Cześć kobietki ( i Panowie również ), zwracam się do Was z prośba o pomoc. Wczoraj miała miejsce bardzo nieprzyjemna dla mnie sytuacja związana z moim partnerem. Nie mogę jakoś poskładać myśli po tym co się wydarzyło. Czuje się bardzo dziwnie.
W związku jestem od 3 miesięcy, natomiast znamy się trochę dłużej. Mój partner ma dość specyficzny charakter. Zabrał mnie na dwudniowy wyjazd do pewnego miasta. Myślałam ze ten wyjazd zbliży nas do siebie. Pierwszego dnia tulił się do mnie, był ten błysk w oku, zaprosił do restauracji, był spacer późnym wieczorem po mieście. Nawet co dziwne szedł ze mną za rękę a on nie przywiązuje uwagi do takich rzeczy. Drugiego dnia już rano, traktował mnie zwyczajnie, normalnie. Szliśmy przez park, trzymał mnie za rękę. Zaznaczę ze mój facet ma głowę do interesów. Widzieliśmy dziewczynę która stała i coś sprzedawała. On widząc to energicznie puścił moja rękę i podszedł do niej pytając jak rozkręca się biznes. Zadawał jej różne pytania. I to co najbardziej mnie zabolało - powiedział „jak będziemy wracać z moja koleżanka ta sama droga to może zajdziemy i kupimy te ciastka”. Ja tylko spojrzalam na niego a on wiedział o co chodzi. Poszłam dalej, już nawet nie zwracając na niego uwagę. On podbiegł do mnie i zapytał czy się gniewam, bo on się przejęzyczył, on nie przywiązuje uwagi do tego czy to dziewczyna czy koleżanka. Nie muszę dodawać ze prawie cały dzień był zepsuty. Tłumaczył ze ta dziewczyna nie była wcale atrakcyjna, ze ja mając poczucie własnej wartości nie powinnam się obrazić za to, a on tez nie chce żyć w jakiejś hermetycznej relacji i nie moc z nikim porozmawiać. Zrobił ze mnie histeryczke.
Co robić teraz, przesadziłam? Pomocy
1 2018-01-14 22:22:14 Ostatnio edytowany przez Angelinaangelina (2018-01-14 22:24:05)
Mi tez zrobiloby sie w tej sytuacji przykro i bylabym zla.
Jaka kolezanka?!
Z tego co piszesz nie przesadzilas. Z reszta nie bylas zla o rozmowe, tylko o to jak Cie przedstawil.
Moze i przejezyczyl sie, ale to powinien przeprosic i przyznac sie do bledu, a nie odwracac kota ogonem.
Moj maz powiedzial, ze Twoj facet powinien dostac z liscia na otrzezwienie a nie gadac jakies kawalki o "hermetycznej relacji".
Dzięki za odpowiedz. On jakby nie rozumie co zrobił zle. Jak byliśmy w hotelu to potrafił powiedzieć w recepcji, ze jestem jego dziewczyna i jakoś nie było żadnego przejęzyczenia.
Ty nie zrobilas nic zlego. Niech on sie ewentualnie tlumaczy i niech nie zwala winy na Ciebie.
Nie mowie, ze masz to roztrzasac przez wieki ale obserwuje go dalej. Moze rzeczywiscie taki z niego oryginal i to naprawde nic nie znaczy.
Ale zabrzmialo glupio.
Przesadzasz.
No tak może przesadzam, możliwe ze ja dla niego wlasnie jestem koleżanką. Oficjalnie jesteśmy parą, ale „kocham cię” tez nigdy nie powiedział.
Idiotyczna sytuacja i równie idiotyczne zachowanie Twojego chłopaka. Odnoszę wrażenie, że z premedytacją, chciał wzbudzić w Tobie zazdrość i nie tylko tym, że nazwał Cię "koleżanką" (bo cóż może obchodzić nieznaną dziewczynę to, co Was łączy), ale faktem, że ni z gruszki, ni z pietruszki wdał się w bezsensowną rozmowę z obcą dziewczyną n/t biznesu. Rzekomo ma głowę do interesu, a pytał jak robi się biznes dziewczynę, która sprzedaje czyjeś ciastka na ulicy?
Tłumaczył ze ta dziewczyna nie była wcale atrakcyjna, ze ja mając poczucie własnej wartości nie powinnam się obrazić za to, a on tez nie chce żyć w jakiejś hermetycznej relacji i nie moc z nikim porozmawiać
Chciał sprawdzić Twoja reakcję. Może i trochę przesadziłaś, ale on tymbardziej, jeśli rozmawiał z nią dość długo, a Ty stałaś obok i czekałaś, aż on skończy.
"Wolność" w związku, to jedno, a brak taktu - drugie.
