W tym roku poznałam mężczyznę z miasteczka. Był dobrym,pracowitym i ciepłym człowiekiem.Parą zostaliśmy ponieważ mieliśmy podobne zainteresowania, pomagaliśmy leczyć siebie po ciężkich związkach w których nas źle traktowano i rodzice naszych ex nie przepadali za nami.Pisaliśmy godzinami. Po miesiącu poczuleliśmy chemię i zostaliśmy w kwietniu parą.
Ze względu na to ,że mieszkaliśmy od siebie 200 km byliśmy parą na oddległość.Ze względu na charakter jego pracy (12-15 h w zależności od dnia i grafiku na dany miesiąc) widzieliśmy tylko raz w miesiącu.Czego nie mogliśmy nadrabiać fizycznie noto często pisaliśmy ze sobą,rozmawialiśmy przez Skype'a,telefon.Zawsze troszczyliśmy się o siebie,dbaliśmy o nasz związek.W wakacje nawet mogliśmy po 5 dni spędzić czasu u mnie i u niego.Mieliśmy plany nawet ze sobą wspólnie zamieszkać w przyszłości.Gdy Ojciec jego zachorował na raka wspierałam go.Potem dwa tygodnie później jego Ojciec poszedł na grzyby do lasu i nie wrócił do domu.Następnego dnia znaleźli policjanci go martwego. Od tego czasu ze mój partner musiał przejąć rolę,którą pełnił jego ojciec czyli opieką nad rodziną i domem,który jest w miasteczku oddalonym z daleka od większego miasta.Mimo tego miał czas na związek. Myśleliśmy,że to będzie sytuacja tymczasowa i będzie kiedyś mógł opuścić ojcowiznę (dodam,że ma 3 rodzeństwa).Ze względu na brak czasu przyjechałam do niego,żeby bliżej poznać jego rodzinę. Przez większość czasu facet załatwiał sprawy rodzinne,zabierając mnie ze sobą.Rodzina była typowo z mentalnością małych miejscowości. Bardzo się jego matce nie spodobałam.Zarzucała mi,że zachowuje się jak dama z wyższych sfer pomimo,że jestem z miasta i próbowałam się dostosować do tego co panowało u nich w domu.Mówiła,że określam ich jako dziadów ze względu na warunki mieszkaniowe a ja nawet będąc tam nigdy nie powiedziałam tak.Chłopak też mnie upomniał,że nie chciałby konfliktów między mną a swoją matką.Dalej spędzaliśmy ze sobą miło czas. Od momentu powrotu od niego związek zaczął się psuć ponieważ wiecznie był zajęty pracą i obowiązkami gospodarza domu.Nasz kontakt zaczął być coraz rzadszy.Czułam się zaniedbywana.Wiedział,że pomimo dobrych chęci mu brakuje czasu na związek. Byłam zdenerwowana na niego,że któregoś dnia cały dzień nic nie napisał i po wyciągnięciu przez ze mnie faktów tłumaczył się tym,że wujek mieszkający za ścianą miał zawał i musiał do szpitala pojechać.Dowiedział także,że cały dom i podwórze będzie na niego przepisane. Stwierdził,że nie powinnam brnąć w jego życie ponieważ jak to nazwał ,,życie rozpadło na drobny mak,nie chcę ciebie ,żebyś była w tym samym bagnie co ja i powiedział,że miejscowość w której mieszkam nie jest dla mnie". Po długim zastanowieniu stwierdziłam,że muszę z nim zerwać ponieważ nie byłabym w stanie zamieszkać w tak małej miejscowości będąc przyzwyczajona do miasta bez perspektywy pracy,z jego matką i na dodatek z facetem ,który oddał całe życie w służbie innym.Także nie była szansa spotykania się tak częstego jak kiedyś.
Obiecaliśmy sobie,że zostaniemy znajomymi. Na razie się nie odzywamy do siebie. Brakuje mi go,ale nie potrafie zmienić losu.Tęsknie.Mimo,że rozstaliśmy bez żadnych kłótni i sporów.
1 2017-11-02 19:44:13 Ostatnio edytowany przez Romantyczka24 (2017-11-02 21:44:54)
Wiesz tak naprawde wielkim plusem waszego rozstania jest to ze oboje znacie powod i nikt do nikogo nie ma pretensji a to rzadkosc w tych czasach.Ludzie w wiekszosci koncza zwiazki bez slowa czy glupim smsem ze to koniec a ty wtedy sie zastanawiasz co bylo powodem.Musisz sie pogodzic z tym ze jest tak a nie inaczej albo poswiecic swoje zycie tak jak twoj chyba byly swojej rodzinie.Tylko pamietaj o jednym,ze musisz myslec tylko i wylacznie o sobie bo to twoje zycie i to ty masz byc szczesliwa z podjetych decyzji.Z nikim nie rozmawiaj na ten temat i nie pros o rady bo nikt z nas nie jest w twojej skorze.Co ja bym zrobil? Czlowiek glupi i nawiny cale zycie ale wybral bym zycie obok kogos kogo bardoz mocno Kocham.Powodzenia Ci zycze i przemysl wszystkie za i przeciw.
