Zaborczy, niezrównoważony chłopak - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Zaborczy, niezrównoważony chłopak

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 15 ]

1 Ostatnio edytowany przez martyna155 (2018-03-04 09:02:37)

Temat: Zaborczy, niezrównoważony chłopak

Witam serdecznie!
Byłam 2 miesiące w związku z chłopakiem, który wciąż miał do mnie pretensje, jeżeli np. nie odpisywałam mu na smsy przez jakiś czas.
Ciągle dopominał się o nie, musiałam z nim pisać non stop. W końcu wpadłam w "psychozę" i ciągle się patrzyłam w telefon czy nie pisze. Ciągle też żartował w nieodpowiedni sposób, np. że idzie się napić z kolegami, albo o jakiś dziewczynach. I mówił, że to są przecież tylko żarty i ja o tym wiem. Podkreśliłam mu, że tak nie chcę, że mi się to nie podoba. Minęły dwa dni i znowu się sypnęły głupie teksty. W każdym razie, tak mi namieszał w głowie, że już nic nie wiem. Jest to nie świeżo. Bałam się go, czułam jakieś dziwne napięcie. Powiedział, że jestem dziwną dziewczyną i pierwszy raz się spotkał z takim podejściem, jakie ja mam ( chodziło o te smsy ) Ciągle oczekiwał konkretnych odpowiedzi, wspomniał coś o zamieszkaniu razem i zaręczynach, ale ja powiedziałam, że to za wcześnie, niby zrozumiał, ale nie był zadowolony. Nie byłam jego pewna. Niby mówił, że mnie kocha i szanuje, ale to nie jest szacunek, gdy się robi komuś na złość. Żartował ze mnie często, też negował. Jednego dnia potrafiło być dobrze, drugiego fatalnie, gdy nie odpisywałam, obrażał się i pisał "nie chcesz to nie pisz". Nie byłam w stanie się uczyć, potrzebowałam spokoju, a po prostu się nie dało, bo wciąż o nim myślałam. Nagadał mi, że nie znam życia ( co nie jest prawdą ) i że dużo przede mną. Gdy opowiedziałam mu o przyjaciółce, która była z kobietą, wybuchł agresją i powiedział , że to nienormalne i powinnam sobie znaleźć inną koleżankę.
Gdy się widzieliśmy we czwartek, ja umówiłam się z koleżanką na niedzielę, miał o to pretensję, powiedział, ze zostawił dla mnie wszystkich kolegów, a wolę się spotkać z koleżanką. Ale musiałam. Dawno się z nią nie widziałam. Zaczął mi sypać tekstami, że nie chce już mnie słyszeć i koniec znajomości. Popisałam z nim, a potem dałam sobie spokój. Następnego dnia, dzwonił do mnie i przepraszał, twierdząc, że za dużo powiedział, że za dużo wypił i nałożyły się jeszcze inne problemy ( nie mówił jakie ). Powiedział, że to już moja decyzja , czy chce to kontynuować czy nie. Powtarzał mi też ciągle, że jak nie chce, to mogę zrezygnować. Ale mi zależało na nim i wiedział o tym. Mieliśmy kontakt jeszcze przez ponad tydzień, ale nie spotkałam się z nim. Tak mi namieszał w głowie, że jednego dnia potrafi mówić, że mu zależy, a drugiego że to koniec, jak mu się coś nie spodoba. To jest chore. Nigdy nie miałam aż takiej relacji. Wczoraj rozmawialiśmy jeszcze, ale nie dałam mu odpowiedzi co do spotkania. Zobaczyłam smsy, jak tam po spotkaniu i czy myślę, że jest aż taki głupi. Że szkoda i żal. Kochałam go, nadal coś czuję, ale myślę, że rzeczywiście lepiej to zakończyć raz na zawsze i nie odzywać się do niego. Jego ciągłe pretensje i szantaże emocjonalne mnie zmęczyły. Gdy mnie spytał, czy pójdziemy za 2 miesiące razem na wesele, odpowiedziałam, że nie wiem ( przy takich wahaniach nie mogę być pewna ) i wtedy też miał pretensje, oburzył się i chciał kończyć znajomość, twierdząc, że którejkolwiek koleżanki by się zapytał, nie odmówiłaby mu, a jego dziewczyna nie wie. Gadał też, że rządzi w pewnym mieście. Parę razy chciał kończyć znajomość. Popisywał się swoim bmw, co dla mnie było żałosne, odpowiadając, że przecież to auto ma napęd na tylne koła hmm. Według mnie, miał chyba zbyt niskie poczucie wartości i brak zaufania, mówił że się nie chce na mnie zawieść. Cały czas w tej relacji czułam tylko niepewność i strach. Ciągle się mnie też pytał: "Czyja jesteś", "Kogo kochasz" , "Z kim piszesz". No ludzie, ile można? Codziennie się pytać kogoś, czyja jestem hmm bez jaj. Mówił także, że nie będę tego żałować kiedyś, że się to kończyło, ale będzie za późno i nie znajdę już chłopaka, który mnie będzie szanował i kochał. Może ktoś poleci jakąś pomoc psychologiczną? Co myślicie na całą tą sytuację?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak

