Witajcie,
od prawie pół roku jestem z mężem w separacji nieformalnej.Oboje mamy po 26 lat, mamy małe dziecko.Nasz związek od samego początku był dość nietypowy.Po zaledwie dwóch miesiącach od poznania zaczęliśmy myśleć o dziecku.Nie znaliśmy się dobrze,było nam ze sobą wspaniale,byliśmy młodzi.Dość szybko udało mi się zajść w ciążę,zamieszkaliśmy razem.Niestety też dość szybko wyszło,że mamy zupełnie różne charaktery. Często i burzliwie kłóciliśmy się, jednak szybko zawsze godziliśmy się, najczęściej w łóżku.Lata jakoś mijały.Mąż ma dobrą pracę i często musi wyjeżdżać w delegacje.Między nami zaczęło się coś psuć już na początku zeszłego roku.Dostałam pracę,a mąż zamiast się ucieszyć to wolał,żebym siedziała z dzieckiem w domu.Ja jednak podjęłam tą pracę.Mieliśmy zdecydowanie mniej czasu dla siebie.We wrześniu zaczęły się dziać dziwne rzeczy.Mąż zaczął wracać z pracy coraz później i wychodzić do niej coraz wcześniej.Były też inne dziwne sytuacje np.płacił kartą z konta,z którego już praktycznie nie korzystamy za coś na stacji benzynowej,a wiem,że tego dnia miał być cały dzień w domu.Początkowo zajęta pracą nie przeczuwałam nic złego.Pewnego dnia zaczęły się wiadomości w stylu,że ma doła,nic mu się nie chce itp.Miał weekend spędzić w pracy.Sam przyznał mi się po kilku dniach,że w pracy wcale nie był,ale chciał spędzić czas z kumplami.Wrócił do domu,po paru dniach robiąc pranie znalazłam paragon z restauracji dla dwóch osób.W tym czasie miał być w pracy!Pierw mówił,ze to paragon kolegi,później że własnie z nim tam był.Bardzo się pokłóciliśmy.W przeszłości pisał z innymi dziewczynami.Podejrzewałam,że kogoś sobie znalazł.Pojechał do pracy i już nie wrócił.Napisał,że to koniec,ale nikogo nie ma.Później dowiedziałam się,że zamieszkał z jakąś kobietą.Mówi mi,że nic go z nią nie łączy.Miała pokój na wynajem to się wprowadził.Gdy do niego dzwoniłam jak był w pracy to ciągle miał zajęty telefon.Od kilku tygodni mieszka sam bo zmienił mieszkanie.Jednak jak czasem dzwonie to ciągle zajęty telefon.Początkowo chciał sobie poukładać to w głowie,ale teraz mówi, że nie chce już ze mną być!Że to moja wina bo ciągle go podejrzewałam o coś.Nie rozmawia ze mną wcale,czasem coś napisze,ale to głownie ja sama zaczynam rozmowę. Gdy był u córki to nasze rozmowy kończyły się najczęściej w łóżku. Postanowiłam urwać kontakt na jakiś czas,wczoraj sam odezwał się i napisał,że to przykre uczucie,gdy człowiek zdaje sobie sprawę,że spieprzył sobie życie.Poprosiłam go,żeby wrócił i spróbujemy jakoś to naprawić,a on,że nie chce.Nie wiem co robić?Chciałabym go odzyskać bo bardzo go kocham.Pomożecie?