Witajcie,
piszę ponieważ mam spory problem w małżeństwie i szukam porady i wsparcia w sytuacji która może mi pomóc odbudować relacje i wrócić do żony.
Otóż - jesteśmy po ślubie ponad 4 lata, niestety od dłuższego czasu jest między nami bardzo źle - i to z mojego powodu. Oszukałem swoją żonę i zawiodłem jej zaufanie co do kwestii finansowych. Nie zdradziłem ani nigdy nie krzyczałem czy broń boże biłem.
Po prostu miałem długi jeszcze z czasów kawalerskich i nie opowiedziałem o nich , ponieważ z jednej strony chciałem chronic żonę, z drugiej strony chciałem poradzić i dokończyc to sam.
Sytuacja ogólnie wyszła taka, że moja żona w końcu się dowiedziała o całej sytuacji i niestety bardzo ale to bardzo ją to zraniło - i tu biorę na siebie wszelkie konsekwencje i odpowiedzialność za to.
Po tym przez ponad rok, staraliśmy się między sobą pewne rzeczy naprawiać - jednak ja po tak długim czasie ukrywania, miałem bardzo ciężki okres psychiczny żeby sobie poradzić z świadomością że zawiodłem zaufanie żony. Doszło do momentu kiedy nie mogąc sobie z tym poradzić i widząć coraz większy ból w mojej żonie zaproponowałem terapię małżeńską i próbę uratowania związku z innej perspektywy - niestetyy odmówiła, mówiąc że nie chce iść na to, że to mój problem i że to ja raczej powinienem chodzić sam żeby się ogarnąć.
to było około 4 mc temu.
Cały też żal, rozczarowanie i wygasające uczucie spowodowało że podjęliśmy kolejną, bardziej drastyczna próbę i wyprowadziłem się z naszego mieszkania, do mieszkania rodziców, aby od siebie odpocząć i przemyśleć czego chcemy. Ona to zaproponowała , chcąc mieć trochę przestrzeni i czasu na przemyślenie.
Jednak, nie dawało mi spokoju to ze docierały do mnie wiadomości o tym że niektórzy znajomi już dostali informację o decyzji o rozwodzie, o tym że moja żona myśli o innym i w końcu skonfrontowałem to i doprowadziłem do wyznania, że nawet zaczeła już kroki ku temu aby złożyć pozew o rozwód.
Niestety dowiedziałem się też że prawnik nakazał jej unikanie kontaktu z chłopakami, żeby zacząć traktować mnie wrogo i odciąć wszelkie kontakty.
Na domiar tego - moja żona ma firmę, w którą zainwestowałem i sporo pieniędzy i masę czasu, pomagając w rozwoju i osiąganiu kolejnych celi. Teraz prawnik jej wmawia że będę chciał jej to zabrać skoro już nie jesteśmy razem.
A ja co zrobiłem? Kocham ją bardzo, chcę to naprawić i chcę się nadal mocno starać żeby uwierzyła w nas i przypomniała sobie lata szczęśliwych wspólnych chwil. Powiedziałem jej nawet że owszem, jest mi przykro że też mnie okłamała ( bo pytałem o rozwód czy o tego faceta ale się wyparła ) ale że dla mnie to nie jest przeszkodą żeby walczyć dalej, że nadal możemy to wypracować i zmienic na lepsze.
Jednak moja żona była tak zaskoczona że ja już wiem o tym od dawna i że nie mam z tym problemu, że jej reakcją obronną stała się wrogość i chęć usunięcia mnie całkowicie - mimo że jeszcze dosłownie kilka dni temu ( zanim porozmawiała z prawnikiem ) jej stosunek nadal był że może warto zainwestować nadal w nasze relacje i małżeństwo.
Do tego powiedziałem jej że jeśli starania nie będę przynosić efektu i nie rozpalą ponownie iskry która nas łączyła - to usiądę z nią, jak dwójka dorosłych ludzi i na spokojnie porozmawiamy o rozwodzie, bez prawników, pośredników, doradców itp, bo też nie zalezy mi że robić coś na siłe w dłuższym terminie.
Ale ona się tego boi, ponieważ widzę że wciąż w głębi serca do mnie coś czuje, mimo że doradcy chcą zeby się przed tym broniła
Co możecie mi poradzić w tej sytuacji ?
Chcę się teraz jeszcze mocniej wykazywać i starać - zamierzam codziennie wysyłać kwiaty z różnymi zdjęciami robiąć swego rodzaju uczuciowe przypomnienie co nas łączyło, chcę starać się ją wyciągać na spacer, wyjazd, spa cokolwiek ( choc pewnie będzie odmawiać ).
Chcę przebić się przez tą skorupę obojętności i worgości która nagle się pojawiła po prawniku, tak ze prawie nie poznałem wczoraj mojej ukochanej.
Co mogę jeszcze zrobić? Jak ją zaskakiwać i sprawić że mimo iż będzie trwała procedura rozwodowa to postarać się odmienić nasze relacje ? Jeszcze powalczyć o to, bo ja nadal widzę nas razem, silniejszych i kochających się, tylko potrzeba na to czasu, którego nie chce nam już dać