Tekst długi, ale chciałam dokładnie opisać sytuację, w jakiej ja jestem i prosić o opinię
Sama mam 2 rodziców chrzestnych. Mam z nimi kontakt raczej słaby. Moja chrzestna to kuzynka taty. Nie widziałam jej już kilka lat, nie jestem pewna nawet, jak teraz wygląda, jak są jakieś zjazdy rodzinne to ona się nie pojawia na nich. No ale mówi się trudno, gorzej z chrzestnym. Mój chrzestny to mój bliski kuzyn- syn siostry mojej mamy (między nią a mamą jest 15 lat różnicy, dlatego on jest moim chrzestnym). Wyjątkowo go nie lubię, przez kilka zaistniałych sytuacji.
Generalnie mój tata jest prawnikiem. On (mój kuzyn) razem z żoną wydzwaniają do taty, gdy mają z czymś problem, chcą jakiejś porady prawnej. Mój tata nigdy od nich za to grosza nie wziął, ale moja mama prowadzi własny sklepik i do niego nie przyjechali nigdy nie zostawiając nawet złotówki a jak im ktoś z rodziny zwrócił uwagę, że to nawet nie wypada tak robić i trzeba od czasu do czasu chociaż wpaść do tego sklepu to oni odrzekli, że oni mają swoje sklepy i nie będą chodzić do mojej mamy. Właściwie mój tata pomaga im głównie ze względu na ciocię, która jest urzędnikiem i to ona raz na czas pomoże w sprawach papierkowych, gdy trzeba, ale to nie zmienia faktu, że mój kuzyn zachowuje się beznadziejnie. Ja obecnie jestem na 1 roku studiów. Sama mam chrześniaka, jest nim syn wcześniej wspomnianego kuzyna, czyli mojego chrzestnego. Nie ukrywam, że jest to mój chrzestny trochę za namową cioci, ale i tak nikogo lepszego nie mieli. Kubuś (chrześniak)- na początku widywałam go dosyć często. Chrzciny, potem roczek, bawiłam się z nim i jego starszym bratem aby dorośli mogli pogadać. Potrafiłam się nawet po kilka godzin z nimi bawić, jak tylko ich odwiedzaliśmy. Jednak potem matura, teraz studia, Kubuś ma prawie 3 latka a ja go nie widziałam rok i 3 miesiące. Mam z tego powodu wyrzuty sumienia, nawet ciocia delikatnie sugerowała, że w ogóle go teraz nie widuję. Tyle że oni też nie są bez winy, bo 1 listopada ubiegłego roku przyjechali na groby do naszej miejscowości a ku naszemu zdziwieniu nie weszli do nas nawet na chwilę. Przyjeżdżają do taty do kancelarii po porady a do nas nie wejdą.... a to ja mimo wszystko mam wyrzuty sumienia, pomimo że jestem studentem i do domu nawet nie wracam za często a co dopiero do kogoś dalszego.
Tylko cioci się to średnio podoba, że ja ich nie odwiedzam, nie bawię się z nimi, ale ona chyba zapomniała, że jej syn jako chrzestny też święty nie był, szczerze mówiąc był gorszy ode mnie. Pamiętam jak byłam malutka, chciałam się z nim pobawić a on tylko siedział z dorosłymi przy stole i nie pobawił się ze mną nawet trochę, na komunię dostałam używany telefon i używane MP3 (nie przeszkadzało mi to, ale patrząc na to, że on już wtedy był architektem i zarabiał dużo to on mi dał najsłabsze rzeczy właśnie od chrzestnego, nawet chrzestna dała więcej). Na 18-stkę nie dostałam już kompletnie nic a on wytłumaczył to tym, że nie organizowałam imprezy, więc prezentów nie dał, życzenia złożył tylko przez fb na 18-stkę, ale cioci potem się tłumaczył, że życzeń nie składał bo nie ma pamięci do dat...no smutne trochę, żeby od własnych chrzestnych nawet telefonu z życzeniami nie dostać, bo nie chodzi już nawet o prezenty (chociaż taktownie by było jakąś małą rzecz jak czekoladki dać- ja bym przynajmniej tak zrobiła) tylko o to, że oni zawsze mnie mieli gdzieś. Nie bawili się ze mną, od chrzestnego tylko raz dostałam jakiś prezent w postaci pluszaka (nie licząc komunii), widywałam ich raz na rok, w okresie dorastania to w ogóle ich nie kojarzę a teraz ja jestem chrzestną jego syna i ode mnie wymagają a przynajmniej ja się tak czuję, że ciocia ma mi to za złe, że rzadko ich widuję itp.
Ale jak to jest w takim razie dzisiaj? Usłyszałam opinię, że dzisiaj chrzestni są tylko teoretycznie, czyli w moim przypadku by się zgadzało, bo ja z chrzestnymi nigdy za dużo do czynienia nie miałam, więc czemu teraz wymagają ode mnie?