Kompleksy z powodu otoczenia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » Kompleksy z powodu otoczenia

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 37 ]

Temat: Kompleksy z powodu otoczenia

Mam poważny problem z ludźmi z mojego otoczenia. W tym roku skończyłem 19 lat i wielkimi krokami zbliżam się do zakończenia 3 klasy technikum.
Najchętniej jednak nie wybrałbym się więcej do szkoły.

Wszystko przez brak akceptacji ze strony rówieśników. Odnoszę wrażenie, że jestem traktowany jako ten gorszy, a inni postrzegają siebie za zdecydowanie lepszych.

Mierzę 167 cm i nie mam z tym problemów. No, jasne, chciałbym mieć tych cm więcej, ale siebie akceptuję. Niemniej, wiele innych osób ma coś do mojego wzrostu.

Opiszę to na przykładach. Koleżanki z klasy zadają bezsensowne pytania - czemu ty taki niski, albo dworują sobie, że prawdziwy facet zaczyna się od 180 i że ze mną żadna z nich się nie chciałaby umówić.

Chłopak jednej dziewczyny z klasy, gdy szli razem za rękę, widząc mnie głupkowato się uśmiechał. Patrzył jak na kogoś gorszego, a ten kpiący uśmieszek potęgował efekt.

Zdziwiło mnie to bardzo, bowiem Marcin obiektywnie jest z wyglądu bardzo przeciętny, nie jest też dobrze zbudowany. Ma jednak ten 180.

Inny chłopak znany mi z widzenia ze szkoły, widząc mnie na ulicy, odwrócił się, powiedział coś towarzyszącemu mu koledze i obaj parsknęli śmiechem.

W szkole szykanował mnie, w sensie popychał jeden typ, wysoki, z 2 metry miał, przypakowany, ale brzydki jak podziurawiona skarpeta. Wiem, że nie powinno się oceniać innych ludzi, jednak on mnie za nic bił, więc mu się należy.

Inny jełop, wysoki z 190, twarz pełna pryszczy, co chwila lubił spoglądać na mnie, mówiąc "jaki ty niski, żal".

A jeszcze inny, brzydki, piegowaty, z oczkami wgłębionymi głęboko, wyjechał do mnie z tekstem "widziałem ciebie jak szedłeś za rękę z dziewczyną, ona ślepa jakaś, nie widzi że nie masz nawet 170?"


Albo w szatni podczas wychowania fizycznego, jeden z innej klasy, rzekł do mnie "nie zgodzę się z tobą, że gta4 było słabsze od san andreas, i co może powiesz mi jeszcze, że jesteś ode mnie wyższy?"


Gdyby nie uważał się za lepszego, nie użyłby argumentu związanego ze wzrostem.

Poza tym, nie rozumiem podejścia tych ludzi. Sami nie są idealni, a wytykają niedogodności innych. Zresztą mi głupio byłoby wytknąć komuś wzrost, nadwagę itp fizyczne mankamenty.


Najbardziej jednak zabolały mnie słowa kolegi Wojtka. On powiedział do mnie, "nie podchodź do tej dziewczyny co pracuje w tym sklepie, bo nie masz u niej szans. Jesteś niski, ledwo wyższy od niej, ja podejdę bo mam większe szanse. Kobiety lubią wysokich"

Oburzyły mnie te słowa, w końcu kolega ma gębę szeroką jakby ktoś przydzwonił mu łopatą, oprócz tego boryka się z nadwagą, a wyznaje mi, że jest ode mnie atrakcyjniejszy.


Latem ubiegłego roku wyjechałem do innego miasta, do pracy. Wynająłem pokój u na pierwszy rzut oka sympatycznej kobiety. Jednak i ona sprawiła mi przykrość. Kiedy zmęczony po pracy wróciłem do opłaconego miejsca, usłyszałem jak ta babka wraz z koleżanką naśmiewa się z mojego wzrostu "myślałam, że będzie wysoki, a to taki maluszek, ciekawe ile wzrostu ma jego ojciec, hahaha"


Nie rozumiem dlaczego innym przeszkadza mój wzrost. Może ktoś podpowie mi jak na obsceniczne zaczepki reagować?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-05-06 13:29:47)

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Generalnie polega to na pewnej grze ze samym sobą. Mam małe cycki - ale ona jest głupia, mam pryszczatą twarz --> ale on niski, jestem grupa --> ale ona niesympatyczna. Chyba rozumiesz? Zobacz sam na przykładzie, który podałeś. Wojtek jest gruby i nieatrakcyjny, a skupia się na Twoim wzroście, nie swojej tuszy wink Daj ludziom się dowartościować. Szkoda na to czasu. Z czasem trafisz w dojrzalsze środowisko.

3

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

urbodini, a to dziwne, co piszesz. Pamiętam, jak w mojej klasie było dwóch niskich chłopaków (jakieś 1,66 m plus minus) i byli to najbardziej sympatyczni i najbardziej lubiani koledzy przez wszystkie dziwczyny. Natomiast zdarzało mi się współpracować z jednym czy drugim podobnie niskim i wcale nie mam z tej współpracy miłych przeżyć. Więc wiesz - różnie jest.
Dasz radę, spotkasz fajną dziewczynę i znajomych, o ile sam jesteś przyjemny w obyciu.

