Kobiety, potrzebuję waszego punktu widzenia.
Dzisiaj strasznie pokłóciłam się z mamą, dzień przed wigilią.
Otóż od pewnego czasu strasznie się na mnie wyżywa. Co nie powiem to źle. To samo robi z ojcem, ale na młodszego brata głosu nie podnosi. Mój ojciec całe życie jest dla niej zerem, ale czasem ma dni ze rozmawiają jak dobre małżeństwo. Mój tata ma charakter uległy i posłuszny, więc dzielnie to znosi, ale ja już taka nie jestem.
Otóż dziś gdy ją o coś zapytałam, to jak zwykle nakrzyczała na mnie w tym stylu ( jak mogłaś wcześniej nie pomyśleć, twój brat ma rozum, a ty bez rozumu, jak można.. ) to wszystko było wykrzyczane, po czym nie wytrzymałam i powiedziałam, ze traktuje mnie jak popychadło i ze jestem człowiekiem i tez należy mi się szacunek i nie mam zamiaru wiecznie wysłuchiwać ze jestem najgorsza.
Ona jeszcze bardziej się wkurzyła, powiedziała, ze nie mam szacunku, ze jestem rozpieszczona i ze podejrzewa ze moj chłopak mną manipuluje i mną rządzi i ze dlatego taka jestem ( to wgl nie ma miejsca i nie wiem dlaczego tak uwaza), i ze zobaczymy jak zycie mi sie ulozy, że zyczy mi złej teściowej..
Naprawdę będąc jej córką muszę posłusznie i grzecznie wysłuchiwać jak za każdym razem wyżywa się na mnie psychicznie? Czy mając już prawie 23 lata nie mam prawa jej sie postawić, jeśli uważam że mnie krzywdzi?
Niestety w nerwach powiedziałam o tym mojemy chłopakowi, również o tym, że moja mama ma wobec niego takie podjerzenia. Dobrze zrobiłam?