Jaki typ mężczyzny was interesuje tzn.
a-taki który miał wiele kobiet miał doświadczenie z wieloma różnymi „typami kobiet.
b-taki który wiele lat żył w jednym związku i ma jakieś sensowne doświadczenie z tylko z np. jedną kobietą?
Bez różnicy, żeby tylko sam był sensowny.
3 2018-05-11 22:50:05 Ostatnio edytowany przez Iceni (2018-05-11 22:50:29)
Przystojniejszy/Bogatszy *
* - wybierz co cię bardziej zirytuje.
;P
B. Oczywiście. Ale sama jestem osobą, której już pierwszy związek, był tym „poważniejszym” z dość długim stażem. Więc cenie sobie takich ludzi.
Jaki typ mężczyzny was interesuje tzn.
a-taki który miał wiele kobiet miał doświadczenie z wieloma różnymi „typami kobiet.
b-taki który wiele lat żył w jednym związku i ma jakieś sensowne doświadczenie z tylko z np. jedną kobietą?
Zdecydowanie ten drugi. Nie mam ochoty sypiać z kimś, kto miał w łóżku cały regiment.
Przystojniejszy/Bogatszy *
7 2018-05-11 23:45:46 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-05-11 23:46:11)
PabloDiablo007 napisał/a:Jaki typ mężczyzny was interesuje tzn.
a-taki który miał wiele kobiet miał doświadczenie z wieloma różnymi „typami kobiet.
b-taki który wiele lat żył w jednym związku i ma jakieś sensowne doświadczenie z tylko z np. jedną kobietą?Zdecydowanie ten drugi. Nie mam ochoty sypiać z kimś, kto miał w łóżku cały regiment.
Czemu dla mnie to nie ma znaczenia ...
Przecież jeśli to było przed ... każdy ma prawo do życia.
Czy pytacie się ile miał kobiet i jak za dużo, to dziękujecie mu ...
Jaki typ mężczyzny was interesuje tzn.
a-taki który miał wiele kobiet miał doświadczenie z wieloma różnymi „typami kobiet.
b-taki który wiele lat żył w jednym związku i ma jakieś sensowne doświadczenie z tylko z np. jedną kobietą?
Nie wiem. Ale jeśli miał wiele kobiet w życiu (>4), w znaczeniu, że był w wielu związkach, to od razu nasuwa mi się podejrzenie, ze on nie potrafi zbudować z kobietą czegoś solidniejszego/skacze z kwiatka na kwiatek/jest kochliwy/niestały w uczuciach/zadowala go bycie z kimś "z braku laku".
Chyba jednak bardziej ufam tym mniej "wyczynowym".
Przeczytałam pierwsze zdanie i już ułożyła mi się w głowie odpowiedź "intelektualista, ale wyluzowany, jeśli zajmowałby się naukami ścisłymi to żeby miał również humanistyczne inklinacje, lubiący sport, najlepiej vege".
A potem przeczytałam resztę
10 2018-05-12 09:54:56 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-12 09:56:10)
Piegowata'76 napisał/a:PabloDiablo007 napisał/a:Jaki typ mężczyzny was interesuje tzn.
a-taki który miał wiele kobiet miał doświadczenie z wieloma różnymi „typami kobiet.
b-taki który wiele lat żył w jednym związku i ma jakieś sensowne doświadczenie z tylko z np. jedną kobietą?Zdecydowanie ten drugi. Nie mam ochoty sypiać z kimś, kto miał w łóżku cały regiment.
Czemu dla mnie to nie ma znaczenia ...
Przecież jeśli to było przed ... każdy ma prawo do życia.
Czy pytacie się ile miał kobiet i jak za dużo, to dziękujecie mu ...
Lou, zakładam, że jeśli idę z facetem do łóżka (w krzaki, siano, na plażę - niepotrzebne skreślić ), to coś już o nim wiem. Odrzucam zdecydowanie bliskość fizyczną z obcym mi człowiekiem.
Nie chodzi o przeprowadzanie wywiadu, ale gdy poznaję, rozmawiam, to wyciągam wnioski. Owszem, zawsze jest możliwość pomyłki, ale tę dyskusję traktuję raczej teoretycznie. Teoretycznie więc wolę faceta, który nie skacze z kwiatka na kwiatek, ale przy którym można zatrzymać się na dłużej, który rokuje na przyszłość. No i zwyczajnie czułabym obrzydzenie do mężczyzny, który za przeproszeniem, wylizał dziesiątki... niewieścich ust
Wybrałabym B, ale to by była czysta hipokryzja i podwójne standardy bo sama jestem A i to wcale nie oznacza, że jestem gorszym sortem.
Kiedyś myslałam, że ilość związków nie świadczy o człowieku. Opowiadałam szczerze o mojej przeszłości. Ale do niczego dobrego to nie prowadziło, niestety.
Sosenek, jak już wspomniałam, traktuję tę dyskusję teoretycznie, a w życiu bywa różnie i bardzo indywidualnie.
Ja akurat mam mały "przebieg" jeśli chodzi o związki. Cenię stałość i wierność, i wolę być sama niż co chwilę z innym. Ale to ja.