4

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Wzrostu nie zmienisz i warto to zaakceptować. Tymczasem dokuczają Tobie nie z powodu wzrostu, ale dlatego, że nie masz nic innego do zaoferowania. Miałam w szkole koleżankę, której dokuczali z powodu ogromnego biustu. Nigdy nikomu nie pokazała jak jej przykro (domyślam się, że było). Zawsze miała cięte riposty, nie pokazała, że ją to ubodło. Z czasem dogadywali jej tylko nieliczni, ci najodporniejsi/najodważniejsi, bo reszta poległa z powodu jej ciętego języka. Pod koniec szkoły już jej prawie nikt nie dokuczał. Czasem ukradkiem coś gadali, ale nie na głos.
Zamiast skupiać się na tym aspekcie, skup się na mocnych stronach, aby nimi przebić tę jedną wadę. Znajdź jakieś hobby, w którym będziesz odnosił sukcesy. Polub inne cechy siebie samego, aby nimi zaimponować.
Skoro usłyszałeś taką gadkę, to trzeba było kobiety wprowadzić w zakłopotanie i z uśmiechem powiedzieć np. niski ale ogier tongue lub, niski ale mam inne zalety, chce się pani przekonać (zalotny uśmiech)? Możesz tez grzecznie odpowiedzieć mój ojciec ma/miał... wzrostu, chce pani coś jeszcze o mnie wiedzieć?

Grubemu kumplowi trzeba było powiedzieć to co nam napisałeś, wyśmiewając go w ten sam sposób jak on Ciebie. Zwalczaj wroga ich własną bronią.
Czepiają się słabej strony, bo widza, ze Cię to boli. Po prostu.

Jak widzisz nie ma innej opcji jak zaakceptować coś czego zmienić nie możesz, polubić siebie za inne cechy, nabrać pewności siebie i dystansu do siebie.
Poza tym.. jest tylu niższych od Ciebie mężczyzn i znaleźli sobie żony, albo wyższe (nikomu to nie przeszkadzało) albo jeszcze niższe od siebie.

5

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Czyli mam atakować ich własną bronią?

- ale ty jesteś niski


tak to prawda jestem niski, ale ty nie masz za grosz taktu i do tego jesteś gruba/brzydka etc



- ja jestem wysoki a ty niski, ona wybierze mnie

ciebie wybierze? masz ryja jak zgnieciony rondel, do tego nadwagę i ty śmiesz mówić, że to ciebie wybierze?



- ona się z tobą umówiła, ty jesteś niski, ślepa laska?

a kogo miała wybrać? każda nieślepa laska wybierze mnie niż brzydkiego i głupiego jak ty



- ile masz wzrostu kurduplu

problemem nie jest mój wzrost, ale to że ty masz jakieś kompleksy i gadasz mi tu pierdoły aby poczuć się lepiej, ale ty jesteś zazdrosny, wiesz co współczuję tobie głupoty

6 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-05-06 15:56:41)

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
turbodini napisał/a:

zgnieciony rondel

Parsknęłam smile
Ty może rzeczywiście poćwicz cięte riposty?
Ewidentnie ci ludzie są chamscy, że tak tobie mówią.
Ale ten rondel - bomba big_smile

Tylko nie uzywaj chamskich słówek, bo wcale nie robią wrażenia. zamiast ryja użyj gęby. wink

7

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Co Ci to da? Oni nie zmądrzeją, Ty skończysz szkołę i więcej ich nie spotkasz. A z Twoimi pociskami to wybacz, ale lepiej ich ignoruj. I wcale nie próbuję być tutaj złośliwa.

8

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Ty jesteś niski, ja jestem gruba, ktoś inny ma piegi, a ktoś inny zaczął łysieć po 20tce.

Tylko co z tego?
Daj sobie spokój. Pogódź się z rzeczywistością, na którą nie masz wpływu.
Wykorzystaj swoje ATUTY.

9

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
turbodini napisał/a:

Czyli mam atakować ich własną bronią?

- ale ty jesteś niski
tak to prawda jestem niski, ale ty nie masz za grosz taktu i do tego jesteś gruba/brzydka etc


- ja jestem wysoki a ty niski, ona wybierze mnie
ciebie wybierze? masz ryja jak zgnieciony rondel, do tego nadwagę i ty śmiesz mówić, że to ciebie wybierze?


- ona się z tobą umówiła, ty jesteś niski, ślepa laska?
a kogo miała wybrać? każda nieślepa laska wybierze mnie niż brzydkiego i głupiego jak ty


- ile masz wzrostu kurduplu
problemem nie jest mój wzrost, ale to że ty masz jakieś kompleksy i gadasz mi tu pierdoły aby poczuć się lepiej, ale ty jesteś zazdrosny, wiesz co współczuję tobie głupoty

Jak dla mnie ok, tylko postaraj się nie być bezczelny wink . Inteligentnie, czyli stanowczo, pewnie, z poczuciem humoru, ale bez wulgaryzmów. Znajdź w sobie coś, w czym jesteś lepszy/mocniejszy od innych i wytknij im to. Moze jesteś niższy, ale za to masz lepsze wyniki w nauce lub lepiej grasz w piłkę... cokolwiek. Moze dziewczyny lubią wysokich, ale za to nie głupich wink , może wolą wyższych, ale nie sflaczałych i niewysportowanych tongue . Obróć wadę w zaletę.
Jadą po Tobie, bo sobie na to pozwalasz i dopóki nie pokażesz im, że umiesz się obronić... będą to robić.

Gdy pójdziesz do nowej szkoły, to od początku nie pokazuj, ze Ci przykro. Przede wszystkim nabierz pewności siebie, szukając w sobie zalet, którymi możesz zabłysnąć, przy których ten wzrost nie będzie miał znaczenia big_smile.

10

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
Mirirale napisał/a:

Co Ci to da? Oni nie zmądrzeją, Ty skończysz szkołę i więcej ich nie spotkasz. A z Twoimi pociskami to wybacz, ale lepiej ich ignoruj. I wcale nie próbuję być tutaj złośliwa.