Właściwie to nie zrobiłam mu żadnej awantury, powiedziałam co myśle na ten temat, większość emocji trzymam w sobie. Jednak do niego nie dociera o co tak naprawdę chodzi mi w tej sytuacji. Mówiłam ze nie chodzi o samo podejście do dziewczyny, ale o fakt ze nagle puścił moja rękę, nazwał mnie koleżanka.
Musiało to śmiesznie wyglądać z perspektywy tej dziewczyny kiedy widziała ze trzymamy się za ręce, a potem usłyszała ze to tylko jestem koleżanką
„kocham cię” tez nigdy nie powiedział.
No właśnie. Tu przecież nie chodzi o to co mówil do obcej osoby. Chodzi o brak komunikacji w waszym związku.
Sytuacja wyglada tak, ze on nie rozumie kompletnie o co chodzi. Wyjaśniłam mu mój punkt widzenia, tymczasem on manifestuje moim brakiem pewności siebie, ze ja jemu zabraniam zagadać do obcej osoby, czuje się ograniczony. On jak chce z kimś porozmawiać to porozmawia, a jest zdziwiony czemu taka atrakcyjna dziewczyna jak ja robi problem z tego, ze jestem zakompleksiona, bo inna kobieta najpewniej by nie zwróciła na ten incydent uwagi...
On widząc to energicznie puścił moja rękę i podszedł do niej pytając jak rozkręca się biznes. Zadawał jej różne pytania. I to co najbardziej mnie zabolało - powiedział „jak będziemy wracać z moja koleżanka ta sama droga to może zajdziemy i kupimy te ciastka”.
O ile to jeszcze próbowałabym usprawiedliwić...
.
łumaczył ze ta dziewczyna nie była wcale atrakcyjna, ze ja mając poczucie własnej wartości nie powinnam się obrazić za to, a on tez nie chce żyć w jakiejś hermetycznej relacji i nie moc z nikim porozmawiać. Zrobił ze mnie histeryczke.
Co robić teraz, przesadziłam? Pomocy
... o tyle tego już nie. Zamiast przeprosić, próbuje manipulować, zwalać winę na Ciebie i robić z Ciebie histeryczkę.
Jak masz poczucie własnej wartości, to sobie dobrze przemyśl związek z tym panem. 3 miesiące związku, to powinien być zakochany, w skowronkach, a nie że mu się myli dziewczyna z koleżanką. Swoją drogą, trochę niepokojące, że on nie rozróżnia dziewczyny od koleżanek - nie wróży to dobrze...
Ja osobiście nie uważam żebyś przesadziła . Nie zrobiłaś wielkiej awantury , powiedziałaś co i dlaczego Cię zabolało.
Mi również zrobiłoby się przykro...
Skoro ten Pan tak się zbulwersował to może warto ochłodzić relacje i obserwować ? Bo 3 miesiące to niewiele i pytanie czy warto kontynuować ta relacje
On twierdzi, że się przejęzyczył, a Ty odwracasz się na pięcie i strzelasz focha i w ogóle w twojej rzeczywistości nie ma takiej opcji, że on może mówić prawdę i nie chcieć ani robić ci testu ani umniejszać twojej roli w swoim życiu. Jeśli zaczynasz związek z takim podejściem (fochy i zakładanie najgorszego) to nie wróżę długiej przyszłości.
A co, jeśli naprawdę się przejęzyczył? A co, jeśli nie miał złych zamiarów? Dlaczego to, że przy innych okazjach przedstawia Cię jako "dziewczynę", nie wyrównuje tego przewinienia względem Ciebie? A co, jeśli on jest przekonany, że obcy ludzie z ulicy nie muszą wiedzieć jaki jest jego stan cywilny i jakie relacje łączą jego z osobą obok... Moim zdaniem robisz z igły widły i wystarczyłoby powiedzieć "jeśli przedstawiasz mnie jako koleżankę, to mam wrażenie, że chcesz ukryć przed ludźmi, że jesteśmy razem". On zaprzeczy, ty mu uwierzysz (jak to bywa w związku opartym na wzajemnym zaufaniu) i potem będzie pamiętał.
Cześć kobietki ( i Panowie również
), zwracam się do Was z prośba o pomoc. Wczoraj miała miejsce bardzo nieprzyjemna dla mnie sytuacja związana z moim partnerem. Nie mogę jakoś poskładać myśli po tym co się wydarzyło. Czuje się bardzo dziwnie.
