Cześć Kochani,dlugo się zastanawiałam czy opisać moją historię,ale chyba sama sobie z tym nie poradze,więc piszę..
Zacznę od tego że jego poznałam 8 lat lat temu na portalu społecznościowym,ale skończyło się na pisaniu ponieważ mnie praktycznie byle co wytracało z równowagi i kończyłam znajomości nim się zaczęły,spotkaliśmy się przypadkowo po roku (wtedy nie skojarzyłam że już pisaliśmy) to była milość od pierwszego wejrzenia,byliśmy razem krótki czas,ale była przeszkoda Kobieta która miała z nim dziecko żylli co prawda w separacji,ale mieszkali ze soba on przez nia popadl w alkocholizm.. przwywierala na niego ogromną presję,jak zobaczyla że uklada sobie zycie postanowila mu je uprzykrzyc,poslugiwala sie dzieckiem... odszedl powiedzial ze nie da rady dla dziecka sprobuje z nia jeszcze raz, po raz pierwszy jak pisalismy ze soba co go splawilam nie mieszkal z nia...wiec wrzuty sumienia byly ogromne przez jakis czas walczylam ale to byla walka z wiatrakami,odpuscilam,wyjechalam,na sile szukalam milosci,majac go caly czas w sercu. Poznalam Faceta z którym zaszlam w ciazę, jednak to byl bydlak,zostawil mnie w ciazy z dnia na dzien,z moja miloscia kontakt sie odnowil po 2 latach od rozstania,pisalismy ze soba,raz sie spotkalismy przelotem,ja nie chcialam nic wiecej bo sie ozenil z ta matka jego dziecka i dla mnie wszystko poszlo w piach ale kontakt mieliismy,inicjowany z jego strony, przez nasze rozmowy na polu wirtualnym przestała pić,wziął się za siebie...Ja od 4 lat jestem sama,jakos nie moge sobie znalezc kogos komu bym zaufala,w miare poukladalam zycie,kontakt mamy dalej,ostatnio znow sie spotkalismy on jeszcze wczesniej probowal ale w polowie drogi go zawrocilam,balam sie i teraz sie zlamalam w koncu miala byc tylko kawa,przywiozl jednak wino, uczucie odzylo z podwojna sila,kiedys tak nie rozmawialismy jak teraz,dojrzelismy do pewnych rzeczy,jakbysmy czytali sobie w myslach,(On nie jest typem ktory glupio slodzi,bo ja nawet tego nie lubie,jak komplement powie to sie czuje ze jest to szczere,ja go tez nie idealizuje akceptuje jego wady,nie uwazam go Bog wie za nie wiadomo kogo-stad wiem ze to jest dojrzala milosc),okazalo sie ze jego zona nie okazuje mu czulosci,wszystko jej oddal samochod,dom,rozpieszcza ja na kazdym kroku kino,spa,restauracje,droga bizuteria,a ona tego nie docenia jest oschla,wyniszcza go psychicznie,traktuje jak gowno, podejrzewa ze kogos ma,zyja ze soba ze wzgledu na syna... na spotkaniu naszym napisal jej ze jej nie kocha pokazywal mi te wiadomosci...zaproponowal wspolne mieszkanie zebym spowrotem przyjechala do niego,ale odmowilam zaczelam robic kurs w moim miescie,zreszta juz kiedys przewartosciowalam swoje zycie poswiecajac sie i sobie przyrzeklam ze nigdy wiecej...Moj stosunek do Facetow jest negatywny jestem totalnie zablokowana,nie moge zaufac,a z nim jest inaczej Kocham go i On Kocha mnie mowil to kilkakrotnie,ale wlasnie jest ale po tym spotkaniu pisal jeszcze przez 2 dni po tym czasie zerwal kontakt calkowicie,mam tylko nr tel do jego kumpla. Nie wiem co robic czy walczyc,czy odpuscic,czy czekac kolejne lata,dlaczego to zrobil zadaje sobie pytanie ona go na kazdym kroku szpieguje,pies ogrodnika sama nie wezmie i nikomu nie da... mysle ze moze chce zakonczyc z nia i wtedy sie odezwie bo ja nie mama zamiaru byc ta druga i dalam mu do zrozumiena,chce jego szczescia, ale sama nie wiem bylo tak wspaniale przyjechal taki odmieniony zalamany,a przy mnie byl taki szczesliwy,ona caly czas o mmnie wie...mówiliśmy sie na wspolna impreze ale nie wiem czy do niej dojdzie,jego kumpel powiedzial ze go namowi, On nawet jemu mowil ze mnie Kocha i ten kumpel twierdzi ze jestem fantastyczna Kobieta i nie mozemy tego spieprzyc...jestem w totalnej rozsypce... potrzebuje rady....
1 2018-03-08 12:43:17 Ostatnio edytowany przez woman 88 (2018-03-08 12:56:41)
Autorko, na forum obowiązuje zasada, że problemy jednego związku opisujemy w jednym temacie, a dublowanie wątków jest zabronione.
Dwa pozostałe tematy, które założyłaś równolegle do tego wątku zamykam, a Ciebie proszę o ponowne zapoznanie się z regulaminem, z naciskiem na punkt nr 4.
Dziekuję/ IsaBella77
Autorko, na forum obowiązuje zasada, że problemy jednego związku opisujemy w jednym temacie, a dublowanie wątków jest zabronione.
Dwa pozostałe tematy, które założyłaś równolegle do tego wątku zamykam, a Ciebie proszę o ponowne zapoznanie się z regulaminem, z naciskiem na punkt nr 4.
Dziekuję/ IsaBella77
Przepraszam najmocniej,nie moglam znalezc gdzie mozna dodac watek i weszlam w pierwszy lepszy temat...zrozumialam i juz nie bedze takich postow wiecej mysle ze ta kategoria jest odpowiednia.
Cześć Kochani,dlugo się zastanawiałam czy opisać moją historię,ale chyba sama sobie z tym nie poradze,więc piszę..
Zacznę od tego że jego poznałam 8 lat lat temu na portalu społecznościowym,ale skończyło się na pisaniu ponieważ mnie praktycznie byle co wytracało z równowagi i kończyłam znajomości nim się zaczęły,spotkaliśmy się przypadkowo po roku (wtedy nie skojarzyłam że już pisaliśmy) to była milość od pierwszego wejrzenia,byliśmy razem krótki czas,ale była przeszkoda Kobieta która miała z nim dziecko żylli co prawda w separacji,ale mieszkali ze soba on przez nia popadl w alkocholizm.. przwywierala na niego ogromną presję,jak zobaczyla że uklada sobie zycie postanowila mu je uprzykrzyc,poslugiwala sie dzieckiem... odszedl powiedzial ze nie da rady dla dziecka sprobuje z nia jeszcze raz, po raz pierwszy jak pisalismy ze soba co go splawilam nie mieszkal z nia...wiec wrzuty sumienia byly ogromne przez jakis czas walczylam ale to byla walka z wiatrakami,odpuscilam,wyjechalam,na sile szukalam milosci,majac go caly czas w sercu. Poznalam Faceta z którym zaszlam w ciazę, jednak to byl bydlak,zostawil mnie w ciazy z dnia na dzien,z moja miloscia kontakt sie odnowil po 2 latach od rozstania,pisalismy ze soba,raz sie spotkalismy przelotem,ja nie chcialam nic wiecej bo sie ozenil z ta matka jego dziecka i dla mnie wszystko poszlo w piach ale kontakt mieliismy,inicjowany z jego strony, przez nasze rozmowy na polu wirtualnym przestała pić,wziął się za siebie...Ja od 4 lat jestem sama,jakos nie moge sobie znalezc kogos komu bym zaufala,w miare poukladalam zycie,kontakt mamy dalej,ostatnio znow sie spotkalismy on jeszcze wczesniej probowal ale w polowie drogi go zawrocilam,balam sie i teraz sie zlamalam w koncu miala byc tylko kawa,przywiozl jednak wino, uczucie odzylo z podwojna sila,kiedys tak nie rozmawialismy jak teraz,dojrzelismy do pewnych rzeczy,jakbysmy czytali sobie w myslach,(On nie jest typem ktory glupio slodzi,bo ja nawet tego nie lubie,jak komplement powie to sie czuje ze jest to szczere,ja go tez nie idealizuje akceptuje jego wady,nie uwazam go Bog wie za nie wiadomo kogo-stad wiem ze to jest dojrzala milosc),okazalo sie ze jego zona nie okazuje mu czulosci,wszystko jej oddal samochod,dom,rozpieszcza ja na kazdym kroku kino,spa,restauracje,droga bizuteria,a ona tego nie docenia jest oschla,wyniszcza go psychicznie,traktuje jak gowno, podejrzewa ze kogos ma,zyja ze soba ze wzgledu na syna... na spotkaniu naszym napisal jej ze jej nie kocha pokazywal mi te wiadomosci...gdybym jej nie znala to pomyslalabym ze mnie chce urobic,ale sprawdzilam jego slowa i pokrywaja sie z rzeczywistoscia,zaproponowal wspolne mieszkanie zebym spowrotem przyjechala do niego,ale odmowilam zaczelam robic kurs w moim miescie,zreszta juz kiedys przewartosciowalam swoje zycie poswiecajac sie i sobie przyrzeklam ze nigdy wiecej...Moj stosunek do Facetow jest negatywny jestem totalnie zablokowana,nie moge zaufac,a z nim jest inaczej Kocham go i On Kocha mnie mowil to kilkakrotnie,ale wlasnie jest ale po tym spotkaniu pisal jeszcze przez 2 dni po tym czasie zerwal kontakt calkowicie,mam tylko nr tel do jego kumpla. Nie wiem co robic czy walczyc,czy odpuscic,czy czekac kolejne lata,dlaczego to zrobil zadaje sobie pytanie ona go na kazdym kroku szpieguje,pies ogrodnika sama nie wezmie i nikomu nie da... mysle ze moze chce zakonczyc z nia i wtedy sie odezwie bo ja nie mama zamiaru byc ta druga i dalam mu do zrozumiena,chce jego szczescia, ale sama nie wiem bylo tak wspaniale przyjechal taki odmieniony zalamany,a przy mnie byl taki szczesliwy,ona caly czas o mmnie wie...mówiliśmy sie na wspolna impreze ale nie wiem czy do niej dojdzie,jego kumpel powiedzial ze go namowi, On nawet jemu mowil ze mnie Kocha i ten kumpel twierdzi ze jestem fantastyczna Kobieta i nie mozemy tego spieprzyc...jestem w totalnej rozsypce... potrzebuje rady....
Cześć Kochani,dlugo się zastanawiałam czy opisać moją historię,ale chyba sama sobie z tym nie poradze,więc piszę..
Zacznę od tego że jego poznałam 8 lat lat temu na portalu społecznościowym,ale skończyło się na pisaniu ponieważ mnie praktycznie byle co wytracało z równowagi i kończyłam znajomości nim się zaczęły,spotkaliśmy się przypadkowo po roku (wtedy nie skojarzyłam że już pisaliśmy) to była milość od pierwszego wejrzenia,byliśmy razem krótki czas,ale była przeszkoda Kobieta która miała z nim dziecko żylli co prawda w separacji,ale mieszkali ze soba on przez nia popadl w alkocholizm.. przwywierala na niego ogromną presję,jak zobaczyla że uklada sobie zycie postanowila mu je uprzykrzyc,poslugiwala sie dzieckiem... odszedl powiedzial ze nie da rady dla dziecka sprobuje z nia jeszcze raz, po raz pierwszy jak pisalismy ze soba co go splawilam nie mieszkal z nia...wiec wrzuty sumienia byly ogromne przez jakis czas walczylam ale to byla walka z wiatrakami,odpuscilam,wyjechalam,na sile szukalam milosci,majac go caly czas w sercu. Poznalam Faceta z którym zaszlam w ciazę, jednak to byl bydlak,zostawil mnie w ciazy z dnia na dzien,z moja miloscia kontakt sie odnowil po 2 latach od rozstania,pisalismy ze soba,raz sie spotkalismy przelotem,ja nie chcialam nic wiecej bo sie ozenil z ta matka jego dziecka i dla mnie wszystko poszlo w piach ale kontakt mieliismy,inicjowany z jego strony, przez nasze rozmowy na polu wirtualnym przestała pić,wziął się za siebie...Ja od 4 lat jestem sama,jakos nie moge sobie znalezc kogos komu bym zaufala,w miare poukladalam zycie,kontakt mamy dalej,ostatnio znow sie spotkalismy on jeszcze wczesniej probowal ale w polowie drogi go zawrocilam,balam sie i teraz sie zlamalam w koncu miala byc tylko kawa,przywiozl jednak wino, uczucie odzylo z podwojna sila,kiedys tak nie rozmawialismy jak teraz,dojrzelismy do pewnych rzeczy,jakbysmy czytali sobie w myslach,(On nie jest typem ktory glupio slodzi,bo ja nawet tego nie lubie,jak komplement powie to sie czuje ze jest to szczere,ja go tez nie idealizuje akceptuje jego wady,nie uwazam go Bog wie za nie wiadomo kogo-stad wiem ze to jest dojrzala milosc),okazalo sie ze jego zona nie okazuje mu czulosci,wszystko jej oddal samochod,dom,rozpieszcza ja na kazdym kroku kino,spa,restauracje,droga bizuteria,a ona tego nie docenia jest oschla,wyniszcza go psychicznie,traktuje jak gowno, podejrzewa ze kogos ma,zyja ze soba ze wzgledu na syna... na spotkaniu naszym napisal jej ze jej nie kocha pokazywal mi te wiadomosci...zaproponowal wspolne mieszkanie zebym spowrotem przyjechala do niego,ale odmowilam zaczelam robic kurs w moim miescie,zreszta juz kiedys przewartosciowalam swoje zycie poswiecajac sie i sobie przyrzeklam ze nigdy wiecej...Moj stosunek do Facetow jest negatywny jestem totalnie zablokowana,nie moge zaufac,a z nim jest inaczej Kocham go i On Kocha mnie mowil to kilkakrotnie,ale wlasnie jest ale po tym spotkaniu pisal jeszcze przez 2 dni po tym czasie zerwal kontakt calkowicie,mam tylko nr tel do jego kumpla. Nie wiem co robic czy walczyc,czy odpuscic,czy czekac kolejne lata,dlaczego to zrobil zadaje sobie pytanie ona go na kazdym kroku szpieguje,pies ogrodnika sama nie wezmie i nikomu nie da... mysle ze moze chce zakonczyc z nia i wtedy sie odezwie bo ja nie mama zamiaru byc ta druga i dalam mu do zrozumiena,chce jego szczescia, ale sama nie wiem bylo tak wspaniale przyjechal taki odmieniony zalamany,a przy mnie byl taki szczesliwy,ona caly czas o mmnie wie...mówiliśmy sie na wspolna impreze ale nie wiem czy do niej dojdzie,jego kumpel powiedzial ze go namowi, On nawet jemu mowil ze mnie Kocha i ten kumpel twierdzi ze jestem fantastyczna Kobieta i nie mozemy tego spieprzyc...jestem w totalnej rozsypce... potrzebuje rady....