Da mu nauczyć się, jak nie pozwalać sobie na wchodzenie na głowę. Jeśli autora spotykają takie przykrości, to dlaczego miałby udawać, że po nim to spływa i nie reagować? I co? Potem w domu w jakiś sposób swoje frustracje wylewać? Jeśli teraz się nie nauczy odpierać takich tam, to później będzie coraz gorzej.
Autorze, nic tak nie pomaga i nie orzeźwia, jak natychmiastowa reakcja na takich tam różnych, z którymi musisz gdzieś dłużej przebywać (bo gdy zaczepi cię chamsko ktoś zupełnie przypadkowy, kogo pewnie już nie zobaczysz, to można sobie darować).
Kwestia taka, jak zareaguje - cięte riposty pewnie okażą się bardziej ok, niż udawanie głuchego lub ugrzecznione próby tłumaczenia kolegom, że tak im nie przystoi.

Osobiście nie chiałabym faceta, który nie potrafi zareagować i uciąć (a przynajmniej próbować) kogoś, kto sprawia mu chamsko jakąś przykrość. Toż to wyrośnie na męską c*kę.

11

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
Cyngli napisał/a:

Ty jesteś niski, ja jestem gruba, ktoś inny ma piegi, a ktoś inny zaczął łysieć po 20tce.

Tylko co z tego?
Daj sobie spokój. Pogódź się z rzeczywistością, na którą nie masz wpływu.
Wykorzystaj swoje ATUTY.

Przecież napisał, że siebie akceptuje, a problemem jest otoczenie.

12

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
Miłycham napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Ty jesteś niski, ja jestem gruba, ktoś inny ma piegi, a ktoś inny zaczął łysieć po 20tce.

Tylko co z tego?
Daj sobie spokój. Pogódź się z rzeczywistością, na którą nie masz wpływu.
Wykorzystaj swoje ATUTY.

Przecież napisał, że siebie akceptuje, a problemem jest otoczenie.

Ale otoczenie nie zmieni się dlatego, że on tego chce. Gdyby był pogodzony z tym, jaki jest, to miałby w nosie opinie otoczenia.

13

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
Cyngli napisał/a:
Miłycham napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Ty jesteś niski, ja jestem gruba, ktoś inny ma piegi, a ktoś inny zaczął łysieć po 20tce.

Tylko co z tego?
Daj sobie spokój. Pogódź się z rzeczywistością, na którą nie masz wpływu.
Wykorzystaj swoje ATUTY.

Przecież napisał, że siebie akceptuje, a problemem jest otoczenie.

Ale otoczenie nie zmieni się dlatego, że on tego chce. Gdyby był pogodzony z tym, jaki jest, to miałby w nosie opinie otoczenia.


Jeśli nie robiłoby Tobie Cyngli, czułabyś się świetnie i całkowicie komfortowo wśród ludzi, przez których jesteś - ogólnie mówiąc - wytykana palcami, i na dodatek, miałabyś te 19 lat, to cóż ZAZDROSZCZĘ I PODZIWIAM. Ale nie każdy jest 80-latkiem w skórze dziewiętnastolatka muszącego dzień w dzień wysłuchiwać przykrych rzeczy o sobie w takiej szkole. Zresztą, wątpię, by osiemdziesięciolatkow też były takie przytyki zupełnie obojętne, i chcąc lub nie, nie wpływały na jego samopoczucie.

Jeśli otoczeniaspotka się z jego odpowiednią reakcją, to owszem,  może się zmienić, przynajmniej w swej części. - Przestanie mu wytykać, bo będzie się bało jego reakcji (w końcu nikt nie lubi słuchać przykrych rzeczy na swój temat). Ot, proste.

14

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

lul, o mało co mi się wątki by nie pomyliły.

Trochę rozumiem. Sam mam 171cm obecnie, ale w gimnazjum byłem niższy. Wtedy byłem szykanowany, ale nie ze względu na wzrost a za bycie skrajnie nieśmiałym, cichym i skrytym. Też nie od razu, przez pierwsze pół roku. Może rok było w miarę. Potem wyczuli gdzie boli i dowalił się zwłaszcza taki jeden. Typ był niższy ode mnie(ciut). Tylko że whocare's był najbardziej bezczelnym, egoistycznym, cwanym gówniarzem jakiego ta szkoła miała do zaoferowania. Miał charyzmę herszta bandytów. Zawsze znajdzie się jakiś zawistny nikt, co jedyne co potrafi to szukać drzazgi w czyimś oku. Do Ciebie mogli się dobrać bo(skoro sam w odróżnieniu ode mnie nie masz kompleksów na tym punkcie) pewnie masz kilka dużych plusów które rażą po oczach tych którzy próbują u Ciebie zburzyć pewność siebie.

15

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
marakujka napisał/a:
Mirirale napisał/a:

Co Ci to da? Oni nie zmądrzeją, Ty skończysz szkołę i więcej ich nie spotkasz. A z Twoimi pociskami to wybacz, ale lepiej ich ignoruj. I wcale nie próbuję być tutaj złośliwa.


Da mu nauczyć się, jak nie pozwalać sobie na wchodzenie na głowę. Jeśli autora spotykają takie przykrości, to dlaczego miałby udawać, że po nim to spływa i nie reagować? I co? Potem w domu w jakiś sposób swoje frustracje wylewać? Jeśli teraz się nie nauczy odpierać takich tam, to później będzie coraz gorzej.
Autorze, nic tak nie pomaga i nie orzeźwia, jak natychmiastowa reakcja na takich tam różnych, z którymi musisz gdzieś dłużej przebywać (bo gdy zaczepi cię chamsko ktoś zupełnie przypadkowy, kogo pewnie już nie zobaczysz, to można sobie darować).
Kwestia taka, jak zareaguje - cięte riposty pewnie okażą się bardziej ok, niż udawanie głuchego lub ugrzecznione próby tłumaczenia kolegom, że tak im nie przystoi.

