Cześć. Możecie poradzić coś na mój strach przed pobraniem krwi? Od dziecka za tym nie przepadam, a mam wrażenie że z wiekiem jest coraz gorzej. Przy każdym pobraniu robię się blada, oblewa mnie zimny pot, prawie mdleje. Nawet jak piszę tego posta i o tym myślę to pocą mi się dłonie. Zawsze w czasie pobrania kwi musi mi ktoś towarzyszyć, ale to i tak nie zmienia moich reakcji. Zauważyłam nawet, że jeśli ktoś dłonią dotknie moich żył (tzn tego miejsca z którego pobierana jest krew) to się stresuje. Macie jakieś rady..?
Co jest twoim problemem? Reakcja organizmu? spada ciśnienie, zaczynasz odpływać, pielęgniarka nie może znaleźć żyły i cię kuje do skutku? czy w drugą stronę - skacze ci do góry ciśnienie?
Ja mam problem z za niskim ciśnieniem - pomaga ściskanie i otwieranie dłoni, uginanie w łokciu, ruch - coś co pobudza krążenie, co ułatwia zadnie pielęgniarce . No i dobrze pomyśleć, że nie jest to największy ból (czasem depilacja może być bardziej bolesna, jeśli ją robisz w delikatnych miejscach
)
Nie lubisz tego, bywa.
Nie znam nikogo, kto lubi mieć pobieraną krew.
Tłumacz sobie po prostu, że to potrwa tylko chwilkę i musisz być dzielna.
Ja też nie lubię - od dziecka. Mam jakieś niewidzialne żyły chyba, bo jako dziecko, jak pobierano mi krew to zawsze mi sitko z rąk robili. Pamiętam, jak mi wenflon chcieli podłączyć w szpitalu, najpierw kłuli jedną rękę w łokciu, drugą, po kilka razy - nic. W końcu podpięli się w okolicy nadgarstka/kciuka - niewygodne to było. Albo innym razem prawie zemdlalam... brr. Nie cierpię - ale jak trzeba to trzeba.
Może lepiej idź z kimś? Doda Ci otuchy i w razie omdleń itp, będzie dodatkowym zabezpieczeniem?
Jeśli idziesz na badanie z kimś staraj się z nim rozmawiać o czymś innym i absolutnie nie patrz w stronę zastrzyku. Ja gdzieś od 15 do 22 roku życia mdlałam w trakcie/po każdym pobraniu. Z wiekiem się trochę odwrażliwiłam, staram się skupiać na czymkolwiek innym (nawet roletą w gabinecie) i oddychać, ostatnie kilka razy udało mi się nie odpłynąć .
Na szczęście nie pobiera się krwi co 2 dni.
Zawsze chodzę z kimś, śpiewam sobie w głowie piosenki, żeby się skupić na ich tekście, a i tak jest mi bardzo słabo. Ja się nie boje bólu, ani krwi, ale stresuje mnie fakt przekłuwania skóry igłą. Na szczęście żyły mam bardzo widoczne, więc odpada problem z poszukiwaniami ich przez pielęgniarkę Boje się, co będzie jak będę w ciąży i będę musiała chodzić do pobrania krwi regularnie. Z całego porodu najbardziej przeraża mnie wenflon..
Zawsze chodzę z kimś, śpiewam sobie w głowie piosenki, żeby się skupić na ich tekście, a i tak jest mi bardzo słabo. Ja się nie boje bólu, ani krwi, ale stresuje mnie fakt przekłuwania skóry igłą. Na szczęście żyły mam bardzo widoczne, więc odpada problem z poszukiwaniami ich przez pielęgniarkę
Boje się, co będzie jak będę w ciąży i będę musiała chodzić do pobrania krwi regularnie. Z całego porodu najbardziej przeraża mnie wenflon..
Zaczną się skurcze, to zapomnisz co to wenflon ;-p
ja nie patrzę jak pielęgniarka pobiera, zamykam oczy i myślę o czymś przyjemnym. Dla mnie to trochę dziwne, żeby dorosły się bał takich rzeczy. Przecież to ukłucie trwa może ze dwie, trzy sekundy…?
Przy mnie na oddział szpitalny przyjęli młodego, przed trzydziestką chłopaka, wysoki zdrowy facet. Przywieźli go ratownicy po tym jak zupełnie stracił przytomność i upadł na podłogę. Pewnie był za ciężki dla pielęgniarki. Przyznał się lekarzowi , że miał problemy w czasie pobierania krwi ale nigdy takie. Przez kilka dni robili mu wszelkie badania i stwierdzono że jest całkowicie zdrowy. Zlecono mu tylko żeby uważał w czasie pobierania krwi. Chyba i ty uważaj.