Dla mnie byłaby sporą barierą świadomość tego, co dosadnie, acz niedosłownie nazwałam lizaniem dziesiątków niewieścich ust.
Uważam jednak, że jeśli mam z kimś być, to taka jaka jestem. Transparetna i prawdziwa. Nie chciałabym przez całe życie drżeć, że kiedyś wyjdzie na jaw cała prawda o mnie. Nie widzę sensu bycia z kimś bez zaufania.
Nie chodzi o przeprowadzanie wywiadu, ale gdy poznaję, rozmawiam, to wyciągam wnioski. Owszem, zawsze jest możliwość pomyłki, ale tę dyskusję traktuję raczej teoretycznie. Teoretycznie więc wolę faceta, który nie skacze z kwiatka na kwiatek, ale przy którym można zatrzymać się na dłużej, który rokuje na przyszłość. No i zwyczajnie czułabym obrzydzenie do mężczyzny, który za przeproszeniem, wylizał dziesiątki... niewieścich ust
No właśnie ... poznajesz faceta. Jest sympatycznie, miło, rozumiecie się ... czy tu już zadajesz pytanie na temat ilości kobiet? Nie. No więc, dalej kontynuujesz znajomość. W pewnym momencie przychodzi czas na seks. Nadal jest ok. Po jakimś czasie dowiadujesz się, że miał dużo kobiet. I co? Mówisz mu - do widzenia?
14 2018-05-12 11:13:21 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-12 11:18:49)
Lou, sądzę, że wiedziałabym coś już wcześniej. Przecież się rozmawia.
A poza tym, podkreślam, ta dyskusja jest mocno teoretyczna.
No i zakładam, że rozpatrujemy przypadek, gdy już wiemy, z kim mamy do czynienia.
Mam kolegę, który otwarcie mi opowiadał, ile to kobiet przewinęło się przez jego łóżko (albo on przez ich). Lubię go, jest sympatyczny. Jest też zadbany, czysty i nieszpetny, ale wiedząc o nim to wszystko, co wiem, za Chiny bym się z nim nie związała.
Na przykład, gdy mi koleżanka mówi, że ten fajny gość to babiarz - zapala mi czerwoną, ostrzegawczą lampkę.
15 2018-05-12 11:17:35 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-05-12 11:19:42)
Lou, sądzę, że wiedziałabym coś już wcześniej. Przecież się rozmawia.
A poza tym, podkreślam, ta dyskusja jest mocno teoretyczna.
A skąd miałabym wiedzieć?
Ja mówię za siebie - jeśli uczciwy i dobry człowiek i oczywiście pokochałby mnie taką jaka jestem, to ilość kobiet przede mną nie miałby znaczenia (też mówię teoretycznie )
Aha, zależy jak je traktował i jak się z nimi rozstawał. Ale tego pewnie nie dowiedziałabym się.
16 2018-05-12 11:19:32 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-12 11:21:24)
Uczciwy i dobry człowiek nie bajeruje i nie ciągnie do łóżka dziesiątek kobiet. Nie zmienia panien jak rękawiczki.
Uczciwy i dobry człowiek nie bajeruje i nie ciągnie do łóżka dziesiątek kobiet.
Ale to nie chodzi o ciągnięcie do łóżka. Życie różnie się układa i jest długie (np. moje). No, może gdybym była młoda ...
Piegowata'76 napisał/a:Uczciwy i dobry człowiek nie bajeruje i nie ciągnie do łóżka dziesiątek kobiet.
Ale to nie chodzi o ciągnięcie do łóżka. Życie różnie się układa i jest długie (np. moje). No, może gdybym była młoda ...
Lou, mowa jest o wielu partnerkach. Nie jednej, nie trzech, ale o wielu. Jeśli ktoś miał kobiet na pęczki to raczej nie świadczy o poważnym traktowaniu związku czy drugiego człowieka. Nie mam najmniejszej ochoty zostać jedną z odfajkowanych na liście etatowego Casanovy.
O.k., jeśli ktoś szuka rozrywek i po prostu lubi "ten sport", to niech sobie szaleje, ale to nie mój obszar zainteresowań. Zdecydowanie jestem nudną tradycjonalistką.
Uczciwy i dobry człowiek nie bajeruje i nie ciągnie do łóżka dziesiątek kobiet. Nie zmienia panien jak rękawiczki.
A 19 bedzie ok?
Piegowata'76 napisał/a:Uczciwy i dobry człowiek nie bajeruje i nie ciągnie do łóżka dziesiątek kobiet.
Ale to nie chodzi o ciągnięcie do łóżka. Życie różnie się układa i jest długie (np. moje). No, może gdybym była młoda ...
Znam takich co jak nie byli w związku to mieli dość bogate życie seksualne, aż do momementu kiedy zdecydowali się ustatkować i są z jedną kobietą.
Nie ma to więc żadnego znaczenia ile miał partnerek przed - ważne, że w trakcie związku nie ma żadnej innej
Lou71.71 napisał/a:Piegowata'76 napisał/a:Uczciwy i dobry człowiek nie bajeruje i nie ciągnie do łóżka dziesiątek kobiet.
