Witam.
Ja mam 23 ona 20 lat. Jesteśmy ze sobą od pół roku. Kocham ją, serio. Ale niektóre jej zachowania mnie rujnują... Ona przeprasza, przyznaje mi rację, że źle się zachowuje...
Mieszkamy w innych miastach oddalonych od siebie ok 50 km więc widujemy się głównie w weekendy, rzadziej w tygodniu.
Otóż..
Moja dziewczyna ma wielu kolegów,jak sama mówi z dziewczynami nie potrafi się dogadać. Samo pisanie z nimi czy spotykanie się w gronie nie denerwuje mnie w ogóle, ma w końcu prawo do kontaktówz ludźmi poza mną. Ale gdy słysze, że jakiś kolega zaprosił ją np do kina czy na pizze to się denerwuje, ale
nigdy nie zakazałem jej iść. Tylko przyznaję, że nie jest to dla mnie takie normalne.
Potrafiła się spotkać ze swoim byłym, co mnie mega denerwowało i o to się z nią kłóciłem, na co przyznała mi rację i powiedziała, że się z nim nie będzie spotykać. Zdarzało się, że gdzieś na imprezie się widzieli i ona mi pisała, że płacze bo z nim gadała, że wraca do domu.
A 2 tygodnie później mówiła mi, że idzie z nim np pobiegać..
Ale ten temat teoretycznie jest za nami.
Poznałem ją przez kolegę. Ona gdy przyjeżdżała do naszego miasta nocowała u niego, kiedyś podczas rozmowy przyznała mi się, że spali nawet w jednym łóżku, ale że tylko spali bez czegokolwiek. Ja jej w to wierze, zresztą to było "przed nami" wiec nie mam powodów by się o to denerwować, jednak zaznaczyłem, że skoro jest moją dziewczyną to nie wyobrażam sobie, żeby spała z kimś innym w jednym łóżku... Na co ona zresztą przyznała mi rację.
3 tygodnie temu pojechała do znajomych na weekend bo i ja miałem inne plany (można powiedzieć, że to przeze mnie się nie spotkaliśmy jak zazwyczaj). Dzień później pytałem ją jak było to powiedziała, że się opiła bardzo, na co powiedziałem jej, że mi się to nie podobało, że po pijaku robi się głupie rzeczy na co ona zaprzeczyła, żebym nie wymyślał. Jednak kilka minut później mojego prawienia morałów,powiedziała, że musi mi się do czegoś przyznać... Że zasnęła w łóżku z kolegą, ale że też nic nie było, że mieli osobne kołdry. Mega mnie to zdenerwowało, byłem na prawdę smutny i zły. Ona przepraszała strasznie, zarzekała się, że nic się tam nie działo, że nie miała gdzie spać. Po paru dniach pauzy między nami pojechałem do niej i dogadalismy się...
Wierze jej, że do niczego tam nie doszło bo tak myślę, że by się nie przyznała szczególnie, że to nie są też moi znajomi i pewnie by to wcale nie wyszło.. Ale byłem zły bo dla mnie takie coś nie powinno mieć miejsca.. Zresztą uczulałem ją na to...
Dodatkowo zdarza mi się ją łapać na okłamywaniu mnie, np zdarzało jej się jarać zioło, ja strasznie tego nie lubię mówiłem jej o tym od początku. Ona obiecała mi pewnego razu, że kończy z tym. Nie minęły 2 tygodnie i dowiedziałem się, że zajarała od tamtego czasu bo była m.in.z moim kolegą. Potem w trakcie rozmowy/kłótni okazało się, że to nie był tylko ten jeden raz a więcej tylko bała się przyznać...
Po tamtej sytuacji ze spaniem jestem chyba bardzo wyczulony na mówienie prawdy i zabolało mnie to, że złamała obietnice ale też to, że nie przyznała się od razu tylko motała się z ilością razy..
Głowa mi podpowiada odpuść sobie... Ale moje serce krwawi, kocham ją na prawdę ale boję się jej zaufać.
Ona przepraszała, mówiła, że jest beznadziejna, ale że mnie strasznie kocha i chce być ze mną...
Co sądzicie? Te błędy się nie powtórzą?
