Jak sobie radzicie po rozstaniu bo ja ciężko i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Cały czas mam nadzieje i to sprawia ze jeszcze jakos funkcjonuje. To nie był mój facet ale mógł nim być. Spotykaliśmy sie jak para, starałam sie naprawić ale ciągle musi sie coś schrzanic
Co takiego schrzaniłaś ?
znamy sie długo ale od samego początku mówił ze nie bedziemy razem, zaakceptowalam to, nie zależało mi wtedy tak jak dziś. Spotykaliśmy sie jako kumple, piliśmy i ja rozmawialam z jego kolegami olewając go czasem,różne tematy jak to po alkoholu chciałam zeby był zazdrosy, uznał to za flirt i twierdzi ze ze mną nie da sie nigdzie chodzić. Wiem teraz ze chciał zobaczyc czy sie zmienie i jaka teraz jestem. Niestety nie zdałam egzaminu ale cały czas sie spotykaliśmy jako "koleżeństwo" bo robiliśy wszystko jak para.
Ale on nie chciał być z Tobą w związku, więc w czym problem? To nie był Twój facet i nie będzie.
Możesz żyć bez niego.
spotykamy sie 3 lata, każdy wolny czas spędzony razem. zachowanie jak para, lecz oficjalnie parą nie jesteśmy. on chciałby być ze mną lecz nie może. wypomina mi ciągle moją przeszłość. zakochałam sie w nim, byłam z nim w trudnych chwilach, byłam zawsze. nie chce go stracić, wiem ze mogłam to skonczyc od razu ale chcialam zeby zobaczył ze mi zalezy i dał mi szanse. dał le jako koleżanka a ja cały czas liczyłam ze moze jednak sie uda. zakochany jest we mnie a ja go zraniłam.
Głupoty mówisz. Skoro on od samego początku powiedział, że nie będziecie razem to nie będziecie i już. I to nie znaczy, że on chciałby, ale nie może. Po prostu nie będziecie. Spotykacie się jak para, on ma fajną osobę, która mu pomoże, a jednocześnie nie cierpi przez zobowiązania, które niesie za sobą związek. Układ idealny.
Głupio robisz, bo powinnaś jasno sobie w głowie określić, że nic z tego nie będzie. Twoje starania nie dadzą kompletnie nic, bo on nie chce być z Tobą w związku i już. Jeżeli przez tak długi czas nie zmienił zdania to już nie zmieni.
i to jest najgorsze. nie potrafie sobie tego uświadomic. fajnie ze sie spotykaliśmy, czułam sie ważna, nie było nikogo innego ale nie mozna tego ciągnąc w nieskończoność. mam dziecko, chce rodziny, mówil ze mogłam to miec gdyby nie moje zachowanie i to boli najbardziej. czemu ciągle wypytuje ile mialam facetów skoro nie chce byc, czemu jest zazdrosny o innych skoro nie chce być, jakby mu nie zależało to by nie wkurzał sie o takie rzeczy. czemu sobie nie znajdzie nikogo innego? prosiłam go o to, ze sie zmienie, ale jakby chciał to by znalazł
Nigdy nie ma sensu zmienianie się pod czyjś gust. Nigdy. Zmieniać to się możesz dla siebie, a nie dla faceta. Błaganie kogoś o to, żeby był z Tobą, bo Ty się zmienisz, nie widzisz jak to brzmi? Przecież nie musisz nikogo błagać o uwagę. Zostaw tego i szukaj innego.