Ale to nie chodzi o ciągnięcie do łóżka. Życie różnie się układa i jest długie (np. moje). No, może gdybym była młoda ...
Lou, mowa jest o wielu partnerkach. Nie jednej, nie trzech, ale o wielu. Jeśli ktoś miał kobiet na pęczki to raczej nie świadczy o poważnym traktowaniu związku czy drugiego człowieka. Nie mam najmniejszej ochoty zostać jedną z odfajkowanych na liście etatowego Casanovy.
O.k., jeśli ktoś szuka rozrywek i po prostu lubi "ten sport", to niech sobie szaleje, ale to nie mój obszar zainteresowań. Zdecydowanie jestem nudną tradycjonalistką.
Ja inaczej zrozumiałam pytanie wątku.
W przeciwnym razie chodziłoby o to czy wolisz seks bez zobowiązań lub partnera na raz ...
Jaki typ mężczyzny was interesuje tzn.
a-taki który miał wiele kobiet miał doświadczenie z wieloma różnymi „typami kobiet.
b-taki który wiele lat żył w jednym związku i ma jakieś sensowne doświadczenie z tylko z np. jedną kobietą?
Dla mnie to nie jest ŻADNE kryterium wyboru partnera
Może być beznadziejny człowiek i partner, który w jedynym swoim związku bił, pił i zdradzał, albo ktoś, kto bez najmniejszego sensu trwał w beznadziejnym związku np. z powodu niskiej samooceny i niewiary, że oprócz dotychczasowej partnerki nikt go nie zechce, a nie mam ochoty leczyć cudzych kompleksów. Ale równie dobrze mże być ktoś sensowny, którego związek rozpadł się z przyczyn w większości od niego niezależnych.
Podobnie w drugim przypadku, może być bawidamek, który zwyczajnie zalicza kolejne partnerki, nie potrafi się angażować albo ma problemy z zaufaniem, albo nie potrafi kochać, albo.... Z drugiej strony może być ktoś, kto sobie żył bez ciśnienia na związek, poznawał różne kobiety, wyrabiał sobie własne zdanie i preferencje co do oczekiwań wobec partnerki, z którą ostatecznie będzie chciał się związać, czyli dojrzewał do poważnego, trwałego związku.
Summerka, toteż wciąż podkreślam że dyskusja jest mocno teoretyczna i ogólna. Miałabym jednak problem z zaufaniem wiedząc, że facet testował wiele kobiet i może ja też jestem tylko kolejnym królikiem doświadczalnym.
Summerka, toteż wciąż podkreślam że dyskusja jest mocno teoretyczna i ogólna. Miałabym jednak problem z zaufaniem wiedząc, że facet testował wiele kobiet i może ja też jestem tylko kolejnym królikiem doświadczalnym.
Rozumiem
Chociaż mam świadomość, że jest to wynik TWOICH obaw, a nie obiektywna prawda o danym człowieku.
u mnie np problem polega na zbyt dużej atrakcyjności dla facetów.
byłam, nie bójmy się tego słowa- z wieloma facetami, niemalże zawsze szukałam miłości (może tylko raz czy dwa przespałam się z kimś bez planów wobec niego i z pewnością dawno temu).
a żebym wiedziała czy jest z kimś sens coś budować to musiałam iść do łóżka bo nie chce być w związku gdzie nie ma dopasowania seksualnego. i tak oto stety/niestety jestem A ale nie oznacza to kompletnie, że jestem zwyrolem
Lou71.71 napisał/a:Piegowata'76 napisał/a:Uczciwy i dobry człowiek nie bajeruje i nie ciągnie do łóżka dziesiątek kobiet.
Ale to nie chodzi o ciągnięcie do łóżka. Życie różnie się układa i jest długie (np. moje). No, może gdybym była młoda ...
Znam takich co jak nie byli w związku to mieli dość bogate życie seksualne, aż do momementu kiedy zdecydowali się ustatkować i są z jedną kobietą.
Nie ma to więc żadnego znaczenia ile miał partnerek przed - ważne, że w trakcie związku nie ma żadnej innej
No niby tak.
Choć, nie wiedzieć czemu, ale jednak nie brzydzi mnie i więcej szacunku mam do faceta i kobiety, którzy do seksu wynajmują prostytutki, niż do takich, którzy wyrywają wszędzie dookoła laski do łóżka i tylko patrzą na każdego przez pryzmat potencjalnej kochanki czy kochanka.
W ogóle jednak bardziej poważni są dla mnie ludzie, dla których w seksie liczy się jakość, a przynajmniej jakieś jego namiastki - czyli właśnie dziewczyny/chłopaki do wynajęcia, jakieś tam zrzeszenia sado-maso, kluby swingerskie. Jakoś tak bardziej wydaje się to być wówczas pod kontrolą. A gdy tak wyrywać byle kogo i byle gdzie - nie ma żadnej pewności, że spotkanie nie będzie stratą czasu.
No i to pierwsze jest zorganizowane - bo nie wpuszcza się obcej osoby do swojego domu, który jest jednak cząstką życia, i na zasadach bliżej nieokreślonych - bo ani taka laska, poznana w piątek w barze, nie jest prostytutką, która wykonuje swoją pracę - tak jak elektryk, który przyjdzie naprawić żarówkę - ani przyjaciółką, i jest w sumie kimś zupełnie obcym.
