Witam wszystkie dziewczyny :-) Piszę do Was na tym forum ponieważ chcę się poradzić w ważnej dla mnie kwestii. Nikt nie
pomoże mi tutaj tak jak Wy kobiety :-)
Sytuacja wygląda tak, zakochałem się w pewnej dziewczynie po tym jak dowiedziałem się, że ona pierwsza we mnie. Bardzo mnie
to ucieszyło bo od samego początku była naprawdę fajna i bardzo pozytywna. Podobała mi się ale niewiedziałem co ona na ten
temat myśli. Poznałem ją w pobliskim sklepie, w którym ona pracuje. Nawet rodzice zażartowali na początku, że na pewno
podobała by się synowi, było to latem w 2016. Dodam jeszcze, ze zawsze fajnie rozmawiała z moimi rodzicami, zwłaszcza z
ojcem. Wiem ,ze ona prawdopodobnie widzi, że rodzice ją lubią. OK ale teraz do rzeczy. Niestety nie zachowałem się jak
mężczyzna bo kiedy zauważyłem że ze mną zaczyna flirtować nie zareagowałem od razu.
Pod koniec listopada gdy byłem w sklepie, kupując ciasto zażartowałem, że zjem je całe sam a jutro pójdę na długi spacer aby to
wszystko spalić. Ona na to: a ja to bym poszła na piechotę do domu i potem się słodko śmiała i patrzyła. Oczywiście
zareagowałem jak jełop bo uznałem, że noc to nieprzyjemnie i niebezpiecznie (Dopiero po chwili pomyślałem, że mogła
proponować mi spacer)
Innym razem kiedy płaciłem za zakupy zażartowałem, że myślałem, że zabraknie mi pieniędzy i zostanę w zastaw, na co ona
zareagowała uśmiechem i powiedziała: ''a dzisiaj by się przydały dodatkowe ręce do pracy" Tego dnia po raz pierwszy
powiedziałem jej cześć i dodałem jej imię. Kilka dni później odniosłem wrażenie, że sprawdzała czy jestem o nią zazdrosny.
Nigdy nie odpowiedziała mi ''cześć'' tylko dzień dobry a do innych podczas pracy "hej" itp. w mojej obecności. Zawsze natomiast
mówiła do mnie "do zobaczenia"
Potem od około dziesiątego grudnia jak zaczął się zbliżać okres świąteczny była niedostępna ale jakby mnie obserwowała i słodko
się uśmiechała co jakiś czas. Chciała być na lini mojego wzroku i udając, że mnie nie widzi ustawiała koszyki w sklepie.
Zapatrzyłem się na nią przez co najechałem mamie na nogę :-) Efektem było: " Na nogę mi wjechał!" Na co ona się odwróciła i
powiedziała: "nieładnie" i zalotnie do mnie się uśmiechnęła.
Następnie przed samymi świętami jak poszedłem po ostatnie zakupy cały czas była na widoku i jakby za mną chodziła. Potem jak
wychodziłem poszła do kasy podliczyć moje zakupy. Pożyczyliśmy sobie wesołych świąt itp.
Następnego dnia mój ojciec złożył jej życzenia po czym powiedział, że szkoda, że jedzie do domu bo inaczej przyszła by do nas
nas na święta.
Tego dnia przyszliśmy do sklepu jeszcze raz ja z ojcem, to była Wigilia. Spojrzalem na nią kiedy zatrzymała się niedaleko nas.
Ponownie złożyłem jej życzenia i wtedy jakby dopiero zorientowałem się, że coś jest na rzeczy. Była zestresowana i poważna
kiedy na nią patrzyłem. Tego dnia wyjechała do rodziny na święta i spotkaliśmy się dopiero dwa dni przed sylwestrem.
Później byłem w sklepie z dwa, trzy razy i zawsze jak mnie zobaczyła uśmiechała się. Krępowało ją to trochę gdy to widziałem ale
nie zawsze. Czasami nieśmiało odwracała głowę.
W sylwestra kupowaliśmy martini, które sama nam poleciła. Ponownie uśmiechnęła się na mój widok ale jak zobaczyła, że
spoglądam to spoważniała. Złożyłem jej życzenia noworoczne, ojciec zrobił to chwilę po mnie mówiąc, że życzy jej dużo zdrowia i
miłości.
Słysząc to powiedziała, że miłości nie i aby tylko zdrowia jej życzyć. Pragnąłem aby do nas przyszła ale widziałem, że ma jakieś
opory.
Po Nowym Roku rozwinęło się to jeszcze bardziej, kiedy rano zaraz po sylwestrze poszedłem do sklepu (3 stycznia) od razu
spostrzegłem i wiedziałem co się stało. Dziewczyna była smutna, spojrzała na mnie z taką miłością. Wiedząc o sytuacji
powiedziałem jej cześć Ania (imię zostało zmienione) Zapytałem ją jak minął jej sylwester i powiedziałem jak było u mnie.
Łamiącym się głosem odpowiedziała, że do przodu. Ja jednak wiedziałem, że kłamie. Słyszałem, że miała głośniejszy i cięższy
oddech. Jeszcze raz zrozumiałem, że zakochała się we mnie.
