Ogólnie nie wiedziałem gdzie napisać o moim problemie. Przez pewien okres czasu "kręciłem" z dziewczyną. A teraz po kolei zanim przejdę do sedna. Spotykaliśmy się co weekend ( miała dziecko ) no i w sumie spędzaliśmy razem czas i trochę "balowaliśmy" nie dosłownie. Ogólnie w tygodniu w ciągu dnia mało pisała, na spotkaniach mało czułości czy jakichś miłych słów do mnie i wgl miała zachowanie trochę olewające w stosunku do mnie, a żeby u niej np. spędzić też czas to wymówki jakieś. Nie wytrzymałem zakończyłem, bo nie tego chciałem brakowało mi pewnych rzeczy i wgl. Nagle w niej się obudziła wielka miłość, że co ja jej robię no, że jestem jak każdy czyli świnia itd. Teksty typu " Ty debilu zakochałam się w Tobie" i takie tam. Cały czas 0 czułości, miłych rzeczy ja się starałem, a ona nic i nagle co ożyło ?? Nie wierzę. Teksty do mnie że co teraz masz wy...ne we mnie i "kochasz" się z kolejną kur.. i takie tam no dla mnie coś ma z głową i nie miałem do niej zaufania, bo kiedyś ładnie balowała i dużo kolegów miała po 30+, a ona 20. I w sumie w tej całej sprawie chodzi mi o jedno jej tekst na koniec, który dał mi tak do rozkminy. Niby mogła tym tylko, żebym nagle znowu chciał do niej lgnąć i wgl, ale i prawdą. "Mogłeś myśleć gdzie kończysz.. Z czasem może od ludzie się dowiesz o co mi chodziło.. Ja dam radę.. Ale Ciebie to będzie bolało do końca.. " - tak pech chciał że w życiu tego nie zrobiłem, ale w niej skończyłem. Co prawda wiem jaka była i że to specjalnie, ale jednak jest możliwe. Dała mi rozkminę niezłą i szczerze jedyne co bym żałował to, ze akurat w niej. Co myślicie o tym ? Wierzyć ? Czy nie ?
W życiu bym do niej nie wrócił i jedynie co mógłbym żałować, że w niej akurat skończyłem.