Coś w tym jest wiem, ale zła jestem na siebie ze ie odpowiada mu mój charakter. Zrobiłam głupstwa ale nie jestem złą osobą, każdy popełnia błędy. Nie mogę sobie wyobrazić że pozna kogoś innego i z kims innym bedzie robił to co ze mną. że zobacze go z jakas inna. Szlag mnie trafia jak o tym mysle, strasznie jestem o niego zazdrosna. wmawiam sobie ze nie byłoby dobrze, że zawsze by coś było nie tak. czasami to juz sie denerwowałam zanim coś zrobiłam czy znów coś zrobię źle albo powiem. Wolę sie pokłócic porządnie niz nie odzywać sie kilka dni, to mnie niszczy od środka. widocznie nie akceptuje mnie a jesli chodzi o innych facetów to juz w ogóle. Nigdy bym go nie zdradziła jabyśmy byli razem. Na początku czułam sie cudownie, może mi za dobrze było i dlatego tak sie stalo sama nie wiem
No ale prawdopodobnie zobaczysz. Więc może pora się odciąć i zacząć żyć własnym życiem, a jego zostawić daleko za sobą? To nie jest Twój facet i nie masz prawa być zazdrosna.
A jak ktoś Cię nie akceptuje ze względu na charakter to kopa na pożegnanie i już.
Duzo razem przeżyliśmy, szkoda mi tej znajomości, najgorsze ze jesteśmy z jednego miasta i bedziemy sie widywać. Sama sobie zasłużyłam na to, dorosła baba a zachowałam sie jak gówniara. nie pierwszy raz juz sie kłócimy, przeważnie zaczyna tematy o mojej przeszłości i tak sie to kończy, nie zmienie tego juz, nie cofnę czasu. Nie byłam grzeczną dziewczynką jak to sie mówi i teraz pokazałam ze nie zmieniło sie nic, dlatego mnie nie chce, miala nadzieje ze jednak dojrzałam. Sam mówi ze jestem fajną dziewczyną ale wlasnie ta moja wada przekresla wszystko
Zobacz jak to wygląda z jego strony, ma lekką niezobowiązującą dla niego relację, ma też pewnie seks. W duchu pewnie śmieje się, że się na to zgadzasz. Mimo że nie jest z Tobą, to jest o Ciebie zazdrosny, chce być była taka jak on chce. Tak Tobą manipuluje. Wymaga, a nic od siebie nie daje. Masz dziecko, jesteś za nie odpowiedzialna, nie szkoda Ci czasu na coś takiego kiepskiego? On ma Cię za nic i nie szanuje.
patrycja.nen, uwierz, nie masz po kim płakać. Facet wpuszcza Cię w maliny, a Ty przeżywasz. Zmanipulował Cię, aż przykro patrzeć, jak dałaś się wkręcić i oszukać.
Co z tego, że spotykaliście się 3 lata? Przecież on od początku zapewniał Cię, że nie będziecie razem, więc mogłaś flirtować z kim Ci się podobało.
Znalazł pretekst, żeby odsunąć się od Ciebie i sprytnie obarczyć Cię winą za jego decyzję. Pies trącał takiego "przyjaciela".
Sama wiesz, że sytuacja sprzed rozstania nie mogła trwać wiecznie, więc on sprytnie zakończył Waszą znajomość, wykorzystując pierwszą, lepszą okazję.
W niczym nie zawiniłaś, po prostu ulokowałaś uczucia w nieciekawym typie.
3 tydzien mija jak sie nie odzywa. Nie chce mnie znac bo pomogłam komus z rodziny, właściwie moja kuzynka pomogła i ta osoba dała upowinek mnie i kuzynce zeby podziękować, nie chciałam tego ale wzięłam niechętnie i urwał ze mną znajomość, nie chce miec ze mną nic wspólnego, stwierdził ze ja cos za to chciałam. Chciałam pomóc, ktoś chciał sie odwdzięczyć i wyszłam na jakąś materialistkę. Wmawiam sobie ze byłoby cieżko z kims takim w przyszłości ale wspomnienia wracają i brakuje mi go. Zawsze mogłam na niego liczyć, ale fakt czułam sie nieraz gorsza, głupia, tępa i nic nie warta, chciałam zniknąć.
Sama zgodziłam sie na ten "układ" z nadzieją ze uda mi sie to naprawić. Przywiązałam sie, polubiłam jego rodzine i znajomych a teraz nie ma nic, tylko pustka. Najgorsze jest to ze mówił ze nie mógłby być z kims takim jak ja, że żałuje ze rozstał sie z byłą, bolało bardzo...
Przez Twój charakter, przyjęcie upominku? Serio? Co za bzdura.