W związku jestem od 3 miesięcy, natomiast znamy się trochę dłużej. Mój partner ma dość specyficzny charakter. Zabrał mnie na dwudniowy wyjazd do pewnego miasta. Myślałam ze ten wyjazd zbliży nas do siebie. Pierwszego dnia tulił się do mnie, był ten błysk w oku, zaprosił do restauracji, był spacer późnym wieczorem po mieście. Nawet co dziwne szedł ze mną za rękę a on nie przywiązuje uwagi do takich rzeczy. Drugiego dnia już rano, traktował mnie zwyczajnie, normalnie. Szliśmy przez park, trzymał mnie za rękę. Zaznaczę ze mój facet ma głowę do interesów. Widzieliśmy dziewczynę która stała i coś sprzedawała. On widząc to energicznie puścił moja rękę i podszedł do niej pytając jak rozkręca się biznes. Zadawał jej różne pytania. I to co najbardziej mnie zabolało - powiedział „jak będziemy wracać z moja koleżanka ta sama droga to może zajdziemy i kupimy te ciastka”. Ja tylko spojrzalam na niego a on wiedział o co chodzi. Poszłam dalej, już nawet nie zwracając na niego uwagę. On podbiegł do mnie i zapytał czy się gniewam, bo on się przejęzyczył, on nie przywiązuje uwagi do tego czy to dziewczyna czy koleżanka. Nie muszę dodawać ze prawie cały dzień był zepsuty. Tłumaczył ze ta dziewczyna nie była wcale atrakcyjna, ze ja mając poczucie własnej wartości nie powinnam się obrazić za to, a on tez nie chce żyć w jakiejś hermetycznej relacji i nie moc z nikim porozmawiać. Zrobił ze mnie histeryczke.
Co robić teraz, przesadziłam? Pomocy
Ja z moją wtedy jeszcze narzeczoną pojechaliśmy do jej szkoły w Warszawie. Musieliśmy przenocować w hotelu. W recepcji ja z rozmach powiedziałem "jeden pokój, dla mnie i mojej koleżanki". Dziś z tej sytuacji się śmiejemy, 15 lat później, 14 lat w małżeństwie.
Zrobił ze mnie histeryczke.
Co robić teraz, przesadziłam? Pomocy
Czy z takiego powodu zakładnie tematu na forach jest odpowiednie? Jak uważasz?
Moim zdaniem mogą być dwie opcje albo dziewczyna mu się spodobała, miał Ciebie gdzieś, dlatego tak nagle Cię puścił, chciał się zachować jak singiel. Wtedy rozmowa o biznesie to przykrywka, a tak naprawdę chciał poflirtować, no bo w końcu jakieś sprzedawanie ciastek to w sumie niby wielki biznes? Tak pewnie sprzedawała i miała nad sobą pracodawcę, a nawet jeżeli nie, to nie musiał puszczać Twojej ręki jakbyś nagle przestała się liczyć. Nie ukrywam też by mi było trochę przykro. Wtedy powiedziałby, że jesteś koleżanką specjalnie. No albo 2 opcja oczywiście tak samo prawdopodobna, że nie pomyślał jak się poczujesz, po prostu puścił Cię, bo faktycznie uznał, że dowie się czegoś o biznesie, nie chciał flirtować, po prostu jest śmiały. Potem się przejęzyczył. Nie znam Twojego chłopaka, dlatego obie opcje są prawdopodobne, jedni udają przed atrakcyjnymi kobietami dla flirtu, że są z koleżanką (okropne zachowanie), a inni faktycznie mogą powiedzieć coś niechcący. Jeżeli jest wobec Ciebie w porządku, w niczym więcej Cię nie zawiódł, to w porządku, byle nie mylił się ciągle, obserwuj
Dziewczyny już tak mają, że rozważają KAŻDE słowo co powiedział chłopak. A dlaczego, po co, co on miał na myśli itp.
Chłopak zwykle coś palnie bez zastanowienia, bez jakiegoś związku. Dziewczyna już szuka drugiego dna.
Słowem GRUBO przesadzasz.
Ja wlasnie nie czepiam się każdego słowa. Jestem w związku bardzo wyrozumiała,ale aż za bardzo.
Dziwne jest tk ze on nigdy nie powiedział ze mnie kocha, ze jemu zależy na mnie i stad mam takie myśli i tez stad tutaj ten wątek. Gdybym była pewna tego ze jest wszystko w porządku to bym machnęła na to ręka. Facet jest sinusoida. Niestety mam myśli ze chciał zagadać po prostu do tej dziewczyny. Ja widzę ze on traktuje mnie jak dobra przyjaciółkę ale nie jak kobietę w związku.... to jest przykre
Dajcie spokój, ja rozumiem, że on mógł się przejęzyczyć, zażartować itd, że samo w sobie to może nie jest zbrodnia. Jednak chodzi o to, jak zachował się chwile później, próbując manipulować autorką, jej poczuciem własnej wartości i robiąc z niej wariatkę, zamiast zwyczajnie przeprosić, powiedzieć, że się przejęzyczył. To o to chodzi, nie o samo słowo "koleżanka". Widzi, że autorka się zdenerwowała i jeszcze robi z niej zakompleksioną histeryczkę - mimo, że jej reakcja wcale taka nie jest, zwyczajnie powiedziała, co jej się nie podoba.