Od czego by tu zacząć?
Czy od twojej naiwności i wiary, że to ty jesteś tą kobietą, o którą chodzi podczas gdy ten facet po pierwsze już raz ci pokazał, że jest inna ważniejsza w jego życiu kobieta, z którą zdążył się nawet oźenić, a po drugie niby ona taka zła i niedobra, ale wciąż jest z nią w związku.
Kolejna sprawa, to fajnie, gdybyś zajrzała na forum do działu o zdradach. Znajdziesz tam pełno historii zdrad, w których żony były tymi najgorszymi dopóty, dopóki zdrada nie wyszła na światło dzienne. Wtedy okazywało się, że to, co wcześniej było złe w żonie, nagle znajdowało się w kochance jako harpii, która przyczepiła się do biednego żonatego faceta i pchała munsię do łóżka, więc on tylko skorzystał z okazji.
Jak tak sobie czytam twój post, to widzę, że kolejny żonaty cwaniaczek trafił na spragnioną zainteresowania i uwagi kobietę, która przymyka oko na to, że ma on rodzinę i którą łatwo będzie „poużywać”. Cóż, twój wybór. Jeśli to taka wielka miłość, to niech on tego nie spieprzy i rozwiedzie się z tamtą kobietą zanim zwiąże się z tobą. Świadczyłoby to o tym, że potrafi uszanować zarówno ciebie jak i kobietę, która jest jego żoną i matką jego dziecka.
6 2018-03-08 13:17:48 Ostatnio edytowany przez woman 88 (2018-03-08 13:22:35)
woman 88 napisał/a:Cześć Kochani,dlugo się zastanawiałam czy opisać moją historię,ale chyba sama sobie z tym nie poradze,więc piszę..
Zacznę od tego że jego poznałam 8 lat lat temu na portalu społecznościowym,ale skończyło się na pisaniu ponieważ mnie praktycznie byle co wytracało z równowagi i kończyłam znajomości nim się zaczęły,spotkaliśmy się przypadkowo po roku (wtedy nie skojarzyłam że już pisaliśmy) to była milość od pierwszego wejrzenia,byliśmy razem krótki czas,ale była przeszkoda Kobieta która miała z nim dziecko żylli co prawda w separacji,ale mieszkali ze soba on przez nia popadl w alkocholizm.. przwywierala na niego ogromną presję,jak zobaczyla że uklada sobie zycie postanowila mu je uprzykrzyc,poslugiwala sie dzieckiem... odszedl powiedzial ze nie da rady dla dziecka sprobuje z nia jeszcze raz, po raz pierwszy jak pisalismy ze soba co go splawilam nie mieszkal z nia...wiec wrzuty sumienia byly ogromne przez jakis czas walczylam ale to byla walka z wiatrakami,odpuscilam,wyjechalam,na sile szukalam milosci,majac go caly czas w sercu. Poznalam Faceta z którym zaszlam w ciazę, jednak to byl bydlak,zostawil mnie w ciazy z dnia na dzien,z moja miloscia kontakt sie odnowil po 2 latach od rozstania,pisalismy ze soba,raz sie spotkalismy przelotem,ja nie chcialam nic wiecej bo sie ozenil z ta matka jego dziecka i dla mnie wszystko poszlo w piach ale kontakt mieliismy,inicjowany z jego strony, przez nasze rozmowy na polu wirtualnym przestała pić,wziął się za siebie...Ja od 4 lat jestem sama,jakos nie moge sobie znalezc kogos komu bym zaufala,w miare poukladalam zycie,kontakt mamy dalej,ostatnio znow sie spotkalismy on jeszcze wczesniej probowal ale w polowie drogi go zawrocilam,balam sie i teraz sie zlamalam w koncu miala byc tylko kawa,przywiozl jednak wino, uczucie odzylo z podwojna sila,kiedys tak nie rozmawialismy jak teraz,dojrzelismy do pewnych rzeczy,jakbysmy czytali sobie w myslach,(On nie jest typem ktory glupio slodzi,bo ja nawet tego nie lubie,jak komplement powie to sie czuje ze jest to szczere,ja go tez nie idealizuje akceptuje jego wady,nie uwazam go Bog wie za nie wiadomo kogo-stad wiem ze to jest dojrzala milosc),okazalo sie ze jego zona nie okazuje mu czulosci,wszystko jej oddal samochod,dom,rozpieszcza ja na kazdym kroku kino,spa,restauracje,droga bizuteria,a ona tego nie docenia jest oschla,wyniszcza go psychicznie,traktuje jak gowno, podejrzewa ze kogos ma,zyja ze soba ze wzgledu na syna... na spotkaniu naszym napisal jej ze jej nie kocha pokazywal mi te wiadomosci...zaproponowal wspolne mieszkanie zebym spowrotem przyjechala do niego,ale odmowilam zaczelam robic kurs w moim miescie,zreszta juz kiedys przewartosciowalam swoje zycie poswiecajac sie i sobie przyrzeklam ze nigdy wiecej...Moj stosunek do Facetow jest negatywny jestem totalnie zablokowana,nie moge zaufac,a z nim jest inaczej Kocham go i On Kocha mnie mowil to kilkakrotnie,ale wlasnie jest ale po tym spotkaniu pisal jeszcze przez 2 dni po tym czasie zerwal kontakt calkowicie,mam tylko nr tel do jego kumpla. Nie wiem co robic czy walczyc,czy odpuscic,czy czekac kolejne lata,dlaczego to zrobil zadaje sobie pytanie ona go na kazdym kroku szpieguje,pies ogrodnika sama nie wezmie i nikomu nie da... mysle ze moze chce zakonczyc z nia i wtedy sie odezwie bo ja nie mama zamiaru byc ta druga i dalam mu do zrozumiena,chce jego szczescia, ale sama nie wiem bylo tak wspaniale przyjechal taki odmieniony zalamany,a przy mnie byl taki szczesliwy,ona caly czas o mmnie wie...mówiliśmy sie na wspolna impreze ale nie wiem czy do niej dojdzie,jego kumpel powiedzial ze go namowi, On nawet jemu mowil ze mnie Kocha i ten kumpel twierdzi ze jestem fantastyczna Kobieta i nie mozemy tego spieprzyc...jestem w totalnej rozsypce... potrzebuje rady....Od czego by tu zacząć?
Czy od twojej naiwności i wiary, że to ty jesteś tą kobietą, o którą chodzi podczas gdy ten facet po pierwsze już raz ci pokazał, że jest inna ważniejsza w jego życiu kobieta, z którą zdążył się nawet oźenić, a po drugie niby ona taka zła i niedobra, ale wciąż jest z nią w związku.
Kolejna sprawa, to fajnie, gdybyś zajrzała na forum do działu o zdradach. Znajdziesz tam pełno historii zdrad, w których żony były tymi najgorszymi dopóty, dopóki zdrada nie wyszła na światło dzienne. Wtedy okazywało się, że to, co wcześniej było złe w żonie, nagle znajdowało się w kochance jako harpii, która przyczepiła się do biednego żonatego faceta i pchała munsię do łóżka, więc on tylko skorzystał z okazji.Jak tak sobie czytam twój post, to widzę, że kolejny żonaty cwaniaczek trafił na spragnioną zainteresowania i uwagi kobietę, która przymyka oko na to, że ma on rodzinę i którą łatwo będzie „poużywać”. Cóż, twój wybór. Jeśli to taka wielka miłość, to niech on tego nie spieprzy i rozwiedzie się z tamtą kobietą zanim zwiąże się z tobą. Świadczyłoby to o tym, że potrafi uszanować zarówno ciebie jak i kobietę, która jest jego żoną i matką jego dziecka.
Zle to odebralas,jak juz pisalam zweryfikowalam jego slowa,wiem tez jaka ona jest wtedy jak postanowil byc z nia ona szantaowala go ze jak odejdzie zabierze mu dziecko i udowodni ze to on jest zly bo mial probemy z alkocholem.. teraz nie wiem dlaczego nie odejdzie twierdzil ze syn nie rozumie,znienawidzi go,a ona sie o to skutecznie postara,sama mam dziecko i w tej kwestii jestem w stanie to zrozumiec kazdy rodzic chce jak najlepiej dla dziecka,ona pracuje w windykacji wiec to wyrachowana laska,mysle ze tu tkwi problem szantazuje go zwlaszcza ze kiedys narobil dlugow i byl biedny,teraz nie narzekaja na finanse ale ona go wyzyskuje,jak pisalam przepisal jej mieszkanie i samochod,on rezygnujac zostaje z niczym,noo z kredytem,powiedzial jak pisalismy przed spotkaniem ze jeszce 4 lata nie zostawi jej z kredytem,ale ja nie widze czekac jeszce 4 lata.....Gdyby bylo tak jak mowisz zeby szukal przygody to by se przespal z jakas w swoim miescie nie jechalby 200km zwlaszcza ze chetnych nie brakuje...ja nie zabiegalam o spotkanie i nie pchalam mu sie do lozka miala byc zwykla rozmowa,jak mial jechac wlasciwie w ostatniej chwili zostal i to sam z siebie...i dodam ze on jej wybaczyl kiedys zdrade...
Zle to odebralas,jak juz pisalam zweryfikowalam jego slowa,wiem tez jaka ona jest wtedy jak postanowil byc z nia ona szantaowala go ze jak odejdzie zabierze mu dziecko i udowodni ze to on jest zly bo mial probemy z alkocholem.. teraz nie wiem dlaczego nie odejdzie twierdzil ze syn nie rozumie,znienawidzi go,a ona sie o to skutecznie postara,sama mam dziecko i w tej kwestii jestem w stanie to zrozumiec kazdy rodzic chce jak najlepiej dla dziecka,ona pracuje w windykacji wiec to wyrachowana laska,mysle ze tu tkwi problem szantazuje go zwlaszcza ze kiedys narobil dlugow i byl biedny,teraz nie narzekaja na finanse ale ona go wyzyskuje,jak pisalam przepisal jej mieszkanie i samochod,on rezygnujac zostaje z niczym,noo z kredytem,powiedzial jak pisalismy przed spotkaniem ze jeszce 4 lata nie zostawi jej z kredytem,ale ja nie widze czekac jeszce 4 lata.....Gdyby bylo tak jak mowisz zeby szukal przygody to by se przespal z jakas w swoim miescie nie jechalby 200km zwlaszcza ze chetnych nie brakuje...ja nie zabiegalam o spotkanie i nie pchalam mu sie do lozka miala byc zwykla rozmowa,jak mial jechac wlasciwie w ostatniej chwili zostal i to sam z siebie...i dodam ze on jej wybaczyl kiedys zdrade...
Wybacz, ale jesteś dla mnie utożsamieniem stereotypu kochanki, czyli takiej niedowartościowanej dziuni, której można posisnąć wszelkie kity a ona wszystko łyknie
On taki biedny, a ty taka wspaniała i musisz go uratować, więc nie będę stała na drodze do tej wielkiej miłości
woman 88 napisał/a:Zle to odebralas,jak juz pisalam zweryfikowalam jego slowa,wiem tez jaka ona jest wtedy jak postanowil byc z nia ona szantaowala go ze jak odejdzie zabierze mu dziecko i udowodni ze to on jest zly bo mial probemy z alkocholem.. teraz nie wiem dlaczego nie odejdzie twierdzil ze syn nie rozumie,znienawidzi go,a ona sie o to skutecznie postara,sama mam dziecko i w tej kwestii jestem w stanie to zrozumiec kazdy rodzic chce jak najlepiej dla dziecka,ona pracuje w windykacji wiec to wyrachowana laska,mysle ze tu tkwi problem szantazuje go zwlaszcza ze kiedys narobil dlugow i byl biedny,teraz nie narzekaja na finanse ale ona go wyzyskuje,jak pisalam przepisal jej mieszkanie i samochod,on rezygnujac zostaje z niczym,noo z kredytem,powiedzial jak pisalismy przed spotkaniem ze jeszce 4 lata nie zostawi jej z kredytem,ale ja nie widze czekac jeszce 4 lata.....Gdyby bylo tak jak mowisz zeby szukal przygody to by se przespal z jakas w swoim miescie nie jechalby 200km zwlaszcza ze chetnych nie brakuje...ja nie zabiegalam o spotkanie i nie pchalam mu sie do lozka miala byc zwykla rozmowa,jak mial jechac wlasciwie w ostatniej chwili zostal i to sam z siebie...i dodam ze on jej wybaczyl kiedys zdrade...
Wybacz, ale jesteś dla mnie utożsamieniem stereotypu kochanki, czyli takiej niedowartościowanej dziuni, której można posisnąć wszelkie kity a ona wszystko łyknie
On taki biedny, a ty taka wspaniała i musisz go uratować, więc nie będę stała na drodze do tej wielkiej miłości
Skoro tak uwazasz,ok Twoje zdanie,ja jednak poczekam na rady konstryktywne,bo wydaje mi sie ze malo przezylas... a ja tez nie jestem niedowartosciowana dziunia i mam spory bagaz zyciowy,mimo wszystko dziekuje i bez odbioru..
Autorko, ile Ty masz lat? otwórz oczy. Łykasz kłamstwa jak młody pelikan. Tak jak pisze Summerka, nie ma tu miłości, przynajmniej z jego strony. Ty łakniesz bliskości, zainteresowania, ale też nie nazwałabym to staniem zakochania.
Pogoń go w cholerę, zapisz się na terapię i zacznij żyć.