Układ mu się znudził, więc się wymiksował, na odchodnym dowalając Ci z byłą itd.
Możesz przyjmować upominki, możesz rozmawiać z kolegą, a charakter masz jaki masz.
Płaczesz za kimś, kto miał i ma Cię gdzieś- wypłacz się, naprawdę czasem trzeba, ale miej świadomość, że komuś innemu nie będzie przeszkadzać przyjmowanie upominków, rozmowy z kolegą, a z Twój charakter będzie super.
Nie możesz bez niego żyć?
Ależ możesz i potrafisz.
Z byłą to juz było jakis czas temu, chce sie wziąć za siebie i zeby zobaczył co stracił. Wadą było to ze ze troche duzo piliśmy i wtedy były głupie tematy, ale nie zawsze. Sama juz nie wiem jaka jestem. Serce bym oddała jeśli dałby mi szanse i powiedział spróbujmy być razem i zobaczymy a tak to nie mogłam sobie pozwolic na wszystko bo nie byliśmy. Lubie sie przytulac ale jak widziałam jego obojętność to nie narzucałam sie, nie całowałam nic, nigdy nie ponizałam sie tak facetowi, nie wiem co sie stalo ze mną, uzależniłam sie? Oddał mi rzeczy wiec twierdze ze juz nie odezwie sie raczej.
Czekał az ja cos sama pierwsza zrobię juz póxniej w sensie przytulanie np. teraz twierdzi ze ja nie lubie sie przytulac, jak tu sie przełamac skoro widze obojętność, ja sie przytulam a on nawet reki na mnie nie połozy tylko leży jak kłoda, takie cos nie daje motywacji wręcz odwrotnie. Nie byłam sobą, jedynie jak on byl po alkoholu to czułam sie swobodnie wtedy, był wesoły, czuły i przytulał sie, na trzeźwo zmiana o 180 stopni. Nie moze zapomniec mi tego co mu zrobiłam.
Błąd w myśleniu. Chcesz się brać są siebie, aby ON zobaczył, co stracił? Zrób to dla SIEBIE.
Oddała byś serce? Po co? I tak go nie chce.
Nie jemu zrobiłaś, tylko sobie.
Tak, to moze być uzależnienie.
Póki co zyje nadzieja ze sie odezwie i jeszcze nie jest tragicznie ze mną, gorzej bedzie jak kogos pozna i uświadomie sobie ze to juz faktycznie koniec. Nigdy nie byłam uzależniona od faceta, moze to dlatego ze właśnie mnie nie chce i to mnie przyciąga jeszcze bardziej. Były czasem sytuacje ze chamsko żartował, znam sie na żartach, nie obrażam sie ale czasem było mi faktycznie głupio, nie zdawał sobie z tego sprawy bo on lubi ludzi z którymi mozna pozartować. Ostatnimi czasy nie miał mnie za mądrą lecz głupią i tępą a ja faktycznie zaczęłam wszystko źle robić, zacinalam sie, stresowałam. Ale były fajne czasy, dbał o mnie, troszczył sie, pomagał, wspierał. Poźniej ja byłam, sama pytałam o spotkanie juz, a on odpowiadał ze super, fajnie tylko ze jeśli chce.
Czuje sie jakby mnie ktoś wyrzucił z własnego życia jak zużytą zabawkę, juz tak było kiedys ze nie odzywał sie 3 tygodnie, moze potrzebuje więcej czasu zeby ochłonąc, ale nawet na 1 sms nie odpisze, nawet jakby napisał spier....to juz by było cos, a tu nic. zero. jakbym nie istaniała. to jest najgorsze. straszna kara
Czasem sugeruje zebym coś zrobila, no to ja mysle ok i robię a pozniej okazuje sie ze powiedział to zeby zobaczyc co zrobie takie w ramach sprawdzenia mnie no i wtedy lipa, psycha siada czasem
Czasem sugeruje zebym coś zrobila, no to ja mysle ok i robię a pozniej okazuje sie ze powiedział to zeby zobaczyc co zrobie takie w ramach sprawdzenia mnie no i wtedy lipa, psycha siada czasem
Patrycja, ale to jest koniec.
