Cześć. Potrzebuję pomocy, bo już sama nie wiem co mam zrobić. Dzisiaj uświadomiłam sobie, że mam problem.
Mam 21 lat. Wiem, że jestem młoda i mam jeszcze czas na to wszystko. Jednak ja od najmłodszych lat czuję powołanie do małżeństwa, oraz do bycia matką. Miałam silną potrzebę założenia rodziny już kiedy miałam 18 lat. Może to chore, może nie. Ale tak czuję i to jest silne uczucie. Po prostu pragnę założenia własnej rodziny i mam te pragnienie bardzo silne.
Już jako nastolatka szukałam swojego kandydata na męża i ojca. Byłam w jednym poważnym związku dwa lata. Jednak to była katastrofa. Facet nie szanował mnie, manipulował. Był on toksykiem. Z ciężkim bólem udało mi się zakończyć ten związek.
Teraz niedawno poznałam kolejnego faceta. To o nim mowa w temacie. Właściwie to jesteśmy parą od trzech miesięcy. Jest on w porządku, ale u mnie tak szybko jak zauroczenie się pojawiło, to tak samo szybko zniknęło. Teraz nie czuję nic. Kompletnie nic. Jasne, fajny człowiek do spędzenia czasu czy do całowania, ale nie czuję nic więcej. Mogę się do niego cały dzień nie odzywać i jakoś specjalnie nie tęsknię. Też mi się wydaje, że gdyby ze mną zerwał to nie płakałabym raczej. Jest mi przykro, bo to na prawdę fajny facet. Jest on wrażliwy, dlatego boję się zerwać. Nie chcę go skrzywdzić. Poza tym mamy wspólnych znajomych, więc nie wiem jakby to po rozstaniu miałoby wyglądać, jeśli miałby do mnie jakiś uraz.
Pomóżcie