I jeszcze, co do Casanowy, który lubi gratis, bo jest skąpy, no to też, tak mi się kojarzy... z tym swoim na wpół wyjętym z gaci penisem (bo penis musi być zawsze w pogotowiu) i tak napiera na wszystkich dookoła zachęcając do seksiku. A potem iść z takim do kina czy kawiarni i mieć świadomosć, że kilkoro ludzi może znać stan jego przyrodzenia i "wogle"... Nie no.
20 kobiet na koncie 20-latka moze byc kiepskie, ale u 40-latka moze to oznaczać 3-4 kobiety w ciagu roku.
Lub na przyklad 3 burzliwe lata w zyciu
( ja na przyklad tak mialam, ze w ciagu jednego roku mialam wiecej facetow niz wczesniej łącznie od rozpoczecia wspolzycia, a potem wieloletni zwiazek (no ok, 6 lat moze nie jest wieeeeeele jak 25, ale jednak ) potem kilka lat zupełnej abstynencji, a teraz znowu spotykam sie z kim chce i kiedy chce.. i o czym to swiadczy?
Nie mam zasad moralnych? Jestem "łatwa "? Mam problemy emocjonalne? (Mialam znacznie wieksze, kiedy bylam sama ;P )
28 2018-05-12 12:33:50 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-12 12:34:33)
Każdy żyje jak uważa, jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki
Ja mam akurat takie, a nie inne preferencje, ale nie będę się zarzekać jak żaba błota. Może mnie kiedyś zaskoczy życie, a może ja zaskoczę samą siebie. Choć raczej nie przewiduję.
Piegowata po prostu uwierz, że pozory mylą, nie każdy mimo swojej historii ma złe intencje
PabloDiablo007 napisał/a:Jaki typ mężczyzny was interesuje tzn.
a-taki który miał wiele kobiet miał doświadczenie z wieloma różnymi „typami kobiet.
b-taki który wiele lat żył w jednym związku i ma jakieś sensowne doświadczenie z tylko z np. jedną kobietą?Zdecydowanie ten drugi. Nie mam ochoty sypiać z kimś, kto miał w łóżku cały regiment.
Regiment? A jak miał jedną sensownie "porypaną", to też?
Uczciwy i dobry człowiek nie bajeruje i nie ciągnie do łóżka dziesiątek kobiet. Nie zmienia panien jak rękawiczki.
uwazasz, ze kobieta nie moze sama podjąć decyzji o pojęciu z kims do lozka?
musi zostac do niego zaciagnieta?
jesli tak to pewnie sila i podstepem
przez tych strasznych mezczyzn co chcą tylko seksu i zmieniaja kobiety jak rekawiczki
kobiety naprawdę nie są bezwolne i niektórych wcale nie trzeba nigdzie zaciągać
Piegowata'76 napisał/a:PabloDiablo007 napisał/a:Jaki typ mężczyzny was interesuje tzn.
a-taki który miał wiele kobiet miał doświadczenie z wieloma różnymi „typami kobiet.
b-taki który wiele lat żył w jednym związku i ma jakieś sensowne doświadczenie z tylko z np. jedną kobietą?Zdecydowanie ten drugi. Nie mam ochoty sypiać z kimś, kto miał w łóżku cały regiment.
Regiment? A jak miał jedną sensownie "porypaną", to też?
a jak ta kobieta miala tylko jednego mężczyznę, ale totalnie porypanego, to jak to o niej świadczy?
A jak miala 30 zajebiaszczych, to powod do wstydu, czy do dumy?
A jak miala 30 zajebiaszczych, to powod do wstydu, czy do dumy?
hihihii, do podwójnej dumy
Piegowata'76 napisał/a:Uczciwy i dobry człowiek nie bajeruje i nie ciągnie do łóżka dziesiątek kobiet. Nie zmienia panien jak rękawiczki.
uwazasz, ze kobieta nie moze sama podjąć decyzji o pojęciu z kims do lozka?
musi zostac do niego zaciagnieta?
jesli tak to pewnie sila i podstepem
przez tych strasznych mezczyzn co chcą tylko seksu i zmieniaja kobiety jak rekawiczkikobiety naprawdę nie są bezwolne i niektórych wcale nie trzeba nigdzie zaciągać
No, dobra, rzeczywiście pojechałam pierwszym skojarzeniem. Mea culpa.
Oczywiście, że nie każda jest ciągnięta.
Niemniej zdecydowanie wolę panów mniej wyczynowych, nie podoba mi się bycie jedną z szeregu w sumie niezbyt znaczących dla pana kobiet.
Zaraz mi się oberwie, za to "niezbyt znaczących", ale jednak nie zrezygnuję z tego określenia. Nie jest znaczący ktoś, kogo z łatwością wymienia się na inny model.
Regiment? A jak miał jedną sensownie "porypaną", to też?
Raz każdy może się pomylić, podjąć błędną decyzję itp. Ale jeśli ktoś miał tabun partnerek czy partnerów, to nie świadczy o stałości uczuć bynajmniej. Miałabym obawy, że ja też będę tylko na chwilę i nie zdecydowałabym się na takiego mężczyznę.