I co to znaczy, że "on nie przywiązuje wagi czy to dziewczyna czy koleżanka"? Wg mnie niepokojące, jeśli on tych relacji nie rozróżnia... jest jednak spora różnica między nimi. No chyba, że pan traktuje ich relację lekko, teraz dziewczyna, za chwile koleżanka...
20 2018-01-16 19:58:07 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2018-01-16 20:00:46)
Dziewczyny już tak mają, że rozważają KAŻDE słowo co powiedział chłopak. A dlaczego, po co, co on miał na myśli itp.
Chłopak zwykle coś palnie bez zastanowienia, bez jakiegoś związku. Dziewczyna już szuka drugiego dna.
Słowem GRUBO przesadzasz.
Czasem tak, ale nie możesz też nie znając chłopaka zapewnić, że to było niewinne. Dlatego ja uznaję, że są dwie opcje, oczywiście nie chodzi o to, by się kłócić lub zrywać, ale obserwować. Mogło to być niewinne i już tak nie zrobi (no bo ok, raz czy dwa z pomyłki jak facet o mnie powie koleżanka to ok, ale więcej lepiej jak to się nie zdarza, bo to już wtedy raczej nie jest przypadek) albo serio flirtował z tamtą dziewczyną, tacy faceci też są. Też uważam, że i tak powinien przeprosić. Mój facet był kiedyś bardziej nieśmiały i przy swojej rodzinie nazwał mnie koleżanką. Wiedziałam, że z nieśmiałości. No, ale przeprosił i już tak nie robił. Każdy chce być traktowany poważnie i takie słowa też mają znaczenie, jedni się przejęzyczą a inni mówią tak specjalnie. Jednak wolę jak facet umie przyznać, że jestem jego dziewczyną
Autorko skoro problem jest też w tym, że nie słyszysz, że on Cię kocha itp, to może sama zapytaj jak traktuje Waszą relację? Okazuje Ci uczucia w ogóle?
21 2018-01-17 12:14:45 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2018-01-17 12:27:34)
Nie przesadzasz. Ale Cie przytkało za to. Po pierwsze on testuje Twoje granice (przesuwa je już powoli) oraz reakcje (asertywność). Po drugie nie jest debilem i dobrze wie co zrobił - ale jest przyzwyczajony do obkręcania kota ogonem i manipulacji słownej. Po trzecie jesteście ramptem 3 miesiące, a on już obniża Twoją pozycję w związku i atakuje poczucie wartości. Na dodatek wyznacza grubą linią granice, których Tobie przekroczyć nie wolno - "nie badz zazdrosną laską, moge gadać z kim mi się podoba", co brzmi fair, ale użyte nieadekwatnie do sytuacji jest po prostu jak tresowanie psa. Postawił Ci warunek, który musisz spełnić jeśli chcesz z nim być. Nazywając Cie koleżanką, pokazał Ci też żebyś nie wyobrażała sobie za dużo, bo nie ma.cie zakodowanej jako dziewczynę. (I nie mów, że "on taki jest / jest dziwny / nie przywiązuje wagi do słów", bo to działa u niego tylko jak wypada na jego korzyść). Nie wierzysz? Powiedz mu, że w sumie możecie aie hajtać, bo on i tak nie przywiązuje wagi, więc koleżanka, dziewczyna, żona nie robi różnicy. Żartuje. Nie rób tego. Ale zapewniam, że miałby pełne gacie na samo słowo ślub. Ja bym już trzymała jedną rękę na klamce od drzwi ewakuacyjnych.
Skąd wiem, że to akcja z premedytacją? Bo gdyby tylko niechcący chlapnął to by logicznie przeprosił. Nie stawiał warunków, nie robił z Ciebie wariatki. Byloby mu glupio, ze sie zle poczulas przez jego bezsensowne slowa. Ale on ma to gdzies. Do tego kreci dalej. Faceci uwielbiają robić absurdalne rzeczy i udawać głupszych niż są, bo "oni nie rozumieją kobiet!!". Nie zdarzył się matrix tylko prosta, jasna sprawa i zawalił sprawę. Najpierw matki ich upupiają, a pózniej oni sami siebie upupiają. Do tego byłam z takim samym agentem w zwiazku. Zawsze jak cos zwalil, tak to obrocil ze winna bylam ja. Pewnego razu wydarzyła się grubsza rzecz. To był problem do którego powracaliśmy, wina byla ewidetnie jego, ale tak mnie obkrecil ze przepraszalam go w emocjach, ze go sprowokowalam. Ale gdy ochlonelam wiedzialam, ze to bylo nie okej i drazylam prosto z mostu - dlaczegow wmowil mi moja wine?? Aż w końcu mi powiedział: "czułem się tak winny w swoich oczach... wmówilem ci twoja wine, bo nie chcialem tez czuc sie winny w twoich" - oczywiscie nawet prawda w jego ustach brzmiala tak naiwnie i ups w ogole biedny on. A w istocie bylo to zaplanowane dzialanie, egoistyczne i majace na celu uzyskanie korzysci dla niego, moim kosztem!!! Nie byl debilem, choc debila udawal przy kazdej okazji, gdy tylko mogl tym cos uzyskac.