Chciałem zaproponować jej spotkanie po pracy ale zastanowiłem się, że mowiła wcześniej, że nie chce miłości a teraz coś takiego
wyszło. Po chwili do kolejki doszedł kolejny klient, więc nie mogłem nic powiedzieć przy nim. Zabrałem zakupy i mówiąc "do
zobaczenia" wyszedłem. Taki stan trwał prawie dwa tygodnie. Biedna przez ten czas się z tym męczyła. A ja zachowałem się jak
p...z...a nie jak mężczyzna. Od tego momentu kiedy ją wtedy zobaczyłem bardzo się zakochałem. Nie wiedziałem co zrobić, kiedy
nie poszedłem zawsze była pełna kolejka klientów a reszta pracownikow coś od niej chciała, a to aby coś podać itp.
Z pracy też wychodziła zawsze z kimś z załogi, przynajmniej tak zrozumiałem.
W drugiej połowie stycznia udało jej się stonować zauroczenie. Jednak cały czas uśmiechała się do mnie kiedy byłem u niej przy
kasie. Często opuszczała wzrok jak dawniej by po chwili spojrzeć na mnie. Oczy błyszczały jej się jak gwiazdy. Ja natomiast
mocno się zakochałem i jeszcze bardziej mnie onieśmieliła. Nie wiedziałem teraz jak to rozegrać, a w dodatku prawie nigdy nie
była sama, zawsze jacyś klienci.
Wieczorem w stresie i ze spiętym żołądkiem poszedłem na długi wielogodzinny spacer. Napisałem wtedy dla niej wiersz miłosny,
następnie rano zanotowałem go na kartce. Zbliżał się koniec stycznia a ja zastanawiałem się co zrobić z tym wierszem. Uzałem,
że podaruję go jej ale dopiero jak już powiemy sobie wzajemnie o naszym zauroczeniu. Ona uśmiechała się cały czas a kiedy
wchodziłem do sklepu z ojcem, machała do nas. Raz nawet szepnął, że powinienem adorować dziewczynę i po czym zamilkł.
Ona to słyszała, uśmiechnęła się i ponownie pomachała.
Zaczął się luty, będąc dwa razy w sklepie twardo postanowiłem że muszę zachować się jak facet. Widziałem, że ona cały czas na
to czeka. Dokładnie czwartego lutego będąc w sklepie chciałem zaczekać na nią aż wyjdzie z pracy. Powiedzieliśmy sobie do
zobaczenia po czym wyszedłem. Tego wieczoru padał deszcz, więc pomyślałem, że odprowadzę ją do domu lub na przystanek.
W zależności jak będzie chciała. Miałem ze sobą duży parasol. Niedaleko jest mała kawiarenka i sądziłem, że możemy tam
porozmawiać. Nistety okazało się, że wychodzi z pracy z kilkoma osobami ze zmiany. Potem miała chyba dzień lub dwa wolne.
Kolejny termin kiedy spotkaliśmy się w sklepie był dwa, trzy dni póżniej czyli ósmy luty. Poszedłem płacić do niej za zakupy i po
chwili zaproponowałem jej spotkanie. Powiedziałem dokładnie: "Za parę dni idę na długi spacer i łyżwy, i chcę Ciebie ze sobą
zabrać. Niestety ona wtedy zapytała ze zdziwieniem i powiedziała: " Mnie ? Ja lecę do (tutaj podała kraj)'' Początkowo w to
uwierzyłem, więc dodałem, że tam jest teraz niebezpiecznie, na co ona odpowiedziała oschle: ''Poradzę sobie''
Widząc, że nic tu po mnie powiedziałem jej do zobaczenia i wyszedłem. Przez szybę widziałem, że była smutna. Niezwracając aż
tak uwagi mogłem powiedzieć to tak, że usłyszał to ktoś z klientów i na pewno jej kolega z pracy.
Następnego dnia poszedłem do sklepu z kolegą, mieliśmy ciastka. Zaproponowałem aby się poczęstowała ale nie chciała.
Potem powiedziała coś do koleżanki i obie się roześmiały. Kolejnego dnia pojechała na urlop do rodziny.
Po powrocie z urlopu była już zupełnie inna niż przedtem. Uciekała nie chciała mnie obsłużyć. Stała się dla mnie oschła i
arogancka, zimna. Dosłownie unikała kontaktu wzrokowego i była niesamowicie zła. Zdażało się, że gdy ojciec robił zakupy pytała
kiedy będzie ponownie, natomiast mnie unikała.
Gniewała się tak na mnie przez pięć tygodni aż do świąt wielkanocnych, kiedy to w normalny sposób kiwnęła głową jak mnie
zobaczyła. Oczywiście zrobiłem to samo. Wcześniej nie byłem sporo czasu w sklepie a jak już poszedłem to do kogoś innego.
Po ostatnich świętach zmieniłem fryzurę, widząc mnie lekko uniosła brwi i uśmiechnęła się. Kolejnym razem również była
zupełnie normalna i podarowaliśmy jej kwiaty na święta.
I tak doszliśmy do dzisiejszego dnia.
Proszę Was, więc o radę w tej całej sytuacji, w razie potrzeby także służę pomocą. Pozdrawiam Was dziewczyny.