Autorko, ile Ty masz lat? otwórz oczy. Łykasz kłamstwa jak młody pelikan. Tak jak pisze Summerka, nie ma tu miłości, przynajmniej z jego strony. Ty łakniesz bliskości, zainteresowania, ale też nie nazwałabym to staniem zakochania.
Pogoń go w cholerę, zapisz się na terapię i zacznij żyć.
Mam 30 lat,gdybym laknela zainteresowania,bliskosci to by kandydat sie znalazl inny,ale ja nikogo innego nie chce,pisze po raz trzeci zweryfikowalam jego slowa i wiem ze nie klamie,on nie jest typem romantyka slodkie slowka itd,ale oczywiscie Ty wiesz co ja mam w sercu brawo!
11 2018-03-08 13:39:02 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-03-08 13:42:43)
summerka88 napisał/a:woman 88 napisał/a:Zle to odebralas,jak juz pisalam zweryfikowalam jego slowa,wiem tez jaka ona jest wtedy jak postanowil byc z nia ona szantaowala go ze jak odejdzie zabierze mu dziecko i udowodni ze to on jest zly bo mial probemy z alkocholem.. teraz nie wiem dlaczego nie odejdzie twierdzil ze syn nie rozumie,znienawidzi go,a ona sie o to skutecznie postara,sama mam dziecko i w tej kwestii jestem w stanie to zrozumiec kazdy rodzic chce jak najlepiej dla dziecka,ona pracuje w windykacji wiec to wyrachowana laska,mysle ze tu tkwi problem szantazuje go zwlaszcza ze kiedys narobil dlugow i byl biedny,teraz nie narzekaja na finanse ale ona go wyzyskuje,jak pisalam przepisal jej mieszkanie i samochod,on rezygnujac zostaje z niczym,noo z kredytem,powiedzial jak pisalismy przed spotkaniem ze jeszce 4 lata nie zostawi jej z kredytem,ale ja nie widze czekac jeszce 4 lata.....Gdyby bylo tak jak mowisz zeby szukal przygody to by se przespal z jakas w swoim miescie nie jechalby 200km zwlaszcza ze chetnych nie brakuje...ja nie zabiegalam o spotkanie i nie pchalam mu sie do lozka miala byc zwykla rozmowa,jak mial jechac wlasciwie w ostatniej chwili zostal i to sam z siebie...i dodam ze on jej wybaczyl kiedys zdrade...
Wybacz, ale jesteś dla mnie utożsamieniem stereotypu kochanki, czyli takiej niedowartościowanej dziuni, której można posisnąć wszelkie kity a ona wszystko łyknie
On taki biedny, a ty taka wspaniała i musisz go uratować, więc nie będę stała na drodze do tej wielkiej miłości
Skoro tak uwazasz,ok Twoje zdanie,ja jednak poczekam na rady konstryktywne,bo wydaje mi sie ze malo przezylas... a ja tez nie jestem niedowartosciowana dziunia i mam spory bagaz zyciowy,mimo wszystko dziekuje i bez odbioru..
Widzę, że jesteśmy w tym samym wieku, rocznik 88, zgadza się?
Opowiem ci sytuację że swojego życia.
W liceum zakochałam się w koledze z równoległej klasy, zostaliśmy parą, która byliśmy przez całe liceum. Pierwsza miłość, pierwsze pocałunki, wiele pierwszych razy
Potem ja wbrew jemu, swojej i jego rodzinie (wszyscy chcieli żybyśmy się pobrali i żyli długo i szczęśliwie kontynuując rodzinny biznes jego rodziców) poszłam na studia do większego miasta. Trudno było nam się spotykać, bo ja na studiach musiałam utrzymać się sama, więc pracowałam. Do tego studia były wymagające, co sprowadzało się do ślęczenia nad podręcznikami, gdy tylko była taka możliwość. On był rozgoryczony i zły, bo z mojej winy prawie się nie widywaliśmy, ja czułam się niezrozumiana i w potrzasku między młotem i kowadłem. W jeden z weekendów, gdy moje współlokatorki wyjeżdżały na weekend do swoich domów, on do mnie przyjechał. Miał być wspólny wieczór, ale w pracy się przedłużyło, nie miał mnie kto zastąpić i wróciłam dopiero po północy. Tej nocy kochaliśmy się ostatni raz. Rano wyszłam do pracy zanim on wstał, a po powrocie czekał na mnie już tylko list: "to nie ma sensu". Bolało. Bardzo. Gdy zostawia cię osoba, którą kochasz i której ufasz, której istnienie i realne czyny dają ci wsparcie, przy której czujesz się bezpiecznie, to tak jakby rozsypywał się cały twój świat. Trzeba zacząć tworzyć go na nowo. Były jakieś próby kontaktu z jego strony, ale nie reagowałam, byłam dogłębnie zraniona. Przez następne lata nawet nie porozmawialiśmy, chociaż zdarzyło się, że minęliśmy się przypadkiem podczas mojego pobytu w rodzinnej miejscowości. Od rodziców później słyszałam, że on się ożenił, że urodziło mu się dziecko, potem drugi syn. Przyjmowałam to obojętnie. Porozmawialiśmy dopiero w ubiegłym roku podczas imprezy, która odbyła się w 10 rocznicę matury. Dowiedziałam się, że list był prowokacją, której celem było "sprowokowanie" mnie do zabiegania o związek, zmiany ówczesnej sytuacji. Ale prawdziwym szokiem było usłyszeć, że on nigdy nie przestał mnie kochać, każdego dnia myśli o mnie, żałuje, że nie poszedł ze mną na studia, że utknął w tym miasteczku w małżeństwie z kobietą, której nie kocha. Nie wiem, czy to była prawda, czy sposób na uwiedzenie mnie. Nieważne. Siedziałam i patrzyłam na chłopca w ciele mężczyzny. Trudno było mi uwierzyć, że to ten sam człowiek, którego kiedyś kochałam. Zobaczyłam siebie na miejscu jego żony. Nie miałam wątpliwości, że podzieliłabym jej los. Pewnie argumenty byłyby inne, np. że nie wie jak to jest z innymi kobietami, albo ja stałabym się marudzącą babą, która wyzbyła się swoich marzeń i ambicji. Zrozumiałam też jak bardzo różne są nasze obecne patrzenie na życie, związek, fundamentalne wartości. Jak dobrze się stało, że się rozstaliśmy.
Pewnie już zawsze będę miała do niego sentyment, zawdzięczam mu wiele cudownych wrażeń i doświadczeń, ale związać się z osobą, która nie panuje nad swoim życiem? Co to to, to nie!
Pokręcona Owieczka napisał/a:Autorko, ile Ty masz lat? otwórz oczy. Łykasz kłamstwa jak młody pelikan. Tak jak pisze Summerka, nie ma tu miłości, przynajmniej z jego strony. Ty łakniesz bliskości, zainteresowania, ale też nie nazwałabym to staniem zakochania.
Pogoń go w cholerę, zapisz się na terapię i zacznij żyć.Mam 30 lat,gdybym laknela zainteresowania,bliskosci to by kandydat sie znalazl inny,ale ja nikogo innego nie chce,pisze po raz trzeci zweryfikowalam jego slowa i wiem ze nie klamie,on nie jest typem romantyka slodkie slowka itd,ale oczywiscie Ty wiesz co ja mam w sercu brawo!
Moj stosunek do Facetow jest negatywny jestem totalnie zablokowana,nie moge zaufac,a z nim jest inaczej Kocham go i On Kocha mnie mowil to kilkakrotnie,ale wlasnie jest ale po tym spotkaniu pisal jeszcze przez 2 dni po tym czasie zerwal kontakt calkowicie,
Prawdziwa miłość. Jest oddanie, lojalność, szczerość, bliskość, przyjaźń, wsparcie, romantyzm, no niczego nie brakuje. Brawo!
Jesteś zablokowana, bo myślisz tylko o jednym, który nie wykazuje Tobą większego zainteresowania. Urywa kontakt, dla dobra dziecka bierze ślub z jego matką, oddaje jej wszystko, potem wraca i znów kończy. Jeśli gdzieś w tym wszystkim jest miłość do Ciebie, to gratuluję.
13 2018-03-08 13:46:24 Ostatnio edytowany przez woman 88 (2018-03-08 13:53:05)
woman 88 napisał/a:summerka88 napisał/a:Wybacz, ale jesteś dla mnie utożsamieniem stereotypu kochanki, czyli takiej niedowartościowanej dziuni, której można posisnąć wszelkie kity a ona wszystko łyknie
On taki biedny, a ty taka wspaniała i musisz go uratować, więc nie będę stała na drodze do tej wielkiej miłości
Skoro tak uwazasz,ok Twoje zdanie,ja jednak poczekam na rady konstryktywne,bo wydaje mi sie ze malo przezylas... a ja tez nie jestem niedowartosciowana dziunia i mam spory bagaz zyciowy,mimo wszystko dziekuje i bez odbioru..
Widzę, że jesteśmy w tym samym wieku, rocznik 88, zgadza się?
Opowiem ci sytuację że swojego życia.
W liceum zakochałam się w koledze z równoległej klasy, zostaliśmy parą, która byliśmy przez całe liceum. Pierwsza miłość, pierwsze pocałunki, wiele pierwszych razy
Potem ja wbrew jemu, swojej i jego rodzinie (wszyscy chcieli żybyśmy się pobrali i żyli długo i szczęśliwie kontynuując rodzinny biznes jego rodziców) poszłam na studia do większego miasta. Trudno było nam się spotykać, bo ja na studiach musiałam utrzymać się sama, więc pracowałam. Do tego studia były wymagające, co sprowadzało się do ślęczenia nad podręcznikami, gdy tylko była taka możliwość. On był rozgoryczony i zły, bo z mojej winy prawie się nie widywaliśmy, ja czułam się niezrozumiana i w potrzasku między młotem i kowadłem. W jeden z weekendów, gdy moje współlokatorki wyjeżdżały na weekend do swoich domów, on do mnie przyjechał. Miał być wspólny wieczór, ale w pracy się przedłużyło, nie miał mnie kto zastąpić i wróciłam dopiero po północy. Tej nocy kochaliśmy się ostatni raz. Rano wyszłam do pracy zanim on wstał, a po powrocie czekał na mnie już tylko list: "to nie ma sensu". Bolało. Bardzo. Gdy zostawia cię osoba, którą kochasz i której ufasz, której istnienie i realne czyny dają ci wsparcie, przy której czujesz się bezpiecznie, to tak jakby rozsypywał się cały twój świat. Trzeba zacząć tworzyć go na nowo. Były jakieś próby kontaktu z jego strony, ale nie reagowałam, byłam dogłębnie zraniona. Przez następne lata nawet nie porozmawialiśmy, chociaż zdarzyło się, że minęliśmy się przypadkiem podczas mojego pobytu w rodzinnej miejscowości. Od rodziców później słyszałam, że on się ożenił, że urodziło mu się dziecko, potem drugi syn. Przyjmowałam to obojętnie. Porozmawialiśmy dopiero w ubiegłym roku podczas imprezy, która odbyła się w 10 rocznicę matury. Dowiedziałam się, że list był prowokacją, której celem było "sprowokowanie" mnie do zabiegania o związek, zmiany ówczesnej sytuacji. Ale prawdziwym szokiem było usłyszeć, że on nigdy nie przestał mnie kochać, każdego dnia myśli o mnie, żałuje, że nie poszedł ze mną na studia, że utknął w tym miasteczku w małżeństwie z kobietą, której nie kocha. Nie wiem, czy to była prawda, czy sposób na uwiedzenie mnie. Nieważne. Siedziałam i patrzyłam na chłopca w ciele mężczyzny. Trudno było mi uwierzyć, że to ten sam człowiek, którego kiedyś kochałam. Zobaczyłam siebie na miejscu jego żony. Nie miałam wątpliwości, że podzieliłabym jej los. Pewnie argumenty byłyby inne, np. że nie wie jak to jest z innymi kobietami, albo ja stałabym się marudzącą babą, która wyzbyła się swoich marzeń i ambicji. Zrozumiałam też jak bardzo różne są nasze obecne patrzenie na życie, związek, fundamentalne wartości. Jak dobrze się stało, że się rozstaliśmy.
Pewnie już zawsze będę miała do niego sentyment, zawdzięczam mu wiele cudownych wrażeń i doświadczeń.
....no to teraz rozumiem Twoje podejscie do tematu,ok podobna historia,ale nie wszyscy sa tacy sami,on mi po ost spotkaniu nie dal mi jasno do zrozumenia ze ze to koniec,spedzilismy ze soba wieczor,noc i nastepny dzien duzo rozmawialismy o prawdziwym zyciu,wlasnie wtedy to byl chlopaczek on jest o 2 lata ode mnie starszy,wiec to tez nie byla szczenieca milosc...zdazylam sie przekonac ze ona ma bardzo dobre serce ale i jest tchorzempo tym co sie stalo mysle ze dalej mu to zostalo...wiesz chcialabym zeby mi powiedzial jasno to koniec ale wlasnie to on inicjowal kontakt pomimo ze ja nie chcialam,podczas naszego spotkania tez staralam sie trzymac dystans,myslalam ze to tylko sentyment ale sie okazlo ze nie ze zylam z zawieszona miloscia w sercu...teaz sie czuje jakby ktos mi wyrwal serce....
Teraz pytanie nawet jesli chcial isc do lozka to po co mu jeden raz bo on bardzo dobrze wie ze nastepnego razu nie bedzie jesli wyjdzie ze chce z nia zostac wiec nic mu nie pomoze.... nawet jemu kumplowi powiedzialam jak zadzwonil wczoraj z pytaniem czy go kocham i jakie mam plany co do niego,ze owszem moge mu dac szanse ale jak sie rozwiedzie,a przynajmniej sie od niej wyprowadzi... jeszce z mojej strony dodam ze bylam z typem pol roku i nie doszlo do zblizenia oprocz pocalunkow, nie ufalam mu i co najsmieszniejsze wlasnie on bajerowal mnie tandetnymi slowkami...wiec chyba taka naiwna nie jestem
14 2018-03-08 13:57:54 Ostatnio edytowany przez woman 88 (2018-03-08 14:08:02)
woman 88 napisał/a:Pokręcona Owieczka napisał/a:Autorko, ile Ty masz lat? otwórz oczy. Łykasz kłamstwa jak młody pelikan. Tak jak pisze Summerka, nie ma tu miłości, przynajmniej z jego strony. Ty łakniesz bliskości, zainteresowania, ale też nie nazwałabym to staniem zakochania.