Dla Ciebie lepiej, że on nie odpisuje. Naprawdę. Albo zacznij coś robić w kierunku podniesienia się z poziomu poniżej podłogi albo jojcz i narzekaj sobie dalej, bo nic się nie zmieni.
Przeciez ty wciaz oddychasz czyli dasz rade zyc bez Niego.Glowka do gory
Wiem ,musze dać rade, może boje sie być sama, ja potrafie wybaczać nawet najgorsze rzeczy, jeden z moich partnerów zdradzał mnie notorycznie, byłam z tym sama, przeżyłam, jak sobie przypomne co przezywałam to sama sobie sie dziwie ze jeszcze nie wylądowałam w psychiatryku, nauczyłam sie poprostu obojętności w pewnych sprawach, tłumaczeniea sobie, wmawiania ze tak ma być i że bedzie lepiej. Wybaczyłam temu gościowi i mamy kontakt choc wyrządził mi ogromną krzywdę. Dlatego tak to przeżywam teraz ze o pierdoły ludzie gniewają sie, szkoda nerwów i życia.Szybko sie przywiązuje do ludzi, za bardzo ufam a później cierpię i tak w kółko. Ale nie tracę nadzieji ze ktos tam moze jednak na mnie czeka...
Człowiek zawsze jest sam. Partner Ci zaśnie obok, a Ty masz doła i co? Jesteś sama. Wracasz z randki i jesteś sama. Dopóki nie będziesz sobie radziła sama ze sobą, nie stworzysz dobrego związku.
No tak, ale ja chyba nie potrafie byc całkiem sama. miedzy ostatnim partnerem a teraz tym miałam 2 lata przerwy, tamten był toksyczny związek i chciałam to zakończyć, modliłam sie wręcz, żeby udało sie tak aby nikt az tak nie cierpiał, dziecko juz było wtedy i wymodliłam ze rozstaliśmy sie w zgodzie. poczułam ulgę, cieszyłam sie. Nie szukałam nikogo ale po jakims czasie juz mi brakowałao i wtedy odezwal sie właśnie ten. traktował mnie tak jak zawsze chciałam, tamten nie dawał mi nawet połowy z tego i dlatego za wszelka cene chciałam być z tym i tak sie uzalezniłam
No to masz teraz czas na naukę. Jeżeli nie potrafisz być sama, to nie stworzysz zdrowego związku, serio.
Najgorsza rzecz jaka chodzi mi po głowie teraz to wyobrażanie sobie ze z kims innym bedzie robił to co ze mną, wiecej nawet, przytulanie, całowanie, sex, masakra. Nie daje mi to spokoju, najlepiej jakbym go juz nigdy nie widziała
Kobieto! Kopa w tyłek masz ode mnie, serio.
Zachowujesz się tak, jakbyś wcale nie chciała się podnieść z doła i ogarnąć.
Tak, może przytulać, całować i uprawiać seks, bo nie jesteście już razem. Nie chcesz go widzieć to zerwij kontakt i rusz tyłek, bo inaczej będziesz siedzieć w takiej czarnej dziurze i narzekać przez resztę życia.
Chce ruszyc do przodu i to bardzo, potrzebuje tylko czasu. powiedział ze bede cierpiec tak jak on i ze zemsta smakuje po jakism czasie dopiero, ja cierpie tylko on o tym nie wie, nawet jakbym mu powiedziała to by niee uwierzył bo uwaza ze nie mam uczuc. boje sie ze zrobi jakąś głupote
Słucham muzyki, cwicze. Muzyka pozwala mi zacinąć zęby i powiedziec sobie ze jestem twarda i dam radę
czuje ze jest teraz z jakąś inną i dobrze sie bawi, nie moge sobie poradzić, rycze jak dziecko. boje sie ze sobie nie poradze, nie wierze w to co sie dzieje
musisz się otrząsnąć, wiem że to ciężkie ale "lepiej napić się wody i poczekać na smaczny obiad niż jeść z podłogi"
nie potrafie chyba, nie moge sobie poradzić, nawet nie mam zabardzo gdzie wyjsc, siedze i mysle tylko, chce go znienawidzic jesli naprawde z kims teraz jest, bo gdzie mógłby być, przez internet kogos poznał pewnie i pojechał. najgorzej jest być tym porzuconym, o mnie nienawidzi wiec nawet o mnie nie myśli pewnie, skoro tak dlugo go nie ma to pewnie jest fajnie.