On z Toba walczy o pozycje. Uwazaj.
To, ze nazwal Cie kolezanka nie jest takie niepokojace. Problem polega na tym, ze on Toba manipuluje i wmawia wine. Nie daj z siebie zrobić wariatki, a z niego biednego męczennika, który nie rozumie kobiet.
Skąd wiem, że to akcja z premedytacją? Bo gdyby tylko niechcący chlapnął to by logicznie przeprosił. Nie stawiał warunków, nie robił z Ciebie wariatki. Byloby mu glupio, ze sie zle poczulas przez jego bezsensowne slowa. Ale on ma to gdzies. Do tego kreci dalej. Faceci uwielbiają robić absurdalne rzeczy i udawać głupszych niż są, bo "oni nie rozumieją kobiet!!".
Otóż to! To samo miałam na myśli, ale Ty jakoś lepiej to ujęłaś
23 2018-01-17 13:28:56 Ostatnio edytowany przez Angelinaangelina (2018-01-17 13:41:37)
Dziewczyny, coś w tym jest. Dla mnie nie jest to jakaś nic nie znacząca sytuacja. Chodzi mi o całokształt. Jesteśmy ze sobą dopiero 3 miesiące, etap poznawania się, ale za każdym razem kiedy on zrobi coś zle, urazi mnie itp to wina leży po mojej stronie. Kiedy na spokojnie próbuje mu wyjaśnić, ze przez takie sytuacje tracę do niego zaufanie, ze wcale się nie zbliżamy do siebie to on uważa ze nic nie robi złego, to co mówi ani nie jest rzekomo sprzeczne z logika ani to nie są farmazony. Dodał tez ze, to ze mu nie ufam do końca to nic takiego, po co mam mu ufać niby na 100%? Nigdy ludziom się aż tak ufać nie powinno. I tak naprawdę z każdego problemu on ma jakieś wyjście. Mam wrażenie ze nie ma tu chęci wzajemnie integracji, chemii...
Edit: dopiero jak widzi ze traci grunt pod nogami, ze jego sposoby na mnie nie działają, wtedy próbuje mi się tłumaczyć. Natomiast wyglada to tak zazwyczaj ze ja mam problem ze sobą, a on raczej jest normalny i nie widzi aby robił coś dziwnego.
Otóż to! To samo miałam na myśli, ale Ty jakoś lepiej to ujęłaś
Umknął mi Twoj post. Ha! Mamy to samo zdanie:) high5ive! Nie potrzebnie nawet pisałam:)
25 2018-01-17 13:59:10 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2018-01-17 14:18:53)
Dziewczyny, coś w tym jest. Dla mnie nie jest to jakaś nic nie znacząca sytuacja. Chodzi mi o całokształt. Jesteśmy ze sobą dopiero 3 miesiące, etap poznawania się, ale za każdym razem kiedy on zrobi coś zle, urazi mnie itp to wina leży po mojej stronie. Kiedy na spokojnie próbuje mu wyjaśnić, ze przez takie sytuacje tracę do niego zaufanie, ze wcale się nie zbliżamy do siebie to on uważa ze nic nie robi złego, to co mówi ani nie jest rzekomo sprzeczne z logika ani to nie są farmazony. Dodał tez ze, to ze mu nie ufam do końca to nic takiego, po co mam mu ufać niby na 100%? Nigdy ludziom się aż tak ufać nie powinno. I tak naprawdę z każdego problemu on ma jakieś wyjście. Mam wrażenie ze nie ma tu chęci wzajemnie integracji, chemii...
Edit: dopiero jak widzi ze traci grunt pod nogami, ze jego sposoby na mnie nie działają, wtedy próbuje mi się tłumaczyć. Natomiast wyglada to tak zazwyczaj ze ja mam problem ze sobą, a on raczej jest normalny i nie widzi aby robił coś dziwnego.