Pogoń go w cholerę, zapisz się na terapię i zacznij żyć.Mam 30 lat,gdybym laknela zainteresowania,bliskosci to by kandydat sie znalazl inny,ale ja nikogo innego nie chce,pisze po raz trzeci zweryfikowalam jego slowa i wiem ze nie klamie,on nie jest typem romantyka slodkie slowka itd,ale oczywiscie Ty wiesz co ja mam w sercu brawo!
woman 88 napisał/a:Moj stosunek do Facetow jest negatywny jestem totalnie zablokowana,nie moge zaufac,a z nim jest inaczej Kocham go i On Kocha mnie mowil to kilkakrotnie,ale wlasnie jest ale po tym spotkaniu pisal jeszcze przez 2 dni po tym czasie zerwal kontakt calkowicie,
Prawdziwa miłość. Jest oddanie, lojalność, szczerość, bliskość, przyjaźń, wsparcie, romantyzm, no niczego nie brakuje. Brawo!
Jesteś zablokowana, bo myślisz tylko o jednym, który nie wykazuje Tobą większego zainteresowania. Urywa kontakt, dla dobra dziecka bierze ślub z jego matką, oddaje jej wszystko, potem wraca i znów kończy. Jeśli gdzieś w tym wszystkim jest miłość do Ciebie, to gratuluję.
Może i tak jest,ale ja nie mogę sobie ulozyc zycia pod wzgledem milosci odkad go poznalam,myslalam ze dziecko mnie uszczesliwi i tak sie stalo,nie myslalam o nim czasem jak napisal ale ja to traktowalam jak przyjacielskie stosunki.... powiem wiecej pogodzilam sie z tym ze ma rodzine i myslalam ze jest szczesliwy,a on mowi ze nigdy nie byl... poczytaj moje wypowiedzi to zbaczysz dlaczego z nia jest...i do niej wracao
Ale powiem Ci jedno po tym Twoim wpisie narasta we mnie frustracja,bo rzeczywiscie tak tak jest,z boku tak to rzeczywiscie wyglada... czy mozna tak udawac....rozmawiajac w oczy patrzac sie sobie w oczy...jaki w tym sens przecez on wie ze ja nie bede ta druga mimo tego wraca,choc teraz mam ochote poslac w diably jak sie odezwie...no chyba ze sie okaze ze sie rozwodzi
Może i tak jest,ale ja nie mogę sobie ulozyc zycia pod wzgledem milosci odkad go poznalam,myslalam ze dziecko mnie uszczesliwi i tak sie stalo,nie myslalam o nim czasem jak napisal ale ja to traktowalam jak przyjacielskie stosunki.... powiem wiecej pogodzilam sie z tym ze ma rodzine i myslalam ze jest szczesliwy,a on mowi ze nigdy nie byl... poczytaj moje wypowiedzi to zbaczysz dlaczego z nia jest...i do niej wracao
Czytam co jest napisane w tym wątku. Piszesz, że zweryfikowałaś, ale jak? Rozmawiałaś z nią? Znasz ją? Nie. Czytałaś tylko to co Ci pokazał. Dla mnie byłoby to za mało.
Ale powiem Ci jedno po tym Twoim wpisie narasta we mnie frustracja,bo rzeczywiscie tak tak jest,z boku tak to rzeczywiscie wyglada... czy mozna tak udawac....rozmawiajac w oczy patrzac sie sobie w oczy...jaki w tym sens przecez on wie ze ja nie bede ta druga mimo tego wraca,choc teraz mam ochote poslac w diably jak sie odezwie...no chyba ze sie okaze ze sie rozwodzi
Można udawać wszystko. Zobacz ile jest na tym forum oszukanych, zdradzonych.
Złap oddech, dystans. Jeśli faktycznie jest mu źle, to się rozwiedzie. Lecz samo gadanie o tym niczego nie zmieni. Nikt nikogo na siłę nie będzie zmuszał do pozostania w związku, gdzie nie ma miłości.
Pomyśl racjonalnie. Nie chcesz być drugą, ale nią jesteś. On widzi, że Tobie zależy i mimo że sobie pogadasz, że Ci nie pasuje taki układ, nadal jesteś na jego zawołanie. Postaw granicę. Jeśli mu zależy, zrobi wszystko by z Tobą być.
16 2018-03-08 14:21:12 Ostatnio edytowany przez woman 88 (2018-03-08 14:24:40)
woman 88 napisał/a:Może i tak jest,ale ja nie mogę sobie ulozyc zycia pod wzgledem milosci odkad go poznalam,myslalam ze dziecko mnie uszczesliwi i tak sie stalo,nie myslalam o nim czasem jak napisal ale ja to traktowalam jak przyjacielskie stosunki.... powiem wiecej pogodzilam sie z tym ze ma rodzine i myslalam ze jest szczesliwy,a on mowi ze nigdy nie byl... poczytaj moje wypowiedzi to zbaczysz dlaczego z nia jest...i do niej wracao
Czytam co jest napisane w tym wątku. Piszesz, że zweryfikowałaś, ale jak? Rozmawiałaś z nią? Znasz ją? Nie. Czytałaś tylko to co Ci pokazał. Dla mnie byłoby to za mało.
woman 88 napisał/a:Ale powiem Ci jedno po tym Twoim wpisie narasta we mnie frustracja,bo rzeczywiscie tak tak jest,z boku tak to rzeczywiscie wyglada... czy mozna tak udawac....rozmawiajac w oczy patrzac sie sobie w oczy...jaki w tym sens przecez on wie ze ja nie bede ta druga mimo tego wraca,choc teraz mam ochote poslac w diably jak sie odezwie...no chyba ze sie okaze ze sie rozwodzi
Można udawać wszystko. Zobacz ile jest na tym forum oszukanych, zdradzonych.
Złap oddech, dystans. Jeśli faktycznie jest mu źle, to się rozwiedzie. Lecz samo gadanie o tym niczego nie zmieni. Nikt nikogo na siłę nie będzie zmuszał do pozostania w związku, gdzie nie ma miłości.
Pomyśl racjonalnie. Nie chcesz być drugą, ale nią jesteś. On widzi, że Tobie zależy i mimo że sobie pogadasz, że Ci nie pasuje taki układ, nadal jesteś na jego zawołanie. Postaw granicę. Jeśli mu zależy, zrobi wszystko by z Tobą być.
Wlasnie! Ja piszac z nim to dawalam mu odczuc ze mi nie zalezy ze dl mnie jest kumplem,ale jak sie spotkalismy mimo mojego dystansu juz nie umialam udawac....choc nie powiedzialam ze go kocham po gestach pewnie wie... ta granice chce postawic ja sie odezwie to tak mu powiem... Moze on nie rezygnuje bo ja jestem za malo stanowcza,i wlasnie taka jestem wole cierpiec niz pokazac ze mi zalezy,bo teraz wiem ze nigdy nie przestalam go Kochac oszukiwalam sama siebie,wmawialam sobie ze sie oboje zmienilismy ze on przytyl itd..a wyglada jeszcze lepiej nawet jak przytyl,zmeznial bardzo, teraz ze mi sie ta sytuacja nie podoba...
Wlasnie! Ja piszac z nim to dawalam mu odczuc ze mi nie zalezy ze dl mnie jest kumplem,ale jak sie spotkalismy mimo mojego dystansu juz nie umialam udawac....choc nie powiedzialam ze go kocham po gestach pewnie wie... ta granice chce postawic ja sie odezwie to tak mu powiem... Moze on nie rezygnuje bo ja jestem za malo stanowcza,i wlasnie taka jestem wole cierpiec niz pokazac ze mi zalezy,bo teraz wiem ze nigdy nie przestalam go Kochac oszukiwalam sama siebie,wmawialam sobie ze sie oboje zmienilismy ze on przytyl itd..a wyglada jeszcze lepiej nawet jak przytyl,zmeznial bardzo, teraz ze mi sie ta sytuacja nie podoba...
Rozumiem.
A tak z ciekawości zapytam, jakie on ma stosunki z Twoim dzieckiem? Znają się? Pyta co słychać? Interesuje się Wami? Czy brak tematu?
woman 88 napisał/a:Może i tak jest,ale ja nie mogę sobie ulozyc zycia pod wzgledem milosci odkad go poznalam,myslalam ze dziecko mnie uszczesliwi i tak sie stalo,nie myslalam o nim czasem jak napisal ale ja to traktowalam jak przyjacielskie stosunki.... powiem wiecej pogodzilam sie z tym ze ma rodzine i myslalam ze jest szczesliwy,a on mowi ze nigdy nie byl... poczytaj moje wypowiedzi to zbaczysz dlaczego z nia jest...i do niej wracao
Czytam co jest napisane w tym wątku. Piszesz, że zweryfikowałaś, ale jak? Rozmawiałaś z nią? Znasz ją? Nie. Czytałaś tylko to co Ci pokazał. Dla mnie byłoby to za mało.
woman 88 napisał/a:Ale powiem Ci jedno po tym Twoim wpisie narasta we mnie frustracja,bo rzeczywiscie tak tak jest,z boku tak to rzeczywiscie wyglada... czy mozna tak udawac....rozmawiajac w oczy patrzac sie sobie w oczy...jaki w tym sens przecez on wie ze ja nie bede ta druga mimo tego wraca,choc teraz mam ochote poslac w diably jak sie odezwie...no chyba ze sie okaze ze sie rozwodzi
Można udawać wszystko. Zobacz ile jest na tym forum oszukanych, zdradzonych.
Złap oddech, dystans. Jeśli faktycznie jest mu źle, to się rozwiedzie. Lecz samo gadanie o tym niczego nie zmieni. Nikt nikogo na siłę nie będzie zmuszał do pozostania w związku, gdzie nie ma miłości.
Pomyśl racjonalnie. Nie chcesz być drugą, ale nią jesteś. On widzi, że Tobie zależy i mimo że sobie pogadasz, że Ci nie pasuje taki układ, nadal jesteś na jego zawołanie. Postaw granicę. Jeśli mu zależy, zrobi wszystko by z Tobą być.
Tak zweryfikowalam,wiem jaka ona jest znam ja,widzialysmy sie kilka krotnie widzialam jak jego traktuje,jak z niego szydzi przed znajomymi,zabiera mu nawet jego pasje,ponadto rozmawialam z jego kumplem ktory mi powiedzial ze mnie kocha i nie ma na tyle sily i odwagi zeby odejsc,ona nie jest lubiana...
19 2018-03-08 14:35:13 Ostatnio edytowany przez woman 88 (2018-03-08 14:47:23)
woman 88 napisał/a:Wlasnie! Ja piszac z nim to dawalam mu odczuc ze mi nie zalezy ze dl mnie jest kumplem,ale jak sie spotkalismy mimo mojego dystansu juz nie umialam udawac....choc nie powiedzialam ze go kocham po gestach pewnie wie... ta granice chce postawic ja sie odezwie to tak mu powiem... Moze on nie rezygnuje bo ja jestem za malo stanowcza,i wlasnie taka jestem wole cierpiec niz pokazac ze mi zalezy,bo teraz wiem ze nigdy nie przestalam go Kochac oszukiwalam sama siebie,wmawialam sobie ze sie oboje zmienilismy ze on przytyl itd..a wyglada jeszcze lepiej nawet jak przytyl,zmeznial bardzo, teraz ze mi sie ta sytuacja nie podoba...
Rozumiem.
A tak z ciekawości zapytam, jakie on ma stosunki z Twoim dzieckiem? Znają się? Pyta co słychać? Interesuje się Wami? Czy brak tematu?
On moja corke widzial drugi raz,maja dobry kontakt ona go polubila,ostatnio razem roblysmy mu masaz.. plecow oczywiscie,ale co zauwazylam nie ignoruje malej,ale cala uwage skupia na mnie... przed spotkaniem pisal praktycznie caly czas, ja nigdy pierwsza nie pisalam,interesowal sie,wspieralismy sie w kazdym aspekcie,rozmawialismy o wszystkim bez skrepowania.. po spotkaniu pisal cala droge w pociagu( przyjechal swoim samochodem z kumplem ktory mial odrebna sprawe ale spotkanie blo tak piekne ze nie chcial wracac ten kumpel pojechal sam a ja go na pociag zawiozlam na drugi dzien) i potem jeszcze przez 2 dni mielismy kontakt i po klotni z zona skasowal fb-ostatni kontakt do niego..napisal mi ze musi skasowac bo my wszyscy jestesmy szpiegowani i ze przeprasza... dodatkowo jak napisalam ze chyba chce byc szczesliwy to odp ze chce ab syn byl szczesliwy i kazdy chce tylko dobra dziecka...
A tak z drugieej strony medalu,ja bedac zona i jesli moj mezczyzna mi powiedzial ze mnie nie kocha,ze nie umie ze mna zyc bo traktuje go jak gowno,przyznaje ze byl u kobiety to bym go w cholere wywalila,to cos z nia jest nie tak za wszelka cena chce go przytrzymac?
Jeżeli nie chcesz być ciągana po sądach jako kochanka, przez którą ich związek się rozpadł to daj mu kopa to działania i niech zakończy swoje małżeństwo. Zostanie z niczym z własnej głupoty, ale jak jeszcze tak się będziecie spotykać, to za chwilę będzie rozwód z jego winy.
Chociaż w mojej opinii on z żoną się nie rozwiedzie nigdy, a Ty po prostu jesteś fajną odskocznią. Ale ciągle tylko odskocznią.
A pomysł zrobienia sobie dziecka, żeby Cię uszczęśliwiło pokazuje tylko, jak bardzo jesteś niedojrzała.
Lady Loka]Jeżeli nie chcesz być ciągana po sądach jako kochanka, przez którą ich związek się rozpadł to daj mu kopa to działania i niech zakończy swoje małżeństwo. Zostanie z niczym z własnej głupoty, ale jak jeszcze tak się będziecie spotykać, to za chwilę będzie rozwód z jego winy.
Chociaż w mojej opinii on z żoną się nie rozwiedzie nigdy, a Ty po prostu jesteś fajną odskocznią. Ale ciągle tylko odskocznią.