nie mam juz siły płakać, wyglądam okkropnie
Płaczesz, bo nie próbujesz nawet się zebrać w sobie i coś z tym zrobić. On już nie wróci. Może być z kim chce, Ty też. Trzeba czasu, ale też pracy. Nie możesz cały czas siedzieć w miejscu i pisać tutaj jak bardzo płaczesz.
wiem ze nie mogę, nie sądziłam ze to sie tak skonczy. mala iskierka nadzieji jeszcze jest, ze moze jednak odezwie sie i teraz wcale z nikim nie jet bo nie wiem tego, to moje domysły ze gdzie mógłby być. bolesne domysły. chciałabym poznac kogos jak najszybciej zeby nie myśleć ale tutaj gdzie mieszkam bedzie ciężko
dla faceta 2 tygodnie bez sexu to jest duzo, szczególnie dla kogos kto ma ogromne potrzeby, moze sie umówic tylko na sex a okaze sie ze nadaja na tych samych falach i juz nadzieja stracona na zawsze.
Musisz stanąć sama przed sobą i powiedzieć sobie, że on już nie wróci. Wcale. Nigdy.
Potem usuwasz z nim kontakt. Blokujesz na fb, wyrzucasz numer telefonu. Tak, żebyś Ty nie mogła pisać do niego i żebyś go nie widziała. A potem zaczynasz się podnosić i żyć swoim życiem nie czekając na to, czy on się odezwie czy nie. Bo on tego nie zrobi.
wtedy co nie odzywał sie tak długo usunął mnie z fb, teraz tego nie zrobił, jeszcze nie zrobił. musze sie zacząć żyć bez niego, ostatnio sie odezwał po dłuższym czasie niz teraz i to mi daje mała siłe ze moze znów tak bedzie, wtedy przeżywałam to tak samo, piłam jak mogłam zeby zasnąć. jak pije to wtedy myślę o tych złych rzeczach i jest mi lepiej, ale to nie jest wyjscie, wiem o tym. moje rzeczy mi podrzucił i napisał tylko sms ze powiesił na bramce, nie chciał mi dac osobiście czyli to pewnie znaczy ze nie chciał mnie juz wcale widzieć
Ale po co Ci to? Czy Ty jesteś pewna, że chcesz, żeby on się odezwał? Sama widzisz, odzywa się, a potem Cię rzuca. Chcesz mieć to samo jeszcze raz? A może lepiej zacząć żyć po swojemu i olać jego i to, co robi?
ja byłam gorsza, zamiast zachowywac sie jak dojrzała kobieta to alkohol był w głowie, nieraz wstydu narobiłam, on chcee normalną dziewczyne, mowil mi to juz kilka razy, jemu nie przeszkadza sie napic, tylko jakie jest pozniej zachowanie.ostatnio było super przez dłuższy czas, zero kłótni az do ostatniego razu i upominku za pomoc, tego mi nie wybaczy powiedział, nigdy
Wiesz, nikt tutaj nie będzie Cię klepał po plecach i wspierał w czekaniu aż on się odezwie. Naprawdę możesz dostać wsparcie, żeby się pozbierać. Jeżeli masz problem z alkoholem, to idź do terapeuty.
