Witam. Problem mam taki. Znalazłam chyba mojego księga, jest on Portugalczykiem, rozumiemy się jak z nikim innym. Chcielibyśmy razem dzielić życie ale jest problem. On mieszka w Portugalii a ja w Polsce. Żadne z nas nie chce się przeprowadzić. Ja nie chcę, ponieważ na ten moment mam bardzo dobrą pracę, w której dobrze zarabiam i mam szanse na duży rozwój a z tego co wybadałam to tam zarobiłabym nawet mniej a życie jest droższe, bezrobocie też jest większe. Mam też złe wspomnienia, ponieważ mnie tam okradli i nie czuję się tam jakoś komfortowo. On za to twierdzi, że dla niego pieniądze się nie liczą tylko najważniejsza jest rodzina i trudno byłoby mu się z nią rozdzielić, poza tym tam jest lepsza pogoda, plaże i uśmiechnięci ludzie. Kiedyś wspomniał, że mógłby się przeprowadzić jednak do Szwajcarii co mnie zdziwiło skoro nie mógłby się rozstać z rodziną, ale stwierdził, że to dobrze rozwinięty kraj i w sumie mógłby tam mieszkać. Ja po przemyśleniach stwierdziłam, że umiejąc niemiecki mogłabym w sumie też tam się przeprowadzić, ponieważ jest tam wysoki standard życia oraz też miałabym szansę na dobrą pracę, karierę, jednak jak mu to powiedziałam to stwierdził, że jednak nie bo jednak tęskniłby za rodziną. Jesteśmy w trochę innej sytuacji i inaczej patrzymy na życie, ponieważ ja po liceum wyjechałam na studia i zmieniłam miasta, jestem nauczona samodzielności, lubię się uczyć, zawsze marzyło mi się być spełnioną w życiu zawodowym, on jednak pomimo 30 lat nadal żyje z rodzicami i chyba dlatego ciężko byłoby mu opuścić znajome gniazdo. Ciągle namawia mnie na Portugalię, ale jakoś nie jestem przekonana. Nie chciałabym z nim zrywać, bo wydaje mi się, że bardzo do siebie pasujemy, jednak ta odległość i kwestia mieszkania w przyszłości spędza nam sen z powiek i czasami się przez to irytujemy nawzajem. Boję się, że przez to możemy się w przyszłości rozstać a tego bym nie chciała.
Co byście mi doradzili? Sama już nie wiem co mam o tym myśleć. Przy nim jestem szczęśliwa ale ten związek też stoi pod znakiem zapytania i czuję się jakby "zawieszona" co z tym tematem zrobić... Nie chciałabym też robić czegoś wbrew sobie.