A pomysł zrobienia sobie dziecka, żeby Cię uszczęśliwiło pokazuje tylko, jak bardzo jesteś niedojrzała.
Tak moze byc,ale nie planowalismy tego, wiesz ja zaszlam w ciaze majac 26lat,nie mialam nigdy szczescia w milosci balam sie ze nigdy nie bede miala dziecka,ojca mojego dziecka na swoj sposob kochalam,on wiedzial ze moje serce nie nalezalo do niego w pelni...czas plynal,myslalam ze bedzie kochajacym ojcem ale bylam w bledzie,on jak ja bylam w ciazy zaczal sprowadac dziwki do naszego mieszkania,wywazyl drzwi pozniej sie okazalo ze cpa.. i wlasciwie zrobil mi przysluge... zwiewajac,teraz prosi ale ja go nie chce..a wracajac do dziecka to naprawde mnie uszczesliwilo..moze egoistyczne ale prawdziwe..
woman 88 napisał/a:summerka88 napisał/a:Wybacz, ale jesteś dla mnie utożsamieniem stereotypu kochanki, czyli takiej niedowartościowanej dziuni, której można posisnąć wszelkie kity a ona wszystko łyknie
On taki biedny, a ty taka wspaniała i musisz go uratować, więc nie będę stała na drodze do tej wielkiej miłości
Skoro tak uwazasz,ok Twoje zdanie,ja jednak poczekam na rady konstryktywne,bo wydaje mi sie ze malo przezylas... a ja tez nie jestem niedowartosciowana dziunia i mam spory bagaz zyciowy,mimo wszystko dziekuje i bez odbioru..
Widzę, że jesteśmy w tym samym wieku, rocznik 88, zgadza się?
Opowiem ci sytuację że swojego życia.
W liceum zakochałam się w koledze z równoległej klasy, zostaliśmy parą, która byliśmy przez całe liceum. Pierwsza miłość, pierwsze pocałunki, wiele pierwszych razy
Potem ja wbrew jemu, swojej i jego rodzinie (wszyscy chcieli żybyśmy się pobrali i żyli długo i szczęśliwie kontynuując rodzinny biznes jego rodziców) poszłam na studia do większego miasta. Trudno było nam się spotykać, bo ja na studiach musiałam utrzymać się sama, więc pracowałam. Do tego studia były wymagające, co sprowadzało się do ślęczenia nad podręcznikami, gdy tylko była taka możliwość. On był rozgoryczony i zły, bo z mojej winy prawie się nie widywaliśmy, ja czułam się niezrozumiana i w potrzasku między młotem i kowadłem. W jeden z weekendów, gdy moje współlokatorki wyjeżdżały na weekend do swoich domów, on do mnie przyjechał. Miał być wspólny wieczór, ale w pracy się przedłużyło, nie miał mnie kto zastąpić i wróciłam dopiero po północy. Tej nocy kochaliśmy się ostatni raz. Rano wyszłam do pracy zanim on wstał, a po powrocie czekał na mnie już tylko list: "to nie ma sensu". Bolało. Bardzo. Gdy zostawia cię osoba, którą kochasz i której ufasz, której istnienie i realne czyny dają ci wsparcie, przy której czujesz się bezpiecznie, to tak jakby rozsypywał się cały twój świat. Trzeba zacząć tworzyć go na nowo. Były jakieś próby kontaktu z jego strony, ale nie reagowałam, byłam dogłębnie zraniona. Przez następne lata nawet nie porozmawialiśmy, chociaż zdarzyło się, że minęliśmy się przypadkiem podczas mojego pobytu w rodzinnej miejscowości. Od rodziców później słyszałam, że on się ożenił, że urodziło mu się dziecko, potem drugi syn. Przyjmowałam to obojętnie. Porozmawialiśmy dopiero w ubiegłym roku podczas imprezy, która odbyła się w 10 rocznicę matury. Dowiedziałam się, że list był prowokacją, której celem było "sprowokowanie" mnie do zabiegania o związek, zmiany ówczesnej sytuacji. Ale prawdziwym szokiem było usłyszeć, że on nigdy nie przestał mnie kochać, każdego dnia myśli o mnie, żałuje, że nie poszedł ze mną na studia, że utknął w tym miasteczku w małżeństwie z kobietą, której nie kocha. Nie wiem, czy to była prawda, czy sposób na uwiedzenie mnie. Nieważne. Siedziałam i patrzyłam na chłopca w ciele mężczyzny. Trudno było mi uwierzyć, że to ten sam człowiek, którego kiedyś kochałam. Zobaczyłam siebie na miejscu jego żony. Nie miałam wątpliwości, że podzieliłabym jej los. Pewnie argumenty byłyby inne, np. że nie wie jak to jest z innymi kobietami, albo ja stałabym się marudzącą babą, która wyzbyła się swoich marzeń i ambicji. Zrozumiałam też jak bardzo różne są nasze obecne patrzenie na życie, związek, fundamentalne wartości. Jak dobrze się stało, że się rozstaliśmy.
Pewnie już zawsze będę miała do niego sentyment, zawdzięczam mu wiele cudownych wrażeń i doświadczeń, ale związać się z osobą, która nie panuje nad swoim życiem? Co to to, to nie!
Summerko rzucasz perły przed wieprze.
Taka jest właśnie różnica między Tobą a autorką - Ty jesteś mądra życiowo i potrafisz wyciągnąć wnioski a autorka.... jest kochanką. To wiele tłumaczy czekałam aż autorka postu napisze - ale każdy jest inny i u mnie to co innego... i napisała.
23 2018-03-08 15:38:04 Ostatnio edytowany przez woman 88 (2018-03-08 15:40:37)
summerka88 napisał/a:woman 88 napisał/a:Skoro tak uwazasz,ok Twoje zdanie,ja jednak poczekam na rady konstryktywne,bo wydaje mi sie ze malo przezylas... a ja tez nie jestem niedowartosciowana dziunia i mam spory bagaz zyciowy,mimo wszystko dziekuje i bez odbioru..
Widzę, że jesteśmy w tym samym wieku, rocznik 88, zgadza się?
Opowiem ci sytuację że swojego życia.
W liceum zakochałam się w koledze z równoległej klasy, zostaliśmy parą, która byliśmy przez całe liceum. Pierwsza miłość, pierwsze pocałunki, wiele pierwszych razy
Potem ja wbrew jemu, swojej i jego rodzinie (wszyscy chcieli żybyśmy się pobrali i żyli długo i szczęśliwie kontynuując rodzinny biznes jego rodziców) poszłam na studia do większego miasta. Trudno było nam się spotykać, bo ja na studiach musiałam utrzymać się sama, więc pracowałam. Do tego studia były wymagające, co sprowadzało się do ślęczenia nad podręcznikami, gdy tylko była taka możliwość. On był rozgoryczony i zły, bo z mojej winy prawie się nie widywaliśmy, ja czułam się niezrozumiana i w potrzasku między młotem i kowadłem. W jeden z weekendów, gdy moje współlokatorki wyjeżdżały na weekend do swoich domów, on do mnie przyjechał. Miał być wspólny wieczór, ale w pracy się przedłużyło, nie miał mnie kto zastąpić i wróciłam dopiero po północy. Tej nocy kochaliśmy się ostatni raz. Rano wyszłam do pracy zanim on wstał, a po powrocie czekał na mnie już tylko list: "to nie ma sensu". Bolało. Bardzo. Gdy zostawia cię osoba, którą kochasz i której ufasz, której istnienie i realne czyny dają ci wsparcie, przy której czujesz się bezpiecznie, to tak jakby rozsypywał się cały twój świat. Trzeba zacząć tworzyć go na nowo. Były jakieś próby kontaktu z jego strony, ale nie reagowałam, byłam dogłębnie zraniona. Przez następne lata nawet nie porozmawialiśmy, chociaż zdarzyło się, że minęliśmy się przypadkiem podczas mojego pobytu w rodzinnej miejscowości. Od rodziców później słyszałam, że on się ożenił, że urodziło mu się dziecko, potem drugi syn. Przyjmowałam to obojętnie. Porozmawialiśmy dopiero w ubiegłym roku podczas imprezy, która odbyła się w 10 rocznicę matury. Dowiedziałam się, że list był prowokacją, której celem było "sprowokowanie" mnie do zabiegania o związek, zmiany ówczesnej sytuacji. Ale prawdziwym szokiem było usłyszeć, że on nigdy nie przestał mnie kochać, każdego dnia myśli o mnie, żałuje, że nie poszedł ze mną na studia, że utknął w tym miasteczku w małżeństwie z kobietą, której nie kocha. Nie wiem, czy to była prawda, czy sposób na uwiedzenie mnie. Nieważne. Siedziałam i patrzyłam na chłopca w ciele mężczyzny. Trudno było mi uwierzyć, że to ten sam człowiek, którego kiedyś kochałam. Zobaczyłam siebie na miejscu jego żony. Nie miałam wątpliwości, że podzieliłabym jej los. Pewnie argumenty byłyby inne, np. że nie wie jak to jest z innymi kobietami, albo ja stałabym się marudzącą babą, która wyzbyła się swoich marzeń i ambicji. Zrozumiałam też jak bardzo różne są nasze obecne patrzenie na życie, związek, fundamentalne wartości. Jak dobrze się stało, że się rozstaliśmy.
Pewnie już zawsze będę miała do niego sentyment, zawdzięczam mu wiele cudownych wrażeń i doświadczeń, ale związać się z osobą, która nie panuje nad swoim życiem? Co to to, to nie!Summerko rzucasz perły przed wieprze.
Taka jest właśnie różnica między Tobą a autorką - Ty jesteś mądra życiowo i potrafisz wyciągnąć wnioski a autorka.... jest kochanką. To wiele tłumaczyczekałam aż autorka postu napisze - ale każdy jest inny i u mnie to co innego... i napisała.
Ty to dopiero jestes madra... Kochanka sypia z Facetem,a u nas doszlo do zblizenia po 6 latach,zaskoczyl mnie przyjazdem a ja go chcialam zobaczyc...na 4 godziny przed przyjazden napisal ze chce sie spotkac i pomimo tego ze sie bronilam przed jakakolwiek czuloscia i zlamalam sie,do niczego mnie nie namawial...dopiero nad ranem doszlo do sexu-kazalam mu spac na kanapie wiec to nawet nie bylo po pijaku,nie mam zamiaru byc kochanka dlatego pytam o rade...
Juz jestes kochanka. Nie chcesz byc to kopnij go w tylek i powiedz, ze ma najpierw poukladac swoje sprawy. Ale zaklad, ze po prostu sie od Ciebie odetnie.
Juz jestes kochanka. Nie chcesz byc to kopnij go w tylek i powiedz, ze ma najpierw poukladac swoje sprawy. Ale zaklad, ze po prostu sie od Ciebie odetnie.
Do tej pory caly czas szukal ze mna kontaktu i teraz jak przyjedzie zna moj adres albo napisze to wlasnie postawie mu ultimatum,z tego co czytam brakuje mi stanowczosci.. ale sie to zmieni,nigdy nie bylam i nie bede kochanka!
Pannapanna, dziękuję ma miłe słowa
Zwróciłam uwagę na to, w jaki sposób okreslasz ludzi. Ojciec Twojego dziecka okazał się "bydlakiem", a żonę, wcześniej partnerkę Twojego kochanka, określasz jako "przeszkodę" do Waszego szczęścia.
Pominę stek oskarżeń dotyczących jego żony z którą ożenił się chociaż bidulek nie chciał, to klaska, którą bezkrytycznie łykasz.
Nie uważasz jednak, że jest on "bydlakiem" ze względu na to co robi swojej rodzinie, a jeśli nawet nie ukrywa Waszego romansu przed żoną, to dla niej zapewne Ty jesteś "przeszkodą" do jej szczęścia. Domyślam się jednak, że tak nie uważasz.
On nie-bydlak, Ty nie-przeszkoda, chyba do siebie pasujecie.
Zwróciłam uwagę na to, w jaki sposób okreslasz ludzi. Ojciec Twojego dziecka okazał się "bydlakiem", a żonę, wcześniej partnerkę Twojego kochanka, określasz jako "przeszkodę" do Waszego szczęścia.
Pominę stek oskarżeń dotyczących jego żony z którą ożenił się chociaż bidulek nie chciał, to klaska, którą bezkrytycznie łykasz.
Nie uważasz jednak, że jest on "bydlakiem" ze względu na to co robi swojej rodzinie, a jeśli nawet nie ukrywa Waszego romansu przed żoną, to dla niej zapewne Ty jesteś "przeszkodą" do jej szczęścia. Domyślam się jednak, że tak nie uważasz.
On nie-bydlak, Ty nie-przeszkoda, chyba do siebie pasujecie.
Gdybyś przeżyła to co Ja nie dziwilabys się dlaczego pisze w ten sposob, kiedy on był w separacji z nią to się poznaliśmy mia na niego wywalone do czasu kiedy się związał ze mną zaczęło jej przeszkadzać że układa sobie życie, nie byli małżeństwem więc tak ona była przeszkodą. Oskarżenia nie są bezpodstawne, bo ja znam i wiem że jest wyrahowana i zdolna do wszystkiego. Ojciec mojego dziecka był bydlakiem bo kto podnosi ręce wyważanie drzwi i sprowaddziwki do wspólnego mieszkania inaczej nie może być nazwany...więc za nim ocenisz pomysl
on nie był z nią w separacji. Nie można być w separacji bez ślubu. Można się rozstać, ale separacja jest terminem prawnym.
A on ożenił się z nią później. Jesteś pewna, że nie tłukł Ci głupot do głowy? Który normalny facet ożeniłby się z kimś, z kim się żenić nie chce? Która kobieta wyszłaby za kogoś, na kogo ma wywalone?
Sama sobie takiego faceta na ojca swojego dziecka wybrałaś.
Ten Twój kochanek też ma wywalone, też jest bydlakiem?
30 2018-03-09 10:55:17 Ostatnio edytowany przez woman 88 (2018-03-09 10:59:15)
on nie był z nią w separacji. Nie można być w separacji bez ślubu. Można się rozstać, ale separacja jest terminem prawnym.