Coombs napisał/a:Regiment? A jak miał jedną sensownie "porypaną", to też?
Raz każdy może się pomylić, podjąć błędną decyzję itp. Ale jeśli ktoś miał tabun partnerek czy partnerów, to nie świadczy o stałości uczuć bynajmniej. Miałabym obawy, że ja też będę tylko na chwilę i nie zdecydowałabym się na takiego mężczyznę.
Moim zdaniem błędne obawy. Uważam, że podobnie może być, gdy mężczyzna miał jedną partnerkę seksualną.
38 2018-05-12 16:59:17 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-12 17:00:07)
Piegowata po prostu uwierz, że pozory mylą, nie każdy mimo swojej historii ma złe intencje
Sosenek, ile jeszcze razy mam powtórzyć, że to bardzo indywidualne kwestie? Pytanie było dużym uproszczeniem i tak też odpowiadam. Ogólnie.
Swoją drogą intencje mogą być jak najlepsze, a gorzej z wykonaniem.
I w ogóle - intencje nie muszą być złe, ale np. niezgodne z intencjami drugiej strony i tyle.
39 2018-05-12 17:00:59 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-12 17:02:47)
Piegowata'76 napisał/a:Coombs napisał/a:Regiment? A jak miał jedną sensownie "porypaną", to też?
Raz każdy może się pomylić, podjąć błędną decyzję itp. Ale jeśli ktoś miał tabun partnerek czy partnerów, to nie świadczy o stałości uczuć bynajmniej. Miałabym obawy, że ja też będę tylko na chwilę i nie zdecydowałabym się na takiego mężczyznę.
Moim zdaniem błędne obawy. Uważam, że podobnie może być, gdy mężczyzna miał jedną partnerkę seksualną.
Może tak być, ale wskaż, gdzie jest większe prawdopodobieństwo.
Ponieważ bywa różnie, warto poznać trochę danego człowieka.
Czyli pozostane przy ładniejszym i bogatszym ;P
Piegowata'76 napisał/a:Coombs napisał/a:Regiment? A jak miał jedną sensownie "porypaną", to też?
Raz każdy może się pomylić, podjąć błędną decyzję itp. Ale jeśli ktoś miał tabun partnerek czy partnerów, to nie świadczy o stałości uczuć bynajmniej. Miałabym obawy, że ja też będę tylko na chwilę i nie zdecydowałabym się na takiego mężczyznę.
Moim zdaniem błędne obawy. Uważam, że podobnie może być, gdy mężczyzna miał jedną partnerkę seksualną.
Eeetam, nie ma błędnych obaw.
Po prostu jedni są bardziej lękliwy i w sytuacji wątliwości/ryzyka, to obawy wysuwają się na pierwszy plan. Podczas gdy w tych samych okolicznościach drudzy widzą szansę i karmią się nadzieją.
Kwestia wyboru
42 2018-05-12 17:53:09 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-12 17:53:45)
Kwestia wyboru
Ależ dokładnie. Każdy ma swoje upodobania (tudzież nieupodobania) i wartości.
Lou71.71 napisał/a:Piegowata'76 napisał/a:Raz każdy może się pomylić, podjąć błędną decyzję itp. Ale jeśli ktoś miał tabun partnerek czy partnerów, to nie świadczy o stałości uczuć bynajmniej. Miałabym obawy, że ja też będę tylko na chwilę i nie zdecydowałabym się na takiego mężczyznę.
Moim zdaniem błędne obawy. Uważam, że podobnie może być, gdy mężczyzna miał jedną partnerkę seksualną.
Może tak być, ale wskaż, gdzie jest większe prawdopodobieństwo.
Ponieważ bywa różnie, warto poznać trochę danego człowieka.
Haha, mnie pytasz o prawdopodobieństwo?
Jeśli będziesz liczyć na prawdopodobieństwo, możesz coś stracić
44 2018-05-12 17:58:28 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-05-12 17:59:31)
summerka88 napisał/a:Kwestia wyboru
Ależ dokładnie. Każdy ma swoje upodobania (tudzież nieupodobania) i wartości.
czyli bardziej wartościowy ten, który miał mniej partnerów?
Moim zdaniem da się wyczuć wartość człowieka w innych kategoriach
Piegowata'76 napisał/a:Lou71.71 napisał/a:Moim zdaniem błędne obawy. Uważam, że podobnie może być, gdy mężczyzna miał jedną partnerkę seksualną.
Może tak być, ale wskaż, gdzie jest większe prawdopodobieństwo.
Ponieważ bywa różnie, warto poznać trochę danego człowieka.Haha, mnie pytasz o prawdopodobieństwo?
Jeśli będziesz liczyć na prawdopodobieństwo, możesz coś stracić
Lou, co miałabym stracić?
Nie uważam za nieszczęście faktu, że z nikim nie sypiam.
Lou, co miałabym stracić?
Nie uważam za nieszczęście faktu, że z nikim nie sypiam.
