Witam Was
Jestem w związku od 10 lat , już na początku były różne sygnały jednak ja nie widziałam , lub nie chciałam ich widzieć. Były krzyki i niszczenie przedmiotów w złości .
Z czasem było takich akcji coraz więcej i coraz rzadsze były momenty spokoju.
Z czasem doszła również krytyka wielu spraw mnie dotyczących- gdy przestałam jeść mięso , on ciągle mi dogryzał , że moje jedzenie to gówno bojkotował to co gotowałam , mimo,że wcześniej także jadał ze mną np. risotto z warzywami , a teraz wiecznie coś mu nie pasuje , a to kapary w caponacie , a to mleczko kokosowe etc.zawsze cos jest zle.
Przy pracach domowych nieraz mnie odpędza np. od zmywania twierdząc ,że on to robi lepiej , poprawia sposób powieszenia prania . Ostatnio jęczał ,że ciągle zajmuje miejsce w kuchni ,że pewno nam rachunek za prąd wzrośnie , powiedziałam mu ,że jeśli przekroczy 200 PLN za 2 m-ce , zapłacę różnicę-pierwszy raz się tak zdarzyło w tym m-cu , i zapłaciłam. Tak samo zapłaciłam dopłatę 600 PLN na CO i wodę ciepłą , bo przecież to mi zimno i się dogrzewam . Mimo ,że płacę on i tak mi wierci dziurę ,że więcej wody zużywam jak zmywam , czy piekarnika więcej używam.
Często również ,krytykuje mój styl ubierania się , niektóre moje zainteresowania. Często dopowiada coś czego nawet nie powiedziałam -np. mówię ,że jestem zmęczona.. na co on zmęczona nim? Po mojej rodzinie non stop jeździ , o siostrach mówi ,że to lenie i kurwy( mimo ze żadna się nie puszcza) , wciąż krytykuje wszystko i wszystkich.
Pracujemy razem i nieraz w pracy są zbyt stresujące sytuacje - to on wówczas wrzeszczy jak opętany , a ja się kulę ze strachu. Wiele razy mówiłam mu ,że ranią mnie jego wrzaski , że się boję , że jest mi źle z jego krytyką i ciągłym kąsaniem. Chodze ponad rok na terapię, dostaję wskazówki , kilka razy próbowałam odejść , ale jak przyszło co do czego to wymiękałam.
Jak na cos się mu skarze ze cos mi nie odpowiada , to on mowi ze na co czekam , bym się wyprowadziła ( mieszkam w jego mieszkaniu) , przedtem gdy wyjechałam do niego za granice i płakałam gdy wrzeszczał , ten mówił do mnie WIESZ GDZIE SĄ DRZWI, a tam wiadomo nie miałam nikogo kto mógłby mi pomoc.
Spróbuje zrobić rachunek zyskow i strat z tego związku
ZYSKI:
- nie jestem samotna , mam z kim spędzić czas , gdy pragne towarzystwa
- czasem mnie przytuli i jest mi ciepło na sercu
-pozorne chyba poczucie bezpieczeństwa- mam dobra prace( razem z nim ) , mieszkam w fajnym mieszkaniu , realizuje swoje pasje ( np. podroze , gdy akurat nie mam doła)
-gdy potrzebuje z czyms pomocy to mogę na niego liczyc
STRATY
- wieczna krytyka i czepianie się podkopały poczucie mojej wartości
- często odczuwam niepokoj , lęk , mam tendencje depresyjne
-dużo objawow somatycznych z ciała -bóle gł zoladka , jelit , drzenie ciała , czasem problemy z oddychaniem , od roku przewlekly stan zapalny w oku , który nie chce się wyleczyć , kiepsko sypiam
-nieraz czuje się jak w matni -cokowleik zrobie , wiem ze będzie zle
-czuje ze wpedza nieraz mnie w poczucie winy
-bywa ze chciałabym zasnąć i się nie obudzić , bo nie umiem rozwiazac swojej sytuacji , boje się zostać sama , ze nei dam rady , ze nikt mnie już nie pokocha( MAM 40 LAT)
Najgorsze w tym wszystkim chyba to ze on robi mi wode z mózgu - i ja nieraz watpie w swoje osądy , że kazda by chciała takiego co sprząta , gotuje i dba o dom , nigdzie się nie szlaja.
ja tez sprzątam i gotuje , choć on pewno więcej sprząta bo ma chyba jakas fobie z tym.
Jak widzicie moja sytuacje?
,
,