A on ożenił się z nią później. Jesteś pewna, że nie tłukł Ci głupot do głowy? Który normalny facet ożeniłby się z kimś, z kim się żenić nie chce? Która kobieta wyszłaby za kogoś, na kogo ma wywalone?Sama sobie takiego faceta na ojca swojego dziecka wybrałaś.
Ten Twój kochanek też ma wywalone, też jest bydlakiem?
Wzięli ślub 3 lata temu widziałam zdjęcia, a teraz nawet buziaka mu nie da.. To coś nie halo, ja odkąd urodziłam dziecko mam intuicję do ludzi i on był spragniony czułości zwykłego przytulenia, pocałunku, rozmowy cała noc spaliny wtuleni on trzymał mnie za rękę, przykrywa kołdrą to mąkę gesty ale tak wiele mówią... i tak jak pisałam dopiero nad ranem doszlo do zbliżenia, nie ma wywalone okazało się że ona mu zabrała tel i skasowala wszystkie kontakty odezwał się wczoraj przez kumpla...i skasował wszystkie formy kontaktu żeby mnie przed nią chronić bo jest nieobliczalna.. Z naszych rozmów mogła by dużo się dowiedziec a tego bynie chciał tak jak i Ja i właściwie nie wiem co robić czy poczekać na rozwój wydarzeń czy co. A co do byłego to znałam go krótko, jak pisałam szukałam szczęścia na siłę wydawal się odpowiedzialny, dobry pragnęła milosci, szczęścia na siłę żeby zapomnieć o mojej miłości, po alkoholu mu odwalalo kiedy chciałam odejść to już byłam w ciąży..
Mógł nie brać ślubu, skoro tak najbardziej to mu zależy na Tobie. Kto mu się kazał żenić?
Znasz tylko jego relację. I jego kumpla. Nie znasz jej relacji. Więc nie możesz powiedzieć w 100% jak jest naprawdę.
Jesteś tylko kochanką. Głupią i naiwną, której można w głowie pomieszać tak, jak panu akurat pasuje, a i tak wszystko łykasz jak mały pelikan.
32 2018-03-09 11:06:51 Ostatnio edytowany przez woman 88 (2018-03-09 11:13:08)
Mógł nie brać ślubu, skoro tak najbardziej to mu zależy na Tobie. Kto mu się kazał żenić?
Znasz tylko jego relację. I jego kumpla. Nie znasz jej relacji. Więc nie możesz powiedzieć w 100% jak jest naprawdę.
Jesteś tylko kochanką. Głupią i naiwną, której można w głowie pomieszać tak, jak panu akurat pasuje, a i tak wszystko łykasz jak mały pelikan.
OK, to Twoje zdanie.
Powiem tylko jedno ja też mogłam powiedzieć, powalczyć żeby tego ślubu nie brał ale ja byłam tak zraniona i dumna i może to też przez moje podejście, a ślub ułatwia wiele rzeczy zwłaszcza jeśli ma się dziecko ale o Ja tam mogę wiedzieć. Byłam z Facetem pół roku nigdy nie doszło do zbliżenia mamil mnie słodkim slowkami i jakoś ich nie lykalam i okazało się że to taki Piotruś Pan cwaniak zaopatrzony w siebie narcyz więc chyba nie łkam wszystkiego jak pelikan
Lady Loka napisał/a:Mógł nie brać ślubu, skoro tak najbardziej to mu zależy na Tobie. Kto mu się kazał żenić?
Znasz tylko jego relację. I jego kumpla. Nie znasz jej relacji. Więc nie możesz powiedzieć w 100% jak jest naprawdę.
Jesteś tylko kochanką. Głupią i naiwną, której można w głowie pomieszać tak, jak panu akurat pasuje, a i tak wszystko łykasz jak mały pelikan.OK, to Twoje zdanie.
Woman, ale to prawda. Nikt go do niczego nie zmuszał.
Przyszłaś tutaj po radę. Udzieliłyśmy Ci jej, pokazałyśmy jak to wygląda z boku, a Ty nadal upierasz się przy swoim. Masz przebłyski, że mamy rację, że postawisz mu warunki, ale nadal ślepo wierzysz w to co on Ci mówi. Słowa są tylko słowami, liczą się czyny, a on od samego początku robi takie rzeczy, że nie uwierzyłabym mu w żadne słowo.
woman 88 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Mógł nie brać ślubu, skoro tak najbardziej to mu zależy na Tobie. Kto mu się kazał żenić?
Znasz tylko jego relację. I jego kumpla. Nie znasz jej relacji. Więc nie możesz powiedzieć w 100% jak jest naprawdę.
Jesteś tylko kochanką. Głupią i naiwną, której można w głowie pomieszać tak, jak panu akurat pasuje, a i tak wszystko łykasz jak mały pelikan.OK, to Twoje zdanie.
Woman, ale to prawda. Nikt go do niczego nie zmuszał.
Przyszłaś tutaj po radę. Udzieliłyśmy Ci jej, pokazałyśmy jak to wygląda z boku, a Ty nadal upierasz się przy swoim. Masz przebłyski, że mamy rację, że postawisz mu warunki, ale nadal ślepo wierzysz w to co on Ci mówi. Słowa są tylko słowami, liczą się czyny, a on od samego początku robi takie rzeczy, że nie uwierzyłabym mu w żadne słowo.
No tu się zgodzę akurat
Wejdź w sobie w temat o rozstaniach i poczytaj tematy kobiet zdradzanych przez swoich mężów.
I pomyśl, że to, co mówią o "tej drugiej" mówią właśnie o Tobie.
36 2018-03-09 11:24:24 Ostatnio edytowany przez woman 88 (2018-03-09 11:25:07)
Wejdź w sobie w temat o rozstaniach i poczytaj tematy kobiet zdradzanych przez swoich mężów.
I pomyśl, że to, co mówią o "tej drugiej" mówią właśnie o Tobie.
Faceci dobrych, czułych Kobiet nie zdradzają, proza życia swoją drogą ale znam dużo mezatek które zaciąga przed ołtarz i jak matrony nie dbają o siebie o obopulne relacje i taka jest prawda, ja wczoraj czytałam na necie powody dla których mąż nie zostawi żony. Granie na uczuciach, emocjach, sprawy materialne dzieci etc.. To szczęśliwe małżeństwo jest? Raczej uwiazanie, kontrola nad drugim człowiekiem, uzależnienie itd..
Lady Loka napisał/a:Wejdź w sobie w temat o rozstaniach i poczytaj tematy kobiet zdradzanych przez swoich mężów.
I pomyśl, że to, co mówią o "tej drugiej" mówią właśnie o Tobie.Faceci dobrych, czułych Kobiet nie zdradzają, proza życia swoją drogą ale znam dużo mezatek które zaciąga przed ołtarz i jak matrony nie dbają o siebie o obopulne relacje i taka jest prawda, ja wczoraj czytałam na necie powody dla których mąż nie zostawi żony. Granie na uczuciach, emocjach, sprawy materialne dzieci etc.. To szczęśliwe małżeństwo jest? Raczej uwiazanie, kontrola nad drugim człowiekiem, uzależnienie itd..
No poczytaj sobie te ich tematy różne są i w większości o autorkach nie powiesz, że zaciągnęły facetów przed ołtarz, a potem przestały o siebie dbać.
Nie widzisz zupełnie jak wygląda prawda. A prawda jest taka, że facet żony nie zostawi, ale szuka na boku rozrywki. I dopóki to żona go nie kopnie w tyłek i nie odejdzie, on sam nie zrobi nic, bo mu tak dobrze. Na boku ma seks, a w domu ciepły obiadek i żonę, która koło niego wszystko robi.
to była milość od pierwszego wejrzenia,byliśmy razem krótki czas,ale była przeszkoda Kobieta która miała z nim dziecko żylli co prawda w separacji,ale mieszkali ze soba on przez nia popadl w alkocholizm..
Wybacz, ale to Ty byłaś przeszkodą w ich związku, a nie ona w Waszym.
On popadł w alkoholizm z własnej decyzji, a nie przez nią.
Potem było mu tak źle z nią, że aż z nią wziął ślub.
Potem znowu z nią źle, z Tobą chce być, żonie napisał że jej nie kocha, po czym zerwał z Tobą kontakt, no ideał z niego
Jeśli rzeczywiście ktoś taki (czyt niezdecydowany,zdradzający facet) jest Twoim ideałem, marzeniem, miłością życia, to poczekaj aż się rozwiedzie i wtedy z nim zacznij budować przyszłość. Wcześniej nie wtrącaj się w ICH życie i ICH sprawy. A przede wszystkim radzę, żebyś na chłodno zastanowiła się, czy taki facet jest na pewno odpowiedni dla Ciebie i Twojego dziecka.
.i skasował wszystkie formy kontaktu żeby mnie przed nią chronić bo jest nieobliczalna..
Ja tam sądzę, że raczej własną doopę chce chronić, bo pewnie żona zaczęła się domyślać, że ma kogoś na boku
woman 88 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Wejdź w sobie w temat o rozstaniach i poczytaj tematy kobiet zdradzanych przez swoich mężów.
I pomyśl, że to, co mówią o "tej drugiej" mówią właśnie o Tobie.Faceci dobrych, czułych Kobiet nie zdradzają, proza życia swoją drogą ale znam dużo mezatek które zaciąga przed ołtarz i jak matrony nie dbają o siebie o obopulne relacje i taka jest prawda, ja wczoraj czytałam na necie powody dla których mąż nie zostawi żony. Granie na uczuciach, emocjach, sprawy materialne dzieci etc.. To szczęśliwe małżeństwo jest? Raczej uwiazanie, kontrola nad drugim człowiekiem, uzależnienie itd..
No poczytaj sobie te ich tematy
różne są i w większości o autorkach nie powiesz, że zaciągnęły facetów przed ołtarz, a potem przestały o siebie dbać.
Nie widzisz zupełnie jak wygląda prawda. A prawda jest taka, że facet żony nie zostawi, ale szuka na boku rozrywki. I dopóki to żona go nie kopnie w tyłek i nie odejdzie, on sam nie zrobi nic, bo mu tak dobrze. Na boku ma seks, a w domu ciepły obiadek i żonę, która koło niego wszystko robi.
Ja Ci przetlumacze raz jeszcze on wiele ryzykowal tym spotkaniem naszym bo bardzo dobrze wie jaki jest moj stosunek,cudzego nie tykam, jesli to mialoby sie okazac sciema to nasza przyjazn by przekreslil i wszystko bo drugiego spotkania by nie bylo... na sam sex mogl sie spotkac z jakas kolezanka w swoim miescie a nie urywac sie z pracy,prosic kumpla i przyjezdzac 200km ponadto przed spotkaniem pisalismy jak kumple,a jak mial przyjechac miala byc tylko kawa,i naprawde dosyc dlugo trzymalam dystans,ale sie zlamalam po tym jak mi powiedzial ze konczy to deefinitywnie z nia napisal jej prawde ze jej nie kocha za jej podejscie,mi powiedzial ze chcialby zebym do niego przyjechala jak to zakonczy,wzielam to z przymruzeniem oka ale sie stalo przespalismy sie. Teraz sluchaj,uwazam ze wiekszosc facetow gra takich biednych misiow,gogusiow skrzywdzonych przez los i ja takich na kilometr teraz wyczuwam,on jest inny moze pomyslisz kazda tak powiedziec moze,ale przeciez nie mozna brac wszystkich do jednego wora,wiem jaki On jest,jaka jest Ona nie z samych opowiesci...nie musi nic mowic widzisz czlowieka doglebnie zranionego nieszczesliweego pewnyvh rzeczy udawac sie nie da,ja spojrzalam na niego i wiedzialam co przezywa,ciernie na reku tez nie bez powodu sobie wytatuowal
woman 88 napisał/a:.i skasował wszystkie formy kontaktu żeby mnie przed nią chronić bo jest nieobliczalna..
Ja tam sądzę, że raczej własną doopę chce chronić, bo pewnie żona zaczęła się domyślać, że ma kogoś na boku
Ona o mnie wie od samego poczatku.
Skoro ona wie, on cierpi, to na prawdę rozwieść się nie trudno.
43 2018-03-09 11:42:55 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-03-09 11:44:06)
santapietruszka napisał/a:woman 88 napisał/a:.i skasował wszystkie formy kontaktu żeby mnie przed nią chronić bo jest nieobliczalna..
Ja tam sądzę, że raczej własną doopę chce chronić, bo pewnie żona zaczęła się domyślać, że ma kogoś na boku
Ona o mnie wie od samego poczatku.
To jaki problem w tym, żeby on się rozwiódł? Tylko błagam, nie powtarzaj jak mantrę, że dziecko ma... Dla chcącego nic trudnego.
I skoro żona o Tobie wie, to jaki sens miało kasowanie kontaktów? Ocknij się, kobieto...
woman 88 napisał/a:to była milość od pierwszego wejrzenia,byliśmy razem krótki czas,ale była przeszkoda Kobieta która miała z nim dziecko żylli co prawda w separacji,ale mieszkali ze soba on przez nia popadl w alkocholizm..
Wybacz, ale to Ty byłaś przeszkodą w ich związku, a nie ona w Waszym.
On popadł w alkoholizm z własnej decyzji, a nie przez nią.Potem było mu tak źle z nią, że aż z nią wziął ślub.
Potem znowu z nią źle, z Tobą chce być, żonie napisał że jej nie kocha, po czym zerwał z Tobą kontakt, no ideał z niegoJeśli rzeczywiście ktoś taki (czyt niezdecydowany,zdradzający facet) jest Twoim ideałem, marzeniem, miłością życia, to poczekaj aż się rozwiedzie i wtedy z nim zacznij budować przyszłość. Wcześniej nie wtrącaj się w ICH życie i ICH sprawy. A przede wszystkim radzę, żebyś na chłodno zastanowiła się, czy taki facet jest na pewno odpowiedni dla Ciebie i Twojego dziecka.