Przede wszystkim poblokuj go na wszystkich komunikatorach. Porozmawiaj jesli masz kpmu się wygadać (jakas bliska kolezanka, przyjaciolka?)

Odizoluj się od niego na pewien czas a potem stwierdzisz, czy potrzebna jest ci jakas terapia. Chyba, ze nie potrafisz/boisz sie odciąć od niego, wtedy pompcy szukaj natychmiast.

3 Ostatnio edytowany przez martyna155 (2018-03-04 14:49:28)

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak
Iceni napisał/a:

Przede wszystkim poblokuj go na wszystkich komunikatorach. Porozmawiaj jesli masz kpmu się wygadać (jakas bliska kolezanka, przyjaciolka?)

Odizoluj się od niego na pewien czas a potem stwierdzisz, czy potrzebna jest ci jakas terapia. Chyba, ze nie potrafisz/boisz sie odciąć od niego, wtedy pompcy szukaj natychmiast.

Myślę, że on już nie będzie pisał. Ale rzeczywiście, lepiej to zablokować, żeby nie myśleć. Bo niestety, to wraca co jakiś czas.. Strasznie dręczy..

4

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak

Chciałabym się od tego odciąć. Żeby nie myśleć.

5

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak
martyna155 napisał/a:

Chciałabym się od tego odciąć. Żeby nie myśleć.

Dasz radę smile. Skoncentruj się na Sobie, a za jakiś czas podziękujesz za odzyskaną wolność. On ma poważne problemy i ogromne kompleksy - te Jego gierki mają na celu być "krok" dalej w związku. Tzn. On chce dyktować warunki, abyś przypadkiem Ty tego nie zrobiła. Trochę śmierdzi mi to PUA.

6

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak
Leśny_owoc napisał/a:
martyna155 napisał/a:

Chciałabym się od tego odciąć. Żeby nie myśleć.

Dasz radę smile. Skoncentruj się na Sobie, a za jakiś czas podziękujesz za odzyskaną wolność. On ma poważne problemy i ogromne kompleksy - te Jego gierki mają na celu być "krok" dalej w związku. Tzn. On chce dyktować warunki, abyś przypadkiem Ty tego nie zrobiła. Trochę śmierdzi mi to PUA.