Jak dla mnie on ma cechy toksycznego manipulanta. Jesli takie rzeczy sie powtarzaja wiej. Ile razy masz zamiar z nim się na łokcie przepychać. Udowadniać winy? Wiesz jakie to na dłuższą metę będzie męczące. A do tego pamiętaj im więcej mu odpuszczasz i akceptujesz - tym więcej mu wolno. Mówiłam. To tak jak przy kłótni z mamą. Powtarzasz to samo kłamstwo, tak długo, aż ona się zmeczy i odpuści. Pan idealny nie może przecież źle wypaść. Taka gra. Do tego pokazuje Ci, że nic dla niego nie znaszysz AKTYWNIE! Czyli, już nawet nie - że to młody związek, zobaczymy, czy się dotrzemy... On Ci nie daje szans już teraz. I przepraszam kochana, ale on z wykładów twoich nie robi sobie nic. To żadna kara. On Ciebie poniża, robi wariatke i nie ma z tego konsekwencji - czyli zielone światło - wolno! No i tylko to pogarsza sprawę. Jak sama siebie nie uszanujesz, nie postawisz wymagań i granic to nikt Ciebie nie uszanuje. Jest taka granica - brak szacunku - która wyznacza, czy facet może być z tobą, czy też nie. On tę granicę przekracza i śmieje Ci się w twarz, bo nie umiesz walczyć o siebie i pewnie sam się zastanawia ile jeszcze zniesiesz, tylko żeby być z nim w związku.
Poza tym! Pierwsze miesiące powinny być cudowne! Zauroczenie! Namiętnie. To później wszystko się wycisza. Po jakimś czasie są pierwsze kłotnie i to nie za często. A z jego strony nie pyka już od samego początku. To chyba fail.
Skoro takie sytuacje się powtarzają, to
oglądnij sobie na yt: Jak Zdemaskować Manipulatora i Chronić Się Przed Toksycznymi Ludźmi (selfmastery). Nie wszystko Ci się sklei, ale.kojarze, że ona gdzieś tam omawia obracanie kota ogonem.
Ja mam stanowczy charakter, jednak nigdy nie chciałam być taka „zimna suka”. Widocznie mój charakter jest dla niego za łagodny. On i tak mi mówił ze do grzecznych i spokojnych kobiet to ja nie należę, ze on zna sporo cichych dziewczyn. Kiedy mam do niego jakieś „ale”, albo mówienie to i to mnie boli to on się powołuje na teksty o swoich znajomych ze one tak z facetami nie rozmawiają jak ja z nim...
Rozumiem ze troche strzeliłam sobie w kolano?
Kiedy mam do niego jakieś „ale”, albo mówienie to i to mnie boli to on się powołuje na teksty o swoich znajomych ze one tak z facetami nie rozmawiają jak ja z nim...
Rozumiem ze troche strzeliłam sobie w kolano?
Wiesz, że to kolejny raz wymuszanie na Tobie zmiany poprzez manipulację, porównywanie Cie do innych, obniżanie poczucia wartości jako partnerki, wyznaczanie granic.
Mówie po raz kolejny. Możesz mówić co sobie chcesz. Rozmową do niego nie dotrzesz. On nie patrzy na to co mówisz, tylko na to co robisz.
28 2018-01-17 14:26:11 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2018-01-17 14:28:11)
Nad czym Ty się zastanawiasz. Jesteście razem 3 miesiące. Jest cienko. Na prawdę mu uwierzyłaś, że jesteś wariatką, a porzucając go stracisz szanse na miłość życia? Ty wiesz, że Ty też masz prawo do stawiania warunków? Nie tylko on :-)
Angelinaangelina napisał/a:Kiedy mam do niego jakieś „ale”, albo mówienie to i to mnie boli to on się powołuje na teksty o swoich znajomych ze one tak z facetami nie rozmawiają jak ja z nim...
Rozumiem ze troche strzeliłam sobie w kolano?Wiesz, że to kolejny raz wymuszanie na Tobie zmiany poprzez manipulację, porównywanie Cie do innych, obniżanie poczucia wartości jako partnerki, wyznaczanie granic.
Mówie po raz kolejny. Możesz mówić co sobie chcesz. Rozmową do niego nie dotrzesz. On nie patrzy na to co mówisz, tylko na to co robisz.
W takim razie związek z taka osoba to ciagłe gierki, kombinowanie, bo jeżeli ja będę sobą to ten facet mnie chyba całkowicie zniszczy... na początku był delikatny, często rozmawiał ale to na samym początku, na etapie kiedy mnie zdobywał.
Cześć kobietki ( i Panowie również
), zwracam się do Was z prośba o pomoc. Wczoraj miała miejsce bardzo nieprzyjemna dla mnie sytuacja związana z moim partnerem. Nie mogę jakoś poskładać myśli po tym co się wydarzyło. Czuje się bardzo dziwnie.