Mylisz sie wlasnie przez nia,bo ja znam,jak sie spotykalismy to nie zyli ze soba tzn mieszkali ze wzgledu na male dziecko ale kazde robilo co chcialo,kiedy ona zauwazyla ze jest szczesliwy to utrudniala nasze kontakty zrywala go w srodku nocy poslugiwajac sie dzieckiem jakis koszmar.. nigdy mi nie powiedzial czemu wzial slub,jak mi powiedzial na miesiac prze slubem to mnie to zabolalo,ale moze on chcial zebym zawalczyla ale bylam tak doglebnie zraniona ze nic nie powiedzialam,co do alkocholizmu po tym jak rok temu zaczelam go wspierac duzo pisalismy na stopie kolezenstwa on przestal pic i wiem ze to Ja go do tego sklonilam,Facet ktory zdradza jest pewny siebie,wesoly,a on byl przygaszony inny,ja wiem ze zycie zmienia ale teraz juz nawet tego blysku w oku nie widzialam,widzialam cierpiacego czlowieka chociaz nic nie mowil,tego nie mozna udawac...bo ja jestem taka sama mimo ze sie usmiecham ale jestem przygnebiona w glebi duszy...
woman 88 napisał/a:santapietruszka napisał/a:Ja tam sądzę, że raczej własną doopę chce chronić, bo pewnie żona zaczęła się domyślać, że ma kogoś na boku
Ona o mnie wie od samego poczatku.
To jaki problem w tym, żeby on się rozwiódł? Tylko błagam, nie powtarzaj jak mantrę, że dziecko ma... Dla chcącego nic trudnego.
I skoro żona o Tobie wie, to jaki sens miało kasowanie kontaktów? Ocknij się, kobieto...
maja kredyt tzn on ma bo mszk przepisal na nia i powiedzial ze w ostatecznosci rozwiedzie sie za 4 lata jak go splaci bo nie chce jej zostawic z dlugiem. Skasowala dlatego zeby nie mial ze kontaktu,a moze zeby mi pokazac ze mnie olal zebym tak myslala...
santapietruszka napisał/a:woman 88 napisał/a:Ona o mnie wie od samego poczatku.
To jaki problem w tym, żeby on się rozwiódł? Tylko błagam, nie powtarzaj jak mantrę, że dziecko ma... Dla chcącego nic trudnego.
I skoro żona o Tobie wie, to jaki sens miało kasowanie kontaktów? Ocknij się, kobieto...
maja kredyt tzn on ma bo mszk przepisal na nia i powiedzial ze w ostatecznosci rozwiedzie sie za 4 lata jak go splaci bo nie chce jej zostawic z dlugiem. Skasowala dlatego zeby nie mial ze kontaktu,a moze zeby mi pokazac ze mnie olal zebym tak myslala...
Napisałaś wcześniej, że to on skasował kontakty, żeby Cię chronić. Tak Cię już zamotał, że sama się pogubiłaś.
I aha, a propos - kredyt to też nie jest problem przy rozwodzie. Łykaj dalej.
47 2018-03-09 11:55:15 Ostatnio edytowany przez woman 88 (2018-03-09 11:58:06)
woman 88 napisał/a:santapietruszka napisał/a:To jaki problem w tym, żeby on się rozwiódł? Tylko błagam, nie powtarzaj jak mantrę, że dziecko ma... Dla chcącego nic trudnego.
I skoro żona o Tobie wie, to jaki sens miało kasowanie kontaktów? Ocknij się, kobieto...
maja kredyt tzn on ma bo mszk przepisal na nia i powiedzial ze w ostatecznosci rozwiedzie sie za 4 lata jak go splaci bo nie chce jej zostawic z dlugiem. Skasowala dlatego zeby nie mial ze kontaktu,a moze zeby mi pokazac ze mnie olal zebym tak myslala...
Napisałaś wcześniej, że to on skasował kontakty, żeby Cię chronić. Tak Cię już zamotał, że sama się pogubiłaś.
I aha, a propos - kredyt to też nie jest problem przy rozwodzie. Łykaj dalej.
ona mu zabrala telefon i skasowala kontakty, logiczne? a zeby mnie chronic skasowal facebooka na ktorym mial rozmowy ze mna,bo tylko taki kntakt mielismy widocznie ona nie wiedziala ze nie mialam do niego nr. Ona pracuje w windykacji,On kiedys z glupoty narobil dlugow wiec obstawiam ze to cos z tym jest zwiazane. Jak go poznalam byl biednym czlowiekiem,nie mial nic i teraz rozwodzac sie z nim to rowniez nic nie bedzie mial oprocz pracy.
ona mu zabrala telefon i skasowala kontakty, logiczne? a zeby mnie chronic skasowal facebooka na ktorym mial rozmowy ze mna,bo tylko taki kntakt mielismy widocznie ona nie wiedziala ze nie mialam do niego nr. Ona pracuje w windykacji,On kiedys z glupoty narobil dlugow wiec obstawiam ze to cos z tym jest zwiazane. Jak go poznalam byl biednym czlowiekiem,nie mial nic i teraz rozwodzac sie z nim to rowniez nic nie bedzie mial oprocz pracy.
Przeczytaj sama, co Ty piszesz. Nie odzywał się, bo żona zabrała mu telefon i skasowała mu kontakty, wśród których nie było Twojego numeru?
woman 88 napisał/a:ona mu zabrala telefon i skasowala kontakty, logiczne? a zeby mnie chronic skasowal facebooka na ktorym mial rozmowy ze mna,bo tylko taki kntakt mielismy widocznie ona nie wiedziala ze nie mialam do niego nr. Ona pracuje w windykacji,On kiedys z glupoty narobil dlugow wiec obstawiam ze to cos z tym jest zwiazane. Jak go poznalam byl biednym czlowiekiem,nie mial nic i teraz rozwodzac sie z nim to rowniez nic nie bedzie mial oprocz pracy.
Przeczytaj sama, co Ty piszesz. Nie odzywał się, bo żona zabrała mu telefon i skasowała mu kontakty, wśród których nie było Twojego numeru?
Wiem co pisze,chodzilo mi ze ona o mnie wiedziala,wiedziala ze to ze mna sie spotykal kilka lat temu i teraz nie jestem pewna czy wiedziala ze pisalismy ze soba... my w sumie kontakt mielismy tylko przez fb.. moze sie domyslalam ze mamy kontakt tel po tym jak jej powiedzial ze byl u Kobiety nie wiem ale na pewno sie domyslila ze to o mnie chodzi teraz napisalam zrozumiale?
Mylisz sie wlasnie przez nia,bo ja znam,jak sie spotykalismy to nie zyli ze soba tzn mieszkali ze wzgledu na male dziecko ale kazde robilo co chcialo,kiedy ona zauwazyla ze jest szczesliwy to utrudniala nasze kontakty
Generalnie nie wiem po co jesteś na forum, skoro wszystkie się mylimy i nie rozumiemy sytuacji Twojego biednego misia i jego złej żony.
zrywala go w srodku nocy poslugiwajac sie dzieckiem jakis koszmar..
Sama masz dziecko, chyba wiesz że wychowanie go, wstawanie w nocy nie jest proste, co za podła żona że musiał biedny w środku nocy SWOIM dzieckiem się zająć.
nigdy mi nie powiedzial czemu wzial slub,jak mi powiedzial na miesiac prze slubem to mnie to zabolalo,ale moze on chcial zebym zawalczyla ale bylam tak doglebnie zraniona ze nic nie powiedzialam
Tak, biorę ślub z osobą A po to, aby osoba B o mnie zawalczyła
Logika wspaniała!
Wziął ślub bo ją kochał, albo bo było mu wygodnie.
woman 88 napisał/a:Mylisz sie wlasnie przez nia,bo ja znam,jak sie spotykalismy to nie zyli ze soba tzn mieszkali ze wzgledu na male dziecko ale kazde robilo co chcialo,kiedy ona zauwazyla ze jest szczesliwy to utrudniala nasze kontakty
Generalnie nie wiem po co jesteś na forum, skoro wszystkie się mylimy i nie rozumiemy sytuacji Twojego biednego misia i jego złej żony.
woman 88 napisał/a:zrywala go w srodku nocy poslugiwajac sie dzieckiem jakis koszmar..
Sama masz dziecko, chyba wiesz że wychowanie go, wstawanie w nocy nie jest proste, co za podła żona że musiał biedny w środku nocy SWOIM dzieckiem się zająć.
woman 88 napisał/a:nigdy mi nie powiedzial czemu wzial slub,jak mi powiedzial na miesiac prze slubem to mnie to zabolalo,ale moze on chcial zebym zawalczyla ale bylam tak doglebnie zraniona ze nic nie powiedzialam
Tak, biorę ślub z osobą A po to, aby osoba B o mnie zawalczyła
![]()
![]()
Logika wspaniała!
Wziął ślub bo ją kochał, albo bo było mu wygodnie.
Liczylam tu na porady a nie ocenianie..
Wiem co to znaczy miec dziecko,ale jesli Kobieta (nie byli jeszcze malzenstwem) stawia go na nogi tylko po to zeby nas rozdzielic,na miejscu okazuje sie ze dziecko smacznie spi to jest ostro porypana.
moze wzial slub bo bylo mu wygodnie,ide stad bo mnie tylko te wasze teksty doluja,moze byc tak jak mowicie a moge stracic cos naprawde waznego czesc
Wiem co pisze,chodzilo mi ze ona o mnie wiedziala,wiedziala ze to ze mna sie spotykal kilka lat temu i teraz nie jestem pewna czy wiedziala ze pisalismy ze soba... my w sumie kontakt mielismy tylko przez fb.. moze sie domyslalam ze mamy kontakt tel po tym jak jej powiedzial ze byl u Kobiety nie wiem ale na pewno sie domyslila ze to o mnie chodzi teraz napisalam zrozumiale?
Ale dlaczego on się nie mógł do Ciebie odezwać, skoro Twojego numeru mu nie skasowała, bo go tam nie było? Sorry, ale naprawdę łykasz jak pelikan. Gościowi zaczęło się gorąco koło tyłka robić, to Cię olał i pokasował, żeby żona nie znalazła, a potem wciska Ci kit, że Cię chroni.
Twój wybór - chcesz, to sobie siedź do końca życia w takim bagienku i marz o swoim księciu z bajki. Ja Cię już dziś mogę zapewnić, że on się wcale za te 4 lata nie rozwiedzie. No, chyba, że żona mu da kopa, wtedy na stówę gość wpadnie Ci w ramiona, bo ktoś przecież będzie musiał mu prać skarpetki i go utrzymywać...
woman 88 napisał/a:Wiem co pisze,chodzilo mi ze ona o mnie wiedziala,wiedziala ze to ze mna sie spotykal kilka lat temu i teraz nie jestem pewna czy wiedziala ze pisalismy ze soba... my w sumie kontakt mielismy tylko przez fb.. moze sie domyslalam ze mamy kontakt tel po tym jak jej powiedzial ze byl u Kobiety nie wiem ale na pewno sie domyslila ze to o mnie chodzi teraz napisalam zrozumiale?
Ale dlaczego on się nie mógł do Ciebie odezwać, skoro Twojego numeru mu nie skasowała, bo go tam nie było? Sorry, ale naprawdę łykasz jak pelikan. Gościowi zaczęło się gorąco koło tyłka robić, to Cię olał i pokasował, żeby żona nie znalazła, a potem wciska Ci kit, że Cię chroni.
Twój wybór - chcesz, to sobie siedź do końca życia w takim bagienku i marz o swoim księciu z bajki. Ja Cię już dziś mogę zapewnić, że on się wcale za te 4 lata nie rozwiedzie. No, chyba, że żona mu da kopa, wtedy na stówę gość wpadnie Ci w ramiona, bo ktoś przecież będzie musiał mu prać skarpetki i go utrzymywać...
ez
Mam wrazenie ze nie czytasz tego co pisze,a skupiasz sie na tym zeby mi dowalic,napisalam ze skasowala mu cala liste kontaktow wszystkie kontakty,mozee myslala ze tam byl moj numer i dlatego skasowala zebysmy nie mieli kontaktu,z ta roznica ze my pisalismy tylko przez fb,ktorego zdazyl skasowac za nim sie dorwala do tel jego Powiedzial jej ze byl u Kobiety wiec jak mu sie zrobilo goraco kolo tylka... ona mu nigdy kopa ne da bo jej jest wygodnie zyje w luksusie a wiecej jak pewne jest to ze to ona ma gacha na boku!!! juz kiedys go zdrardzila,moze tak zapytac o pewne rzeczy a potem wywody pisac,zreszta ja tylko chcialam rady a nie glupich madrosci i obrazania mnie!!!!!!!!!!!!!
moze byc tak jak mowicie a moge stracic cos naprawde waznego czesc
Wiesz co możesz stracić? Prawdziwą miłość, która przejdzie Ci koło nosa, kiedy Ty będziesz nadal zapatrzona w tego faceta.
Ucieka Ci prawdziwe życie. Skupiasz się na czymś, co nie ma przyszłości. Tracisz siebie.
Ciekawy temat. Autorko, nie widzę problemu, skoro ci w tym układzie on pasuje, to nie zmieniaj niczego. Nadal spotykajcie się, on niech będzie dalej w małżeństwie, ty jesteś już wolna, w zasadzie o co Ci chodzi? Dlaczego roztrząsasz swoje sprawy na forum? Jak ci tak dobrze, to żyj tak dalej, przecież to Twój wybór.
To samo powiedziałam kiedyś jednej osobie, w bardzo podobnej do Twojej sytuacji (tylko, że ona nie miała dzieci). Ta sytuacja jest bardzo podobna i bardzo prosta.
Są z niej dwa wyjścia:
1. Całkowite zerwanie z nim kontaktu
2. Spotykanie się nadal na starych warunkach (on ma nadal żonę, Ty wolna).
Nie ma tu innej filozofi.
Ja Ci powiem co ja o tym mysle bo takich historii jak twoja to jest pelno tutaj i w realnym swiecie.Troche przezylas w swoim zyciu i On rowniez ale pamietaj ze jest jedna wazna zasada w zyciu i szczegolnie jezeli chodzi o budowanie wspolnej przyszlosci.Najwazniejsze sa czyny i powtorze to jeszcze raz ''CZYNY'' bo gadac to on sobie moze poki nic z tym nie robi.Nie jedna tu juz byla historia ze bla bla bla o jak mi niedobrze w obecnym zwiazku a jaka Ona czy On niedobrzy sa dla mnie i wogole fuj a co do czego to ogon podwijali i tyle z tego bylo.Zwiazek to klocki lego ze sobie zdudujesz i zaraz zburzysz bo tak Ci sie podoba.Zwiazek ktory ma byc oparty na uczuciu i to prawdziwym musi byc budowany od podstaw i szczerze a nie tylko samymi slowami ze zrobie to czy tamto.Czyny sa najwazniejsze bo bez tego to przyklej mu na czolo kartke z napisem ''bajkopisarz''.Powodzenia Ci zycze i badz stanowcza bo zycie masz jedno a bawic to sie mozecie na Play Station a nie w realnym zyciu.
woman 88 napisał/a:moze byc tak jak mowicie a moge stracic cos naprawde waznego czesc
Wiesz co możesz stracić? Prawdziwą miłość, która przejdzie Ci koło nosa, kiedy Ty będziesz nadal zapatrzona w tego faceta.
