Jestem z kobietą już rok, ale tak naprawdę nie pamiętam, kiedy czułem do niej pożądanie. Nasza znajomość, na długo przed związkiem, od samego początku bazowała na częstych pikantnych tekstach, kręciła się wokół seksu, jednak wszystko zaczęło przygasać, jak się okazało, będąc już w związku, że mamy różne potrzeby względem seksu. Niby dla niej seks jest bardzo ważny, a tak na prawdę nie może częściej niż raz na dwa miesiące i oczekuje ode mnie takiego libido, raz nawet odważyła się aby próbować zabronić mi masturbacji, bo niby pokazuję, że jest mi źle w łóżku, to ja jej powiedziałem, że jak mam trzymać do momentu, aż jej się zachce to już wolę wcale nie uprawiać seksu.
Rozmawiać ze sobą to tak na prawdę nie mamy o czym, mimo że mamy podobne zainteresowania, wszystko zostało przerobione. Ona niedawno chciała pogadać ze mną, bo związek się sypie i chciała po prostu o coś, jako podstawę, zawiesić ten związek. Proponowała, że o seks, skoro już nie mamy o czym gadać.
Tak, jasne, z jej potrzebami to na pewno będzie solidna podstawa..
Jak zaczynaliśmy być razem to wszystko było super. Teraz praktycznie są sprzeczki z najmniejszego powodu, nie możemy się dogadać. Co robić w tej sytuacji?