Można pobierać na leżąco, wiecie?
Tylko przy wejściu trzeba powiedzieć o tym, że robi Wam się słabo i wtedy na leżance pielęgniarka pobiera. Teoretycznie sama powinna zapytać, ale jak ma kilkadziesiąt pacjentów dziennie, to czasami wylatuje z głowy. Warto coś takiego zgłaszać, naprawdę
Może w jakimś stopniu pomoże skategoryzowanie czego dokładnie się boisz. No i np powiedzenie sobie, że to tylko parę sekund, że dużo nie poczujesz. Jeżeli jednak jest to tak fobia, to wtedy warto porozmawiać z psychologiem. Wiadomo jeżeli coś jest fobią to sami możemy sobie nie poradzić. Też tego nie lubię, ale daję radę, to wszystko zależy też od pielęgniarki. Ja mam słabo widoczne i wyczuwalne żyły chyba i praktycznie za każdym razem jest problem lub może trwać to chwilę dłużej. To jest już bardziej denerwujące Jednak zauważyłam, że jak jest dobra pielęgniarka, wprawiona w tym, to nawet u mnie szybko daje radę, robi to wtedy z ogromnym wyczuciem, szybko i konkretnie, tak że naprawdę dziwię się, że tak dobrze jej to poszło
Także zależy na kogo się trafi. Za to jak miałam 2 dni robione różne badania hormonalne i nie tylko w szpitalu, wiele razy nakłuwali, to wtedy już było nieprzyjemnie, bo i robiły się siniaki, a i tak mam do nich tendencje, a wiadomo wiele wkłuć, więc pewnie ciężko ich uniknąć i były, potem trochę bolały. No a potem jak nie mieli chyba gdzie się wkłuwać to też brali mi z nadgarstka, bo niby też można
ja zaczynam się bać dopiero teraz chociaż nie miałam z tym problemu, pochowały mi się wszystkie żyły i pielęgniarka szuka ich długa bezradna, tłucze mnie po dłoniach, łokciach nadgarstkach, ponakuwa to i tam i to powiem wam jest bardzo teraz dla mnie stresujące a ostatnio z tych nerw mi się już słabo zrobiło
ja zaczynam się bać dopiero teraz chociaż nie miałam z tym problemu, pochowały mi się wszystkie żyły i pielęgniarka szuka ich długa bezradna, tłucze mnie po dłoniach, łokciach nadgarstkach, ponakuwa to i tam i to powiem wam jest bardzo teraz dla mnie stresujące a ostatnio z tych nerw mi się już słabo zrobiło
Żeby żyły było dobrze widać, warto, a wręcz należy, użyć dłoni jak pompki i kilka razy ścisnąć ją, a potem szybko rozluźnić.
Osobiście nie mam problemu z pobieraniem krwi, pod warunkiem, że nie pobierają mi jej jednorazowo zbyt dużo, bo wówczas zaczyna robić mi się słabo. Jednak sam fakt wkłucia w żyłę i upuszczenia jednej czy dwóch fiolek nie robi na mnie najmniejszego wrażenia. Niemniej wiele osób boi się nie tylko pobierania krwi, ale nawet jej widoku i to w pewnym sensie rozumiem, bo do najprzyjemniejszych na pewno to nie należy, ale raz, że - jak wspomniała - Lady Loka - można poprosić o wykonanie wkłucia na leżąco, a dwa - może dobrze sprawdziłyby się słuchawki w uszach? Nie mówię, że dwie naraz, bo przecież trzeba się jakoś komunikować z pielęgniarką , ale dźwięk muzyki dochodzący w jednym uchu może pomóc odwrócić uwagę.
Za to jak miałam 2 dni robione różne badania hormonalne i nie tylko w szpitalu, wiele razy nakłuwali, to wtedy już było nieprzyjemnie, bo i robiły się siniaki, a i tak mam do nich tendencje, a wiadomo wiele wkłuć, więc pewnie ciężko ich uniknąć i były, potem trochę bolały. No a potem jak nie mieli chyba gdzie się wkłuwać to też brali mi z nadgarstka, bo niby też można
A idź! Kiedy leżałam przez trzy dni w szpitalu właśnie na badaniach hormonalnych, to miałam już naprawdę dosyć. Nie dość, że upuścili mi tyle krwi, że wydawało mi się, że nie mam jej już wcale
, to jeszcze - jak napisałaś - bolały wszystkie żyły, bo na przykład jedno z badań wymagało pobierania krwi w ciągu całej doby regularnie co dwie godziny. Mało tego, przez 24 godziny nie wolno było nic jeść, co dodatkowo ma wpływ na spadki poziomu cukru, a to z kolei "lubi" wywoływać omdlenia.