Osobiście nie chiałabym faceta, który nie potrafi zareagować i uciąć (a przynajmniej próbować) kogoś, kto sprawia mu chamsko jakąś przykrość. Toż to wyrośnie na męską c*kę.

No właśnie da im przyzwolenie na wchodzenie sobie na głowię i już dał, bo widzą jak mu to przeszkadza i jaką ma obsesje na tym punkcie. Wręcz przeciwnie, jego teksty wpłyną na to, że chłopak będzie bardziej gnębiony. Im się podoba jego reakcja, dlatego mu dokuczają, kiedy będzie reagował, zwłaszcza w taki sposób jaki opisał wyżej wyjdzie na tym tylko gorzej, bo koledzy będą mieli większą bekę.

16 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-05-06 21:04:50)

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
Mirirale napisał/a:

No właśnie da im przyzwolenie na wchodzenie sobie na głowię i już dał, bo widzą jak mu to przeszkadza i jaką ma obsesje na tym punkcie. Wręcz przeciwnie, jego teksty wpłyną na to, że chłopak będzie bardziej gnębiony.

Im się podoba jego reakcja, dlatego mu dokuczają, kiedy będzie reagował, zwłaszcza w taki sposób jaki opisał wyżej wyjdzie na tym tylko gorzej, bo koledzy będą mieli większą bekę.

Powątpiewam.
Może niech autor wypróbuje parę razy. I zobaczy. W końcu zripostowanie nic nie kosztuje.

Orety. Przecież jeszcze nie było żadnej rekcji ze strony autora. Na razie podoba im się brak takiej reakcji, a co będzie, gdy tupnie nogą kilka razy, to się zobaczy. Choć będąc świadkiem takich sytuacji w swoim życiu, teraz napiszę, że tupnięcie nóżką właśnie bardzo pomaga.
Tylko, aby tak potupać nogą, trzeba mieć jaja. Co co jej mają sobie radę dadzą. A ci co nie bardzo, będą własnie mówić, ze najlepszy jest święty spokój i brak reakcji. Ludzie, przecież tu chodzi o słowną  odpowiedź, a nie bójkę.

17

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
marakujka napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Miłycham napisał/a:

Przecież napisał, że siebie akceptuje, a problemem jest otoczenie.

Ale otoczenie nie zmieni się dlatego, że on tego chce. Gdyby był pogodzony z tym, jaki jest, to miałby w nosie opinie otoczenia.


Jeśli nie robiłoby Tobie Cyngli, czułabyś się świetnie i całkowicie komfortowo wśród ludzi, przez których jesteś - ogólnie mówiąc - wytykana palcami, i na dodatek, miałabyś te 19 lat, to cóż ZAZDROSZCZĘ I PODZIWIAM. Ale nie każdy jest 80-latkiem w skórze dziewiętnastolatka muszącego dzień w dzień wysłuchiwać przykrych rzeczy o sobie w takiej szkole. Zresztą, wątpię, by osiemdziesięciolatkow też były takie przytyki zupełnie obojętne, i chcąc lub nie, nie wpływały na jego samopoczucie.

Jeśli otoczeniaspotka się z jego odpowiednią reakcją, to owszem,  może się zmienić, przynajmniej w swej części. - Przestanie mu wytykać, bo będzie się bało jego reakcji (w końcu nikt nie lubi słuchać przykrych rzeczy na swój temat). Ot, proste.

Otoczenie, które nam nie odpowiada, można zmienić. Ot, proste.

18 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-05-06 21:33:42)

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Cyngli, zależy. Czasem wcale nieproste.
Jednak fatyga związana ze zmianą otoczenia jest duuużo większa, niż fatyga wymówienia paru słów do kogoś. Jeśli próby autora nie przyniosą oczekiwanych rezultatów, to owszem, lepiej byłoby, aby zmienił otoczenie, ale dopiero wtedy, gdy już spróbujeuporać się z tym otoczeniem, w którym teraz dane jest mu przebywać.

Siedź cicho, nie odzywaj się, udawaj ze po tobie spływa, ucieknij, przenieś się - sorry, ale to w sumie jest proponowaniem autorowi postawy tchórza. Po prostu.

19

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
Cyngli napisał/a:
marakujka napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Ale otoczenie nie zmieni się dlatego, że on tego chce. Gdyby był pogodzony z tym, jaki jest, to miałby w nosie opinie otoczenia.


Jeśli nie robiłoby Tobie Cyngli, czułabyś się świetnie i całkowicie komfortowo wśród ludzi, przez których jesteś - ogólnie mówiąc - wytykana palcami, i na dodatek, miałabyś te 19 lat, to cóż ZAZDROSZCZĘ I PODZIWIAM. Ale nie każdy jest 80-latkiem w skórze dziewiętnastolatka muszącego dzień w dzień wysłuchiwać przykrych rzeczy o sobie w takiej szkole. Zresztą, wątpię, by osiemdziesięciolatkow też były takie przytyki zupełnie obojętne, i chcąc lub nie, nie wpływały na jego samopoczucie.

Jeśli otoczeniaspotka się z jego odpowiednią reakcją, to owszem,  może się zmienić, przynajmniej w swej części. - Przestanie mu wytykać, bo będzie się bało jego reakcji (w końcu nikt nie lubi słuchać przykrych rzeczy na swój temat). Ot, proste.

Otoczenie, które nam nie odpowiada, można zmienić. Ot, proste.

Szkołę zmienisz? Jak daleko musisz sięprzeprowadzić żeby "fama" nie poszła za Tobą?

Zdajesz sobie sprawę, że są szkoły, gdzie uczniowie potrafią zaszczuć upatrzoną ofiarę aż do samobojstwa?

Zdajesz sobie sprawę, że są takie szkoły, że pedagog ma to w d**, a policja olewa?

"Zmień otoczenie" - daj takiej osobie czarodziejską rozdzkę w takim razie...