Stracić wartościowego człowieka na całe życie
47 2018-05-12 18:06:35 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-12 18:07:56)
Piegowata'76 napisał/a:summerka88 napisał/a:Kwestia wyboru
Ależ dokładnie. Każdy ma swoje upodobania (tudzież nieupodobania) i wartości.
czyli bardziej wartościowy ten, który miał mniej partnerów?
Moim zdaniem da się wyczuć wartość człowieka w innych kategoriach
Lou, wartość człowieka mierzy się wieloma rzeczami. Jedną z nich jest wierność i stałość. Dla mnie to ważne cechy - zwłaszcza, choć nie tylko w damsko-męskim kontekście.
Lou, wartość człowieka mierzy się wieloma rzeczami. Jedną z nich jest wierność i stałość. Dla mnie to ważne cechy - zwłaszcza, choć nie tylko w damsko-męskim kontekście.
Właśnie cały czas o tym mówię. To, że miał wiele kobiet, nie oznacza, że miał je na zakładkę.
Piegowata'76 napisał/a:Lou, co miałabym stracić?
Nie uważam za nieszczęście faktu, że z nikim nie sypiam.Stracić wartościowego człowieka na całe życie
Wątpliwa wartość: skakanie z kwiatka na kwiatek.
summerka88 napisał/a:Kwestia wyboru
Ależ dokładnie. Każdy ma swoje upodobania (tudzież nieupodobania) i wartości.
Eeee, to nie fair
Pominęlaś całkowicie kontekst mojej wypowiedzi. Nie mówiłam o wyborze w kontekście upodobań i wartości, ale w odniesieniu do tego, czy „walczysz czy uciekasz”.
Ty Piegowata uciekasz, pewnie dzięki temu unikasz wielu niepowodzeń i zranień, ale tracisz też szanse. To nie przytyk, taka jesteś i już
Piegowata'76 napisał/a:Lou, wartość człowieka mierzy się wieloma rzeczami. Jedną z nich jest wierność i stałość. Dla mnie to ważne cechy - zwłaszcza, choć nie tylko w damsko-męskim kontekście.
Właśnie cały czas o tym mówię. To, że miał wiele kobiet, nie oznacza, że miał je na zakładkę.
Lou, nie mówię w ogóle o żadnej zakładce. To już w ogóle nie podlega dyskusji.
Mówię, że jeśli ktoś z łatwością przechodzi od jednej znajomości do drugiej, to raczej nie miał poważnego podejścia do związku ani drugiego człowieka, w tym wypadku - kobiety. Nie chciałabym mieć blisko do czynienia z takim człowiekiem. Nie chciałabym być jedną z wielu niewiele znaczących kobiet, a w bajki o cudownej odmianie uczuć pana Casanovy można sobie wierzyć lub nie. Osobiście wolałabym poczekać na kogoś bardziej godnego zaufania.
Lou, nie mówię w ogóle o żadnej zakładce. To już w ogóle nie podlega dyskusji.
Mówię, że jeśli ktoś z łatwością przechodzi od jednej znajomości do drugiej, to raczej nie miał poważnego podejścia do związku ani drugiego człowieka, w tym wypadku - kobiety. Nie chciałabym mieć blisko do czynienia z takim człowiekiem. Nie chciałabym być jedną z wielu niewiele znaczących kobiet, a w bajki o cudownej odmianie uczuć pana Casanovy można sobie wierzyć lub nie. Osobiście wolałabym poczekać na kogoś bardziej godnego zaufania.
To, że pan miał niewiele kobiet, nie oznacza, że jest bardziej godny zaufania, niż ten, który miał ich więcej.
To jest moje zdanie. Może biorąc pod uwagę statystyki, mylę się. Jednak mówię na podstawie własnych przeżyć.
Lou71.71 napisał/a:Piegowata'76 napisał/a:Lou, co miałabym stracić?
Nie uważam za nieszczęście faktu, że z nikim nie sypiam.Stracić wartościowego człowieka na całe życie
Wątpliwa wartość: skakanie z kwiatka na kwiatek.
A mozesz okreslic ile razy wolno takiemu delikwentowi "przeskoczyc z kwiatka na kwiatek" by nie stracił na "wartosci"?
I kiedy? Jak czesto?
Czy ktoś kto mial 20 kochanek w ciagu 5 lat, a potem byl w zwiazku przez lat 15 bedzie "skoczkiem" czy ten, co mial 5 w ciagu 5 lat? A moze 5 w ciagu roku? A moze 35?
Bo przy dobrych wiatrach mozna miec kilkanascie/kilkadziesiat kochanek w ciagu roku, a potem nic przez lat kilka.
Moze byc fajtlapą emocjonalna i miec 3 partnerki w ciagu lat 10, bo tylko 3 razy udalo mu sie kobiete na tyle upić, by mu ulegla. A tobie wciśnie kit, że "nie potrafi tak od razu isc z kobieta do lozka"... no nie potrafi, ale nie dlatego, ze potrzebuje zaangazowania, tyljo dlatego, ze nie potrafi na tyle podniecic
Piegowata'76 napisał/a:summerka88 napisał/a:Kwestia wyboru
Ależ dokładnie. Każdy ma swoje upodobania (tudzież nieupodobania) i wartości.