Być może

7

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak

martyna155, czytając Twojego posta czuję się jakbym widziała brata swojego męża.
U mnie wyglądało to dokładnie tak samo: non stop musiałam być pod telefonem, bo nawet w pracy będąc na spotkaniu z szefem oczekiwał że będę wychodzić i odbierać telefon od niego, gdy dzwoni zapytać co tam? Broń Boże gdy nie odbierałam od razu oznaczało to że go zdradzam. Gdy pracowałam w firmie zatrudniającej 120 facetów i 10 kobiet zażądał zmiany pracy, bo stwierdził że juz przez wszystkie łóżka na pewno przeszłam ale on mi z miłości do mnie wszystko wybaczy jeśli okażę odpowiednią skruchę i będę taką jak on sobie mnie uformuje. Wszystkie moje koleżanki pozastraszał, że nagle z dnia na dzień nikt się już do mnie nie odzywał, nie odbierał telefonów. Do rodziny tez nie mogłam jeździć, a jeśli już udało mi się w święta to byłam pod telefonem i wyliczał czas ile tam siedzę tak bym zdążyła zjeść obiad i ąądał powrotu pod rygorem awantury czy rozstania. A on mógł wszystko. Spotykał się ze znajomymi nawet wtedy gdy mógł ten czas poświęcić mi, ale wolał pokazać która jestem w kolejności ... Myślałam że po ślubie będzie inaczej, bo próbował tak grać, ale było tylko gorzej. Namierzanie telefonu, gdzie jestem, od razu musiałam się tłumaczyć, wychodzenie z pracy co do minuty, inaczej grube tłumaczenie się, podsłuchiwanie wszystkich rozmów telefonicznych, nawet tych z matką, by mieć każde moje słowo pod kontrolą, bym czuła respekt, że wie i tak o wszystkim, że niczego nie zataję. Jeżeli dawał mi jakieś pieniądze (mieszkał u mnie), najpierw musiałam konkretnie wyliczyć na co i ile, prosić przez kilka dni, bo on niby zapominał o wypłacie z bankomatu, a później rozliczać czy wydałam zgodnie z tym co było powiedziane. Jestem w ciąży a gdy go proszę o jakieś zakupy dla dziecka to kpi, że po porodzie sobie będę wszystko kupować bo będę siedzieć w domu nudzić się i nic nie robić. Oczywiście nie dokłada mi ani złotówki na życie, jestem na zwolnieniu, wynagrodzenie które dostaję idzie w głównej mierze na opłaty pozostawiając mi 600 zł na życie, leki i wizyty lekarskie. Jego nie interesuje nic. Krzyczy gdy nie widzi w domu porządnych zakupów, bo przecież powinnam dużo i zdrowo jeść dla dziecka. Ale za co? To już nie jego problem. A w ostatnich dniach stwierdził w ogóle że już go nie obchodzimy ani ja ani dziecko bo on jest najważniejszy dla siebie i chce rozwodu, bo zamierza ułożyć sobie życie na nowo, bez nas....
Tak więc widzisz, tacy ludzie się nie zmieniają. Ja tkwię w tym związku 4 lata. On ma bardzo wysoką samoocenę, a mnie na każdym kroku poniża i krytykuje, kontroluje i neguje, krzyczy, obraża, ubliża, wyzywa... Mąż i ojciec niby upragnionego synka..... Aż żyć się odechciewa.
Mi wszyscy znajomi (i to jego, bo z moimi nigdy się nie spotykaliśmy, bo byli wg niego wszyscy burakami kretynami debilami) sygnalizowali, jaki on jest od początku naszego związku, nawet jego matka ostrzegała że to "cham, egoista i sk......syn i nigdy się nie zmieni" (jego matka!!!!) ale ja zakochana wierzyłam że dla mnie się zmieni, będzie inny, kochający, czuły, ciepły i nigdy nie skrzywdzi, nie powie nawet złego słowa. No i się przekonałam.... Bo od miesięcy nie usłyszałam ani jednego ale dobrego słowa, tylko awantury i wyzwiska. A najlepsze jest to, że on nie widzi w tym nic złego, bo twierdzi że to moja wina, bo ja w nim budzę takie uczucia, więc muszę tego słuchać. On ma to w głowie i się z takimi myślami bije, więc i ja mam cierpieć. A dla wszystkich naokoło jest inteligentnym, porządnym facetem, wzorowym pracownikiem, mężem. Bo prawdziwą twarz pokazuje teraz już tylko za zamkniętymi drzwiami, by ewentualnie gdybym szukałam pomocy i komukolwiek coś opowiadała to nikt mi nie wierzył, a ze mnie by można było zrobić wariatkę.....
Radzę, uciekaj, póki masz czas.... Później zniszczy ci życie.