20

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
Iceni napisał/a:
Cyngli napisał/a:
marakujka napisał/a:

Jeśli nie robiłoby Tobie Cyngli, czułabyś się świetnie i całkowicie komfortowo wśród ludzi, przez których jesteś - ogólnie mówiąc - wytykana palcami, i na dodatek, miałabyś te 19 lat, to cóż ZAZDROSZCZĘ I PODZIWIAM. Ale nie każdy jest 80-latkiem w skórze dziewiętnastolatka muszącego dzień w dzień wysłuchiwać przykrych rzeczy o sobie w takiej szkole. Zresztą, wątpię, by osiemdziesięciolatkow też były takie przytyki zupełnie obojętne, i chcąc lub nie, nie wpływały na jego samopoczucie.

Jeśli otoczeniaspotka się z jego odpowiednią reakcją, to owszem,  może się zmienić, przynajmniej w swej części. - Przestanie mu wytykać, bo będzie się bało jego reakcji (w końcu nikt nie lubi słuchać przykrych rzeczy na swój temat). Ot, proste.

Otoczenie, które nam nie odpowiada, można zmienić. Ot, proste.

Szkołę zmienisz? Jak daleko musisz sięprzeprowadzić żeby "fama" nie poszła za Tobą?

Zdajesz sobie sprawę, że są szkoły, gdzie uczniowie potrafią zaszczuć upatrzoną ofiarę aż do samobojstwa?

Zdajesz sobie sprawę, że są takie szkoły, że pedagog ma to w d**, a policja olewa?

"Zmień otoczenie" - daj takiej osobie czarodziejską rozdzkę w takim razie...

No to proponuję się powiesić na pierwszym lepszym drzewie w takim razie, może być?

Całe gimnazjum byłam prześladowana z powodu braku kasy i fajnych ciuchów. Nie zmieniłam szkoły, bo nie było takiej możliwości. Matka miała mnie w dupie, nauczyciele też. I co? I nic. Żyło się dalej, bo nie było czasu ani możliwości narzekać.

Z własnego doświadczenia wiem, że najlepiej działa IGNOROWANIE. Ale każdy musi znaleźć swój własny sposob na radzenie sobie z czymś takim, w życiu nigdy nie będzie tak, że każdy nas zaakceptuje.

21

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
Cyngli napisał/a:
Iceni napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Otoczenie, które nam nie odpowiada, można zmienić. Ot, proste.

Szkołę zmienisz? Jak daleko musisz sięprzeprowadzić żeby "fama" nie poszła za Tobą?

Zdajesz sobie sprawę, że są szkoły, gdzie uczniowie potrafią zaszczuć upatrzoną ofiarę aż do samobojstwa?

Zdajesz sobie sprawę, że są takie szkoły, że pedagog ma to w d**, a policja olewa?

"Zmień otoczenie" - daj takiej osobie czarodziejską rozdzkę w takim razie...

No to proponuję się powiesić na pierwszym lepszym drzewie w takim razie, może być?

Całe gimnazjum byłam prześladowana z powodu braku kasy i fajnych ciuchów. Nie zmieniłam szkoły, bo nie było takiej możliwości. Matka miała mnie w dupie, nauczyciele też. I co? I nic. Żyło się dalej, bo nie było czasu ani możliwości narzekać.

Z własnego doświadczenia wiem, że najlepiej działa IGNOROWANIE. Ale każdy musi znaleźć swój własny sposob na radzenie sobie z czymś takim, w życiu nigdy nie będzie tak, że każdy nas zaakceptuje.


Hej hej, ale autor ma 19 lat, to nie ejst już poziom ginmazjum, tylko nieco wyżej, więc... zachowania i reakcje się zmieniają. To chyba oczywiste. Po drugie - a z mojego doświadczenia wynika, że najgorzej cierpią takie nieluse c*ki, które zamiast ustawić kolegów, to cierpią w samotności gdyż ponieważ nie bedą zniżać się do poziomu gołębia używając gołębich argumentów.  Heh, no i  zresztą sama pamiętam, w liceum też mnie co niektórzy zaczepiali na początku - właśnie zripostowałam po parę razy jednego, innemu guza nabiłam (czego nie polecam, gdyby co), a jeszcze innemu tupnęłam. Nio, wyszłam na tym tak, ze niektórzy bali się do mnie odzywać (nauczycielka musiała interweniować w ich sprawie do moich rodziców), inni stali się grzeczni i przyjaźni itp. big_smile Jeszcze mię na przewodniczącą wybrali w kolejnym roku. big_smile No, ale to działo się w pierwszej LO. I nie wiem czemu byłam taka taka... napastowana. Ale wiem, ze gdy starałam się na początku nie reagować, to się z tym brakiem reakcji źle czułam i ten brak reakcji właśnie nic nie zmieniał.

22

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

W liceum nazywali mnie "polską dziwką" (uczyłam się we Francji). Spokojnie było dopiero na studiach.

23

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
Cyngli napisał/a:

W liceum nazywali mnie "polską dziwką" (uczyłam się we Francji). Spokojnie było dopiero na studiach.

Ale Cyngli, reagowałaś?

Jak pisałam, uważam, że należy reagować na różne przytyki. Może to właśnie pomoże, a może nic nie zmieni, ale warto spróbować, bo nic się na tym nie traci.
Chowanie głowy w piasek może prowadzić do frustracji. Autor jest w takim momencie, ze jeśli teraz nie zacznie się uczyć asertywności/metod odporu, to potem będzie coraz gorzej gdy człowiek znajdzie się w różnych mało przyjemnych sytuacjach.

