój, jeżeli chodzi tylko o tą jedną dziewczynę w jego otoczeniu - bo ogólnie ma zgraną paczkę znajomych, wśród nich są też inne dziewczyny, których obecność mnie nie martwi. Nie przeszło mi nawet na myśl, żeby zabraniać mu jakichkolwiek kontaktów z kimś, to jest wbrew moim zasadom. Staram się być dobrą, wyrozumiałą dziewczyną, jednak nie mogę pozbyć się tego wewnętrznego niepokoju, chociaż mój chłopak naprawdę się dla mnie stara i ta wiadomość także nic wielkiego nie znaczyła. Może ma ktoś jakąś radę jak trochę wyluzować i nie martwić się na zapas?
Rozwiązaniem Twojego problemu jest popracowanie nad własną samooceną.
Może spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie, skoro między Wami jest wszystko ok, on jest dla Ciebie dobry i ogólnie nie daje Ci powodów do niepokoju, a mimo wszystko Ty ten niepokój odczuwasz?
Muszę chyba rzeczywiście skupić się na kwestii mojej samooceny.
Jeszcze jedno tylko - co do tego nocowania, gdy partner przyznał, że "wrócił, żeby nie mieć przypału", jego koleżanka przyznała się, że to ona namawiała go, żeby nocował u tego znajomego, razem z resztą jego kolegów i koleżanek. Odniosłam wrażenie, jakby cieszyła się trochę, że ma nad nim jakąś władzę, może, że w jakiś sposób jest ważniejsza, że udało się jej go przekonać i ostatecznie nie wrócił on na noc, jakby w celu zrobienia mi na złość.
Jesteśmy różni i różnie odbieramy pewnego typu sytuacje, dlatego Twoja reakcja rzeczywiście może wynikać z zaniżonej samooceny, ale z drugiej strony, jeśli intuicja podpowiada Ci, że dzieje się coś niepokojącego, to należy jej słuchać i nie dać się wbić w poczucie winy, że coś sobie wymyślasz. Sama zresztą napisałaś, że tylko ta jedna osoba wzbudza u Ciebie takie odczucia. Gdyby problem był szerszy, to przekładałoby się to na wszystkie kobiety, którymi otacza się Twój partner, a tak przecież nie jest. Właśnie to pozwala mi sądzić, że gdzieś przekroczone zostają granice, których umownie się nie narusza - tak z jej, jak i jego strony. Choć oczywiście wnioskuję to wyłącznie na podstawie tego, co napisałaś.
Witam ponownie
Zwracam się do was po jeszcze jedną radę, ostatnio sytuacja w moim związku znacząco się pogorszyła. Nie wiem co dokładnie się stało, ale zaczęłam odczuwać niepokój w moim związku, mimo, że oboje bardzo się dla siebie staramy, to ta sytuacja zaczęła mnie i mojego partnera przerastać. Zaczęliśmy kłócić się o błahe rzeczy, co buduje napięcie i chyba zaczynamy się w jakiś sposób oddalać, co narodziło moje wątpliwości i koło się zamyka. Partner stara się być cierpliwy i wspiera mnie, jednak widzę, że on też ma już dość obecnej sytuacji. Ostatnio doszło nawet do tego, że oskarżyłam go o zdradę, poprzez wycofanie się go z relacji. Wiem, że źle zrobiłam, ale zaczęły mnie nachodzić dziwne myśli/podejrzenia, mimo, że wcześniej byłam go pewna, może to z powodu braku bezpieczeństwa w związku? Partner jednak stanowczo zaprzeczył, powiedział, że nigdy mnie nie zdradził, a miał do tego wiele okazji - np. na początku roku wyjechał na obóz, który trwał tydzień, z jego znajomymi ze studiów. Podczas naszej rozmowy przyznał, że na obozie praktycznie wszystkim puściły hamulce, tylko nie jemu, bo "nie chciał mieć wyrzutów sumienia". Tylko dlaczego teraz mi o tym powiedział? Zaczęłam analizować jego słowa, mimo, że nie pytałam wcześniej co działo się na tym obozie - zwłaszcza, że po powrocie wrócił stęskniony, rozmowny, więc nie podejrzewałam, że wydarzyło się tam coś złego, więc dlaczego wspomina o tym po takim czasie? Zaczynam wątpić w jego słowa, pobieżnie znam jego znajomych i zawsze wydawało mi się, że on jest od nich bardziej odpowiedzialny i dojrzały, ale aby czy na pewno? Może jednak coś się tam wydarzyło, pod presją grupy, i wspomina mi o tym teraz, żeby ukryć wyrzuty sumienia?
Dlaczego odczułam niepokój, gdy mi o tym powiedział? Jakby coś było nie tak? Inne jego zapewnienia wydawały się szczere i widzę jak teraz stara się wszystko między nami naprawić, mówi, że razem damy sobie radę i po prostu ostatnio mamy dużo stresów.
Nie radzę sobie ostatnio z moją sytuacją w związku i nie wiem co robić. Nie pytać, poczekać na dalszy rozwój wydarzeń? Boję się, że zniszczę swój związek, nie wierząc w słowa partnera, ale boję się, że on nie jest ze mną do końca szczery. Da się to jakoś naprawić? Być może ktoś przechodził przez podobną sytuację?
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, rady.
Muszę chyba rzeczywiście skupić się na kwestii mojej samooceny.