8

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak
Jak żyć napisał/a:

martyna155, czytając Twojego posta czuję się jakbym widziała brata swojego męża.
U mnie wyglądało to dokładnie tak samo: non stop musiałam być pod telefonem, bo nawet w pracy będąc na spotkaniu z szefem oczekiwał że będę wychodzić i odbierać telefon od niego, gdy dzwoni zapytać co tam? Broń Boże gdy nie odbierałam od razu oznaczało to że go zdradzam. Gdy pracowałam w firmie zatrudniającej 120 facetów i 10 kobiet zażądał zmiany pracy, bo stwierdził że juz przez wszystkie łóżka na pewno przeszłam ale on mi z miłości do mnie wszystko wybaczy jeśli okażę odpowiednią skruchę i będę taką jak on sobie mnie uformuje. Wszystkie moje koleżanki pozastraszał, że nagle z dnia na dzień nikt się już do mnie nie odzywał, nie odbierał telefonów. Do rodziny tez nie mogłam jeździć, a jeśli już udało mi się w święta to byłam pod telefonem i wyliczał czas ile tam siedzę tak bym zdążyła zjeść obiad i ąądał powrotu pod rygorem awantury czy rozstania. A on mógł wszystko. Spotykał się ze znajomymi nawet wtedy gdy mógł ten czas poświęcić mi, ale wolał pokazać która jestem w kolejności ... Myślałam że po ślubie będzie inaczej, bo próbował tak grać, ale było tylko gorzej. Namierzanie telefonu, gdzie jestem, od razu musiałam się tłumaczyć, wychodzenie z pracy co do minuty, inaczej grube tłumaczenie się, podsłuchiwanie wszystkich rozmów telefonicznych, nawet tych z matką, by mieć każde moje słowo pod kontrolą, bym czuła respekt, że wie i tak o wszystkim, że niczego nie zataję. Jeżeli dawał mi jakieś pieniądze (mieszkał u mnie), najpierw musiałam konkretnie wyliczyć na co i ile, prosić przez kilka dni, bo on niby zapominał o wypłacie z bankomatu, a później rozliczać czy wydałam zgodnie z tym co było powiedziane. Jestem w ciąży a gdy go proszę o jakieś zakupy dla dziecka to kpi, że po porodzie sobie będę wszystko kupować bo będę siedzieć w domu nudzić się i nic nie robić. Oczywiście nie dokłada mi ani złotówki na życie, jestem na zwolnieniu, wynagrodzenie które dostaję idzie w głównej mierze na opłaty pozostawiając mi 600 zł na życie, leki i wizyty lekarskie. Jego nie interesuje nic. Krzyczy gdy nie widzi w domu porządnych zakupów, bo przecież powinnam dużo i zdrowo jeść dla dziecka. Ale za co? To już nie jego problem. A w ostatnich dniach stwierdził w ogóle że już go nie obchodzimy ani ja ani dziecko bo on jest najważniejszy dla siebie i chce rozwodu, bo zamierza ułożyć sobie życie na nowo, bez nas....
Tak więc widzisz, tacy ludzie się nie zmieniają. Ja tkwię w tym związku 4 lata. On ma bardzo wysoką samoocenę, a mnie na każdym kroku poniża i krytykuje, kontroluje i neguje, krzyczy, obraża, ubliża, wyzywa... Mąż i ojciec niby upragnionego synka..... Aż żyć się odechciewa.
Mi wszyscy znajomi (i to jego, bo z moimi nigdy się nie spotykaliśmy, bo byli wg niego wszyscy burakami kretynami debilami) sygnalizowali, jaki on jest od początku naszego związku, nawet jego matka ostrzegała że to "cham, egoista i sk......syn i nigdy się nie zmieni" (jego matka!!!!) ale ja zakochana wierzyłam że dla mnie się zmieni, będzie inny, kochający, czuły, ciepły i nigdy nie skrzywdzi, nie powie nawet złego słowa. No i się przekonałam.... Bo od miesięcy nie usłyszałam ani jednego ale dobrego słowa, tylko awantury i wyzwiska. A najlepsze jest to, że on nie widzi w tym nic złego, bo twierdzi że to moja wina, bo ja w nim budzę takie uczucia, więc muszę tego słuchać. On ma to w głowie i się z takimi myślami bije, więc i ja mam cierpieć. A dla wszystkich naokoło jest inteligentnym, porządnym facetem, wzorowym pracownikiem, mężem. Bo prawdziwą twarz pokazuje teraz już tylko za zamkniętymi drzwiami, by ewentualnie gdybym szukałam pomocy i komukolwiek coś opowiadała to nikt mi nie wierzył, a ze mnie by można było zrobić wariatkę.....
Radzę, uciekaj, póki masz czas.... Później zniszczy ci życie.


