Witajcie,
chciałabym opisać tutaj swój problem licząc na rady, a przede wszystkim na wysłuchanie, bo psychicznie już wysiadam. Mój narzeczony jest programistą. Po powrocie z pracy o 20.00 (chodzi na późniejsze godziny, bo po nocy przed komputerem nie może wstać) siedzi przy komputerze do 3-4 w nocy. Wstaje tylko do łazienki i po jedzenie, czasem przyjdzie dać mi buziaka, czy opowiedzieć o czymś co go interesuje. W weekendy siedzi na 5-6, odsypia później do 15.00 i znów do komputera. I tak wygląda jego życie. Chcę się rozerwać? Wychodzę sama lub z przyjaciółką. W domu czytam książki, oglądam filmy/seriale, gotuję. Wszystko to robię sama. Jeśli poproszę go, żeby mi w czymś pomógł - pomoże, a później znów do komputera. Wychodzimy gdziekolwiek razem jakoś 5 razy w roku, nie więcej. Sylwestra spędziliśmy w tym roku osobno, bo ja nie chciałam siedzieć przed komputerem. Poza tym, jest totalnie bezproblemowy, miły, dowcipny, inteligentny, wspierał mnie bardzo kiedy przewlekle chorowałam. Ale ja już nie jestem w stanie znieść dalej takiego stanu rzeczy, bo ten facet jest w domu tylko ciałem, a ja głównie oglądam jego plecy. Próbowałam go zmienić, proponowałam rozrywki (od miesiąca próbuje go wyciągnąć na siłownię), znajdowałam ciekawe filmy do wspólnego obejrzenia, angażowałam go do wspólnego gotowania, kupowałam planszówki. Wszystko na nic, on po prostu WOLI naparzać w gry i po raz setny odświeżać ulubione strony, a nuż coś się nowego pojawi. Czy jeszcze coś mogę zrobić?
Nic nie możesz zrobić. To jego pasja i praca w jednym. Są tacy ludzie.
Jest Wam nie po drodze do siebie. Ty chcesz czegoś innego.
on po prostu WOLI naparzać w gry i po raz setny odświeżać ulubione strony,
Tak sobie czy może ma jakiś kanał na youtjubie/twitchu? ...i następne 10 tysi miesiecznie z reklam/subskrypcji/wpłat na paypal.
jeszcze coś mogę zrobić?
Rozstać się?
Parrot, a zaakceptować narzeczonego? Mój mąż też jest programistą i też bez przerwy siedzi w swoim centrum sterowania wszechświatem. Co prawda bardzo mało gra a bardzo dużo koduje. Ale to jest jego sposób na życie, jego talent i pasja. Mamy tak ustalone, że popołudniami i całą sobotę pracuje, a w niedzielę wychodzimy gdzieś. Chociaż bywa, że i w niedzielę pokoduje :-)
Porozmawiaj z nim o Twoich potrzebach i bardzo konkretnie określ, ile godzin wspólnego czasu na tydzień potrzebujesz, w które dokładnie dni. Wypracujcie konsensus. A jak się nie da, to zdecyduj, czy zaakceptujesz takie życie z nim jakie masz. Nie zmienisz go - to po pierwsze. A po drugie programiści mają tak, że muszą ciągle uzupełniać wiedzę, bo ciągle się coś dzieje w branży, dlatego nie możesz wymagać, żeby tylko w pracy korzystał z komputera, bo to nie jest dla niego dobre.
Parrot, a zaakceptować narzeczonego? Mój mąż też jest programistą i też bez przerwy siedzi w swoim centrum sterowania wszechświatem. Co prawda bardzo mało gra a bardzo dużo koduje. Ale to jest jego sposób na życie, jego talent i pasja. Mamy tak ustalone, że popołudniami i całą sobotę pracuje, a w niedzielę wychodzimy gdzieś. Chociaż bywa, że i w niedzielę pokoduje :-)
Porozmawiaj z nim o Twoich potrzebach i bardzo konkretnie określ, ile godzin wspólnego czasu na tydzień potrzebujesz, w które dokładnie dni. Wypracujcie konsensus. A jak się nie da, to zdecyduj, czy zaakceptujesz takie życie z nim jakie masz. Nie zmienisz go - to po pierwsze. A po drugie programiści mają tak, że muszą ciągle uzupełniać wiedzę, bo ciągle się coś dzieje w branży, dlatego nie możesz wymagać, żeby tylko w pracy korzystał z komputera, bo to nie jest dla niego dobre.
Tylko, że on w domu nie uzupełnia wiedzy no chyba, że chodzi o wiedzę dotyczącą Doty. On nie chce być lepszym programistą, płacą mu dostatecznie dobrze, żeby jeszcze przez wiele lat piastował to samo stanowisko. Twój przypadek jest zupełnie inny niż mój - bo Twój koduje, a mój jedyne co robi sensownego przed kompem to handel kryptowalutami od jakiegoś pół roku (wcześniej głównie grał) i nie da się go od tego odciągnąć, bo ciągle słyszę "zaraz".
On ma już swoją miłość....Ty jesteś dodatkiem.
I albo to zaakceptujesz (życie singielki u jego boku) albo odejdziesz.
A tak na marginesie to jest już choroba (nałóg, uzależnienie).....czy próbowałas go namówić na leczenie??