Jeszcze jedno tylko - co do tego nocowania, gdy partner przyznał, że "wrócił, żeby nie mieć przypału", jego koleżanka przyznała się, że to ona namawiała go, żeby nocował u tego znajomego, razem z resztą jego kolegów i koleżanek. Odniosłam wrażenie, jakby cieszyła się trochę, że ma nad nim jakąś władzę, może, że w jakiś sposób jest ważniejsza, że udało się jej go przekonać i ostatecznie nie wrócił on na noc, jakby w celu zrobienia mi na złość.
A moze, teskni za nim jak za przyjacielem, bo on teraz ma mniej czasu?. Piszesz to juz drugi raz. Skoncz z tymi teoriami spiskowymi. Ja mojego kumpla geja tez zawsze zachecam do nocowania. Uwazasz, ze robie to, by jego partner byl zazdrosny? W nocy, mozna sobie zawsze po przyjacielsku na spokojnie pogadac.
Nie dziwie sie, ze Twoj chlopak napisal `zeby nie bylo przypalu` - przeciez jestes o nia zazdrosna. Poza tym mozna to rozumiec na wiele sposob.
I NIE GRZEB W JEGO TELEFONIE!
Marta, czy jesteś w stanie sprecyzować, co stoi u podstaw kryzysu w Waszym związku?
Z tego, co piszesz, wydaje mi sie, że ciągle nie radzisz sobie z zazdrością i to powoduje napięcia między Wami.
Doszukujesz się problemów tam, gdzie ich nie ma. Jeśli będziesz w taki sposób przeżywać każdy jego wyjazd, każde spotkanie ze znajomymi, co przekłada sie na Twój nastrój, a co za tym idzie, relację między Wami, to on w końcu zostawi Cię; zmęczony, zrezygnowany i poirytowany bezustannymi podejrzeniami o rzekomą zdradę.
Piszesz o intucji, owszem wiele kobiet wyczuwa, gdy nagle partner zmienia się i związek zaczyna kuleć, jednak u podstaw Twojej "intucji" stoi bezpodstawna zazdrość, z którą sobie nie radzisz.
Zwróciłam uwagę na coś, o czym wcześniej napisałaś:
"Co do wyjść i nie wracania na noc do domu - nie mam z tym problemu, mój chłopak naprawdę rzadko tak wychodzi i wolę czasami, żeby nawet nocował u znajomego z powodów bezpieczeństwa, żeby nie stało mu się nic jak będzie wracał w środku nocy w wiadomym stanie. "
a następnie:
"jego koleżanka przyznała się, że to ona namawiała go, żeby nocował u tego znajomego, razem z resztą jego kolegów i koleżanek. Odniosłam wrażenie, jakby cieszyła się trochę, że ma nad nim jakąś władzę, może, że w jakiś sposób jest ważniejsza, że udało się jej go przekonać i ostatecznie nie wrócił on na noc, jakby w celu zrobienia mi na złość."
...czyli jego koleżanka kierowała się prawdopodobnie tymi samymi względami co Ty, a reszta to Twoja nadinerpretacja, podobnie jak z jego wyznaniem po czasie, że na obozie wszystkim puściły hamulce, tylko nie jemu. Nie wiesz, jak było i nie dowiesz się i pomimo, że on się stara, nie zawiódł Cię, Ty ciągle wynajdujesz powody do zmartwień i niszczysz związek swoim nieuzasadnionym brakiem zaufania do niego.
Marta, to nie jest intuicja, tylko zazdrość, brak pewności siebie i wybujała wyobraźnia.
josz, Jovanna, bardzo dziękuję za wasze odpowiedzi. Wydaje mi się, że właśnie czegoś takiego potrzebowałam - wstrząśnięcia mną. Bardzo rozjaśniło mi to sytuację i zabieram się za naprawę siebie i mojego związku, nie chcę stracić tego co mam, bo mam naprawdę wspaniałego mężczyznę, tylko trochę zmęczonego moimi nastojami i podejrzliwością, ale wiem, że nie mam podstaw by mu nie ufać, więc postaram się to wszystko naprawić
Jeśli widzisz, że on czuje się zmęczony Twoimi nastrojami i podejrzliwością, ale równocześnie jesteś pewna (odnoszę się do tego co sama przed chwilą napisałaś) uważasz, że nie masz podstaw, aby mu nie ufać, to z nim na ten temat po prostu porozmawiaj. Powiedz z czego te zachowania wynikają i zapewnij, że będziesz nad sobą pracować. Czasem takie głośne przyznanie się do błędu znaczy więcej niż nam się wydaje.
spokojna rozmowa jest najważniejsza. Zawsze mnie to dziwi, że ludzie szukają porad u obcych, a nie potrafią otwarcie pogadać z najbliższymi…
Witam, chciałam odświeżyć wątek, bo znowu mam pewne wątpliwości co do mojego związku - ostatnio układało nam się coraz lepiej, dopóki nie odkryłam, że mój chłopak po dwóch latach od rozstania wciąż przegląda profil swojej eks, z którą był koło dwóch lat... Trochę mnie to podłamało, wiem, że wyświetlał też od niej wiadomości sprzed tych dwóch lat, jak sam mi wytłumaczył "przez sentyment". Chłopak utrzymuje jednak, że teraz się z nią nie kontaktował, przeglądał tylko stare wiadomości. Zdarzało mu się też śnić o byłej.
Czy waszym zdaniem mam powody, żeby się martwić? Byłam pewna, że dla niego temat jego byłej to już temat zamknięty, zwłaszcza, że jesteśmy razem koło 1,5 roku, a on wraca do starych wiadomości z nią. Czy to możliwe, że po takim czasie chce do niej wrócić/tęskni?