Ucieka Ci prawdziwe życie. Skupiasz się na czymś, co nie ma przyszłości. Tracisz siebie.
Zmien swoj nick z ''pokreconej'' na ''madra''
Podobaja mi sie twoje wypowiedzi.
Ja Ci powiem co ja o tym mysle bo takich historii jak twoja to jest pelno tutaj i w realnym swiecie.Troche przezylas w swoim zyciu i On rowniez ale pamietaj ze jest jedna wazna zasada w zyciu i szczegolnie jezeli chodzi o budowanie wspolnej przyszlosci.Najwazniejsze sa czyny i powtorze to jeszcze raz ''CZYNY'' bo gadac to on sobie moze poki nic z tym nie robi.Nie jedna tu juz byla historia ze bla bla bla o jak mi niedobrze w obecnym zwiazku a jaka Ona czy On niedobrzy sa dla mnie i wogole fuj a co do czego to ogon podwijali i tyle z tego bylo.Zwiazek to klocki lego ze sobie zdudujesz i zaraz zburzysz bo tak Ci sie podoba.Zwiazek ktory ma byc oparty na uczuciu i to prawdziwym musi byc budowany od podstaw i szczerze a nie tylko samymi slowami ze zrobie to czy tamto.Czyny sa najwazniejsze bo bez tego to przyklej mu na czolo kartke z napisem ''bajkopisarz''.Powodzenia Ci zycze i badz stanowcza bo zycie masz jedno a bawic to sie mozecie na Play Station a nie w realnym zyciu.
O właśnie "czyny". Tez kiedyś tego nie wiedzoałam, ale teraz już od dawna wiem.
Nie liczy się to co on mówi, bo mówić to sobie może co chce, co chcesz usłyszeć, ale istotne są czyny. Co on robi? Czy tylko tak sobie gada, że żone be, że kredyt be , że jest dziecko, jakoś musi się przecież usprawiedliwić.
Szary80 napisał/a:Ja Ci powiem co ja o tym mysle bo takich historii jak twoja to jest pelno tutaj i w realnym swiecie.Troche przezylas w swoim zyciu i On rowniez ale pamietaj ze jest jedna wazna zasada w zyciu i szczegolnie jezeli chodzi o budowanie wspolnej przyszlosci.Najwazniejsze sa czyny i powtorze to jeszcze raz ''CZYNY'' bo gadac to on sobie moze poki nic z tym nie robi.Nie jedna tu juz byla historia ze bla bla bla o jak mi niedobrze w obecnym zwiazku a jaka Ona czy On niedobrzy sa dla mnie i wogole fuj a co do czego to ogon podwijali i tyle z tego bylo.Zwiazek to klocki lego ze sobie zdudujesz i zaraz zburzysz bo tak Ci sie podoba.Zwiazek ktory ma byc oparty na uczuciu i to prawdziwym musi byc budowany od podstaw i szczerze a nie tylko samymi slowami ze zrobie to czy tamto.Czyny sa najwazniejsze bo bez tego to przyklej mu na czolo kartke z napisem ''bajkopisarz''.Powodzenia Ci zycze i badz stanowcza bo zycie masz jedno a bawic to sie mozecie na Play Station a nie w realnym zyciu.
O właśnie "czyny". Tez kiedyś tego nie wiedzoałam, ale teraz już od dawna wiem.
Nie liczy się to co on mówi, bo mówić to sobie może co chce, co chcesz usłyszeć, ale istotne są czyny. Co on robi? Czy tylko tak sobie gada, że żone be, że kredyt be , że jest dziecko, jakoś musi się przecież usprawiedliwić.
Teraz takie czasy ze ludzie lubia gadac i gadac a z gadania g... wychodzi.
Najwazniejszy pierwszy krok a kto sie go podejmie skoro facetowi brakuje jaj
I chyba mu dobrze skoro na gadaniu tylko sie konczy
Teraz takie czasy ze ludzie lubia gadac i gadac a z gadania g... wychodzi.
Najwazniejszy pierwszy krok a kto sie go podejmie skoro facetowi brakuje jaj
I chyba mu dobrze skoro na gadaniu tylko sie konczy
E tam takie czasy. Zawsze pewnie istnieli tacy "gadacze". Nagada, nagada, ona uwierzy, że mu tak źle, ze niefajnie - i już jest ugotowana. A jak jeszcze nie ma samoświadomosci i nie widzi pewnych rzeczy, to popłynie z tym jego gadaniem. A lata lecą. Szkoda czasu po prostu na coś takiego.
Szary80 napisał/a:Teraz takie czasy ze ludzie lubia gadac i gadac a z gadania g... wychodzi.
Najwazniejszy pierwszy krok a kto sie go podejmie skoro facetowi brakuje jaj
I chyba mu dobrze skoro na gadaniu tylko sie konczyE tam takie czasy. Zawsze pewnie istnieli tacy "gadacze". Nagada, nagada, ona uwierzy, że mu tak źle, ze niefajnie - i już jest ugotowana. A jak jeszcze nie ma samoświadomosci i nie widzi pewnych rzeczy, to popłynie z tym jego gadaniem. A lata lecą. Szkoda czasu po prostu na coś takiego.
Zgadzam sie z Toba w 100%.
Ja Ci powiem co ja o tym mysle bo takich historii jak twoja to jest pelno tutaj i w realnym swiecie.Troche przezylas w swoim zyciu i On rowniez ale pamietaj ze jest jedna wazna zasada w zyciu i szczegolnie jezeli chodzi o budowanie wspolnej przyszlosci.Najwazniejsze sa czyny i powtorze to jeszcze raz ''CZYNY'' bo gadac to on sobie moze poki nic z tym nie robi.Nie jedna tu juz byla historia ze bla bla bla o jak mi niedobrze w obecnym zwiazku a jaka Ona czy On niedobrzy sa dla mnie i wogole fuj a co do czego to ogon podwijali i tyle z tego bylo.Zwiazek to klocki lego ze sobie zdudujesz i zaraz zburzysz bo tak Ci sie podoba.Zwiazek ktory ma byc oparty na uczuciu i to prawdziwym musi byc budowany od podstaw i szczerze a nie tylko samymi slowami ze zrobie to czy tamto.Czyny sa najwazniejsze bo bez tego to przyklej mu na czolo kartke z napisem ''bajkopisarz''.Powodzenia Ci zycze i badz stanowcza bo zycie masz jedno a bawic to sie mozecie na Play Station a nie w realnym zyciu.
To prawda,ze to tylko słowa,dzieki
Szary80 napisał/a:Ja Ci powiem co ja o tym mysle bo takich historii jak twoja to jest pelno tutaj i w realnym swiecie.Troche przezylas w swoim zyciu i On rowniez ale pamietaj ze jest jedna wazna zasada w zyciu i szczegolnie jezeli chodzi o budowanie wspolnej przyszlosci.Najwazniejsze sa czyny i powtorze to jeszcze raz ''CZYNY'' bo gadac to on sobie moze poki nic z tym nie robi.Nie jedna tu juz byla historia ze bla bla bla o jak mi niedobrze w obecnym zwiazku a jaka Ona czy On niedobrzy sa dla mnie i wogole fuj a co do czego to ogon podwijali i tyle z tego bylo.Zwiazek to klocki lego ze sobie zdudujesz i zaraz zburzysz bo tak Ci sie podoba.Zwiazek ktory ma byc oparty na uczuciu i to prawdziwym musi byc budowany od podstaw i szczerze a nie tylko samymi slowami ze zrobie to czy tamto.Czyny sa najwazniejsze bo bez tego to przyklej mu na czolo kartke z napisem ''bajkopisarz''.Powodzenia Ci zycze i badz stanowcza bo zycie masz jedno a bawic to sie mozecie na Play Station a nie w realnym zyciu.
To prawda,ze to tylko słowa,dzieki
Ja nie pisze sobie tego z nudow tak samo jak wielu tutaj.Kazdy z nas to przeszedl i jak mozemy to dajemy Ci rade ktorej nam nikt nie dal.
To Cie moze uratowac od niepotrzebnego bolu i cierpienia bo uwierz mi ze lekko nie jest gdy sie okazuje ze tylko ty chcialas
Glowa do gory a jak chcesz jeszcze zawalczyc o was to teraz jego kolej ale czynami a nie paplaniem ktore w niczym nie pomoze.
woman 88 napisał/a:Szary80 napisał/a:Ja Ci powiem co ja o tym mysle bo takich historii jak twoja to jest pelno tutaj i w realnym swiecie.Troche przezylas w swoim zyciu i On rowniez ale pamietaj ze jest jedna wazna zasada w zyciu i szczegolnie jezeli chodzi o budowanie wspolnej przyszlosci.Najwazniejsze sa czyny i powtorze to jeszcze raz ''CZYNY'' bo gadac to on sobie moze poki nic z tym nie robi.Nie jedna tu juz byla historia ze bla bla bla o jak mi niedobrze w obecnym zwiazku a jaka Ona czy On niedobrzy sa dla mnie i wogole fuj a co do czego to ogon podwijali i tyle z tego bylo.Zwiazek to klocki lego ze sobie zdudujesz i zaraz zburzysz bo tak Ci sie podoba.Zwiazek ktory ma byc oparty na uczuciu i to prawdziwym musi byc budowany od podstaw i szczerze a nie tylko samymi slowami ze zrobie to czy tamto.Czyny sa najwazniejsze bo bez tego to przyklej mu na czolo kartke z napisem ''bajkopisarz''.Powodzenia Ci zycze i badz stanowcza bo zycie masz jedno a bawic to sie mozecie na Play Station a nie w realnym zyciu.
To prawda,ze to tylko słowa,dzieki
Ja nie pisze sobie tego z nudow tak samo jak wielu tutaj.Kazdy z nas to przeszedl i jak mozemy to dajemy Ci rade ktorej nam nikt nie dal.
To Cie moze uratowac od niepotrzebnego bolu i cierpienia bo uwierz mi ze lekko nie jest gdy sie okazuje ze tylko ty chcialas
Glowa do gory a jak chcesz jeszcze zawalczyc o was to teraz jego kolej ale czynami a nie paplaniem ktore w niczym nie pomoze.
Właśnie zauważyłam dlatego zależało mi na konstruktywnej wypowiedzi,a nie azby dowalic,nie znajac,kto byl zakochany tak naprawde zrozumie,ludzie sa rozni.. Boli cholernie zwlaszcza ze moge sie mylic co do niego,mimo moich przeczuc,intuicji,poczekam na rozwoj wydarzen nie bede sie nastawiac,a jak przyjedzie adres zna to bez owijania powiem ze jesli chce cokolwiek budowac to papierek ma przyniesc ze zakonczyl.. On mi powiedzial ze jeszcze podswiadomie ma nadzieje ze sie ulozy i ja mu kazalam ratowc to malzenstwo ale to juz trwa bardzo dlugo i to tylko on sie stara,sa dla siebie jak obcy ludzie tylko wlasnie to jest jego stanwisko a jak jest naprawde...nie wiem,jego kumpel dzwonil i pytal jakie mam w stosunku do niego plany,czy go kocham powiedzialam pawde ze tak ale to od niego zalezy czy bedziemy razem...
Szary80 napisał/a:woman 88 napisał/a:To prawda,ze to tylko słowa,dzieki
Ja nie pisze sobie tego z nudow tak samo jak wielu tutaj.Kazdy z nas to przeszedl i jak mozemy to dajemy Ci rade ktorej nam nikt nie dal.
To Cie moze uratowac od niepotrzebnego bolu i cierpienia bo uwierz mi ze lekko nie jest gdy sie okazuje ze tylko ty chcialas
Glowa do gory a jak chcesz jeszcze zawalczyc o was to teraz jego kolej ale czynami a nie paplaniem ktore w niczym nie pomoze.Właśnie zauważyłam dlatego zależało mi na konstruktywnej wypowiedzi,a nie azby dowalic,nie znajac,kto byl zakochany tak naprawde zrozumie,ludzie sa rozni.. Boli cholernie zwlaszcza ze moge sie mylic co do niego,mimo moich przeczuc,intuicji,poczekam na rozwoj wydarzen nie bede sie nastawiac,a jak przyjedzie adres zna to bez owijania powiem ze jesli chce cokolwiek budowac to papierek ma przyniesc ze zakonczyl.. On mi powiedzial ze jeszcze podswiadomie ma nadzieje ze sie ulozy i ja mu kazalam ratowc to malzenstwo ale to juz trwa bardzo dlugo i to tylko on sie stara,sa dla siebie jak obcy ludzie tylko wlasnie to jest jego stanwisko a jak jest naprawde...nie wiem,jego kumpel dzwonil i pytal jakie mam w stosunku do niego plany,czy go kocham powiedzialam pawde ze tak ale to od niego zalezy czy bedziemy razem...
Wiem ze uczucie zawsze wygrywa i czesto emocje nas ponosza.On napewno ma te swiadomosc ze jestes ale ze nie bedziesz czekala wiecznosc.Napewno nic juz nie rob bo to jemu powinno bardziej zalezec jak Tobie i w tej sprawie On nie ma nic Tobie do zarzucenia.Dobrze ze jestes szczera w swoich uczuciach ale daj sobie czas ktory chcesz jeszcze tej sprawie poswiecic choc na moje za jakis czas to sie wypali i bedziesz juz obojetna w stosunku do Niego.Z jednej strony Ci tego nie zycze bo wiem ze Ci zalezy ale z drugiej jezeli juz calkiem ochloniesz i bedzie Ci to latalo i dyndalo to niech On poczuje smak porazki ze w zyciu nie mamy nikogo na wlasnosc i lyczy sie tu i teraz a nie ''zobaczymy''.