Rodzina była typowo z mentalnością małych miejscowości. Bardzo się jego matce nie spodobałam.Zarzucała mi,że zachowuje się jak dama z wyższych sfer pomimo,że jestem z miasta i próbowałam się dostosować do tego co panowało u nich w domu.Mówiła,że określam ich jako dziadów ze względu na warunki mieszkaniowe a ja nawet będąc tam nigdy nie powiedziałam tak.
O nic nie pytasz, więc ja zapytam.
Jaka jest ta typowa, Twoim zdaniem, mentalność ludzi mieszkających w małych miastach???
Ciekawi mnie to, bo ja co prawda od wielu lat mieszkam w dużym mieście, ale przyjechałam kiedyś tutaj, na studia, z mniejszego miasta, bez żadnych kompleksów. Nie zauważyłam także, żeby moja "mentalność" różniła się jakoś od mentalności miejscowych. Podobnie teraz, pracuję z różnymi ludźmi, pochodzacymi w różnych części Polski, z różnych miejscowości i także nie dostrzegam różnic w "mentalności".
Możesz więc wyjaśnić w czym rzecz?
Co do zachowania matki Twojego znajomego, podejrzewam, że musiało być w Twoim zachowaniu coś takiego, co spowodowało taką ocenę.
Może też obawiała się, że jej syn, ich podpora, wyjedzie z Tobą i będą musieli radzić sobie sami?
Dobrze, że się stało to teraz. Jak teraz widzisz, że nie chciałabyś tam mieszkać, to rzeczywiście lepiej odpuścić. A tęsknota to zupełnie normalna rzecz, a nawet zdrowa, po takim związku. Świadczy o tym, że byłaś zaangażowana, że Ci zależało, że Wasza relacja była dla Ciebie ważna. Mi jakoś trudno być znajomą po relacji związkowej. Natomiast każdy ma inaczej. Trzymaj się
Trudno tu szukać winy zarówno w nim jak i w Tobie, bardziej przyczyniałbym się do spojrzenia na jego rodzinę - jeśli matka Cię nie akceptuje bez powodu, to jej problem, a nie Twój. Bardzo fajny jest facet, który potrafi zadbać o innych, ale z tego co piszesz aż wylewa się to, że rodzina na nim żeruje. To nie jest dbanie o rodzinę, dbać o rodzinę to można dzwoniąc do niej 1 czy 2 w tygodniu czy wszystko jest dobrze i odwiedzić ich kilka razy w miesiącu maksymalnie. To jest dbanie o rodzinę, a w wypadku, gdy on ciągle tam siedzi i wykonuje polecenia, to jest żerowanie na nim. Przykro tylko, że nie potrafi się postawić w jakiś sposób i nie mieszać Cię w sprawy, które powinien sam załatwić.
Propozycja ode mnie(mimo, że o nic nie poprosiłaś, więc tak naprawdę nie wiem czego teraz potrzebujesz) - znajdź innego faceta. Dobrze, że rozstałaś się z tamtym, bo perspektywa dłuższego związku raczej nie wyglądałaby kolorowo(tu już nie chodzi o mieszkanie w małej miejscowości, ale oto, że jego matka prawdopodobnie ciągle wtrącałaby się w Wasz związek). Według mnie zrobiłaś dobrze, należy teraz dalej szukać tego jedynego w swoim rodzaju
6 2017-11-03 22:24:15 Ostatnio edytowany przez Romantyczka24 (2017-11-03 22:25:49)
Romantyczka24 napisał/a:Rodzina była typowo z mentalnością małych miejscowości. Bardzo się jego matce nie spodobałam.Zarzucała mi,że zachowuje się jak dama z wyższych sfer pomimo,że jestem z miasta i próbowałam się dostosować do tego co panowało u nich w domu.Mówiła,że określam ich jako dziadów ze względu na warunki mieszkaniowe a ja nawet będąc tam nigdy nie powiedziałam tak.
O nic nie pytasz, więc ja zapytam.
Jaka jest ta typowa, Twoim zdaniem, mentalność ludzi mieszkających w małych miastach???
Ciekawi mnie to, bo ja co prawda od wielu lat mieszkam w dużym mieście, ale przyjechałam kiedyś tutaj, na studia, z mniejszego miasta, bez żadnych kompleksów. Nie zauważyłam także, żeby moja "mentalność" różniła się jakoś od mentalności miejscowych. Podobnie teraz, pracuję z różnymi ludźmi, pochodzacymi w różnych części Polski, z różnych miejscowości i także nie dostrzegam różnic w "mentalności".
Możesz więc wyjaśnić w czym rzecz?
Co do zachowania matki Twojego znajomego, podejrzewam, że musiało być w Twoim zachowaniu coś takiego, co spowodowało taką ocenę.