W związku jestem od 3 miesięcy, natomiast znamy się trochę dłużej. Mój partner ma dość specyficzny charakter. Zabrał mnie na dwudniowy wyjazd do pewnego miasta. Myślałam ze ten wyjazd zbliży nas do siebie. Pierwszego dnia tulił się do mnie, był ten błysk w oku, zaprosił do restauracji, był spacer późnym wieczorem po mieście. Nawet co dziwne szedł ze mną za rękę a on nie przywiązuje uwagi do takich rzeczy. Drugiego dnia już rano, traktował mnie zwyczajnie, normalnie. Szliśmy przez park, trzymał mnie za rękę. Zaznaczę ze mój facet ma głowę do interesów. Widzieliśmy dziewczynę która stała i coś sprzedawała. On widząc to energicznie puścił moja rękę i podszedł do niej pytając jak rozkręca się biznes. Zadawał jej różne pytania. I to co najbardziej mnie zabolało - powiedział „jak będziemy wracać z moja koleżanka ta sama droga to może zajdziemy i kupimy te ciastka”. Ja tylko spojrzalam na niego a on wiedział o co chodzi. Poszłam dalej, już nawet nie zwracając na niego uwagę. On podbiegł do mnie i zapytał czy się gniewam, bo on się przejęzyczył, on nie przywiązuje uwagi do tego czy to dziewczyna czy koleżanka. Nie muszę dodawać ze prawie cały dzień był zepsuty. Tłumaczył ze ta dziewczyna nie była wcale atrakcyjna, ze ja mając poczucie własnej wartości nie powinnam się obrazić za to, a on tez nie chce żyć w jakiejś hermetycznej relacji i nie moc z nikim porozmawiać. Zrobił ze mnie histeryczke.
Co robić teraz, przesadziłam? Pomocy
Na pewno nie przesadziłaś ,daruj go sobie niech spływa .Zdarzyło się raz zdarzy drugi .
W takim razie związek z taka osoba to ciagłe gierki, kombinowanie, bo jeżeli ja będę sobą to ten facet mnie chyba całkowicie zniszczy
Na to wygląda. Polecam Ci jeszcze raz film na yt co pisałam. Byłam z taką osobą. Im głebiej w las tym ciemniej.
na początku był delikatny, często rozmawiał ale to na samym początku
Jak każdy facet, gdy chce złowić rybkę .
Na pewno nie przesadziłaś ,daruj go sobie niech spływa .Zdarzyło się raz zdarzy drugi .
Już mamy kilka razy za sobą;)
Dziękuje, ja to przemyśle wszystko. U nas wyglada to jak ciągła walka o pozycje. Tutaj ktoś zapytał czy on okazuje mi uczucia. Bardzo rożnie jest z tym. Kiedy go najdzie to potrafi przytulić, powiedzieć coś miłego ale między nami chyba nie ma tej chemii. Wtedy na wyjeździe po incydencie z ta dziewczyna, zamiast jakoś załagodzić ta sprawę on zrobił ze mnie rozhisteryzowaną dziewczynę, o niskim poczuciu własnej wartości. Facet na rynku puszczał wielkie banki mydlane. Jedna leciała w nasza stronę wiec podbiegłam i złapałam ją. On skomentował to „ale dziewczyno ile Ty masz lat?”. Mam wrażenie ze ja jemu wręcz przeszkadzam czasami.
Facet na rynku puszczał wielkie banki mydlane. Jedna leciała w nasza stronę wiec podbiegłam i złapałam ją. On skomentował to „ale dziewczyno ile Ty masz lat?”. Mam wrażenie ze ja jemu wręcz przeszkadzam czasami.
Wiej z tego związku zanim on zabije całą Twoją radość życia.
Serio, 3 miesiące to nie problem zerwać, to żaden związek.
To jeszcze raz ja. Miałam trochę czasu do zastanowienia się. Zdystansowałam się do niego, wyczuł to. Otworzył się, zaczął się starać. Ja rzadziej się odzywałam. Zajęłam się swoim życiem, zaprosił nawet na kolacje, zrobił wycieczkę. Sielanka trwała dwa tygodnie. Pewnego dnia przyjechał i zaczelismy rozmawiać na jakiś ważny temat, powiedziałam ze to co in robi nie odpowiada mi, ze między nami nie ma takiej jedności, raz jestem jego przyjaciółka/koleżanka a raz kobieta jego życia. Powiedziałam ze ja nie potrafię zyc w takiej sinusoidzie. On nie potrafił tego zrozumieć, odwrócił kota ogonem, powiedział ze było już tak fajnie a ja się go czepiam, mam pretensje. Wyszedł z domu z fochem, niepotrafil poradzić sobie z rozmowa. Zaczął krzyczeć, nic nie docierało. To będzie koniec tej znajomosci.
Przeczytałam całość, ale najpierw odniosę sie do początku, bo nikt o tym nie napisał. Może było z tą dziewczyną tak, że on chciał się targować o te ciastka, niektóry tak mają, cały czas sie targują. wiadomo, ze łatwiej utragować u dziewczyny, tym bardziej mniej atrakcyjnej, gdy samemu jest sie bez dziewczyny.
