Witam,
Razem z mężem jesteśmy prawie trzy lata razem, niecały rok po ślubie.
Rodzice męża mają uzbrojoną działkę budowlaną pod miastem, w którym mieszkamy.
Mój małżonek próbuje mnie nakłonić do wybudowania domu na tej działce. Wszystko dobrze, pięknie ale działka na drodze darowizny ma przejść wyłącznie na własność męża, a kredyt oczywiście na nas oboje.
Mąż nie przyjmuje moich argumentów, iż nie chcę brać kredytu na coś, do czego nie będę mieć żadnych praw.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, iż do końca życia zbieram faktury, na każdą pojedynczą rzecz, aby w razie rozwodu nie zostać z niczym. Co to za poczucie bezpieczeństwa?
Zawsze myślałam, że w małżeństwie wszystko robi się razem. Najgorsze, że mąż nie potrafi mnie zrozumieć i wyzywa od chciwych i łasych na kasę, a szczerze mówiąc wolałabym, aby nic nie miał i żebyśmy dorobili się wszystkiego sami.
Co na ten temat uważacie?