I te porady: "niech spływa po tobie, wynajduj swoje atuty, nie rób nic" - jestem bardzo ciekawa, czy osoby, które były plus minus w wieku autora (a w sumie wiek jest bez większego znaczenia) i które znalazły się w podobnych sytuacjach, też wówczas nie przeżywały, miały to w nosie, i z taką łatwością same stosowały to, co teraz radzą. No ciekawa bardzo jestem. I czy w jakiś sposób to się na nich nie odbiło. No ciekawe.

24 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2018-05-07 17:51:20)

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
marakujka napisał/a:

Jak pisałam, uważam, że należy reagować na różne przytyki. Może to właśnie pomoże, a może nic nie zmieni, ale warto spróbować, bo nic się na tym nie traci.
Chowanie głowy w piasek może prowadzić do frustracji. Autor jest w takim momencie, ze jeśli teraz nie zacznie się uczyć asertywności/metod odporu, to potem będzie coraz gorzej gdy człowiek znajdzie się w różnych mało przyjemnych sytuacjach.

I te porady: "niech spływa po tobie, wynajduj swoje atuty, nie rób nic" - jestem bardzo ciekawa, czy osoby, które były plus minus w wieku autora (a w sumie wiek jest bez większego znaczenia) i które znalazły się w podobnych sytuacjach, też wówczas nie przeżywały, miały to w nosie, i z taką łatwością same stosowały to, co teraz radzą. No ciekawa bardzo jestem. I czy w jakiś sposób to się na nich nie odbiło. No ciekawe.

Zgadzam się. Gdy ktoś nas poniża słowami skierowanymi bezpośrednio do nas, jak można to zignorować? To brak szacunku do siebie.  Samoobrona jest podstawą przetrwania. Nikt nie każe mu atakować, jedynie się bronić. Osoby nie potrafiące reagować były i są popychadłami. Nikt nie ma do nich szacunku.
Jestem osobą, którą mama wychowywała, ze nie mam być taka jak moi prześladowcy, mam być lepsza od nich, czyli nie odpyskowywać im, nie reagować, zawsze siedzieć cicho. Zbuntowałam się dopiero w szkole średniej. Miałam dość, można było mi napluć w twarz i wciskać, że deszcz pada... nooo heloł. Trudno było się tak nagle bronić, nie umiałam, nie wiedziałam jak. Do tej pory zdarza się mieć cięte riposty dopiero po fakcie wink . Jednak podejmowałam próby, uczyłam się.

Mirirale napisał/a:

No właśnie da im przyzwolenie na wchodzenie sobie na głowię i już dał, bo widzą jak mu to przeszkadza i jaką ma obsesje na tym punkcie. Wręcz przeciwnie, jego teksty wpłyną na to, że chłopak będzie bardziej gnębiony. Im się podoba jego reakcja, dlatego mu dokuczają, kiedy będzie reagował, zwłaszcza w taki sposób jaki opisał wyżej wyjdzie na tym tylko gorzej, bo koledzy będą mieli większą bekę.

To zależy od sytuacji.
Jeżeli jego riposta będzie niepewnie wypowiedzianym tekstem, oklepanym, wziętym z internetu, a postawa będzie jak zbity pies... to owszem, będzie większa beka. Jeśli natomiast autor zna swoją wartość, jest zdecydowany i pewny, odpowie coś oryginalnego... to zmniejszają się szanse na bekę. Moze też z początku tak wyglądać, bo prześladowca będzie chciał jakoś odreagować, a najłatwiej zrobić to śmiechem. Jednak pewność siebie zmiażdży go, trzeba być jedynie konsekwentnym w działaniu i pewnym swojej wartosci.

25

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
marakujka napisał/a:
Cyngli napisał/a:

W liceum nazywali mnie "polską dziwką" (uczyłam się we Francji). Spokojnie było dopiero na studiach.

Ale Cyngli, reagowałaś?

Jak pisałam, uważam, że należy reagować na różne przytyki. Może to właśnie pomoże, a może nic nie zmieni, ale warto spróbować, bo nic się na tym nie traci.
Chowanie głowy w piasek może prowadzić do frustracji. Autor jest w takim momencie, ze jeśli teraz nie zacznie się uczyć asertywności/metod odporu, to potem będzie coraz gorzej gdy człowiek znajdzie się w różnych mało przyjemnych sytuacjach.

I te porady: "niech spływa po tobie, wynajduj swoje atuty, nie rób nic" - jestem bardzo ciekawa, czy osoby, które były plus minus w wieku autora (a w sumie wiek jest bez większego znaczenia) i które znalazły się w podobnych sytuacjach, też wówczas nie przeżywały, miały to w nosie, i z taką łatwością same stosowały to, co teraz radzą. No ciekawa bardzo jestem. I czy w jakiś sposób to się na nich nie odbiło. No ciekawe.

Oczywiście, że nie reagowałam. Mam debilom udowadniać, że nie jestem wielbłądem? Po co?

26

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Na tekst:

prawdziwy facet zaczyna się od 180 i że ze mną żadna z nich się nie chciałaby umówić.

powinieneś odpowiedzieć, że wcale im nie masz zamiaru proponować.

Masz w swoim życiu mnóstwo nieprzyjemnych bezczelnych, ale też zakompleksionych ludzi, którzy odbijają sobie swoje problemy na Tobie.

27 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-05-08 01:55:43)

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
Cyngli napisał/a:
marakujka napisał/a:
Cyngli napisał/a:

W liceum nazywali mnie "polską dziwką" (uczyłam się we Francji). Spokojnie było dopiero na studiach.

Ale Cyngli, reagowałaś?

Jak pisałam, uważam, że należy reagować na różne przytyki. Może to właśnie pomoże, a może nic nie zmieni, ale warto spróbować, bo nic się na tym nie traci.
Chowanie głowy w piasek może prowadzić do frustracji. Autor jest w takim momencie, ze jeśli teraz nie zacznie się uczyć asertywności/metod odporu, to potem będzie coraz gorzej gdy człowiek znajdzie się w różnych mało przyjemnych sytuacjach.