Może też obawiała się, że jej syn, ich podpora, wyjedzie z Tobą i będą musieli radzić sobie sami?
Chodziło o to,że w ludzie z mniejszej miejscowości znają się bliżej nawzajem,są bardzo rodzinni,ciężko pracują i są tradycyjni.
A w większym mieście jest pewien dystans,ludzie mają większe pole możliwości jeżeli chodzi spędzanie czasu wolnego.
Tutaj wynikł konflikt też ze względu na różnice w naszych rodzinach.
U niego na matkę mówi się po imieniu nie per Mama,cały czas siedzi z rodziną i rozmawia,jest pełne zżycie,bezkrytycznie pomaga się rodzinie,nie mają dużych horyzontów,ciężko się pracuje ponad siły i się śmieje z żartów znane tylko im.Gdy u mnie jej hierarchia, dzieci do rodziców mówią Mama/Tata,jest pewien dystans do siebie,rodzinie się pomaga,ale nie całkowicie.Rodzina co jakiś czas gdzieś podróżuje.Stosunek do pracy jest taki,że trzeba pracować ale także trzeba mieć czas na odpoczynek.
Osobiście nie mogła zrozumieć dlaczego z nimi non stop nie siedzę i nie rozmawiam.Dlatego,że w domu rodzinnym członkowie rodziny siedzą w jednym pomieszczeniu ,a ja w drugim i nie jest to jakiś problem u mnie.Poza tym chyba nie pasowałam do jej wyobrażeń skoro moim zdaniem chyba chciała,żeby dziewczyna była typu Pani Gosposi.
Napisałam ten temat ponieważ potrzebuje się komuś nawet anonimowo wyżalić z tego.
Chodziło o to,że w ludzie z mniejszej miejscowości znają się bliżej nawzajem,są bardzo rodzinni,ciężko pracują i są tradycyjni.
A w większym mieście jest pewien dystans,ludzie mają większe pole możliwości jeżeli chodzi spędzanie czasu wolnego.
To, czy rodzina jest zżyta, tradycyjna, czy ciężko pracuje nie wynika bynajmniej z miejsca zamieszkania, ale owszem zgadzam się, że w minejszych miastach nie ma takich możliwości, zarówno do rozwoju, jak i np rozrywki, tylko co to ma do rzeczy?
Znam też tylko jednego człowieka, a ten akurat pochodzi z dużego miasta, który do swojej matki zwraca się po imieniu.
Powracając do Twojego problemu, wydaje mi sie, że Twój były chłopak nie odciął pepowiny, a po śmierci ojca, został wmanewrowany w funkcję głowy rodziny. Być może jego matka jest nieporadna, lub zaborcza i za wszelką cenę chce utrzymać go przy sobie.
To, moim zdaniem jest główną przyczyną niechęci do Ciebie, stałaś się zagrożeniem i nie ma znaczenia w jakiej miejscowości mieszkają oni, a także Ty. Podejrzewam, że skutecznie wybili mu z głowy wyjazd do większego miasta i życie na własny rachunek, jest im potrzebny.
Myślę, że on długo jeszcze będzie miał problem z wejściem w związek, bo każda następna, potencjalna jego dziewczyna będzie podobnym zagrożeniem dla ich życia rodzinnego, chyba, że znajdzie taką, która całkowicie się zasymiluje i pogodzi z rolą "tej drugiej".
Romantyczko
Twoja historia jest mi bardzo znajoma. Też mała miejscowość, on zastępujący matce ojca (to alkoholik). Wykorzystywany na każdym kroku przez zaborczą i nieporadną matkę oraz rodzinę, w zasadzie nie ma własnego życia i już w to wsiąkł. Matka nie znosi synowej ani zięcia, małżeństwo siostry się sypie, brat na szczęście wyjechał daleko... Rodzinne spotkania na okrągło. Zero prywatności, wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, brrr. Ciężki temat.
josz
"Powracając do Twojego problemu, wydaje mi sie, że Twój były chłopak nie odciął pepowiny, a po śmierci ojca, został wmanewrowany w funkcję głowy rodziny. Być może jego matka jest nieporadna, lub zaborcza i za wszelką cenę chce utrzymać go przy sobie.
To, moim zdaniem jest główną przyczyną niechęci do Ciebie, stałaś się zagrożeniem i nie ma znaczenia w jakiej miejscowości mieszkają oni, a także Ty. Podejrzewam, że skutecznie wybili mu z głowy wyjazd do większego miasta i życie na własny rachunek, jest im potrzebny.
Myślę, że on długo jeszcze będzie miał problem z wejściem w związek, bo każda następna, potencjalna jego dziewczyna będzie podobnym zagrożeniem dla ich życia rodzinnego, chyba, że znajdzie taką, która całkowicie się zasymiluje i pogodzi z rolą "tej drugiej"."
w punkt.
Trzymaj się autorko ciepło.