Ok, a teraz tak na serio serio, czyli o Waszym problemie, Waszym problemem jest to, że po 3 miesiącach macie takie problemy, jak małżeństwo z 10 letnim stażem, które zaczyna mieć siebie dośc, bo ktoś się krzywo spojrzał. Na tym etapie powinno działać zauroczenie, skoro tego nie ma to znaczy, że ta znajomość nie ma przyszłości na stopie partnerskiej. To, że po 3 miesiącach nie mówi, ze kocha, akurat jest ok, ale to, ze zawsze Ty jesteś winna, już nie jest ok. Zatem bardzo dobrze, że finalnie mu wszystko wygarnęłaś i sie rozstaliście, teraz tylko nie zmień zdania i nie daj się mu znowu przekonać do ponownych spotkań.
Kiedy widzi ze grunt pod nogami się sypie zaczyna wariować, nagle staje się dla mnie „dobry” nagle zaczyna mnie rozumieć. Natomiast kiedy normalne jesteśmy razem to dzieją się wlasnie takie akcje jak z tą koleżanką, on nie patrzy na słowa, nie jest dla niego ważne jak ja się poczuje w danej sytuacji. Tylko jak rutyna może wkraść się do 4 miesięcznego związku? Ja czuja ta chemię do niego ale widocznie on nie za bardzo
Kiedy widzi ze grunt pod nogami się sypie zaczyna wariować, nagle staje się dla mnie „dobry” nagle zaczyna mnie rozumieć. Natomiast kiedy normalne jesteśmy razem to dzieją się wlasnie takie akcje jak z tą koleżanką, on nie patrzy na słowa, nie jest dla niego ważne jak ja się poczuje w danej sytuacji. Tylko jak rutyna może wkraść się do 4 miesięcznego związku? Ja czuja ta chemię do niego ale widocznie on nie za bardzo
Jesteś Jego "czasoumilaczem" - typowa kobieta do seksu. Zamiast tracić czas na duże dziecko znajdź mężczyznę, który chce związku .
Angelinaangelina napisał/a:Kiedy widzi ze grunt pod nogami się sypie zaczyna wariować, nagle staje się dla mnie „dobry” nagle zaczyna mnie rozumieć. Natomiast kiedy normalne jesteśmy razem to dzieją się wlasnie takie akcje jak z tą koleżanką, on nie patrzy na słowa, nie jest dla niego ważne jak ja się poczuje w danej sytuacji. Tylko jak rutyna może wkraść się do 4 miesięcznego związku? Ja czuja ta chemię do niego ale widocznie on nie za bardzo
Jesteś Jego "czasoumilaczem" - typowa kobieta do seksu. Zamiast tracić czas na duże dziecko znajdź mężczyznę, który chce związku
.
My nigdy seksu nie uprawialiśmy, on wcale jakoś na to nie naciska chociaż widzę ze go podniecam. Gdyby chodziło o seks to ja bym to zrozumiała. Nie mogę go rozgryźć.
My nigdy seksu nie uprawialiśmy, on wcale jakoś na to nie naciska chociaż widzę ze go podniecam. Gdyby chodziło o seks to ja bym to zrozumiała. Nie mogę go rozgryźć.
Chodzi o seks tylko nie chce Ciebie wystraszyć - powolutku do celu . Dziewczyno gdzie Ty masz oczy? Ale to Twoje życie i Twoje wybory zatem ustal czy chcesz to dalej ciągnąć, czy nie i tyle
.
Na następnym etapie poczuje się na tyle swobodnie że każdą taką zagrywkę ubierze w Twoje fochy i histerię.
Uważaj.To nie był przypadek.
Kiedy widzi ze grunt pod nogami się sypie zaczyna wariować, nagle staje się dla mnie „dobry” nagle zaczyna mnie rozumieć. Natomiast kiedy normalne jesteśmy razem to dzieją się wlasnie takie akcje jak z tą koleżanką, on nie patrzy na słowa, nie jest dla niego ważne jak ja się poczuje w danej sytuacji. Tylko jak rutyna może wkraść się do 4 miesięcznego związku? Ja czuja ta chemię do niego ale widocznie on nie za bardzo
Witaj, dzięki Tobie miałam powrót do przeszłości. Aż mnie zmrozilo.. Sądzę, że to nie jest rutyna czy inne wypalenie - to się nazywa brak elementarnego wychowania i brak empatii. To co Ci mogę poradzić, to słuchaj intuicji. Ona Cię nie zawiedzie. Ja nie sluchalam i teraz bardzo żałuję. Zwykle zaczyna się niewinnie XV tak jak u Was. Później trafisz do takiego dysonansu poznawczej, że świat zawiruje. A jeszcze kiedy powie Ci, że Cię kocha - będziesz mieć sieczke z mózgu. Bo mówi jedno, a robi drugie. Słuchaj siebie to przede wszystkim. Trzymam za Ciebie mocno kciuki.