w domu w ogóle nie pije, jak sie spotykalismy to zawsze sie wypiło, nie potrafiłam odmówic, tak było od początku i na trzezwo było tak dziwnie juz pozniej, poz tym mowil ze ze mna nie da sie na trzezwo funkcjonowac, byłam spieta i nieraz mowil zebym sie napila bo glupoty gadam
Czytam i widzę, że żadne argumenty do Ciebie nie przemawiają. Dopóki nie padniesz, dopóki nie zaczniesz się siebie wstydzić, nie będziesz zauważać co ten facet z Tobą robi. Że nie szanuje, że manipuluje, wykorzystuje, traktuje jak pogotowie seksualne, gdzie jak tylko kiwnie palcem Ty jesteś. on się w Tobie nie zakocha, jesteś w jego oczach łatwą laską, z którą robi co chce. Dopóki sama tego nie zauważysz, będziesz liczyć na jego powrót i cień zainteresowania, którego on Tobie nie okaże, bo spotkanie na sex, to nie jest zainteresowanie.
Wiem o czym piszę, bo w takiej relacji tkwiłam jakiś czas. Łudziłam się, marzyłam że będziemy razem, ja po nieudanym małżeństwie, lgnęłam, pragnęłam okruchów czułości i dawałam się tak jak Ty wykorzystywać. Było dobrze kiedy jemu było dobrze, kiedy chciał i potrzebował. Kiedy ja czegoś chciałam, więcej, częściej, bo chciałam stworzyć związek, on kończył ze mną. Dosłownie. Nie pamiętam za którym razem powiedziałam dość. To była jakaś dłuższa przerwa ( zazwyczaj trwała 3 tygodnie), odezwał się po 3 miesiącach, sms w nocy. Nie odpisałam, nie reagowałam. Po jakimś czasie znów napisał, ja nic. I wiesz co się stało? NIC. Miał tak samo w nosie jak wcześniej. Pewnie pomyślał sobie "nie to nie". Nie zatęsknił, nie napisał że chce byc ze mną, że kocha. Chcial tylko jednego, co dostawał kiedy chciał.
Doszłam do ściany, brzydziłam się siebie, że byłam głupia, naiwna i żałosna, ale pewnego dnia spojrzałam w lustro i gdzieś głęboko dostrzegłam tę pewną siebie dziewczynę, która powiedziała "dość". Nie można żebrać o uczucia, albo ktoś chce być przy nas albo nie. Gwarantuję Ci, że spotkasz pewnego dnia człowieka, który pokocha Cię z całym Twoim dobrodziejstwem inwentarza
Stań na nogi! Powiedz stop. On Cię nie kocha i nigdy nie pokocha.
Ile to u Ciebie trwało? masz rację, żebram o to uczucie, na siłe, powiedział mi na początku ze nic z tego, był fair, i że to moja decyzja czy chce sie dalej spotykać na takich zasadach, nie mam do niego pretensji o to. chęć naprawienia tego sprawiła ze byłam zawsze, ale jak nie mogłam przyjsć to on to rozumiał ,nie miał do mnie pretensji. Jedynie jak przyszłam nieraz i zamiast od razu wiadomo co, to zajęłam sie czyms innym i był foch, pytałam sie o co chodzi a on ze nic, dopiero poźniej mi wypominał, dla mnie sex nie jest najważniejszy, czasem chce poprostu posiedziec, pogadać, on lubi sex bardzo i to tez wiedziałam od początku, wiem na co sie pisałam, jednak jesli ja na siłe chce zeby cos do mnie poczuł to to sie nie uda, wiem, spadłam w jego oczach, zaufania nie da sie odzyskać. znamy sie bardzo długo kilkanaście lat i to tez inaczej wygląda, inne odczucia moje, jest super kolega, pomocny zawsze, ale teraz juz nie moze byc tylko moim kolegą po czymś takim, jakbyśmy nie poszli dalej to pewnie by nim był do teraz. Jak sobie poradziłaś z tym? dlugo cierpiałaś?
No kurcze, nie mogę.... Na pewno nie ruszysz z miejsca, jeśli cały czas będziesz sobie wmawiać: wszystko moja wina, byłam taka podła, zawiodłam go...
Przestań.