Eeee, to nie fair
Pominęlaś całkowicie kontekst mojej wypowiedzi. Nie mówiłam o wyborze w kontekście upodobań i wartości, ale w odniesieniu do tego, czy „walczysz czy uciekasz”.
Ty Piegowata uciekasz, pewnie dzięki temu unikasz wielu niepowodzeń i zranień, ale tracisz też szanse. To nie przytyk, taka jesteś i już
Ano, wiem, że taka jestem. Czasem sobie myślę, że coś mnie omija, ale koniec końców - jest to mój wybór. Na związku za wszelką cenę mi nie zależy.
Piegowata'76 napisał/a:Lou71.71 napisał/a:Stracić wartościowego człowieka na całe życie
Wątpliwa wartość: skakanie z kwiatka na kwiatek.
A mozesz okreslic ile razy wolno takiemu delikwentowi "przeskoczyc z kwiatka na kwiatek" by nie stracił na "wartosci"?
I kiedy? Jak czesto?
Czy ktoś kto mial 20 kochanek w ciagu 5 lat, a potem byl w zwiazku przez lat 15 bedzie "skoczkiem" czy ten, co mial 5 w ciagu 5 lat? A moze 5 w ciagu roku? A moze 35?Bo przy dobrych wiatrach mozna miec kilkanascie/kilkadziesiat kochanek w ciagu roku, a potem nic przez lat kilka.
Moze byc fajtlapą emocjonalna i miec 3 partnerki w ciagu lat 10, bo tylko 3 razy udalo mu sie kobiete na tyle upić, by mu ulegla. A tobie wciśnie kit, że "nie potrafi tak od razu isc z kobieta do lozka"... no nie potrafi, ale nie dlatego, ze potrzebuje zaangazowania, tyljo dlatego, ze nie potrafi na tyle podniecic
Limitów nie ustalam.
Uważasz, że tylko emocjonalne fajtłapy mają mało związków?
Czasami właśnie fajtłapa nie umie być sam(a) i płynnie przechodzi od jednej znajomości do drugiej.
56 2018-05-12 18:28:15 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-05-12 18:28:43)
Moze byc fajtlapą emocjonalna i miec 3 partnerki w ciagu lat 10, bo tylko 3 razy udalo mu sie kobiete na tyle upić, by mu ulegla. A tobie wciśnie kit, że "nie potrafi tak od razu isc z kobieta do lozka"... no nie potrafi, ale nie dlatego, ze potrzebuje zaangazowania, tyljo dlatego, ze nie potrafi na tyle podniecic
Nie chciałam tak dosadnie pisać, ale próbowałam powiedzieć, że różne są powody, że życie jest długie i nie warto przekreślać kogoś tylko dlatego, że miał wiele partnerek. Bardziej zdziwiłby mnie mężczyzna w "wieku produkcyjnym" mający mało "doświadczeń życiowych"
To, że pan miał niewiele kobiet, nie oznacza, że jest bardziej godny zaufania, niż ten, który miał ich więcej.
To jest moje zdanie. Może biorąc pod uwagę statystyki, mylę się. Jednak mówię na podstawie własnych przeżyć.
Niekoniecznie, oczywiście. Ale jeśli ktoś miał cały harem, to ja takiemu nie ufam.
summerka88 napisał/a:Piegowata'76 napisał/a:Ależ dokładnie. Każdy ma swoje upodobania (tudzież nieupodobania) i wartości.
Eeee, to nie fair
Pominęlaś całkowicie kontekst mojej wypowiedzi. Nie mówiłam o wyborze w kontekście upodobań i wartości, ale w odniesieniu do tego, czy „walczysz czy uciekasz”.
Ty Piegowata uciekasz, pewnie dzięki temu unikasz wielu niepowodzeń i zranień, ale tracisz też szanse. To nie przytyk, taka jesteś i jużAno, wiem, że taka jestem. Czasem sobie myślę, że coś mnie omija, ale koniec końców - jest to mój wybór. Na związku za wszelką cenę mi nie zależy.
A wiesz, ze ten temat wcale nie jest o związkach?
W pytaniu jest "ktory facet cie bardziej interesuje". Mierzysz "wartosc" kazdego faceta tylko pod wzgledem czy nadaje się na partnera na cale zycie?
summerka88 napisał/a:Piegowata'76 napisał/a:Ależ dokładnie. Każdy ma swoje upodobania (tudzież nieupodobania) i wartości.
Eeee, to nie fair
Pominęlaś całkowicie kontekst mojej wypowiedzi. Nie mówiłam o wyborze w kontekście upodobań i wartości, ale w odniesieniu do tego, czy „walczysz czy uciekasz”.
Ty Piegowata uciekasz, pewnie dzięki temu unikasz wielu niepowodzeń i zranień, ale tracisz też szanse. To nie przytyk, taka jesteś i jużAno, wiem, że taka jestem. Czasem sobie myślę, że coś mnie omija, ale koniec końców - jest to mój wybór. Na związku za wszelką cenę mi nie zależy.
ile partnerek zyciowych mial Twoj maz i dlaczego przez to jest bardziej wartościowy?