2 2017-12-14 17:35:16 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-12-14 17:36:35)
Rafi napisz tak szczerze wiedziałeś, że Ona jest raczej z tych lubiących poimprezować (nie w złym tego słowa znaczeniu), czy nagle w Waszym związku zaczęła taka być?
Jeśli to pierwsze to w czym problem? Chcesz grać rolę Jej ojca?
Do tego jeśli chodzi o Wasze obietnice to są zawierane na drodze wzajemnego kompromisu, czy ma wyjść na Twoje bo Ty sądzisz, że tylko tak będzie dobrze?
Rafi napisz tak szczerze wiedziałeś, że Ona jest raczej z tych lubiących poimprezować (nie w złym tego słowa znaczeniu), czy nagle w Waszym związku zaczęła taka być?
Jeśli to pierwsze to w czym problem? Chcesz grać rolę Jej ojca?
Tak, poznając ją zauważyłem, że lubi zaszaleć (nie w złym tego słowa znaczeniu).
Nie wiem czy role ojca? nie wkurzyłem się tak bardzo na to, że opiła się, zwróciłem jej na to uwagę, natomiast na tym by się skończyło ale zły byłem, że poszła spać do jednego łóżka z innym facetem.. Absolutnie nie chce jej zamknąć "w klatce" i zabraniać czegokolwiek, ale uważam, że będąc w związku nie można się zachowywać jak singielka.
Do tego jeśli chodzi o Wasze obietnice to są zawierane na drodze wzajemnego kompromisu, czy ma wyjść na Twoje bo Ty sądzisz, że tylko tak będzie dobrze?
Ja jej mówiłem wprost "nie lubie gdy to palisz", raz gdy byliśmy razem u kolegi zapytała mnie czy może zapalić powiedziałem jej, że wie, że tego nie lubie ale jeśli chce to prosze. Natomiast nigdy nie nakazałem jej czegoś obiecywać, że już nie będzie tego robić. Mówiłem po prostu co sądze na ten temat.
4 2017-12-14 17:58:20 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-12-14 18:00:05)
Tak, poznając ją zauważyłem, że lubi zaszaleć (nie w złym tego słowa znaczeniu).
Nie wiem czy role ojca? nie wkurzyłem się tak bardzo na to, że opiła się, zwróciłem jej na to uwagę, natomiast na tym by się skończyło ale zły byłem, że poszła spać do jednego łóżka z innym facetem.. Absolutnie nie chce jej zamknąć "w klatce" i zabraniać czegokolwiek, ale uważam, że będąc w związku nie można się zachowywać jak singielka.
Ale Ją moralizujesz jak ojciec zatem widzimy typowe zachowanie "odczep się stary", bądź "czego oczy nie widzą tego sercu nie żal".
Jeśli Jej zachowanie według Ciebie tak bardzo odbiega od standardów pary (ma tylko 20 lat) to znaczy tylko jedno - źle się dobraliście. Ja Jej nie bronię pod względem spania w jednym łóżku z kumplem, ale nie wiem jakie Ona ma zdanie na ten temat. Czy przypadkiem od początku związku takiego nie miała, a Ty się nie zorientowałeś. Jak wyglądają Twoje imprezy?
Ja jej mówiłem wprost "nie lubie gdy to palisz", raz gdy byliśmy razem u kolegi zapytała mnie czy może zapalić powiedziałem jej, że wie, że tego nie lubie ale jeśli chce to prosze. Natomiast nigdy nie nakazałem jej czegoś obiecywać, że już nie będzie tego robić. Mówiłem po prostu co sądze na ten temat.
Grasz rolę ojca w tym związku - dla mnie pytanie się czy można coś zrobić czy nie drugiej strony to patologia, bo jest partnerstwo czyli dwoje ludzi jest na tym samym poziomie. Nikt nikomu nie podlega. Oczywiście jak coś przeszkadza trzeba to przedyskutować, wysłuchać Siebie nawzajem i dojść do kompromisów. W przeciwnym razie tworzy się relacje rodzic - dziecko.
Napiszę jedno na własne życzenie "stworzyłeś potwora" . Albowiem zamiast na początku sygnalizować Jej, że jesteście w relacji partnerskiej i powinna do Niej dorosnąć objąłeś jakąś rolę "moralnego mentora".