Masz może prawo jazdy? Pracujesz? Jakieś hobby?
mam prawko, ale nie mam samochodu jeszcze, praca na pol etatu bo zajmuje sie dzieckiem, a hobby uwielbiam cwiczyc, tanczyc, słuchac muzyki. ostatnio sie troche zaniedbałam. chiałabym zapisac sie do szkoły tańca towarzyskiego ale tutaj nie ma. ale na silownie pojde
Rozejrzyj się za jakimś autem. nie musisz kupować, bo doskonale wiem, że to spory wydatek, chodzi o to, abyś poważnie się zastanowiła jakiego potrzebujesz i dlaczego (zajmuje myśli).
Koleżanki, znajome?
Napisz coś więcej o sobie, o dziecku. O pracy.
Wolałąbym nie ujawniac za duzo informacji o sobie, koleżanek za wiele nie ma, wyjechały ale mam z kim pogadać wiec jest ok. gorzej z wyjsciem no bo rodzina, dzieci wiadomo, nie te czasy juz. dziecko chodzi do szkoły a jego tata za granicą co jakiś czas.
Ile to u Ciebie trwało? masz rację, żebram o to uczucie, na siłe, powiedział mi na początku ze nic z tego, był fair, i że to moja decyzja czy chce sie dalej spotykać na takich zasadach, nie mam do niego pretensji o to. chęć naprawienia tego sprawiła ze byłam zawsze, ale jak nie mogłam przyjsć to on to rozumiał ,nie miał do mnie pretensji. Jedynie jak przyszłam nieraz i zamiast od razu wiadomo co, to zajęłam sie czyms innym i był foch, pytałam sie o co chodzi a on ze nic, dopiero poźniej mi wypominał, dla mnie sex nie jest najważniejszy, czasem chce poprostu posiedziec, pogadać, on lubi sex bardzo i to tez wiedziałam od początku, wiem na co sie pisałam, jednak jesli ja na siłe chce zeby cos do mnie poczuł to to sie nie uda, wiem, spadłam w jego oczach, zaufania nie da sie odzyskać. znamy sie bardzo długo kilkanaście lat i to tez inaczej wygląda, inne odczucia moje, jest super kolega, pomocny zawsze, ale teraz juz nie moze byc tylko moim kolegą po czymś takim, jakbyśmy nie poszli dalej to pewnie by nim był do teraz. Jak sobie poradziłaś z tym? dlugo cierpiałaś?
Ile to trwało? Za długo. Nie ma znaczenia ile czasu byłam w tej durnej relacji, ważne że się obudziłam. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę że jesteście po prostu sexkolegami, FwB, sex bez zobowiązań, z którego nic absolutnie nie masz. Uwierz mi, że nie byłaś, nie jesteś jedyna i radzę Ci wykonać badania. Dla niego liczy se tylko sex i zapewne spotykał się z kilkoma w tym samym czasie. Jednego dnia Ty, innego inna. Jest to brutalne, ale może Cię obudzi.
U mnie te teksty, że nic z tego nie będzie też były, chociaż czasami potrafił robić mi nadzieję, mówiąc że może, że kiedyś, że nic nie wiadomo. Ale było to tylko po to, by mieć mnie na zawołanie. Jest to cholernie przykre, że dałam się jak głupia robić w balona. Niby tłumaczę się, że byłam w kiepskim stanie psychicznym, leciałam jak ćma do światła, ale mimo wszystko, nadzwyczajnie w świecie byłam idiotką, łatwą laską i jest mi wstyd.
Dlatego teraz masz szansę zakończyć to i zobaczyć, że ten facet nie jest Ciebie wart, tym bardziej Twojego dziecka. Z każdym dniem będzie łatwiej, pod warunkiem że przestaniesz się dołować, brać na siebie jakieś chore winy. Facet jest piotrusiem Panem , który nie zasługuje byś na niego nawet zerknęła i czas żeby mu to pokazać.