O rany! Aż tak??! To jest okropne! Jestem w ciężkim szoku! To jest jakaś obsesja! On mi mówił, że jestem bardzo dziwną dziewczyną, bo nie chcę z nim jechać na cały weekend gdzieś, mówił, że mam ciągle jakieś fochy... Nie mam fochów tylko nie jestem pewna. Po 3 miesiącach znajomości pytanie o pierścionek zaręczynowy i zamieszkanie razem? Jak dla mnie to za wcześnie i nie w przypadku, gdy tak to wszystko wygląda. Mówił tez że ja go wykończę swoim zachowaniem, ponieważ mówię, że rozumiem, ale i tak robię po swojemu. Ciągle tylko pytał "Czyja jesteś?" Bo nie był pewien niby.. Przecież ciągle się komuś nie mówi, że się go kocha! Nie na tym to polega. To ja po raz pierwszy spotkałam się z taką postawą. Nigdy nikt nie miał do mnie takich pretensji. Powiedział też, że przecież nie będzie mnie zaciągał do ołtarza od razu po zaręczynach. Ale jak dla mnie to jakaś niska samoocena. Ciągle mi też mówił, że jestem córeczką tatusia i mamusi i się od nich nie wyprowadzę. Pretensje, że się widuję często z przyjaciółką, a nie z nim.. i gadki, że "idź się z nią spotykaj" Chore! ;/ Miał pretensje o święta, że jadę z rodzicami, bo on mi wcześniej proponował wycieczki, to nie chciałam. Powiedział również, że dla mnie się tylko rodzice liczą i psy i to ich wybrałam. A to nie prawda. Jak można się tak zachowywać, obrażać się i mieć takie podejście? Nie rozumiem.. Taka zaborczość... I ciągła zazdrość i podejrzliwość. Jestem człowiekiem, wolno mi mieć kontakt z kim chcę, a nie być jak więzień... Dla faceta nie warto rzucać wszystkiego. Kiedys się może wypiąć, a wtedy człowiek zostaje sam.

9

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak

Jest tu ktoś?

10

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak

Zawsze ktoś jest.

11 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-04-23 01:21:01)

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak
martyna155 napisał/a:

Może ktoś poleci jakąś pomoc psychologiczną?

Wyobraź sobie takie całe życie.