Piegowata'76 napisał/a:summerka88 napisał/a:Eeee, to nie fair
Pominęlaś całkowicie kontekst mojej wypowiedzi. Nie mówiłam o wyborze w kontekście upodobań i wartości, ale w odniesieniu do tego, czy „walczysz czy uciekasz”.
Ty Piegowata uciekasz, pewnie dzięki temu unikasz wielu niepowodzeń i zranień, ale tracisz też szanse. To nie przytyk, taka jesteś i jużAno, wiem, że taka jestem. Czasem sobie myślę, że coś mnie omija, ale koniec końców - jest to mój wybór. Na związku za wszelką cenę mi nie zależy.
A wiesz, ze ten temat wcale nie jest o związkach?
W pytaniu jest "ktory facet cie bardziej interesuje". Mierzysz "wartosc" kazdego faceta tylko pod wzgledem czy nadaje się na partnera na cale zycie?
Jeszcze inaczej na to patrzę: „JA będę wartościowa, jeśli będę wybrana do związku, w przeciwnym przypadku nie będę wartościowa. To już lepiej być samej”.
Iceni napisał/a:Piegowata'76 napisał/a:Wątpliwa wartość: skakanie z kwiatka na kwiatek.
A mozesz okreslic ile razy wolno takiemu delikwentowi "przeskoczyc z kwiatka na kwiatek" by nie stracił na "wartosci"?
I kiedy? Jak czesto?
Czy ktoś kto mial 20 kochanek w ciagu 5 lat, a potem byl w zwiazku przez lat 15 bedzie "skoczkiem" czy ten, co mial 5 w ciagu 5 lat? A moze 5 w ciagu roku? A moze 35?Bo przy dobrych wiatrach mozna miec kilkanascie/kilkadziesiat kochanek w ciagu roku, a potem nic przez lat kilka.
Moze byc fajtlapą emocjonalna i miec 3 partnerki w ciagu lat 10, bo tylko 3 razy udalo mu sie kobiete na tyle upić, by mu ulegla. A tobie wciśnie kit, że "nie potrafi tak od razu isc z kobieta do lozka"... no nie potrafi, ale nie dlatego, ze potrzebuje zaangazowania, tyljo dlatego, ze nie potrafi na tyle podniecic
Limitów nie ustalam.
Uważasz, że tylko emocjonalne fajtłapy mają mało związków?
Czasami właśnie fajtłapa nie umie być sam(a) i płynnie przechodzi od jednej znajomości do drugiej.
Nie, napisalam ze MOŻE byc, a nie, ze musi. Ale znow TY widzisz wszystko jedynie przez wlasny pryzmat. "Haremy", "Skakanie z kwiatka na kwiatek" itd... wszystko od razu w skali makro. A jak Cię zapytalam ile to jest konkretnie "duzo" to brak odpowiedzi.
Za to jak tylko wspomnialam o panu z trzema partnerkami i pojawilo sie w jego poblizu slowo "fajtlapa" zareagowalas natychmiast.
I na koniec (bo wlasnie mam deja vu) pojawil się temat o facetach, i od slowa do slowa doszedl do etapu "Pieguska i jej widzenie zwiazkow"
Tak, że ten.. milego wieczoru
Cały czas, do obrzydzenia powtarzam, że ta dyskusja jest uproszczeniem. Sytuacje są różne i skomplikowane. Generalnie jednak, z grubsza, wolę typ drugi. Jest różnica między kilkoma partnerkami a kilkudziesięcioma.
Chociaż jeszcze dodam na koniec: wartosci czlowieka nie mierzy się ilością partnerow. Mozna miec jedną kobiete przez pol zycia i byc sk**nem. Mozna ja bic, zdradzac i poniewierac.
Mozna miec 30 kobiet i byc czulym, opiekunczym i w pamieci pozostawic wspomnienia 30 najlepszych w zyciu orgazmow, a potem zniknac z zycia, ale mimo to nie byc winnym ani jednej lzy kobiecej
Iceni, czemu znów mnie atakujesz? Nie odpowiada Ci moje widzenie, to nie musisz go podzielać. Ja się Twojego nie czepiam. Napisałam krótką odpowiedź na pytanie autora, a że mnie za język pociągnięto, to rozwinęłam to, co myślę. Wolno mi.
Autor wyraźnie dwubiegunowo postawił sprawę, więc podobnie operuję skrajnościami. Z dwojga biegunów wolę ten, który wolę.
65 2018-05-12 18:45:35 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-12 18:47:10)
Chociaż jeszcze dodam na koniec: wartosci czlowieka nie mierzy się ilością partnerow. Mozna miec jedną kobiete przez pol zycia i byc sk**nem. Mozna ja bic, zdradzac i poniewierac.
Mozna miec 30 kobiet i byc czulym, opiekunczym i w pamieci pozostawic wspomnienia 30 najlepszych w zyciu orgazmow, a potem zniknac z zycia, ale mimo to nie byc winnym ani jednej lzy kobiecej
Iceni, do fiksa, to jest rzecz gustu i potrzeb, a te każdy ma inne. Ja tam dziękuję za najlepszy orgazm, jeśli oprócz niego nie ma nic. Miłość, związek to nie tylko orgazmy, które nawiasem mówiąc i bez mężczyzny można sobie całkiem niezłe zapewnić.