Tego ze z nikim innym nie spał to wiem napewno, bo widywalismy sie praktycznie codziennie wieczorem,a rano był w pracy a jak nie to wiedziałąm ze jest w domu bo pisalismy, on był na fb i mówił mi o wszystkim. chciał tej rodziny tez, mówił ze mogłam tak miec i to mnie dołuje jeszcze bardziej. W życiu nie zgodziłabym sie na taki układ, nie wiem co sie stało ze mną ze tak sie dałam, faktycznie sie uzależniłam, chciałam miec kolegę, lubialam z nim pogadać, zwierzyc sie, był dla mnie kumplem, kochankiem, partnerem po cześci tez, tego właśnie chciałam ale....właśnie to ale
Tego ze z nikim innym nie spał to wiem napewno, bo widywalismy sie praktycznie codziennie wieczorem,a rano był w pracy a jak nie to wiedziałąm ze jest w domu bo pisalismy, on był na fb i mówił mi o wszystkim. chciał tej rodziny tez, mówił ze mogłam tak miec i to mnie dołuje jeszcze bardziej. W życiu nie zgodziłabym sie na taki układ, nie wiem co sie stało ze mną ze tak sie dałam, faktycznie sie uzależniłam, chciałam miec kolegę, lubialam z nim pogadać, zwierzyc sie, był dla mnie kumplem, kochankiem, partnerem po cześci tez, tego właśnie chciałam ale....właśnie to ale
Był. Ale już nie jest, a Ty głowa do góry! Znajdziesz miłość swojego życia, zobaczysz. Ten nie jest Ciebie wart. Skończ z rozpamiętywaniem, myśleniem życzeniowym. On się nie zmieni, a Ty będziesz stała w miejscu. To już było i nie pozwól by wróciło. Koniec.
Jak wyżej. Staraj się jak najmniej rozpamiętywać, myśleć, dołować.
Z koleżankami i zainteresowaniami zmierzam do tego, abyś wyszła do ludzi i całe dnie miała zajęte tak, aby wieczorem padać na twarz.
Może na razie brzmi to śmiesznie i nierealne, ale od czegoś trzeba zacząć.
I powtórzę: nie daj się wpędzić w poczucie winy. Nie Ty nawaliłaś.
Żyj dziewczyno nie ten to inny bo zafiksujesz się i w depreche wpadniesz. Też przeżyłam rozstanie z dnia na dzień bolało trafiłam do lekarza bo wpadłam w depresję więc widzisz że to nie żarty. Ja wykasowalam wszelkie kontakty z nim boli do dzisiaj ale mogę już normalnie funkcjonować. Pozdrawiam i trzymam kciuki
Narazie jest ok, po tym wszystkim co piszecie, dodaje mi to sił i zaczynam wierzyć w to ze to nie jedynie moja wina, dziekuje Wam wszystkim, mam chwilowe zmiany nastroju, boje sie ze wieczorem znów bede ryczec jak dziecko jak go nie bedzie w domu. ale wiem ze z dnia na dzien powinno byc lepiej, 2 tygodnie za mną juz
kupiiłam książke, "potega teraźniejszości" i mam zamiar ja przeczytac nie raz, zawsze dodatkowa motywacja
jeszcze wróce do tego sexu, to nie było tak ze sex i do domu, było kino, kręgle, spedzanie całego weekendu, sylwester itp, itd, wszedzie razem, o to chodzi właśnie. przytulanie owszem ale po alkoholu, nawet na wakacjach bylismy razem i dlatego tak ciezko teraz jest, za duzo wspomnien.
no dobrze. Było, minęło. Jak będziesz to rozstrząsać, to będzie gorzej.
Masz dziecko. Chcesz mu fundować czas spędzony z matką w takim stanie psychicznym?
właśnie dla dziecka musze sie ogarnąć, nie moze mnie widziec smutnej ani złej. jak tata wróci i bedzie chwile u niego to ja wtedy sama zostane, tego tez sie boje.
jest wieczor i znów go nie ma i znów gorsze samopoczucie i myslenie ze z kims jest.chce zeby to sie juz skonczyło
nie ma go, a jednak żyjesz. cud!!
Jestem spokojniejsza, widzialam ze byl w domu na chwile i uspokoiłam sie. czuje ze bede mogła zasnąć, nie mysląc o tym wszystkim. a jutro postaram sie aby dzień był udany i równie spokojny jak dzisiejszy wieczór.