12

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak

koleś jest toksyczny, zdecydowanie. Nie pakuj się w to. Trochę zalatuje osobowością borderline ( z jednej strony mówi o zaręczynach po 2 miesiącach, z drugiej że go wykończysz i jesteś dziwna...). Z Twojego opisu wynika, że jesteś chyba młodego wieku, ale wydajesz się być naprawdę rozsądną osobą. On ma silne problemy z emocjami, zaborczością, niską samoocena... przyczyn może być wiele - zaburzenia osobowości, dda (jeśli jest dzieckiem alkoholika), zażywanie sterydów, narkotyków i pewnie jeszcze trochę innych; a może po prostu toksyczna osobowość. Tak czy inaczej, byliście razem krótko i najlepiej dla Ciebie by było - jak sama stwierdziłaś - być z kimś, kto będzie Cię kochał i szanował. Przy tym "panu" się wykończysz nerwowo, nerwica depresja gwarantowana. I spadek samooceny do poziomu 0. Nie rób tego sobie

13

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak

Szkoda, że w takich się można zakochać.

14 Ostatnio edytowany przez martyna155 (2018-05-13 09:18:22)

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak

Witam wszystkich !
Piszę tu, by jeszcze raz coś dopowiedzieć. Ta chora relacja trwała niestety dalej. Zaczęłam myszkować po internecie i co się okazało? Że gościu ma ogłoszenie na portalu randkowym! Szukał dziewczyny do związku! Co za oszust. Oszukiwał mnie. Ogłoszenie było od początku maja, ale ja już 2 miesiące temu sprawdzałam ogłoszenia i okazało się, że od marca miał wystawione ogłoszenie. Napisałam do niego i okazało się, że to on. Co za porażka życiowa. Nagadał takich głupot, że jest wolny, że się nie spotyka z nikim od prawie roku. Ale podły kłamca! Ile ja nerwów i czasu straciłam, zerwałam kontakty z innymi, zakazał mi pisania z innymi facetami, a co on najlepszego robił?... Przestrzegam was przed takimi typami. Wyszło szydło z worka. Mnie chciał mieć na wyłączność, mówił, że jestem tylko jego, kontrolował mnie, sprawdzał... a tu proszę, sam się dobrze bawił. Kochał mnie... dobry żart. smile Zawsze trzeba być ostrożnym i zdystansowanym, nie ufać. Mam nauczkę, ale cieszę się, że to wyszło.

15

Odp: Zaborczy, niezrównoważony chłopak

To prawda że trzeba być czujnym, ale myślę że wystarczy ograniczyć ta czujność do oczywistych sygnałów. Twój były chciał cię mieć na wyłączność. To jest właściwie wystarczający powód do rozstania. Jak ktoś nie akceptuje tego że wiąże się z osobą mającą też swoje życie, swoje sprawy, swoich znajomych, to jest sygnał że czas zakończyć znajomość. Jak zaczyna ci grzebać w telefonie, torebce, szafie, to go pożegnaj.
Ale też trzeba pamiętać że działa to w obie strony. Ty oczekujesz swobody i zaufania, więc też dajesz to drugiej osobie. Czasem się poparzysz, that's life, ale w zdrowym związku obie strony mają wspólny świat, ale też swoje światy do których wpuszczają partnera tylko o tyle o ile chcą. Ja mam żonę, ale mam też kilka koleżanek, bliskich przyjaciółek, osób z którymi rozmawiam, jedną z nich wożę codziennie do pracy. Żona wie, że są, czasem o nich rozmawiamy, ale wie że nasza znajomość ma charakter czysto koleżeński.
To samo w drugą stronę. Ona ma kolegów i nigdy nie miałem z tym problemów. Raz, jak znajomość, w mojej opinii, przekroczyła granicę, to jej zwróciłem uwagę. Ale raz i facet faktycznie przegiął, bo nie dość że pracowali razem, to jeszcze bywał u nas kilka razy w tygodniu. Ufam że żona nigdy by mnie nie zdradziła, ale ta znajomość właśnie przekroczyła granicę.

Posty [ 15 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Zaborczy, niezrównoważony chłopak

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024