I te porady: "niech spływa po tobie, wynajduj swoje atuty, nie rób nic" - jestem bardzo ciekawa, czy osoby, które były plus minus w wieku autora (a w sumie wiek jest bez większego znaczenia) i które znalazły się w podobnych sytuacjach, też wówczas nie przeżywały, miały to w nosie, i z taką łatwością same stosowały to, co teraz radzą. No ciekawa bardzo jestem. I czy w jakiś sposób to się na nich nie odbiło. No ciekawe.

Oczywiście, że nie reagowałam. Mam debilom udowadniać, że nie jestem wielbłądem? Po co?


Nie chciałaś niczego udowadniać - ok. A czy czułaś się wtedy źle z powodu bycia przezywaną/wytykaną/etc.? Czy było to dla ciebie niemiłe?
Jeśli nie czułaś się wówczas źle będąc w takim otoczeniu, i całkowicie zwisały tobie to otoczenie, to - tak jak powyżej - ZAZDROSZCZĘ I PODZIWIAM.
(Choć nie wiem, czy o rzeczach które kiedyś totalnie zwisały, po czasie się w ogóle pamięta.)

Choć w ogóle nie pisałam, nawet nie przeszło mi przez myśl, by coś komuś udowodnić... bo i po co i na co. Co komu siedzi w głowach, to niech sobie siedzi, nie taka jest rola autora, by im w tych głowach prostować. Raczej idzie o to, by autor swoją jakąś reakcją zamknął usta znajomym zwłaszcza gdy ci są w jego obecności, by nie czuć się niekomfortowo i źle. I tyle.


tajemnicza75, dokłądnie. smile Moja mam tak samo  mi mówiła.
I działa to tak, że jeśli raz już zacznie się coś robić, to potem idzie to coraz lepiej i z mniejszym wysiłkiem, nie? smile
I co jeszcze - normalnie ludziom zaleca się reagowanie, zwrócenie uwagi komuś, kto im sprawia taką czy inną przykrość, kto  z nimi postępuje niewłaściwie. A tutaj jakoś proponuje się autorowi ciche cierpienie i męczeństwo - wręcz martyrologię. wink
Nosz kurczę, "nie odzywaj się, udawaj, bądź wyżej, unoś się honorem, a w środku się gotuj. Bo, jeśli coś zrobisz, to straty na tym honorze poniesziesz.... ważne, by otoczenie widziało twoją  dumę."

28

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Czułam się z tym źle i niekomfortowo. Nie jestem z kamienia przecież.
Gimnazjum mnie nauczyło, że nie warto na takie zaczepki reagować. Na początku próbowałam i było tylko gorzej, więc uznałam, że to nie ma sensu. Potem byłam już mądrzejsza i się nie przejmowałam, bo przecież znam siebie i wiem, że nie jestem taka, jak oni mówią - to po co ryć sobie głowę.

29

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
Cyngli napisał/a:

Czułam się z tym źle i niekomfortowo. Nie jestem z kamienia przecież.
Gimnazjum mnie nauczyło, że nie warto na takie zaczepki reagować. Na początku próbowałam i było tylko gorzej, więc uznałam, że to nie ma sensu. Potem byłam już mądrzejsza i się nie przejmowałam, bo przecież znam siebie i wiem, że nie jestem taka, jak oni mówią - to po co ryć sobie głowę.

Cyngili, poniekąd masz rację. Rzeczywiście poziom podstawówy czy gimnazjum to albo lepiej na ogół dać sobie spokój lub zakomunikować rodzicom i nauczycielowi, jeśli samemu nie jest się w gorącej wodzie kąpanym. (Choć z tymi nauczycielami, to też różnie bywa, bo bywają z nich takie nieogary) Natomiast już tak gdzieś na poziomie szkoły średniej zmienia się psychika delikwentów i ich reakcje na takie protesty ze strony autora też będą raczej będą inne w porownaniu z tymi sprzed paru lat.. Stąd myślę, że nie należy się tak do końca sugerować tym, jak kto się zachowywał parę lat wcześniej.

Ja z kolei nie potrafiłam udawać, że mi coś nie robi, zwłaszcza w środowisku, w którym muszę z jakichś powodów jeszcze przebywać. I stosuję zasadę, że "niech "se" myślą co chcą, ale wytykać/insynuować,sugerować mi nie będą". O, nawet z jakiś rok temu miałam taką sytuację w pracy. - Ktoś coś do mnie - zauważyłam - parę razy jakieś takie głupie gadki ni w pińć, ni w dziwińć, no to mu "bach" zrobiłam, jeszcze przy innych (bo do szefa z taką duperelą nie było sensu iść). Atmosfera bardzo zelżała. I już grzecznie było.

30 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2018-05-08 20:42:43)

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Marakujka> łatwiej mi przychodziło wraz z nabieraniem pewności siebie. Gdy poznawałam swoją wartość i zaczynałam się wreszcie szanować, to jakoś łatwiej mi przychodziły do głowy jakieś teksty do samoobrony. Fakt, że wszystko zależy od sytuacji. Gdy mi ubliża jakiś menel lub ktoś kogo nigdy więcej nie spotkam... to się słowem nie odzywam, ale gdy poniża mnie znajoma/koleżanka to mówię spokojnie, aczkolwiek zdecydowanie, że nie podoba mi się to i to.  A jeśli nie pomoże to zwalczam  ich własną bronią. Nie ma innej drogi. Dopiero gdy wróg widzi, że ma kogoś na równi, albo silniejszego-popuszcza.

31

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
tajemnicza75 napisał/a:

Marakujka> łatwiej mi przychodziło wraz z nabieraniem pewności siebie. Gdy poznawałam swoją wartość i zaczynałam się wreszcie szanować, to jakoś łatwiej mi przychodziły do głowy jakieś teksty do samoobrony. Fakt, że wszystko zależy od sytuacji. Gdy mi ubliża jakiś menel lub ktoś kogo nigdy więcej nie spotkam... to się słowem nie odzywam, ale gdy poniża mnie znajoma/koleżanka to mówię spokojnie, aczkolwiek zdecydowanie, że nie podoba mi się to i to.  A jeśli nie pomoże to zwalczam  ich własną bronią. Nie ma innej drogi. Dopiero gdy wróg widzi, że ma kogoś na równi, albo silniejszego-popuszcza.

Hahaha, 100 lajków. smile
To też fakt - im większa pewność siebie, tym bardzie po maśle idą takie rzeczy.
Teraz tak pomyślałam, że asertywność/umiejętnosć dyskusji też  może być kolejnym przyczynkiem do tej pewności siebie i kolejnym atutem. Tylko to trzeba kroczek po kroczku trenować.

32

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Proponuję obracać głupie docinki w żart. Tak robił mój mąż dawno temu. Ma 170 wzrostu i zawsze się śmiał, że jak Bóg rozdawał wzrost, to on stał w kolejce po rozum smile, a dziś jak słyszę że mam męża przy którym nie założę wysokich szpilek, to żartem odpowiadam że mój * skrzacik to nie dryblas, mały wzrost ale serce ma wielkie*:P
Złośliwych ludzi nie brakuje w dzisiejszych czasach. Po prostu olewaj ich chore docinki. Widocznie ty też stałeś w kolejce po rozum:))
Nawet ja miałam w szkole  w Technikumprzygadywane z powodu duzych brązowych oczu, które później były atrybutem mojej urody i są po dziś dzień. Nieraz wspominam i smieję się z czasów szkolnych po 30 latach, choć wtedy czułam się podobnie jak Ty. Zyczę wytrwałości.

33

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia
turbodini napisał/a:

albo dworują sobie, że prawdziwy facet zaczyna się od 180 i że ze mną żadna z nich się nie chciałaby umówić.

Odpowiedz im, że takie kobiety jak one to się kończą po 30 roku życia, albo i wcześniej gdy zostają samotnymi matkami. smile

34 Ostatnio edytowany przez violett65 (2018-05-10 23:37:57)

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Z tego co czytam to myślę, że te panienki mają wielkie mniemanie o sobie. Myślą,że tylko one są jedyne na świecie? Prawdziwego faceta poznaje się po tym co ma pod *deklem*, a nie po wzroście. Myślę, że masz wielki kompeks odnośnie swojego wzrostu i twoje otoczenie i znajomi to wykorzystują. Jeśli tak bardzo będziesz to przeżywał to doprowadzi to Ciebie do depresji albo innej choroby. Wiem,ze łatwo doradzać, lecz gorzej to przeżywać. Na swoim przykładzie więc napiszę, mam duże brązowe oczy i koleżanki mnie od żaby przezywały. Czarne naturalnie kręcone włosy były pretekstem żeby mnie od małpy wyzywać. Wzrost? Z dziewczyn trzecia od końca byłam. Smiałam sie, że na materiale oszczędzę bo mniej potrzebuję na sukienke czy spódniczkę. Zycie mi pokazało, że to była ich zazdrość. Nie udało im się mnie zdołować bo zawsze coś śmiesznego starałam się powiedzieć i pół klasy rżało ze śmiechu. Czasami nie miałam odpowiedzi to wiesz co robiłam? Szeroki uśmiech od ucha do ucha i mówiłam:...no dalej wygadaj się, lepiej będziesz spać w domu.... i takie podobne teksty. To była moja broń. I o dziwo...skutkowało smile Do dziś jestem szczęśliwą osobą z poczuciem humoru. Wiem, że się rozpisałam. Skonczysz szkołę zmienisz otoczenie i znajdzie się kobieta którą zainteresują Twoje inne wartości jakie na pewno posiadasz. Moja córka wyszła za mąż za kolegę z klasy i wzrostem są jednakowi mają po 166cm  a przede wszystkim są szczęśliwi. Życzę Tobie więcej wiary w samego siebie, optymizmu i poczucia humoru, bo to pomaga wiele przetrwać w takich chwilach. Szkoda tylko, że dzisiejsze pokolenie chełpi się bardziej chamstwem niż życzliwością. A może Ty masz pecha i trafiłeś na wyjątkowe GADY.

p.s. nie chcę nikogo urazić swymi słowami, po prostu napisałam ciutkę własnego życia i to co myślę.

35

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Wytrzymaj jakoś do końca szkoły, a potem nie zadawaj się więcej z tymi burakami, innej rady nie ma.

36

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Autorze, Ty tak na serio? Ani w gimnazjum, ani w średniej nigdy nikt mi nie robił wytyków z powodu wzrostu. Ale to było 5- 10 lat temu. Więc może to nowy trend...

37

Odp: Kompleksy z powodu otoczenia

Mi też dokuczano z powodu niskiego wzrostu, ale się tym nie przejmowałam, nawet jak dziewczyny o wzroście modelek nazywały mnie "niedorozwojem". Na uczelni, w mieście na ulicy mijam wiele ładnych kobiet i nic sobie z tego nie robię, parę lat temu maniakalnie bym się do nich porównywała i wpadała w rozpacz, bo nie wyglądam jak te wszystkie gwiazdeczki z Instagrama. W moim przypadku po prostu byłam zmęczona użalaniem się nad swoim wyglądem, bo ileż można. Tobie radzę probować się polubić, szukać atutów swojego wyglądu. PS 167 cm to nie tak mało. Mój znajomy ma 155 cm i nic sobie z tego nie robi.

Posty [ 37 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » Kompleksy z powodu otoczenia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024